Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 7/10 grafika: 8/10
fabuła: 5/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 5 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,40

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 40
Średnia: 8,15
σ=1,28

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Sulpice9)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Bocchi the Rock!

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2022
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • ぼっち・ざ・ろっく!
Widownia: Seinen; Postaci: Artyści, Uczniowie/studenci; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm
zrzutka

Fobie społeczne jeszcze nigdy nie były tak zabawne!

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Już od przedszkola Hitori Gotou była nieśmiałą dziewczyną bez koleżanek i kolegów. Niestety, w tym trudnym okresie nikt życzliwy nie podał jej ręki i w podstawówce dziewczyna ze swojej samotności uczyniła wręcz sztukę. Na szczęście, gdy rozpoczęła naukę w gimnazjum, przypadkiem obejrzała wywiad ze znanym rockmanem. Ten wyznał przed kamerami, że wiele lat temu był zamkniętym w sobie dzieckiem, ale zmieniła go muzyka. Jego deklaracja, że nawet najbardziej nieśmiały uczeń może zabłysnąć jako gwiazda kapeli, utkwiły głęboko w sercu Hitori. I oto dziewczyna wreszcie odnajduje cel w życiu – chce zostać gwiazdą rocka i zdobyć przyjaciół! Rozpoczyna naukę gry na gitarze i… mijają trzy lata. Co prawda panna Gotou potrafi zagrać niejedną solówkę i ma nawet popularny kanał w internecie, jednak ani na jotę nie poprawiło to jej zdolności interpersonalnych. Wreszcie, gdy rozpoczyna naukę w liceum, zostaje przyjęta (czy niemalże zaciągnięta siłą) do kapeli Kessoku Band. I tak, chcąc nie chcąc, Hitori (której jedna z nowych koleżanek nadaje ksywę „Bocchi”) stawia swe pierwsze kroki w rockowej karierze.

Na początku muszę zaznaczyć jedną, bardzo istotną kwestię – gdy po raz drugi zasiadłem do seansu, byłem już świadom niebotycznego sukcesu serialu, który zgarnął rozmaite nagrody za rok 2022 (między innymi rozbił bank w 9. edycji Anime Trending Awards, zdobył liczne nagrody w Reddit’s Anime Award, a na naszym poletku wygrał plebiscyt na najlepsze anime organizowany przez portal tanuki.pl). Zatem oglądając serię ponownie, starałem się trzymać wspomnień z pierwszego seansu i nie mieć wygórowanych oczekiwań z powodu nadzwyczaj wysokich not, ale też nie czuć presji, że całość musi mnie zachwycić, bo „wszystkim się podoba”. Mimo to, nie mogę obiecać, że te powszechne pochwały nie miały żadnego wpływu na ostateczną ocenę, choćby podświadomie.

Przez długi czas nie mogłem podjąć decyzji, jak zakwalifikować tę serię. Czy Bocchi the Rock! to kolejna wariacja na temat słodkich dziewczynek robiących słodkie rzeczy? W moim odczuciu, pomimo wybitnie sfeminizowanej obsady – nie. Tego typu serie, nawet jeśli z powodu swojej niewinności i nostalgii kierowane są do starszych widzów, wciąż pozostają kinem dostępnym dla dzieci (ze swojej strony zawsze traktowałem je jako trochę bardziej skierowany do dorosłych, żeński odpowiednik Mikołajków Gościnnego). W tym serialu znajdziemy zbyt wiele żartów niezrozumiałych dla dziecka i, przede wszystkim, zbyt mrocznych, by uznać go za serię „przyjazną dla całej rodziny”.

A może Bocchi… to klasyczne anime o zespole szkolnym, który chce sięgnąć gwiazd? Również nie bardzo. Od strony fabularnej muzyka nie ma tu większego znaczenia, nasza bohaterka równie dobrze mogłaby wziąć się za aktorstwo albo inne formy aktywności, które wymagają odwagi i kontaktu z ludźmi. Rock’n’roll służy tu przede wszystkim do budowania kontrastu między wyzwolonym z konwenansów rockowym towarzystwem a przerażoną relacjami społecznymi Hitori. Według mnie Bocchi the Rock! to przede wszystkim specyficzna, nieco mroczna komedia, którą osładza klimat szkolnych fars. Zdecydowana większość humoru wynika ze stanów lękowych głównej bohaterki i, jeśli zastanowilibyśmy się nad tym dłużej, to w jej położeniu nie ma nic śmiesznego.

