x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w
polityce prywatności.
- podniecenie się Chihiro gdy usłyszał jak to Sakarea zszywała swoje wnętrzności i składała w całośc
- rumienienie się w każdym momencie gdy zauważy u Sakarei jakąś cechę zombi jak na przykład zimne ręce
- wyraźne oddzielenie zombi‑trupa od normalnych dziewczyn, które są mu obojętne
- motyw szukania zwłok pod drzewem gdy był dzieckiem
Tak więc proponuje iść do łazienki i przemyć oczy, albo obejrzeć swoją ulubioną serię jeszcze raz, albo w ostateczności więcej myśleć, jeśli w tym tkwi problem pisania powyższych tendecyjnych analiz :).
Pierwsze moje odczucie gdy usłyszałem muzykę w tym anime to uczucie ciężkości. Po lekkim openningu spodziewałem się nieco lżejszych rytmów, większego nastawienia na rozrywkę, tymczasem chłopaki siedli i z marszu zaczęli improwizować, do starego kawałka klasycznego jazzu, z cała swoją topornością i chaosem temu towarzyszącym. Trochę do mnie to nie trafiło mimo wszystko. Wiadomo że w jazzie liczy się improwizacja i jak chcesz to możesz mieć wszystko w nosie i zagrać nawet jakiś utwór zupełnie nierytmicznie, ale słuchacz wchodząc w świat animacji chciałby usłyszeć coś bardziej przyswajalnego dla ucha, a nie tego typu ciężkie kawałki.
Poza tym jazz jest pokazany tutaj jako forma wyładowania emocji, czuje się że wiele melodii jest granych w taki sposób jakby perkusista miał zamiar zaraz wybuchnąć. Z pewnością dobrze jest to związane z fabułą anime i energicznością Sentarou, jednak poszczególne kawałki tracą na tym sporo. Słuchacz ma wrażenie że muzyka jest gdzieś daleko od niego i pozostawia jego odczucia gdzieś daleko z tyłu.
Chyba najlepiej w tym wszystkim sprawują się rytmy fortepianowe – kawałek o księciu świetny. Właśnie czegoś w tym kierunku mogłoby być więcej.
No i oczywiście brakowało mi w tym wszystkim saksofonu…kurczę choćby jakaś postać epizodyczna i jakiś niewielki utworek, liczyłem trochę na tą dziewczynę Sentarou, ale się przeliczyłem niestety. A myślę że taki lekko melancholijny nastrój w paru miejscach byłby fajnym urozmaiceniem muzycznym serii.
Tak wiem co napiszesz, że chłopaki ćwiczą, grają dla zabawy, docierają się i dlatego ma to wszystko taki charakter a nie inny. Zapewne będziesz miał rację, ale mi ta ich toporność nieco przeszkadzała.
Proponuję wyszukać sobie znaczenie tego słowa i nie oburzać się, że pewne rzeczy zostały nazwane po imieniu. Trochę serii anime już obejrzałem, nie jest to może jakaś wielka ilość, ale w żadnym miejscu motyw nekrofilii nie został przedstawiony w taki bezpośredni sposób jak tu i nie zmienią tego nawet bezsensowne argumenty fanów tej serii. Można jedynie dyskutować nad celem umieszczenie tego elementu w anime, ale nie nad samą nazwą tego zjawiska.
Już bardziej można sobie podyskutować nad tematem pedofilii który nie jest pokazany tu jednoznacznie. Producenci usilnie starali się to ominąć nie nadając scenom z tym związanym zabarwienia seksualnego, jednak wyszło to sztucznie i mało wiarygodnie czego efektem jest to że nawet osoby broniące tej serii nazywają ojca Sankarei pedofilem.
