Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Komentarze

Farathriel

  • Avatar
    A
    Farathriel 26.02.2014 13:58
    Mieszane uczucia
    Komentarz do recenzji "Steins;Gate: Fuka Ryouiki no Déjà vu"
    Niby to jest ten sam stary dobry Steins Gate, niby klimat utrzymany, a jednak czegoś zabrakło. Ciężko mi określić czego tak naprawdę konkretnie – niemniej odniosłem wrażenie, że autorzy filmu chcieli poświęcić czas antenowy zarówno dla relacji postaci jak i wątków naukowych związanych z podróżami w czasie. Wyszedł z tego miszmasz, który nie każdemu może się podobać. Żeby nie było – film jako kontynuacja wydarzeń z serialu jest dobry, kreska na wysokim poziomie, projekty graficzne w porządku, charakterystyczny, kontrastowy światłocień jak to w Steins Gate. Co więc jest problemem? Odnoszę wrażenie, że niewspółmierna długość filmu do chęci ukazania takich, a takich treści. Pozostawia to niedosyt w postaci niezakończonych wątków relacji między postaciami. Jako, że sam serial oglądałem z zapartym tchem wyczekując coraz to nowych teorii dot. podróży w czasie, tak tutaj tego nie odczułem. Fuka Ryouiki no Deja vu został niejako odarty z tej specyficznej naukowości, klimatu badań i pracy na rzecz znalezienia odpowiedzi. W miejsce tego wdarł się wątek egzystencjalny, filozoficzny – niby nie jest to złe, czuć powiew świeżości – jednakże nie jest to już wtenczas w tej kwestii to samo Steins Gate.

    Autorzy zdaje się chcieli za wszelką cenę pozamykać wciąż otwarte wątki z czasów serialu. Dlatego wyszło tak jak wyszło – film jest po brzegi upchany mocno skondensowaną treścią i nie pozwala na chwilę wytchnienia. Jednym to do gustu przypadnie, drugim nie. Mnie to osobiście raziło. Nie dano mi czasu na przypomnienie sobie relacji między bohaterami, całej Steins Gate'owej otoczki fabularnej. Ot – wir fabularny w który od samego początku jesteśmy wrzucani.

    Na koniec mógłbym się przychrzanić do niektórych zachowań bohaterów – ale jako, że mają one swoje uzasadnienie, to pominę tą kwestię, byłaby ona tylko marudzeniem –  kliknij: ukryte 

    Więc jak – oglądać? Oglądać, bowiem odgrzewanym kotletem tego nazwać się nie da. W sumie jeden warunek – oglądać, ale z dystansem, bo choć wciąż ten film zasługuje na miano fabularnego kontynuatora Steins Gate, to jednak są tam elementy, które starych fanów serialu mogą razić lub zniechęcać. Tak drogą miłego zakończenia – 9/10 – bo pomimo kilku wad, jest to bardzo dobry film, który znacząco umilił mi wczorajsze godziny po południowe.
  • Avatar
    Farathriel 25.12.2013 10:23
    Re: Wrażenie
    Komentarz do recenzji "Golden Time"
    Wiesz – jeszcze jeśli chodzi o samego Banriego – to ten sprzed amnezji jak dla mnie ujdzie. Jest postacią na swój sposób pełną, możliwie doszlifowaną na tyle, że wiarygodną w motywach działania. Natomiast słusznym jest mówić o Banrim po amnezji jak o zwyczajnym niedorobieńcu. Postać z dziwnych powodów beztroska. Tak jakby calutki świat go nie dotyczył, jakby amnezja była tylko złym snem po którym bohater magicznie sobie ze wszystkim poradził. Rozumiem – odwrócenie osobowości – ale to w anime nie zostało uwzględnione, więc bez pardonu się będę tego czepiał jako wady.
  • Avatar
    A
    Farathriel 23.12.2013 17:05
    Wrażenie
    Komentarz do recenzji "Golden Time"
    Odniosłem wrażenie, że twórcy tego anime mają niebagatelny dylemat w jakim kierunku pójść. Pierwsze odcinki wskazywały na luźniejsze podejście i w gruncie rzeczy standardowy jak na lekką serię klimat. Ale nagle po kilku epizodach zrobiło się… całkiem poważnie, dramaty postaci i takie tam…