Jak na serię o zespole muzycznym, który musi pokonać pierwsze trudności na drodze kariery, Bocchi the Rock! ma wybitnie „scentralizowaną” obsadę. Postać Hitori Gotou praktycznie nie znika z kadru, a nawet jeśli pojawiają się sceny bez jej udziału, to historia i tak toczy się wokół jej osoby. To, czy różowowłosa gitarzystka z kompleksami przekona was do siebie, będzie dla was być albo nie być tej serii. Jeśli o mnie chodzi, to z radością obejrzałem całość aż do końca.

Po pierwsze, scenarzyści niesamowicie trafnie sportretowali trudny w ukazaniu (zwłaszcza w obrazie) charakter osoby mocno zamkniętej w sobie, wręcz kwalifikującej się do terapii jeśli nie psychiatrycznej, to na pewno psychologicznej. Przy ocenie nietypowych bohaterów anime często pojawia się argument „jeżeli poznaliście taką osobę lub sami nią jesteście, to na pewno świetnie ją zrozumiecie” – tyle że bohaterka takiego wsparcia nie potrzebuje. Można kompletnie nie rozumieć, skąd wzięły się jej rozmaite fobie, ale sama perspektywa jej lęków jest na tyle sugestywna, że bez żadnych zastrzeżeń kupiłem jej punkt widzenia.

Jednocześnie bardzo cieszy mnie to, że protagonistka uniknęła losu biednej, zahukanej dziewczynki o złotym serduszku, bo choć współczułem bohaterce przez cały seans, zarówno reżyseria jak i scenariusz nie uszlachetniają jej na siłę. Bocchi bywa samolubna, żądna atencji, leniwa i jest nieprawdopodobnie wręcz łasa na komplementy. Z drugiej strony, ogromna część jej wad wynika z praktycznie nieistniejącego poczucia własnej wartości, które nierzadko skłania ją ku złemu. Zatem dostaliśmy bohaterkę wielowymiarową, bardzo ludzką w swoich słabostkach, ale też i taką, której współczujemy i życzymy jak najlepiej.

W tym momencie dochodzimy do czegoś, co według mnie najbardziej przyczyniło się do sukcesu tej serii. Pomimo mrocznej osobowości protagonistki i nierzadko czarnego humoru związanego z jej stanami lękowymi, Bocchi… to zaskakująco lekki i pozbawiony okrucieństwa tytuł. Ten serial z łatwością mógł stać się komedią, gdzie głównym daniem będzie pastwienie się nad protagonistką i poniżanie jej na różne sposoby. I choć przez cały seans śmiałem się z problemów bohaterki, z jej wyolbrzymionych lęków i z jej coraz bardziej absurdalnych czarnych scenariuszy, to ani razu nie zdarzyło mi się śmiać z niej jako osoby. Przez te dwanaście odcinków nigdy nie miałem poczucia, że śmieję się z kogoś, kto rzeczywiście potrzebuje pomocy. Tym bardziej że Bocchi dokonuje postępów – co prawda bardzo niewielkich, ale w ostatnim odcinku jest już nieco inną osobą niż na początku historii.

Humor tej serii jest w dużej mierze oparty o rozmaite interakcje Bocchi ze społeczeństwem, a także o jej przedziwne wizje i wyimaginowane scenariusze – i tu dochodzimy do drugiej największej zalety tej serii, mianowicie do oprawy wizualnej. Powiedzieć, że twórcy tego serialu są kreatywni w wymyślaniu kolejnych eksperymentów graficznych, to tak jakby nic nie powiedzieć. Każdy odcinek zawiera co najmniej kilka wizualnych perełek, które wynikają z olbrzymiej pomysłowości rysowników i reżysera. Czego tu nie ma! Zaczynając od pięknie narysowanych, „tradycyjnych” kadrów, przez uproszczone czarno­‑białe rysunki, przerysowane, stworzone nieco prymitywną kreską historyjki, kończąc na świetnej animacji poklatkowej, a nawet na „rzeczywistych” filmach z udziałem prawdziwych rekwizytów. Wszystko to oprawione świetną grą świateł, oryginalną kompozycją kadrów i okraszone znakomitą grą aktorską wcielającej się w Bocchi Yoshino Aoyamy. Już dla tych komicznych scenek rodzajowych warto rzucić okiem na tę serię.