Ponieważ samo anime jest pełne skrajności, egzystują obok siebie elementy które nie powinny znaleźć się pod jednym tytułem – wątki romantyczne i nekrofilia, nagość ecchi i krwisty dramat z wielkim patosem, sceny wprowadzające dramat przeplatane humorem najniższych lotów, absurdalność świata ze sporymi przejaskrawieniami wydarzeń i jednoczesny realizm podejścia do zombi. Wychodzi z tego jedna wielka papka, która na siłę chce zmusić widza do emocji i rozrywki, najczęściej poprzez pokazanie mu wszystkiego co się tylko da w wyhiperbolizowanej formie. Brak w tym wszystkim wyważenia i dobrego smaku. Seria jest po prostu zła i zrobiona w beznadziejny sposób. W pełni może zadowolić jedynie te grupy osób które wymieniłem wcześniej, innym pozostanie po tym jedynie zgaga.
Re: Ekm, delikatnie mówiąc nie polecam
Jednym słowem BEZNADZIEJA, obecne odcinki stoją kilka klas niżej od tego co można było oglądać jeszcze kilka miesięcy temu. Wkurzające jest takie paskudzenie dobrego produktu tylko po to aby więcej na nim zarobić i natrzepać odcinków ile tylko się da póki jest na nie popyt.
Kawałki jazzowe trochę leżą tutaj, no ale mam świadomość że jest to anime i tego typu motyw jest jedynie tłem dla rozwoju wydarzeń.
Niemniej jednak seria jest świetna i odpowiednio wyważona w niemal każdym elemencie. Tak więc myślę że każdy znajdzie tu coś dla siebie, trochę humoru, trochę dramatu, trochę muzyki, romansu, rozrywki, wszystko podane w miarę lekkiej formie bez skakania z jednej skrajności w drugą, dzięki czemu jest ona bardzo przyjemna w odbiorze.
Pozostałe postaci Another są do bólu schematyczne i stworzone bez jakiegokolwiek najmniejszego wysiłku przez scenarzystów. Ile to już razy miałem okazję zobaczyć w akcji klasowego prymusa poprawiającego sobie okularki, przygłupiego i narwanego luzaka, wielkobiuściastą i nieśmiałą przewodniczącą czy też energiczną płaską dziewczynę z kitkami ustawiającą wszystkich dokoła, nuda, powtarzalność i wykorzystanie oklepanych postaci kojarzących bardziej się z komedią niż z horrorem.
Sama fabuła jest dosyć wciągająca, a pomysł na serię ciekawy. Jednak w wielu miejscach uderza brak logiczności w rozwoju wydarzeń i zachowaniach głównych bohaterów, a także zmiany w początkowych założeniach przedstawionego świata, zahaczające o absurd. kliknij: ukryte (działanie klątwy tylko na terenie miasta wzięte z kosmosu; stosunek klasy do głównego bohatera; końcowe rozstrzygnięcie i wyjaśnienie, że zmarłą osobą nie był uczeń). Dodatkowo niektóre sceny zamiast przerażać wywołują śmiech – kliknij: ukryte śmierć od parasolki, no proszę ja was, to mi się kojarzy jedynie z czarnymi amerykańskimi komediami, a nie czymś mrocznym i przerażającym. No i oczywiście standardowo, aby utrzymać akcję, postanowiono, że w każdym odcinku ktoś sobie wykituje bez większego sensu czy wpływu na akcję, w myśl zasady „dobry horror musi mieć dużo zgonów”...tandeta. Jakby komuś pomimo tego wszystkiego udałoby się wczuć w „mroczny i przerażający” nastrój tego anime, to zakończenie tej historii z pewnością ten stan rzeczy zmieni.
Końcowe odcinki można w skrócie nazwać jeżdżącym cyrkiem na kółkach. Mamy tu okazję podziwiać jak nie kliknij: ukryte zakrwawioną babcię z pogrzebaczem, to z kolei nauczyciela z genami Leona zawodowca precyzyjnie wbijającego nóż w ciała czarnych charakterów, pierwsze skrzypce odgrywają zaś klasowe kujony i ciamajdowate dziewczynki, które drogą transformacji przekształciły się w zawodowych morderców o sile ciosu 9tyś jednostek, skłonnych skrzywdzić nawet bezbronnego kotka który stanie im na drodze do celu. A całość finału rozgrywa się na polu minowym drugiej wojny światowej…a nie, to nie ten film niestety.