    Tak czy inaczej – po anime twórców Toradory spodziewałem się czegoś lepszego, bardziej wyważonego. Niby – cholera – złe to to nie jest, człowiek się przez chwilę zastanowi co dalej z tymi bohaterami. Niemniej seria w żadnym wypadku nie wysuwa się poza granicę przeciętności jaką ostatnimi czasy twórcy anime raczą swoich widzów. Perłą okruchów życia ostatnich miesięcy mogę nazwać chyba tylko Gin no Saji – tutaj wiedziałem za co się biorę i właśnie takie wymarzone anime o okruchach codzienności dostałem. Natomiast Golden Time… Golden Time po prostu krzaczy nierównym poziomem, miejscami poważnie zdurniałymi zachowaniami bohaterów i ogólną przeciętnością.

    Niech przysłowie posłuży mi za pointę tej wypowiedzi – „Nie trzyma się dwóch srok za ogon”.
  • Avatar
    A
    Farathriel 18.11.2013 10:56
    Mocno przeciętnie
    Komentarz do recenzji "Ore no Kanojo to Osananajimi ga Shuraba Sugiru"
    Jako że ostatnimi czasy soboty i niedziele mam zawalone i męczące to na rozluźnienie wybrałem sobie właśnie to anime. Niby przebrnąłem – to tylko 13 odcinków – niemniej seria strasznie oklepana, na dokładkę porażająco denne osobowości bohaterów rodem z zachodnich kreskówek gdzie zachowania w miarę poważne potrafiły się nagle przeradzać w coś zupełnie odwrotnego. W sumie po haremówce nie ma się czego lepszego spodziewać, jednak miejscami anime starało się mieć jakieś namiastki potencjału na nieco poważniejszy – choć wciąż haremowy tytuł. A skończyło się jak to zwykło się kończyć – niejednoznaczną pointą do kupy zebranych 13 odcinków.

    Chociaż tyle, że od strony graficznej nie biło po oczach. Słowem… Oglądać można – ale tylko jako bardzo luźny i niezobowiązujący refleksyjnie przerywnik pomiędzy cięższymi tytułami.
  • Avatar
    Farathriel 27.06.2013 21:31
    Pewna nieścisłość
    Komentarz do recenzji "Piekło Dantego: Epicka Animacja"
    Piekło Dantego to przede wszystkim animacja oparta o teologie chrześcijańską. Zważ na fakt, że w piekle nie istnieje coś takiego jak pokora czy poczucie winy,  kliknij: ukryte 
  • Avatar
    Farathriel 6.05.2013 20:36
    Re: Przerost...
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Kyojin"
    Zatem idziemy po kolei:

    SnK już od początku przedstawia przedramatyzowane, wzajemne na siebie reakcje postaci. Początek gdy zwiadowcy zdziesiątkowani wracają do miasta, a ludzie na nich wyczekują. Ja rozumiem chęć ukazania dramatu tych ludzi, to co się tam działo, ale mało który człowiek zachowuje się tak, że przy tłumie od tak po prostu pada z konia i krzyczy. To reakcja nienaturalna ponieważ ludzie po traumie jaką przeżyli zwiadowcy za murem zamykają się w sobie, najczęściej popadają w zaburzenia afektywne, a tutaj co? Nagle ktoś się zaczyna uzewnętrzniać, a autor w sposób przerysowany ukazuje jak ludzie na to reagują.

    Powiedziałem – przerost formy nad treścią – to czyni to anime niekiedy sztucznym. Ukazanie paniki i popłochu nie powinno się odbywać drogą przerysowania ludzkich zachowań. De facto to nie patos w SnK mnie drażni, ale właśnie przerysowanie, hiperbolizacja scen dramatycznych.

    Idziemy dalej –
    Greedy napisał(a):
    Cyniczni ludzie – strachliwci głupcy – uzasadnienie


    Nie ma potrzeby uzasadniać, bowiem powiedziałem, że taki schemat jest logiczny i do przyjęcia. Waćpan nie czyta ze zrozumieniem moich wypowiedzi.

