Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Komentarze

Descartes

  • Avatar
    Descartes 19.04.2010 20:52
    Re: .
    Komentarz do recenzji "Toaru Kagaku no Railgun"
    coz, ja ogladalem obie serie i wg mnie index jest znacznie lepszy. Nie mam problemu z ocena recenzenta, railgun nie ma az tak ciekawego scenariusza jak index, oraz chyba lekko inna grupe docelowa.
  • Avatar
    Descartes 2.04.2010 12:27
    Re: bardzo Burtonowskie
    Komentarz do recenzji "Hottarake no Shima: Haruka to Mahou no Kagami"
    Dlatego tez powiedzialem, ze taki Spirited Away ma to cos, co pasuje bez wzgledu na wiek (i nie musi byc zakrecony jak firmy von Triera), a to anime – juz nie. I nie zrzucam filmu do zadnego 'getta' – po prostu wg mnie scenariusz oraz postacie sa uproszczone w sposob na tyle drastyczny, ze traci na tej Twojej 'bezczasowosci'. Jezeli tez dla Ciebie wyznacznik dojrzalosci filmu to krwawa jatka, czy makbryczne sceny, to, hmm, ta dyskusja nie ma sensu.
    I nie, nie wyraziles sie jasno. To jest tylko (lub az) Twoja opinia. nie probowales nawet jej uzasadnic. A zarzucanie 'niedojrzalosci' jest mila metoda rozmow na onecie (nawiasem mowiac, jestes troche mlodszy – nie to, zebym uwazal wiek za jedyny wyznacznik dojrzalosci).
    Filmy miyazakiego maja glebsze przeslanie. Nie takie w stylu Hottarake – sa wielowatkowe i znacznie glebsze. Kazdy bohater, negatywny czy pozytywny, jest dobrze opisany, i nie ma 'plaskiego' charakteru – gdy w Hottare mamy jedynie dwojke postaci, standardowych jak format a4. Glowny zly jest ledwie wspomniany, i zly jest od poczatku do konca. Przyjaciele malego w zasadzie nie istnieja. Nikt nie ma dylematow moralnych. Dobre jest dobre, zle jest zle (i osmieaszane w sposob typowy dla produkcji disneya). Sorry, ja rozumiem zafascynowanie grafika i forma prezentacji, ale wez sobie na zimno przeanalizuj historie. Juz alicja w krainie czarow ma ciekawsze postacie drugoplanowe. Tim moze i tworzy rzeczy mroczniejsze, ale budowa scenariusza jest u niego bardzo podobna – mirror mask jest niemal identyczna… tylko zrobiona dobrze. Pomijam mrocznosc, to tylko forma prezentacji.
  • Avatar
    Descartes 2.04.2010 05:40
    Re: bardzo Burtonowskie
    Komentarz do recenzji "Hottarake no Shima: Haruka to Mahou no Kagami"
    sorry za double posta – 7, nie 8. i przydala by sie edycja komentarzy;)
  • Avatar
    Descartes 2.04.2010 05:38
    Re: bardzo Burtonowskie
    Komentarz do recenzji "Hottarake no Shima: Haruka to Mahou no Kagami"
    Alez nie mam nic przeciwko Twojej opini;) Oglada sie to dobrze, ale z pewnoscia nie jest to nic wyjatkowego. Swietna grafika, ale scenariusz mocno disneyowski/burtonowski, bez fajerwerkow. Na pewno krok w dobra strone, i oczekuje wiecej podobnych produkcji, ale z lepej przedstawiona historia.
    A przy okazji, jezeli nie zgadzasz sie z moja opinia, dobrze by bylo wiedziec, ktory dokladnie argument nie przypadl Ci do gustu;) ja tej produkcje daje szkolna 4, ale to tak na zachete. jakos tak niecale 8 w skali tanuki;)
  • Avatar
    Descartes 1.04.2010 12:22
    Re: 4 liga
    Komentarz do recenzji "Hellsing Ultimate"
    no wlasnie komiks przeczytalem. Zadna z ekranizacji nie oddaje tego, co jest w mandze. Sam pierwszy epizod – w komiksie jest uzyte jedno przeklenstwo, i – w przeciwienstwie do ultimate, kaplan nie zabawia sie obmacywaniem victorii. A ona sama jest znacznie bardziej (nie oznacza to – bardzo) rozgarnieta niz jej animowa (z ultimate) wersja.
