Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

5/10
postaci: 5/10 grafika: 4/10
fabuła: 5/10 muzyka: 4/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 10 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,10

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 504
Średnia: 7,1
σ=1,59

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Blood Lad

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2013
Czas trwania: 10×24 min
Tytuły alternatywne:
  • ブラッドラッド
Tytuły powiązane:
Widownia: Seinen; Postaci: Anioły/demony, Duchy, Uczniowie/studenci, Wampiry; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia, Świat alternatywny; Czas: Współczesność; Inne: Magia
zrzutka

Japońska uczennica w krainie demonów, czyli o romansie szarej myszki i wampira-otaku.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Gdzieś w odległym, choć nie najstraszniejszym zakamarku demonicznego świata, żyje sobie wampir Staaz. Choć daleko mu statusem do potężnych pobratymców, powodzi mu się nie najgorzej. Rządzi własną strefą, ma oddanych kamratów, a wrogowie są eliminowani równie szybko, jak brud z talerza. I choć jest powszechnie lubiany i szanowany, jego podwładni nie mogą zrozumieć jednego – skąd się u niego wzięła ta niewyobrażalna miłość do Japonii? Staaz kolekcjonuje figurki, kupuje gry komputerowe, przekopuje się przez setki mang i anime. Krótko mówiąc – to otaku pełną gębą.

Właśnie do tego uporządkowanego (według piekielnych standardów) światka trafia nasze japońskie dziewczę, Fuyumi. Staaz, zachwycony pojawieniem się eksperta od Kraju Kwitnącej Wiśni, przygarnia dziewczynę do swojej kompanii, a nawet składa obietnicę, że pomoże jej w powrocie do świata ludzi. Nie muszę chyba dodawać, że spotkanie Staaza i Fuyumi wywróci życie naszych bohaterów do góry nogami, wyruszą oni w długą, najeżoną niebezpieczeństwami podróż, a po drodze napotkają rozmaite przeszkody itd. Całość liczy ledwie 10 odcinków po 24 minuty, wiec każdy spoiler może zdradzić zbyt wiele. Dodam tylko, że do naszej dwójki (i kolegów z gangu Staaza) dołączają m.in. wilkołak Wolf (stary kumpel Staaza) oraz Bell, demoniczna łowczyni skarbów, polująca tym razem na serce głównego bohatera.

Z powyższego opisu można by wywnioskować, że Blood Lad to japońska wariacja na temat Zmierzchu (romans dziewczyny i wampira na tle konfliktów w świecie potworów). Mogę Was jednak uspokoić, że to przede wszystkim komedia ze śladowymi elementami romansu. Z tym, że nie do końca udana… Co nie znaczy, że nie znajdziemy tu żadnych zalet. Przyznam, że przypadł mi do gustu główny bohater. Oczywiście, ze względu na formę i gatunek nie może być mowy o złożonej, trójwymiarowej postaci, tym niemniej oglądałem jego poczynania z zainteresowaniem. Nie chodzi tu nawet o jego dziwną miłość do wszystkiego co japońskie, ile raczej o całkiem sensownie (znów – jak na konwencję gatunku) zbalansowany charakter. Choć jest zepsuty i leniwy, potrafi zadbać o najbliższych. Nie boi się konfrontacji, ale wie, kiedy należy się wycofać. Nie należy też do bystrzaków, lecz spotkacie w tym świecie multum niezbyt błyskotliwych osobników.

Skoro o innych postaciach mowa – choć Staaz to wystarczająco ciekawy główny bohater, reszta obsady wypadła różnie. Wśród znajomych z dzielnicy Staaza należy wyróżnić trzyokiego futrzaka Memejirou, który bywa irytującym krzykaczem, ale potrafił mnie raz czy dwa rozbawić, a to już coś. No i ku mojemu zaskoczeniu polubiłem Bell – owszem, nie da się zaprzeczyć, że ma osobowość lakieru do włosów, ale jest w niej tyle determinacji, że skutecznie wybija wszelkie nudne momenty serialu. Pozostali – cóż… trafiali się lepsi lub gorsi, ale nie mam wątpliwości, że szybko o nich zapomnę. Sądzę, że to pierwszy poważny problem serii, bowiem Wolf oraz antagoniści nie są ani specjalnie oryginalni, ani jakoś szaleńczo zabawni (a ich wątki zajmują sporo czasu).