Tak czy inaczej bida, nędza i gniot totalny posiadający jedynie ciekawy pomysł na fabułę, bardzo dobrą grafikę i muzykę na odpowiednim poziomie. Typowo komercyjna, przereklamowana produkcja. Może i jest ona wciągająca, ale jak dla mnie była ona po prostu parodią serii grozy.
Nawet nie chce mi się oceniać czegoś, czego nie czuję, ale niech będzie to 3/10.
Re: nudne
Re: Podobne anime
A jeśli szukasz czegoś z lalkami ala ecchi‑romans, to Chobits jest dosyć znane i lubiane, chociaż mi średnio przypadła ta seria do gustu, albo Sora no Otoshimono (niby nie lalki, ale androidy w postaci aniołów, z motywem wyobcowania z otaczającego ich świata tak jak w RM) – seria nastawiona bardziej na komedię i specyficzny humor, ale jak już wspomniałem z paroma motywami podobnymi do RM, konieczność walki, wspólne mieszkanie w wesołej gromadce, podkochiwanie się w głównym bohaterze.
O fandomie związanym z HnA też już chyba wystarczająco sobie podyskutowaliśmy. Widać że ciężko nam było się tu dogadać, ale chyba wszystko co można było na ten temat napisać zostało napisane. Jak zacząłeś dokładniej opisywać o co Ci chodzi to można było się z Tobą zgodzić, chociaż też nie we wszystkich sprawach – nadal uważam część ocen fandomu za rzetelną miarę oceny anime.
Co do recenzji Slavy, nadal nie zmieniłem swego zdania. Jego opinię nie traktuję jako bezwartościowego zera, tak jak tu napisałeś (każdy ma prawo do swoich własnych odczuć), ale recenzję już tak.
W odróżnieniu od was recenzję traktuję przede wszystkim jako wizytówkę każdego anime, a nie jako czyjąś prywatną opinię. Uważam że w takim czymś należy się trochę pohamować, czasem nawet zatrzymać i spojrzeć na daną produkcję pod innym kątem. Pisanie wszystkiego co ci ślina na język przyniesie i argumentowanie że „mam do tego święte prawo” jest amatorszczyzną i nie mającą żadnej wartości, jako recenzja, paplaniną sfrustrowanego widza. Obecny produkt ma jedynie za zadanie zainteresować czytelników osobą recenzenta, tak jak w przypadku zwykłej opinii umieszczanej na tym portalu, a nie wzbudzić zainteresowanie serią anime. Ale ciągnąć tego wątku też nie ma sensu, bo Slava nie zrobi nic innego poza bezmyślnym powtórzeniem słów że „recenzja to opinia i ma do tego prawo”, jego koledzy oleją ten mój przydługi komentarz i przyznają że Slava ma racja, a moderatorzy dadzą uwagę abym sam napisał recenzję alternatywną, ciesząc się że Slava robi jakąś tam robotę, mimo że robi ją źle. Tak więc status quo, moja opinia i tak nie wywoła tutaj jakiejkolwiek zmiany.
Raczej powiedziałbym, że to Ty masz problem z wyrażaniem swoich myśli.
1) Zasłaniasz się recenzją o której praktycznie nie gadaliśmy, taka ucieczka i nic poza tym.
2) W jednym z pierwszych swoich komentarzy wyraźnie zasugerowałeś, że wysoka ocena HnA jest wynikiem działalności fandomu Rie Kugimiya. Po co najpierw coś wyolbrzymiać, aby na koniec stwierdzić że „ok, ale tak naprawdę to jest to tylko jakaś tam część pozytywnych ocen”?