    Roznica miedzy maniakalnym zabojca polega na tym, ze w komiksie, oraz w pierwszym anime zabijanie nie stanowi podstawy charakteru alucarda. Nie jest on normalny, nie mozna byc normalnym zyjac setki lat jako wampir, i jego zachowanie odstaje od zachowan ludzkich – mala maniakalnosc. W ultimate facet sie szczerzy non stop, i wyglada na to, ze jego umysl calkowicie lazi wlasnymi sciezkami. To jest juz glebsze stadium szalenstwa, takiego trzymanego resztkami sil na poziomie, ktory pozwala mu jeszcze na samodzielna egzystencje.

    Zadne z anime nie jest dobra ekranizacja komiksu. Ale pierwsza czesc ma znacznie ciekawszy klimat.
  • Avatar
    A
    Descartes 1.04.2010 00:33
    bardzo Burtonowskie
    Komentarz do recenzji "Hottarake no Shima: Haruka to Mahou no Kagami"
    Caly czas mialem przed oczami 'magic mirror' Burtona. anime bardzo fajne, ale ma swoje wady. Po pierwsze, jest strasznie holywoodzkie, po drugie – strasznie przewidywalne. I duzo za szybkie – w zasadzie nie bylo czasu nad zastanawieniem sie nad postaciami. Motyw zdrady byl potraktowany tak po macoszemu, ze w zasadzie jest pomijalny. A sytuacja i tak byla rozwiazana w taki sposob, ze – czy ow moty by sie pojawil czy nie – i tak nie mialo to znaczenia.
    Wizualnie bardzo fajne. Polaczenie grafiki 3d z 2d zwykle wychodza kiepsko, tutaj sobie z tym poradzili. Nie poradzili sobie natomiast z 'popisywaniem' sie – wiele elementow anime zostalo zrobione jakby na sile. Nie rzutuje to specjalnie na calosc, ale jednak jest.
    Troche mnie tez razila zmiana 'settingu' – na poczatku mamy tradycyjne japonskie legandy, a potem wpadamy w typowo burtonowska (tak, wiem, powtarzam sie) kraine. Tak dalekie od KKW, ale po zastanowieniu sie – to chyba jest w porzadku. My tez sie bawimy legendami, anime nie moze byc zawsze egzotyczne jedynie dla ludzi obszaru kultury europejskiej;)
    Inna sprawa – bohaterowie. Sztampowi do granic, ale to akurat nie przeszkadza, bo sa zrobieni w miare dobrze. Ale calkowite pominiecie bohaterow drugoplanowych (ach ta ruda lisiczka;p ) jest niepotrzebne. Fajne charaktery, zdolne do poglebienia historii, tutaj po prostu ten potencjal nie zostal wykorzystany.

    Wydaje mi sie, ze ten film, jak chyba zadne inne anime, jest skierowany dla mlodszej widowni. Takie spirited away niby tez – ale roznica jest jednak diametralna. Historia haruki jest prosta, efektowna, z duza iloscia smiesznych postaci, bezkrwawa, bez zadnych trudnych tematow – doskonale kino domowe. Pod tym wzgledem spelnia swa role wysmienicie – ale powyzej powiedzmy 12 latek mozna sie nim troche znudzic.
  • Avatar
    A
    Descartes 31.03.2010 01:39
    4 liga
    Komentarz do recenzji "Hellsing Ultimate"
    Obejrzalem 3 ova, liczac, ze moze cos naprawde zrobili lepiej niz we wczesniejszym Hellisngu… ale nie dalem rady. Nie wiem, czy kreska jest lepsza – moze jest dokladniejsza, ale wczesniejsza miala klimat. Muzyka jest ok, postacie…. porazka. O ile Victoria we wczesniejszej wersji nie byla szczegolnie rozgarnieta – chociaz pod koniec zaczela byc ciekawszym bohaterem – to tutaj jest jedynie materialem do noszenia cyckow. Alucard z lekko maniakalnego zabojcy stal sie pozbawionym klasy totalnym swirem. Interga, czy walter… zamiast zrownowazonych osob sa po prostu lekko belkoczacymi szalencami. W poczatkowej fazie, ale jednak. Generalnie: cycki, krew, hiperniezniszczalny alucard, jeszcze troche krwii, i jeszcze rovhe alucarda. Brak klimatu.
