Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Komentarze

Ellerena

  • Avatar
    Ellerena 7.01.2012 17:27
    Re: Allen wcale nie jest szablonowym głownym bohaterem
    Komentarz do recenzji "D.Gray-man"
    Być może. Tyle, że ja naprawdę nie byłam w stanie skończyć tego anime,a obejrzałam koło 60/70 odc. Zresztą, każdy ma swoje gusta;)
    Mrok – owszem, jest. Ale jakiś taki nijaki. Nie dociera do mnie.
    Przede wszystkim idiotyzm niekórych scen i ten głupkowaty humor mnie odstraszyły. Nie, żebym czasem takiego nie lubiła. I nie twierdzę, że jest zły. Ale tu wybitnie mi nie pasował.
    Earl jest jednym z tych antagonistów, których z całego serca nie cierpię. Brzydki, paskudny i zły, ale zły w taki nieprzyjemny sposób.
    Za to rodzinka Noego (?) mi sie podobała i tylko dzięki niej myślę o dokończeniu tej serii. Kiedyś.
  • Avatar
    Ellerena 27.12.2011 20:02
    Komentarz do recenzji "D.Gray-man"
    Powiem krótko: przez sentyment. AnO oglądałam z przyjaciółką i miałyśmy przy tym wspaniałą zabawę. Przy tym, Rin ma w sobie, jak dla mnie, więcej uroku osobistego niż Allen. DGM wpadło też w półłapkę tasiemców, gdyż widać bardzo wyraźne skoki – niektóre momenty były naprawdę niezłe! Tylko reszta taka jakaś… nudnawa. AnO zaś ma raczej wartką fabułę. Tylko zakończenie strasznie psuje moją opinię i dałabym niższą notę właśnie za nie, gdyby nie ów właśnie sentyment;)
    Poza tym, podobieństwo tych dwuch serii nieco mi umknęło. Są egzorcyści, ale przedstawieni inaczej. Są podręcznikowo stworzone postaci i ich relacje? Nie zaprzczę. Ale klimat obu anime diametralnie się różni, i tak po prostu złożyło się, że ten z DGM mi nie podszedł. Choć z drugiej strony, rozumiem, że może się podobać i nie twierdzę, że jest w tym coś złego!
  • Avatar
    A
    Ellerena 26.12.2011 16:23
    Komentarz do recenzji "D.Gray-man"
    (Zaraz zostanę zlinczowana)Zabrałam się za to… coś jakiś czas temu. I tak brnęłam przez to, brnęłam, aż w końcu stwierdziłam, że idąc dalej zanurzę się w tym bagnie po szyję.
    Na początku nie było tak źle, ot, zwykła sadzawka. Woda niezbyt czysta, ale płytka. Przy okazji, towarzyszył temu jakiś zgniły zapaszek. Potem zaczęło się rozbić coraz bardziej muliście, a podejrzane podwodne pędy chwytały i przytrzymywały w najmniej odpowiednich momentach. Jakieś oślizgłe paskudztwa plątały mi się pod nogami coraz częściej. Uznałam, że lepiej nie będzie i zawróciłam.
    Pasjonujące, nie? Podobnie jak to anime. A więc, zaczynajmy!
    Na pierwszy ogień weźmy bohaterów. Chociaż może nie, sięganie dna na początku nie wróży dobrze dalszej podróży… No, to grafikę.
    Ona jeszcze jako­‑tako trzyma poziom. Gdyby nie wybitna szpetota i idiotyzm przedstawienia części elementów i bohaterów, powiedziałabym, że patrzy się przyjemnie.
    Dalej fabuła i akcja. Wrzucone do jednego worka, bo obie sobie równe. Są lepsze momenty, są gorsze jak i w każdej serii. Tyle że te gorsze przeważają, niestety. Większość wątków niby trzyma się jakoś, ma odpowiedni przydział logiki i autentyczności… do czasu. Bo od pewnego momentu wszystko zaczyna tonąć.
    Czas na bohaterów. I to jest właśnie ten śmierdzący trup. Czytam recenzje czy komentarze i oczy mi na wierzch wychodzą, a ręka automatycznie szuka sznura. To oni mają jakieś charaktery? Wybijają się na tle innych? Są Pełnokrwiści? No, chyba tylko ten wampir­‑idiota. Allen to typowy główny bohater z niezbyt wielkim rozumkiem i zapędem do spełniania przykazania miłości. Tragiczna przeszłość skutecznie robi z niego sierotę i to nie tylko pod względem rodzinnym. Ta skacząca ciemnodługowłosa jeszcze mniej ma w sobie uroku, kiedy trzeba twarda, kiedy (nie)trzeba słodziutka… Ten mruk cierpiący na niedowład mięśni twarzy jest bardziej denerwujący niż Sasuke, a braciszek Lenalee nadaje się tylko do psychiatryka. Sytuację ratują wspomniany wyżej nieprzystosowany do życia wampir słodki rudzielec.
    Antagoniści… Bywali ciekawsi. Troszkę. Jedynie Earl doprowadzał mnie do drgawek niczym wielka, obrzydliwa pijawka.
    Gdyby car Piotr I wprowadził podatek od idiotyzmu, ta seria zbankrutowałaby błyskawicznie. Humor polega na wpędzaniu bohaterów w coraz to bardziej debilne sytuacje i stopniowym odejmowaniu im inteligencji (już starożytni odkryli, że od zera da się odjąć. Co popsuło ich wspaniałe kalkulacje dotyczące opisania świata liczbami. Ale to inna sprawa.)
    Podsumowując, seria nie dobiła do dna. Albo raczej odstawiłam ją, zanim tak się stało. I jeśli nie wpadnie mi do głowy popełnianie samobójstwa przez utopienie, to raczej do niej nie wrócę.
  • Avatar
    A
    Ellerena 25.12.2011 20:48
    Komentarz do recenzji "X-Men"
    „Eche, jasne. Tak, bierzcie się z wspaniałych X­‑menów i zróbcie im taką krzywdę, jak Wolverin'owi” pomyślałam, jak usłyszałam o tym anime. Okazuje się, że nie jest aż tak tragicznie. Muzyka i kreska ratują sprawę. Sama fabuła i atmosfera nie odbiegają od tej stricte Marvelowskiej, tylko ta pierwsza jest szyta nieco grubszymi nićmi a przy tej drugiej nasypano za dużo cukr (nie, oczywiście że nie mówię o zakończeniu, gdzieżby!). Postaci naszej wspaniałej gromady są takie, jak zawsze, tylko Wolverina mało. Ale jego zawsze jest za mało;)
    Co nie zmienia faktu, że więcej niż 6,5 z zaokrągleniem w górę bym za to nie dała.
  • Avatar
    Ellerena 19.12.2011 14:48
    Re: Seria dobra, ale nie wybitna
    Komentarz do recenzji "Tiger & Bunny"
    Uwielbiam i T&B, i DtB(bardziej), ale nie bardzo mogę znaleźć podobieństwa;)
  • Avatar
    Ellerena 17.12.2011 17:57
    Re: Manga
    Komentarz do recenzji "Ao no Exorcist"
    Właśnie mam taki zamiar;) Anime obejrzałam jakiś czas temu, więc już dostatecznie „odpoczęłam” i pewnie w przyszłym tygodniu zabiorę się za mangę. Słyszałam, że sporo lepsza:)
  • Avatar
    A
    Ellerena 17.12.2011 16:45
    Komentarz do recenzji "Ao no Exorcist"
    No proszę Was! Co to za ocena, hm? To anime naprawde nie jest takie złe. A przynajmniej pierwsza połowa. Choćby dla niej – warto.
    Bohaterowie – prości, raczej szablonowi, ale to akurat im pasuje. Da się ich lubić, Rin'a darzyłam ogromną sympatią – zazwyczaj nie przepadam za takimi… pierdołami. Ale on mino wszystko gada często do rzeczy. Potrafi myśleć, potrafi walczyć (nie wiem, jakim cudem się tak szybko nauczył, ale może demony tak mają;)) I jest słodki. Pozatym Mephisto Pheles – on jest arcydziełem!
    Fabuła… cóż, gdyby poszła w kierunku dalszego szkolenia, zamiast popadać w różne idiotyczne wątki, z których połowa znalazła się w tej serii zupełnie bez potrzeby, byłoby świetnie. Ale cóż, nie można mieć wszystkiego.
    Oprawa graficzna, muzyka – one zdecydowanie zasługują na wielkiego plusa. Openingi są wspaniałe, a i to, co słyszymy podczas odcinków, jest niezłe. Kreska (oprócz postaci żeńskich) jest taka, jak lubię.