Co do samej historii, to skłamałbym i to mocno, gdybym nazwał ją oryginalną. Jeżeli oglądaliście chociaż kilka serii o szkolnym zespole, klubie albo drużynie sportowej, to po pierwszym odcinku jesteście w stanie przewidzieć jak to się zakończy. Na plus mogę zaliczyć to, że scenarzyści nie dodają wątków, które doprowadzają do mało wiarygodnych sytuacji, gdzie Hitori musiałaby zabłysnąć w towarzystwie (może z jednym wyjątkiem na szkolnym festiwalu). Do tego udało się wszystko doprowadzić do sensownego końca, więc nawet jeśli nie powstanie drugi sezon, to historia została zamknięta w sposób całkowicie akceptowalny. Choć podejrzewam, że z powodu ogromnego sukcesu serii reszta mangi również doczeka się adaptacji (a materiału zostało jeszcze na co najmniej drugi sezon).

O ile zachwycam się główną bohaterką, o tyle reszta obsady nie jest już tak doszlifowana. Na szczęście wciąż znajdziemy tu kilka ciekawych postaci: przede wszystkim, bardzo polubiłem gitarzystkę basową, Ryou Yamadę. Z jednej strony to zbuntowana rockowa dusza, która oficjalnie nie potrzebuje nikogo i niczego, z drugiej – polega na zawartości portfeli swoich koleżanek tak często, jak to możliwe. Autentycznie zabawna, nieco zepsuta, ale bardzo urocza postać. Z nieco dalszego planu dobrze wypada rodzina Gotou (matka, ojciec i młodsza siostra), którym ewidentnie zależy na dobru naszej bohaterki, ale jednocześnie są zmęczeni jej ciągłymi szaleństwami. Co więcej, wszystko ładnie ukrywają pod płaszczem stereotypowo japońskiej grzeczności.

Pozostała część obsady zrobiła już na mnie zdecydowanie mniejsze wrażenie i przyznaję, że to jeden z moich poważniejszych zarzutów. Przed drugim seansem tej serii usiłowałem sobie przypomnieć jaki charakter miały Nijika Ijichi (perkusistka i szefowa zespołu) i Ikuyo Kita (wokalistka i druga gitara). Przypomniałem sobie tylko, że ta pierwsza była najrozsądniejsza z zespołu, a ta druga to pełna entuzjazmu, lubiana przez wszystkich miłośniczka karaoke. Nie mogłem nawet przywołać ich wyglądu. Po drugim seansie przyznam, że każda z nich ma kilka śmiesznych scen i raz czy dwa powie coś ciekawego, jednak to w sumie tyle. Jak na pierwszoplanowe bohaterki to dość słabo.

Drugoplanowa obsada też nie zachwyca. Seika Ijichi, właścicielka klubu Starry (w którym gra zespół Bocchi) jest solidnie napisaną, opryskliwą i jednocześnie troskliwą starszą siostrą wspomnianej wyżej perkusistki, ale w zasadzie nie wychodzi poza ten schemat. Towarzysząca jej współpracownica o pseudonimie PA, choć pojawia się często na ekranie, to jednak ma niewiele do powiedzenia. Cóż, być może dowiemy się o niej więcej, jeśli powstanie następny sezon. Zdecydowanie największy problem stanowi dla mnie Kikuri Hiroi, ceniona wirtuozka gitary basowej. Jest bohaterką stricte komediową i chyba miała być kimś na kształt ekscentrycznej, nadużywającej alkoholu „sensei” dla Bocchi. Problem polega na tym, że istnieje różnica między zabawnie napisaną postacią nadużywającą alkoholu (w polskich realiach od razu pomyślałem o „ławeczce” z serialu Ranczo), a człowiekiem z budzącym niepokój alkoholizmem. Opowieści pani Hiroi o tym, że może funkcjonować tylko na rauszu, bo rzeczywistość ją przeraża, klasyfikowałyby ją do tej drugiej kategorii. O ile podczas oglądania traum Hitori nigdy nie czułem dyskomfortu, o tyle widząc pijackie zachowanie Hiroi czułem się bardzo niezręcznie. Tym bardziej że wszyscy udzielają Bocchi mniejszej lub większej pomocy, a poważny problem alkoholowy dorosłej kobiety jest traktowany jakby dopuszczała się co najwyżej niestosownego łamania konwenansów. Być może trochę przesadzam i dla pozostałych widzów będzie to po prostu kolejny typowy punkt w świecie zbuntowanych muzyków, ale dla mnie ten wątek jest jakiś śliski… W każdym razie według mnie ten element definitywnie przekreśla Bocchi the Rock! jako materiał na kino familijne.

