Tanuki-Anime

Spokojny camping Goku, Gohana oraz ich przyjaciół przerywa atak trzech opryszków. Po krótkiej walce pojawia się ich szef. Zwie się Cooler, jest bratem zabitego przez Goku Freezera, a przybywa na Ziemię po to, by zemścić się i zmazać plamę na honorze swojej rodziny. W wyniku starcia nasz saiyanin zostaje ciężko ranny. Jedynym ratunkiem są fasolki Senzu, dające przypływ nowych sił. Wyrusza po nie Gohan – lecz czy mu się uda?

Akcja piątego filmu kinowego Dragon Ball Z umiejscowiona jest mniej więcej między sagą Freezera i Cella. Nie trzeba być profesorem, żeby przeniknąć fabułę, jest ona bowiem prosta jak konstrukcja cepa – trzeba było jakoś wytłumaczyć, czemu okładają się po facjatach. Samo okładanie się zresztą wyszło twórcom filmu całkiem przyzwoicie, pewnie dlatego, że nie jest to teatr jednego aktora. Z opryszkami Coolera przez długi czas zmaga się Gohan, a potem także Piccolo – nawet Kuririn ma swoje pięć minut. Wychodzi to filmowi na dobre, ponieważ Piccolo, Kuririn czy nawet Gohan walczą znacznie bardziej finezyjnie i pomysłowo od wielkiego i niezwyciężonego Goku, który w tym anime zostaje na długi czas wyłączony z gry. Gagów komediowych jest tyle, co kot napłakał, ale starcia zastępują je z nawiązką.

Głównych pozytywnych wymieniłem akapit wyżej, czas zatem na mącicieli. Okazuje się, że wprowadzenie przybocznych Głównego Złego to całkiem dobre rozwiązanie – dają się wykazać nieco słabszym bohaterom. Całość wypada znacznie lepiej niż w trzeciej kinówce, gdzie podwładni również występowali, ale koniec końców i tak Goku musiał ich roznosić w pył. Jeśli zaś chodzi o Wielkiego Złego – jak już wspomniałem, nosi on wdzięczne imię Cooler. Pomimo „mniej chłodnego” miana w porównaniu do brata, jest od niego znacznie silniejszy. Moim zdaniem jest on – obok Broly'ego – jednym z najlepiej wykonanych graficznie przeciwników w Dragon Ball.

Komu polecić? Oczywiście miłośnikom serii telewizyjnej. Pozostali wielbiciele bijatyk mogą również obejrzeć, aczkolwiek kilka wątków będzie dla nich wyrwanych z kontekstu (co przy anime tego typu nie jest szczególnie szkodliwe). Przeciwników momentami niesmacznego toriyamowskiego humoru ucieszy zapewne fakt, iż w tym filmie nie ma go prawie wcale. Ogólnie rzecz biorąc, nie widzę przeciwwskazań przed seansem.