3) Nie, próbuję pokazać, że to co piszecie jest niczym więcej jak ocenianiem w stylu „widzi mi się”, a wasza argumentacja odnośnie Zombie jest wyssana z palca, co już łopatologicznie pokazałem powyżej. Czemu akurat temat Zombie? Bo jakiś człek go rzucił do dyskusji, a reszta osób go podchwyciła, już na samym początku napisałem że założenia w Zombie są inne niż w HnA, więc nie wiem czemu atakujesz mnie takim argumentem. Poza tym nasza dyskusja zeszła na temat spójności dzieła co według recenzenta i Ciebie(tak mniemam) jest cechą uniwersalną i powinna być tak samo oceniana w każdej produkcji, bez patrzenia na otoczkę w jakiej dany twór powstał – to jest stanowisko Slavy, które ty pośrednio poparłeś kontynuując ten temat. Ja się z tym nie zgadzam, więc pisanie w moim kierunku słów : „takie porównanie mija się z celem”, pokazuje że zupełnie nie orientujesz się o co w tym wszystkim chodzi.
4) Przemawia, jednak twoje uogólnienia już nie. Dopiero tutaj wyraziłeś się w nieco bardziej sensowny sposób:
„Średnia na portalach jest wyznacznikiem:
-> popularności,
-> siły fandomu,
-> ilości hejterów”
Kiedy odzywanie się Necromancer było w jakiś sposób wyjaśnione to było, jednak do tej pory w całej serii były co najmniej trzy przypadki kiedy ta reguła została pominięta a założenie tego świata zmienione.
Jakbym miał taką postawę to bym z Tobą nie pisał, więc tego typu zaczepne komentarze proponuje wsadzić sobie w buty ;).
Myślę że jednak jest różnica pomiędzy niczym nie wyróżniającą się przeciętnością a totalnym dnem. Poza tym zarówno na Tanuki jak i na MAL są serie oceniane poniżej 7‑6, więc do dna mimo wszystko daleko.
Tak, ale nie wie często jaką formę rzeczywistości one przybiorą, dlatego ich nie używa. Zamiast od razu wyskakiwać z hasłem „bzdura”, dobrze jest czasem pomyśleć i zrozumieć co druga osoba miała na myśli. Poza tym przykład ten nie służył pokazaniu jak to działa, a uświadomieniu że są momenty w których necromancer bez problemu mówi, chociażby w końcowych scenach pierwszej serii – zmiana początkowych założeń.
Nie, czepiam się zmian reguł. O spłyceniu graficznym, fabularnym i łączącym się z tym naciąganiom reguł pisałem wcześniej, wiążąc to właśnie z absurdalnością świata.
Napisałeś że świat Zombie jest spójny, więc opisałem zmiany reguł według których rozgrywały się wydarzenia, czyli pokazałem niespójność, a nie absurd. Mimo że należy zaznaczyć, że w serii z założeniami absurdu ciężko wychwycić takie elementy. Absurd jest bliskim pojęciem niespójności, więc odbiór tego też jest inny niż odbiór niespójnych elementów występujących np. w dramacie. Może dlatego piszesz tak a nie inaczej. Ale używasz przy tym mylnej argumentacji – świat w Zombie nie jest bardziej spójny niż świat w Arii.
Odnośnie Kore Zombie, świat w nim ukazany nie jest spójny i reguły bardzo często ulegają modyfikacjom. I aby to udowodnić wystarczy wziąć pod lupę parę pierwszych lepszych założeń – magię necromancer, której nie używała z powodu olbrzymiej mocy i tego że każde słowo może mieć jakieś magiczne znaczenie, którego nie zna – kilkakrotnie autorzy serii rezygnowali z tego założenia na potrzeby chwili; działalność wampiro‑ninja organizacji której główne cele i motywy działania zmieniają się jak w kalejdoskopie, poczynając od prac i zadań których się podejmują a skończywszy na zasadach które głoszą; występowanie potworków których pojawienie zawsze miało charakter potrzeby chwili tak w pierwszym jak i w drugim sezonie (cale to tłumaczenie że są one wynikiem emocji necromancer było zbędne, gdyż i tak wyskakują kiedy chcą i w jakiej tylko sile chcą bez jakiejkolwiek reguły) itd, itd… Tak wielkich zmian zasad w HnA z pewnością nie uświadczysz.