Opowiadałem o oprawie wizualnej w czasie rozmaitych wizji Hitori Gotou, natomiast nie wspomniałem jeszcze jak prezentuje się animacja w „normalnych” okolicznościach. A ta jest całkiem do rzeczy. Przede wszystkim, cieszy mnie, że od pierwszego do ostatniego odcinka jakość prezentowanego materiału nie spada (Anime Trending Awards wyróżniło odcinek ósmy, a więc żaden z początkowych). Poza tym, jak na serię komediową, byłem mile zaskoczony mnogością lokacji i prezentacją drugiego planu. Także występy naszych bohaterek są pokazane dość szczegółowo i w ładnym oświetleniu. Jednak są też pewne elementy, które nieco mi przeszkadzały. Po pierwsze, projekty postaci są dość konwencjonalne. Wiem, że to adaptacja yonkomy i pierwotne rysunki bohaterek nie były przesadnie rozwinięte, natomiast myślę, że twórcy animacji mogli dodać coś od siebie. Tym bardziej że poza Bocchi i Ryou, większość głównej obsady jest ciut bezbarwna, więc tak proste projekty nie pomagają w zapamiętaniu bohaterek. Być może chodziło o to, że taka zwyczajna, uproszczona w rysunku grupka przyjaciółek miała stanowić kontrast dla szalonych, bogatych w pomysły wizji Bocchi, ale można to było zrobić nieco ciekawiej.

Drugi problem łączy się z pewną decyzją artystyczną dotyczącą humoru tej serii. Mianowicie, dowcip bywa miejscami nieco męczący. Nie zrozumcie mnie źle, w większości przypadków żarty zdecydowanie trafiają w środek tarczy, jednak odnoszę wrażenie, że w kilku miejscach postarano się trochę za bardzo. Zamiast stonować nastrój lub pokazać scenę humorystyczną z powagą (podbijając w ten sposób absurd sytuacji), twórcy trochę za często wskakują w komediową deformacją postaci, na siłę podkreślając, że to żart. Na szczęście to drobiazg, który nie zepsuł mi seansu – oprawa wizualna jest zdecydowanie powyżej przeciętnej, a wizje Bocchi to już w ogóle majstersztyk.

Nadzwyczaj ciekawie wypadła muzyka. O ile same utwory rockowe nie zrobiły na mnie większego wrażenia (ale rock and roll to w ogóle nie moja bajka, więc moje zdanie w tej kwestii niewiele znaczy), to bardzo spodobało mi się realistyczne podejście do gry licealnej kapeli. Kiedy w czasie występu dziewczyny są stremowane i mają grać słabo, faktycznie ich występ jest nerwowy i nieskoordynowany. Kiedy słyszymy komentarz, że perkusja się spóźnia, to rzeczywiście jest gdzieś za resztą zespołu. Z kolei Hitori najlepiej radzi sobie z solówkami, a jej problemy zaczynają się, gdy ma grać z resztą zespołu. Taki autentyzm to ja szanuję i to bez względu na gatunek muzyczny! Z innych zalet, znajdziemy tu kilka ciekawych utworów, które przewijają się w trakcie serialu (zwłaszcza gdy Bocchi ma swoje napady lękowe). A jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to czołówka i tyłówka serialu, choć ładnie zaanimowane, muzycznie są mi obojętne.

Jednak bez względu na kilka elementów, które ewidentnie mnie drażniły, Bocchi the Rock! pozostaje bardzo udaną komedią. Jej sukces cieszy tym bardziej, że seria nie miała przesadnie wielkiego budżetu na promocję, a swoją popularność zawdzięcza pasji wykonawców. Czy w mojej opinii to najlepsze anime roku 2022? Nie. Czy jest to udana komedia, którą polecam obejrzeć? Jak najbardziej, choć humor jest dość specyficzny i skierowany do zdecydowanie dorosłego widza. Jeśli przekona was pierwszy odcinek, to następnych jedenaście również zrobi na was co najmniej dobre wrażenie.

Sulpice9, 10 kwietnia 2023

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Clover Works
Autor: Aki Hamaji
Projekt: Kerorira
Reżyser: Keiichirou Saitou
Scenariusz: Erika Yoshida
Muzyka: Tomoki Kikuya