Zresztą ich jestem jeszcze w stanie przeboleć, prawdziwa tragedia tej serii to główna bohaterka. Po pierwsze, nawet jeśli część postaci mnie nie bawiła lub niespecjalnie interesowała, to widać było, że autorzy się starali. W przypadku Fuyumi mam wrażenie, jakby zupełnie zapomnieli po kiego diabła ją tu wsadzili. Poza tym nikt nie zwrócił uwagi na rzecz najważniejszą – jeżeli mamy kogoś z kompletnie obcego świata, to aż prosi się, by skonfrontować jego punkt widzenia i wiedzę z „tymi drugimi”. O ile demony wyrażają mniejsze lub większe zainteresowanie światem ludzi, o tyle Fuyumi daje się przerzucać z rąk do rąk, nie starając się nawet wgłębiać w otoczenie, które je otacza. Mógłbym to nawet wybaczyć twórcom, gdybyśmy wiedzieli, że to żart lub parodia gatunku. Ale jeśli to miał być dowcip, to nie pokazali tego wystarczająco jasno.

Oprawa audiowizualna nie stoi na wysokim, ani nawet na zadowalającym poziomie. Rozumiem, że komedia nie musi się szczycić szczegółowymi tłami czy interesującymi projektami postaci, ale skoro wprowadza się świat demonów, wypadałoby wykazać się większą kreatywnością. Poza tym kreska jest dość specyficzna (by nie powiedzieć dziwna) – w trakcie seansu zastanawiałem się, czy to na pewno anime, czy nie przypadkiem nędzna, stylizowana na japońską animację amerykańska kreskówka. Kolory też nie zostały dobrze dobrane, pasują bardziej do bajki dla siedmio­‑dziewięciolatków, a nie nastoletnich i starszych widzów. Nawet muzyka wypada dość słabo – mówiąc szczerze, po seansie nie byłem w stanie przypomnieć sobie jakiejkolwiek melodii, jakiekolwiek motywu. A nawet po ponownym obejrzeniu serii musiałem się nieźle skupić, by w ogóle zwrócić na nią uwagę. I chociaż opening pasuje do serii, to ending jest już kompletną pomyłką (zdecydowanie za bardzo liryczny).

Dobrze, możemy ponarzekać na bohaterów, na kiepską grafikę, mierną muzykę i na nadmierny fanserwis (oczywisty w tym gatunku), ale znów – to przecież komedia, która ma nas rozbawić. Tak więc najważniejsze pytanie brzmi, czy fabuła pozwala nam się odprężyć i czy scenariusz aż skrzy się od dowcipów? I… tak, to chyba najpoważniejszy problem. Nie chodzi nawet o to, że seria nie należy do zabawnych. Żarty padają w szybkim tempie, więc dostajemy ich całkiem sporo, jednak większość z nich jest przewidywalna, a część dowcipów niepotrzebnie się dłuży. Poza tym nigdy nie byłem fanem dowcipów dla wtajemniczonych (czyli takich, które wymagają znajomości innych anime), ale to już kwestia gustu. Natomiast, zważywszy na tematykę, zabrakło mi czarnego humoru. Spodziewałem się, że skoro nasza bohaterka wędruje przez świat demonów, to od sytuacji tak groźnych i strasznych, że aż śmiesznych, się nie opędzimy.

Seria zakończyła się ledwie po 10 odcinkach, a po otwartym zakończeniu możemy się spodziewać kontynuacji. Zresztą fani już plotkują na internetowych forach, czy i kiedy ukaże się następny sezon. Tak więc, co sprawia że tak głośno o tym tytule? Cóż, pomimo wszystkich moich zastrzeżeń (a jest ich sporo) poczucie humoru twórców chyba trafiło w gusta widowni, a ona przecież nigdy się myli. Zresztą nie twierdzę, że anime jest bardzo złe, po prostu wolę rozrywkę w trochę mniej slapstickowym i prześmiewczym stylu. W każdym razie, nawet jeśli przemilczę moje osobiste preferencje, to wciąż mamy całkiem długą listę niedociągnięć. Jeśli nie macie nic innego do roboty, to możecie je obejrzeć, jednak ja nie piszę się na następne przygody naszego wampira.

Sulpice9, 10 listopada 2013

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Brain's Base
Autor: Yuuki Kodama
Projekt: Kenji Fujisaki, Yoshinari Saitou
Reżyser: Shigeyuki Miya
Scenariusz: Kenji Konuta
Muzyka: Yuuki Hayashi