  • Avatar
    A
    Descartes 28.03.2010 20:18
    swietne! :)
    Komentarz do recenzji "Saishuu Heiki"
    O dawna nie usmialem sie tak bardzo, jak ogladajac ten wlasnie film. Groteska i parodia, ale w w wielkiej formie… atakowany na skuterze nieswiadomy pracownik wywolal niekonczace sie spazmy smiechu…;)
  • Avatar
    Descartes 25.03.2010 05:02
    Komentarz do recenzji "Eureka Seven"
    Lista, ktora dziadek trzyma w restauracji, to dokument, ktory pokazuje,  kliknij: ukryte 
    Trzeba pamietac, ze anime bylo jednak wydane przed manga, wiec manga jest wtorna. Wydaje sie wiec, ze taka intepretacja jest wlasciwa (happy happy end;) ), ale nie znalazlem informacji potwierdzajacej to na 100%. Eureka musiala 'odrestaurowac' koral (zapobiec 'czarnej dziurze') i sie w nim nie zatracic (na to jej renton nie pozwolil), i renton na pewno jej nie opuscil, wiec w najgorszym wypadku dzieciaki musialy poczekac dosc sporo;)
  • Avatar
    Descartes 25.03.2010 04:26
    Re: Ładne, ale nudne.
    Komentarz do recenzji "Clannad After Story"
    och, ja nie twierdze, ze jakakolwiek z tych serii jest 'zyciowa'!:) po prostu fajnie sie oglada, a historia potrafi zaskoczyc. Co do happy endow, coz – ostatnio ogladalem taka mase filmow bez happy endow, ze nagle staly sie dla mnie interesujaca nowoscia, i z checia pozwalam mojej glowie odpoczac od drastycznych zakonczen. Fajne to;)
    Ale racja, bez przygotowania animowaego osoba postronna powie, ze to kolejna czarodziejka z ksiezyca.
    To co lubie w Clanad to rozwoj postaci i zakres czasowy. W air nie lubilem nieuchronnosci przeznaczenia, nikt mi nie bedzie wciskal, ze zycie jest juz odgornie (przez jakiegos jednorozca, rozowo niewidzialnego) zaplanowane. I zbyt wielkie naciaganie – postacie byly koszmarnie przejaskrawione. Kanon jako calosc jest klasa sama w sobie, clanad zaczyna sie komedyjka i konczy dramatem (pomijajac jak bardzo przesadzonym). Jezeli ktos lubi takie historie, to polubie wszystkie 3 animki, jezeli ktos lubi pokemony, to sie tym znudzi. A jezeli ktos zaczyna ... za nic nie pozyczac tego animowym niemowlakom!
    Ach, i anime nie ma na celu pokazwyania jakichs nie wiedomo jakich przeslan. To jest film jak kazdy inny, alien nie ma nie wiadomo jakich przeslan a fajnie sie oglada (czesc 1 przynajmniej).
    Wracajac do kanona – nie bylo tam specjalnie wplywu boskich cudow. Raczej standardowe japonskie legendy, co bylo podkreslone, i standardowa japonska skleroza lat mlodzienczych – a to akurat w tym konkretnym anima w koncu ma prawdziwe podloze.
  • Avatar
    Descartes 24.03.2010 19:52
    Re: Ładne, ale nudne.