    I na koniec –  kliknij: ukryte  Bolączką tego anime znów jest przerysowanie zachowań, w tym przypadku głównego bohatera, rozumiem jego doświadczenia, ale jednocześnie choleryczna osobowość jaką obdarzył go scenarzysta jest przerostem formy nad treścią.
  • Avatar
    Farathriel 4.05.2013 08:18
    Re: Taiga, grrr...
    Komentarz do recenzji "Toradora!"
    Tak w teorii każdy paring z tej serii mógłby ją jakoś… pociągnąć, w końcu tym żyją doujinshi. Tylko dobijające jest właśnie to słowo – „jakoś”, a dokładniej dziwne poczucie „mierności” jakie na myśl przywodzi. Faktycznie, Kushieda jest specyficzną personą i do fabuły jako partnerka Ryuujiego mogłaby wnieść więcej. Niemniej pojawia się to pytanie – czy Toradora wciąż byłoby tym samym, specyficznym w klimacie Toradora? Chyba już nie do końca.

    Może to tylko moje fanowskie obawy, tym bardziej, że stosunkowo niedawno odświeżałem sobie tą serię, niemniej – myślę, że lepiej wyjdzie na tym anime jeśli Taiga zostanie tą samą irytującą (lub dla innych urzekającą) tsundere, a Ryuuji młodzieńcem nie do końca rozumiejącym uczucia wyższe Aisaki… I w sumie paru innych osób też.
  • Avatar
    A
    Farathriel 3.05.2013 11:20
    Przerost...
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Kyojin"
    ... Formy nad treścią – pierwsze co na myśl przywodzi seans 3­‑4 odcinków. Widząc łatkę „Dark Fantasy”, przylepioną do mangi w mojej głowie zaświeciła się lampka – „Berserk!” „Claymore!”... I w zasadzie na takim entuzjazmie się skończyło, bowiem Shingeki no Kyojin w wersji animowanej to klasyczny przykład na to jak potencjalnie dobry tytuł z ciężkim klimatem oskubać z całej atmosfery kompletnie przegiętymi, miejscami sztucznymi zachowaniami postaci.

    Można wiele rzeczy zrozumieć, nawet symboliczny podział – „Główny bohater – idealista­‑mściciel – reszta ludzi – cyniczni, strachliwi głupcy”. I jest to do przyjęcia o ile wszystko trzyma się przysłowiowej kupy. Czy w przypadku SnK się trzyma ? Nie – bowiem reakcje choć odwzorowane wiernie, nie są prawidłowo umotywowane. Wniosek – jeszcze raz – sztuczność ziejąca z ekranu na każdym kroku. Więc jak ? Oglądać ? Cóż… Mimo wszystko anime cieszy oko, a poświęcenie niecałych 25 minut tygodniowo to nic wielkiego.

    Oglądać. Choćby na próbę…
  • Avatar
    Farathriel 3.05.2013 10:20
    Re: Taiga, grrr...
    Komentarz do recenzji "Toradora!"
    Albo po prostu jak każdy człowiek masz już pewne rzeczy poukładane i tak dla przykładu postawy Taigi są dla ciebie sprzeczne z tym co uważasz za słuszne. Wszak nie mogę zaprzeczyć – jej zachowanie jest w niektórych momentach poniżej normy przyzwoitości, samokontroli i elastyczności emocjonalnej… No ale – cóż poradzić, myślę, że autorzy w narzeczu mieli właśnie taką rozwydrzoną dziewuchę, a i chwała im za to, że udało się umotywować zachowania Aisaki odpowiednią fabułą postaci. Inaczej, Taiga jak i całe Toradora zapewne w moim przypadku poleciałoby na zbity pysk za nieuzasadnione lub po prostu sztuczne zachowania bohaterów.

    A co do Ryuujiego –  kliknij: ukryte  Więc to samo przez siebie mówi.
  • Avatar
    Farathriel 2.05.2013 19:35
    Re: Taiga, grrr...
    Komentarz do recenzji "Toradora!"
    Po prawdzie to do Aisaki mam właśnie ten sentyment… Cóż może to wywołane znajomością kilku jej podobnych charakterem osób. Mniejsza o to. W każdym razie jak dla mnie każde z jej działań jest możliwe do uzasadnienia jakimś motywem – więc generalnie nie dbam o jej choleryczną osobowość.

    A Ryuuji… Kurcze – ciężka z nim sprawa, bo facet reagował na wiele rzeczy faktycznie z opóźnionym zapłonem – ale patrząc na to obiektywnie – wychowywał się warunkach… No powiedzmy – że standardu niższego. Dołóż do tego jego wzrok rodem z yakuzy, a będziecie mieli towarzyszu odpowiedź co też z Ryuujim było nie tak w sensie psychologicznym.