Pisanie że coś jest crap i totalne dno, a coś jest dobre i spójne bez jakichkolwiek logicznych argumentów jest właśnie pójściem drogą „widzi mi się” dobrze przedstawioną w tej recenzji.
Świat w Kore wa zombie w wielu miejscach schodzi do absurdu, co oznacza że jest jeszcze bardziej karykaturalnie przedstawiony niż w HnA. Naciągnięć fabularnych (maksymalne spłycenie fabuły, omijanie rzeczy które trzeba byłoby w jakiś sposób wyjaśnić, zmiany w zachowaniach bohaterów uzasadniane w komediowy sposób) jest tam jeszcze więcej, tak samo jak i uproszczeń graficznych (wszelka fizyczność walk), jednak jest to związane właśnie z absurdalnością tego świata. Problem z HnA polega na tym, że melomani sztuki animacji próbują wynieść tą serię z poziomu rozrywkowej komedii do poziomu wyższego dzieła, które zostało schrzanione. Czemu nie potrafią zaakceptować obecnego stanu rzeczy tak jak zaakceptowali założenia absurdalności w serii KwZd, nie sposób na to znaleźć rozsądnej odpowiedzi. Widocznie każdy ma swoje „widzi mi się” które objawia się w takim czy innym miejscu.
Oglądałem wersję z angielskimi napisany, gdzie było to przetłumaczone jako kamizelka kuloodporna, zresztą nie ma różnicy czy jest to kamizelka czy mundurek kuloodporny – gubisz sens czepiając się szczegółu.
Być może, jestem w tej kwestii laikiem i sosna wydała mi się najmniej wartościowym drewnem, jednak to co napisałem miało stanowić ogólne porównanie i sposób patrzenia na dany problem – znowu gubisz sens czepiając się nieistotnych szczegółów.
Dalsze czepialstwo i zagubienie sensu, tak w twoim jak i moim porównaniu zgnilizna była usterką produktu a nie wartością samą w sobie.
Echh…już o tym napisałem wcześniej.
Pod hasłem HnA można znaleźć kilkanaście różnych wpisów i tylko jeden tekst nazwany recenzją. W moim odczuciu takie hasło do czegoś zobowiązuje, tym bardziej gdy jest podane na pierwszej stronie pod danym tytułem.
Jak ktoś chce napisać swoją opinię o charakterze „widzi mi się”, olewając ogólne założenia danej serii przy jednoczesnym uwypukleniu i skrytykowaniu mniej istotnych elementów, to niech takie cudo będzie nazwane
recenzją testową, recenzją subiektywną, opinią czy czymś w tym stylu.
Jest jeszcze możliwość podziału ostatecznej recenzji na część zredagowaną i zatwierdzoną przez zespół i część będącą tylko i wyłącznie spojrzeniem pojedynczej osoby. Więc tego typu obrona „możesz czytać lub też nie” albo „jak się nie podoba to napisz sam wersję alternatywną” jest dziecinadą i sprowadza tanuki bardziej do rangi forum niż miejsca gdzie można znaleźć skondensowane informacje o danym anime + jakieś opinie o nim. Jak się chce to można wszystko bez potrzeby wypuszczania niesprawdzonych bubli.
p.s.1 – Aria i dzieciaki nosiły kamizelki kuloodporne, jest ro kilkakrotnie wspominane
p.s.2 – twój sposób porównania anime do belki drzewa jest błędny. Jeśli chciałeś rozważać kwestię jakości w temacie drewna i anime to powinieneś napisać tak: każdy rodzaj drewna przedstawia inną jakość i ma inne zastosowanie w przemyśle, dlatego nawet z najlepszej sosny nie wytworzysz porządnych mebli. Co więcej dobre dębowe deski nie będą używane jako opał do pieca. Odnosząc to do anime żadna lekka komedia nie będzie graficznie wyśrubowana i otoczona wyszukaną muzyką i żadna lekka komedia nie będzie dobrym materiałem do oddania realiów otaczającego nas świata z całą jego fizycznością. Gnicie natomiast w żaden sposób nie popsuje deski, która i tak miała być przeznaczona na opał
p.s.3 – w twoim rozumowaniu jest tyle luk, że mógłbym jeszcze długo o tym pisać i wypunktowywać je jedno po drugim, ale z mojej perspektywy przypomina to wszystko przelewanie wiaderkiem morza do wykopanego dołka na plaży, tak więc zakończę to w tym miejscu.