    Komentarz do recenzji "Clannad After Story"
    Uwazam dokladnie odwrotnie – air jest slabiutki, kanon za to jest na podobnym poziomie, chociaz tam wkurza motyw chlopaka, ktory wszystko zapomnial… chociaz jest to dobrze wyjasnione, to prowadzenie narracji jest nieco dziecinne. Clannad jest nieco zbyt zbyt dlugi, i to moze meczyc – ale jak zaden inny film pokazuje rozwoj bohaterow w czasie. Kazda z tych trzech serii ma magicznie rozwiazujace sie problemy, wic nie doszukiwalbym sie tu problemow, aczkolwiek koncowka w Clannadzie jest nieco pokrecona – Kanon wybrnal znacznie ciekawiej. Tak czy siak, anime robi wrazenie, i polecam obejrzec.
  • Avatar
    Descartes 24.03.2010 19:48
    Re: 6/10
    Komentarz do recenzji "Nodame Cantabile"
    tzn. ta odpowiedz to w zasadzie do Mr. B. jak sadze?

    nie pamietalem o tej 'kompozycji', co nie zmienia w zasadzie sensu mojej wypowiedzi. Kazda z postacie jest dosc dobrze zarysowana, nie mowilbym, ktory jest bardziej lub mniej…
  • Avatar
    Descartes 23.03.2010 00:27
    Re: 6/10
    Komentarz do recenzji "Nodame Cantabile"
    dobry w gotowaniu… no to chyba nie jest trudne? dyrygent, skrzypce, i fortepian – jest bardzo dobry, ale nodame jest od niego lepsza na fortepianie. kompozytor? sorry, czy on cos komponowal? organizator? ze niby jak? poza organizacja wlasnej kariery specjalnie innymi rzeczami sie nie przejmuje. Bogaty? bogatych ma rodzicow, i wybacz, ale kariere w muzyce rzadko robia ludzie biedni – to zamozni rodzice posylaja dzieci do szkol muzycznych, kosztuje to kupe kasy. Cale anime pokazuje, jak wiele facet poswiecil dla realizacji celu, jakim jest dyrygowanie, a jednoczesnie, jak naprawde niewiele rozumie z normalnego, codziennego zycia. Jest aspoleczny, zorientowany na sukces, nie uznaje polsrodkow, nie potrafi zrozumiec, ze inni nie sa tak dobrzy jak on – uwaza, ze jezeli on zyje tylko muzyka, kazdy inny tez powinien. I takich ludzi jest na peczki – gdyby ktos poswiecil na swoja prace tyle czasu, jak on poswieca na muzyke, bylby ekspertem w swojej dziedzinie. Programista cwiczacy procedury, szukajacy optymalizacji 14 godzin na dobe, w otoczeniu ludzi, ktorzy zajmuja sie tym samym, bedzie geniuszem w porownaniu do tych, ktorzy odwalaja panszczyzne w pracy, pol dnia i weekendy poswiecaja na zabawe ze znajomymi czy rodzine.
    co do tego, ze leci na niego 90% kobiet i nie tylko kobiet… zaraz, sam powiedziales, ze jest mlody, przystojny, bogaty i w dodatku robi kariere. jaka kobieta sie temu oprze?:)
    Poza tym, to w duzej czesci komedia. Z lekkimi zapatrywaniami haremowki. Komedia. Nie oczekuj ze wszystko jest jak w zyciu.
  • Avatar
    Descartes 19.03.2010 13:33
    Re: Death Note
    Komentarz do recenzji "Notatnik Śmierci"
    Trudno sie nie zgodzic. Anima oszukuje ludzi pseudo­‑logika, ktora w zasadzie nie istnieje tak na prawde, za to jest napisana idealnie pod odbiorce. Akcja i reakcja nie maja nic wspolnego z rzeczywistoscia. Ogladajac anime nie moglem pozbyc sie wrazenia, ze L i Raito to para niezlych szermierzy, ktorzy ze soba walcza, wykonujac swietne flinty i zaslony, ale, niestety, stoja 50 metrow od siebie i maja opaski na oczach. Fabula ma byc efektowna i interesujaca dla przecietnego odbiorcy, ale ktokolwiek zainteresuje sie tym glebiej zauwazy, ze tak naprawde niewiele tu tresci. Postacie analizujace po 50 razy co by bylo gdyby pomijaja najoczywistsze drogi i odpowiedzi. i ozywiscie od poczatku sa przygotowane na wzystko – kamera w chipsach, drzwi do pokoju zabezpieczone jak w ksiazkach szpiegowskich. Nudna fabula, brak logiki zastapionej przez wrozenie z fusow, swietne postacie i charaktery.