    Ogólnie, nie żałuję czasu poświęconego temu anime. Nieźle się bawiłam. Nie miałabym również nic przeciw większej dawce przygód Rina i reszty, gdyby tylko twórcy zabrali się za to tak, jak przy pierwszych odcinkach!
  • Avatar
    Ellerena 15.12.2011 21:23
    Re: Może być
    Komentarz do recenzji "Toaru Majutsu no Index"
    W DTB przynajmniej to się jakoś w końcu łączyło. Zresztą, tamtą serię uważam za o niebo lepszą, choćby dzięki bohaterom i nadaniu logiki większości zdarzeń.
    To właśnie wątek z  kliknij: ukryte  sprawił, że moja ocena poleciała o 1 w dół (z 7 na 6). Jest on conajmniej niedopracowany, to jego udawanie, że nic się nie stało jest szyte baardzo grubymi nićmi.
  • Avatar
    A
    Ellerena 3.12.2011 21:26
    Komentarz do recenzji "Toaru Majutsu no Index"
    splicer – sprost idealne podsumownie. Tyle, że ja bym powiedziała 6/10;)

    Coś, co można oglądać tylko jak się nie ma czegokolwiek innego pod ręką lub jeśli jest się nienormalnym i chce się skończyć prawie każdą zaczętą serię. I tak było w moim przypadku – pierwsze kilka odc było w miarę zachęcających, myślałam, że coś się zacznie dziać, a tu nic… Dalej ta sama nuda i ograniczanie czasu antenowego ciekawszych bohaterów do minimum!
  • Avatar
    A
    Ellerena 2.12.2011 19:29
    Komentarz do recenzji "Bracia czarnej krwi"
    Słodkie.
    To pierwsze słowo, jakie mi przyszło do głowy po obejrzeniu 1 odc. A że miałam akurat ochotę, na oglądanie czegoś słodkiego, niezbyt inteligentnego z przyjemnymi bohaterami, to oglądałam dalej. Nie żałuję!
    Mimo różnych niedociągnięć (głównie pomyłek - kliknij: ukryte )
    Poza tym wszystko jest wręcz wspaniałe, jeśli nie masz zawyżonych oczekiwań. bohaterowie nie denerwują (w większości) specjalnie, jest sporo zabawnych scen. Sam główny bohater to po prostu cudeńko. Taki… ok, nie będę spojlerować. Musicie go poznać samemu;)
    Jest jeszcze jedna sprawa, którą mogiby sobie twórcy odpścić –  kliknij: ukryte .