Pozdrawiam.
Co więcej, pod grubą warstwą absurdalnych sytuacji i postaci tworzących niezłą mieszankę humoru można odnaleźć kilka ciekawych, życiowych przesłań, na które spogląda się z uśmiechem na twarzy.
Dobra pozycja dla osób poszukujących oryginalności i zakręconego humoru w dobrej graficzno‑muzycznej oprawie, 8/10.
Zupełnie nie rozumiem tego punktu widzenia. W dwóch odcinkach tej serii jakie obejrzałem, nie znalazłem ani oryginalności ani dość wysokiego poziomu humoru.
Przeważa tu monotematyczność, ten sam schemat zachowań i szkolna prostota. Tak zbudowana seria być może jest dobra dla młodszych widzów, potrafiących czerpać rozrywkę z takiej powtarzalności i pokazanych do granic możliwości uproszczeń, ale trochę starszy widz z pewnością szuka czegoś więcej, nawet po serii komediowo‑absurdalnej. Tak czy inaczej anime nie dla mnie, więc nie będę zaniżał ocen swoją jedynką.
Dziwi mnie tylko fakt, że z jednej strony kreujesz się na osobę obeznaną ze światem anime, a z drugiej jesteś całkowicie zamkniętą osobą wpisaną w jedną jedyną normę, której usilnie próbujesz się trzymać. Taki styl i poglądy zupełnie nie pasują do tego świata.
Twoja „jakość”, którą zasłaniasz się na każdym kroku jest tak naprawdę pojęciem względnym. Każde anime powinno być oceniane głównie w kategorii w której powstało, uwzględniając przy tym cel danej serii i to jakie emocje starano się przez daną produkcję przekazać widzom. Jak już wcześniej napisałem, ten sam motyw będzie inaczej pokazany w anime nastawionym na śmiech i rozrywkę, inaczej w anime wywołującym wzruszenie, a jeszcze inaczej w anime budującym atmosferę akcji. I nie oznacza to, że któryś sposób przedstawienia tego będzie lepszy czy też gorszy, powinny być oceniane w takiej kategorii w jakiej powstały z uwzględnieniem ich celu i tego co widownia od nich oczekuje w danym momencie. Natomiast sposoby pokazania tych motywów mogą być najróżniejsze – od wprowadzania graficznych uproszczeń którymi charakteryzują się wszelkie komedie, poprzez spłycanie fabularne poważnych wątków, których zadaniem w komedii jest jedynie kreowanie akcji, a skończywszy na liczbie nierealnych zdarzeń, która w komedii zawsze jest większa niż w jakiejkolwiek innej grupie anime.
W swojej „recenzji” nie patrzysz na tą serię przez pryzmat powyższych reguł, tylko według własnego widzi mi się. Takie coś rzeczywiście nie może być nazwane recenzją, a jedynie samolubną opinią dziecka, które nie może znieść faktu, że seria ta nie została zrobiona w konwencji dramatu czy sensacji, tak jakby to mu najlepiej pasowało, a jedynie jest lekką komedią rozrywkową.
Mówiąc bardziej dosadnie, nie nadajesz się do pisania recenzji do tego typu anime, gdyż gubisz w tym wszystkim główny temat i przekaz serii, a przy okazji schodzisz na tory niedorzeczności (bezsensowne w tym miejscu przemyślenia na temat broni czy też scen łóżkowych).