  • Avatar
    Descartes 18.03.2010 20:48
    Komentarz do recenzji "Toaru Kagaku no Railgun"
    z tego, co widze, historia sie zazebia. W 18­‑19 odcinku railguna mamy wstrzasy ziemii, ktorych przyczyna pokazala sie w koncowce index, a Touma pojawia sie dosc regularnie, pomagajac Misako w jej 'recitalu'. W Index po prostu akcja opowiadala o toumie i misako, a railgun – akcja jest skupiona na zyciu szkolnym i towarzyskim Misako i jej wlasnych sprawach. Po prostu autorzy nie poakzuja zadnych interakcji miedzu nimi dwojgiem, poniewaz to juz zostalo zrobione w indeksie, a nie chca robic z railguna kopii. Podejrzewam, ze zakonczenie railguna bedzie umiejsciwione w tym samym momencie co zakonczneie indexu, i potem znowu zobaczymy obie serie w nowym sezonie, jedna o toumie z misako przy boku, druga o misako i jej perypetiach.
    Dodatkowo, chronologicznie railgun zaczyna sie wczesniej, niz index.
  • Avatar
    Descartes 17.03.2010 01:07
    Re: gdyby nie ta koncowka....
    Komentarz do recenzji "Bokurano"
    Zgodzic sie moge z twierdzeniem, ze obie te serie maja 'serce' – ale takich serii jest cale mnostwo;) Bokurano jednak opowiada calkiem inna historie, niz eve. Eve mnie nie przekonalo, bokurano, mimo bledow, wydawal mi sie ciekawszy. Eve bylo wazna produkcja, ale zlosci mnie, jak wiele osob zapatrzonych na nia zaraz zarzuca innym seriom zapozyczenia i plagiat. Lubie dobra historie, jezeli jest ona pokazana dobrze, nie chce mi sie grzebac w pamieci, szukajac, czy przypadkiem dany motyw nie jest powtorzony. Nie bylo takiego anime jak Bokurano (najblizej mi do tego podchodzi Battle Royale), a eve nie bylo takie wyjatkowe w momencie wydania. Zreszta, nie ma co tego przedluzac – eve jest dobra produkcja, ktorej nie lubie ;), bokurano jest produkcja wprowadzajaca mase swiezosci, i dobrze sie to oglada. Bojujacych fanow Eve zostawie w spokoju, a Tobie dziekuje za rzeczowa wymiane argumentow;)
  • Avatar
    Descartes 15.03.2010 12:08
    Re: gdyby nie ta koncowka....
    Komentarz do recenzji "Bokurano"
    skasowalem wlasnie porzadny post (zakladki;/ )... wiec tym razem krotko – eve nie bylo pierwszym tego typu anime, raideen i getter byly wczesniej, na zwiazki z raideneem zreszta powolywal sie producent rahxephona. Juz nawet nie ruszam macrossa, ktory zrobil chyba najwiecej dla gatunku mechow. Nadesico moze zostalo wyemitowane nieco pozniej, ale porownanie go do eve to gruba przesada – jest znacznie wiecej zapozyczen ze space battleship yamato oraz robo gettera, pomijajac walki jak w gundamie. Pared odcinkow to zart z macrossa, i jakos nie ma tam miejsca na eve, ale wlasnie wiele osob szuka takich podobienstw na sile, najczesciej nie znajac innych serii 'mechowatych' anime.
    Eve na pewno bylo ciekawym produktem, chociaz mi nie podeszlo. Jednak porownanie do bokurano to dramatyczne naduzycie – historia w bokurano wuykorzystuje mecha jako wymowke – gydby dzieciakibyly zakontraktowani do urzadzenia tworzacego pole cilowe wokol ziemii, blokujac 15 asteroid na kursie kolizyjnym (i ktorego uzycie zakonczylo by sie smiercia) niewiele by to zmienilo w przekazie anime.
    Po prostu trafia mnie, gdy fanboye eve zaraz wciskaja swoje porownania do serii, ktore rowneiz maja mecha na ekranie. Eve nei stworzylo mechow, nie stworzylo bohaterow z pokrecona psychika, ani rudych, goracych lasek. To wszystko bylo juz wczesniej, eve to ladnie polaczylo. Podobnie jak i inne serie. A Bokurano to zupelnie, zupelnie inna bajka.
  • Avatar
    A
    Descartes 14.03.2010 22:48
    gdyby nie ta koncowka....
    Komentarz do recenzji "Bokurano"
    anime bylo by idealne. niestety, tak tylko moge dac 9… po calej tej akcji, juz nie wazne, kto przezyl… ale chcialbym zobaczyc, ze przynajmniej informacja o tym, co te dzieciaki zrobily, zostanie naglosniona na calym swiecie. A tak… politycy swoje, korporacje swoje, a poswiecenie przez nikogo nei zostalo zapamietane… pomijajac pare osob. I inna sprawa – co z tymi 'facetami w bieli' ktorzy zaczeli ta zabawe, co z innymi swiatami, i kto powinien za to dostac… nie pogniewalbym sie za druga serie w tym swiecie. Z jakims porzadnym pomikiem tej pietnastki i kombinowaniem, jak tu przetracic lapki tej bandzie, ktora manipuluje tymi mechami. I tez bylem pod wrazeniem, jak inne swiaty wspieraly swoich bohaterow, a ziemia po prostu miala ich gdzies. I co sie stanie, jak na ziemii w koncu idkryja na nowo bezprzewodowe przesylanie energii? koncowka powinna byc nieco dokladniejsza. Sam film jest swietny, nie moglem sie od niego oderwac. I please, skonczcie z porownywaniem kazdego anime z mechem do zalosnego evangeliona. Ani byl pierwszy, ani najlepszy, a fakt wystepowania maszyny bojowej nie ujednolica gatunku. Obrona ziemii przed zlem rowniez nie;)
  • Avatar
    A
    Descartes 12.03.2010 04:19
    Swietne
    Komentarz do recenzji "Hitsuji no Uta"
    Bardzo dobre anime, o ile nie oczekujesz szybkiej akcji. Jest to dramat, i raczej akcja nie jest zbyt wartka. Za to pokazanie osoby, ktora walczy z wlasna choroba / natura, zamiast – jak w innych anime – bezapelacyjnie sie na to godzi, moze byc interesujacym doswiadczeniem dla widza.
    Z cala pewnoscia anime jest ciezkie i trudne. Gdy sprobojemy sie zidentyfikowac z glownym bohaterem, okaze sie, ze tak naprawde zachowuje sie on przynajmniej naturalnie. kliknij: ukryte  nic dziwnego, ze bohater powoli wpadal w szalenstwo, i zostalo to pokazane w bardzo sugestywny sposob.
    Jedna z moich ulubionych anime, ktorej juz nie obejrze, bo zbyt daje ona po glowie;)
  • Avatar
    A
    Descartes 1.03.2010 13:51
    Wiecej takich serii
    Komentarz do recenzji "Kanon [2006]"
    Doskonale anime;) obejrzalem wczesniej i clannad, i air, i obie czesci tale of me*o*ies, tsukishime i pare innych, i nie zamierzam ich do siebie porownywac. Kazda z nich jest opowiescia zamknieta sama w sobie, jezeli istenija jakies swiadome zapozyczenia to nie przeszkadzaly mi one w odbiorze filmu, ale ja nie szukam ich na sile – nie da sie zrobic filmu, ktory nie ma podobnych elementow do jakiegokolwiek innego. Wydaje mi sie, ze ten akurat film stoi najwyzej z podobnych serii, byc moze dlatego, ze glowny bohater to chyba jedyna meska postac 'z jajami'. Pozartuje, da w leb, nie jest jakims pokreconym emo i zachowuje sie wyjatkowo dojrzale. Naprawde, jego charakter wyjatkowo sie wyroznia na tle innych bohaterow podbnych opowiesci. Jego brak wspomnien wkurza na poczatku, ale potem chyba jest dobrze wytlumaczony  kliknij: ukryte  chociaz fakt, ze reszta ludzi nic mu specjalnie nie mowi o tych zamierzchlych czasach jest dziwny. Matka nuyiko (?) wspomniala nawet o drzewie, wiec znala historie ayu, i nic nie zrobila z dziewczyna, ktora nie chodzi do szkoly, i ktora sie przedstawila jej tak calkowicie? male bledy, ale nie zmieniaja calosci.
    Jest to jedne z najlepszych anime do tej pory, i zaluje jedynie, ze ilosc podobnych filmow, ktorych nie obejrzalem, wciaz sie zmniejsza.
  • Avatar
    A
    Descartes 19.02.2010 02:27
    lubie.
    Komentarz do recenzji "Metropolis"
    Wydaje mi sie, ze recenzent nie calkiem zrozumial nawiazania – Metropolis jest kultowym filmem, cala muzyka jest czystym powrotem do lat dwudziestych XX wieku (sterowiec jest tutaj dodatkowym sentymentalnym rekwizytem), a samo anime po prostu jest swietna wariacja wersji tradycyjnej. Doskonala opowiesc, w istocie lekko popsute skandaliczna animacja. Niemniej, warto obejrzec, ale ja chyba zaczynam powoli byc zmeczony zakonczeniami. Ja rozumiem, ze hollywood i jego happy endy to porazka, i ze anime zwykle ma trend calkiem odwrotny, ale, heh, czasem moglo by byc pozytywniej… ;)
  • Avatar
    A
    Descartes 26.01.2010 00:02
    meczace.
    Komentarz do recenzji "Cowboy Bebop"
    Skonczylem cala serie, ktora ciagnela mi sie baaardzo dlugo. I niestety, wiem, ze na pewno do niej nie wroce. Same ostatnie dwa odcvinki byly chyba najlepsze ze wszystkiego, ale brakowalo tutaj umiejetnosci pokazania relacji miedzyludzkich – przewijaly sie w tle i splataly w calosc nieszczesne odcinki, w ktorych autorzy nie potrafili sie zdecydowac, jaki tak naprawde typ anime tworza. Toz to byl rok '98, nie '88… a szczerze powiedziawszy umiejetnosc prowadzenia akcji na wyjatkowo dziwnym poziomie. Cala serie nalezalo by rozpatrywac jako dosc powazny dramat, tym bardziej dziwia odcinki komediowe. Slabo zarysowane tlo glownych bohaterow nie przygotowuje do przyjmowania na wiare ich dzialan. To jedno z tych anime, w ktorych sobnie trzeba 90% rzeczy dopowiedziec, i o ile czasem wychodzi to na dobre, to tutaj jednak moim zdaniem nie udalo sie autorom tego osiagnac. Wedlug mnie zmarnowany pomysl, niepotrzebne pseudo komediowe wstawki, niepotrzbne dluzyzny, odcinki, ktore nic nie wnosily, brak celowosci dzialan bohaterow, kazdy odcinek zawsze zaczynal sie pustym brzuchem… dobrze, mozna robic to w podobny sposob. Ale tutaj wyjatkowo cos nie poszlo. Syndykat ledwie zarysowany (jasne, mozna sobie dopowiedziec sporo, ale przez 24 odcinki bylo o nim jakies w sumie 4­‑5 minut), Lin i Shin byi waznymi postaciami z przeszlosci Spike i przez cala serie pokazali sie na w sumie jakies 30 sekund. Vivious, wielki zly i zaledwie pare ujec, w ktorych nawet nie zdolano pokazac jego motywow, a jedynie wskazano – to zly czlowiek jest! ojej ojej! i od razu sie zmienia temat.
    Dobrze, ze to anime podoba sie takiej ilosci ludzi. Nie wiem, dlaczego. I nie wiem, jak to sie ma do bladerunnera, bo ow podobal mi sie niezmiernie. Wiem na pewno – nigdy wiecej Bebop'a.