Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Komentarze

Farathriel

  • Avatar
    Farathriel 20.12.2014 21:58
    Re: niespełna 3 minuty piękna...
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Bahamut: Genesis"
    Mniej więcej o tym samym napisałem – gatunkowo przyporządkowana nam jest taka sama mądrość bowiem dotyczy tego samego bytu. Dązymy tak czy inaczej do ubogacenia naszego bytu dla dobra godziwego. Różnice są tylko jakościowe (np. tak jak wspomniałaś ktoś jest umiejętny w jednej dziedzinie, a ktoś w innej). Choć wciąż wiedza nie oznacza mądrości. O mądrości raczej powiedziałbym jako rzecze Sokrates – gr. Arete – czyli cnota, jakieś wyjątkowe dobro w człowieku, lub jak Zenon z Kition gr. Apatheia – stan mędrca, permamentnego niewzruszenia i spokoju (nie mylić ze stanem zaburzonej biochemii mózgu zwanym apatią).
  • Avatar
    Farathriel 20.12.2014 21:30
    Re: niespełna 3 minuty piękna...
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Bahamut: Genesis"
    Więc kwestia wyłowienia jakichś poszczególnych informacji. Zwracam honor.

    Mądrość nie jest tylko jedna? Mądrość jest zawsze jednym i tym samym bowiem wynika z drogi życia. Mądrym nie można zostać, ani tym bardziej jakoś jej nabyć. Mądrym człowiek staje się… całe życie. To proces. A proces (aktualizacja) zawsze ma charakter jednolity i uniwersalny dla każdego bytu z danego gatunku. A ponieważ byt jakim jest człowiek jest gatunkowo tym samym, więc automatycznie przylega do nas zawsze taka sama istota przypadłości procesu stawania się kimś mądrym. Różnice są tylko jakościowe na miarę dobra jakie może posiąść dana jednostka.
  • Avatar
    Farathriel 20.12.2014 20:51
    Re: niespełna 3 minuty piękna...
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Bahamut: Genesis"
    Akurat anime nie traktowałbym jako dobre źródło wiedzy czysto faktograficznej. Zresztą – kinematografia jak to ona, rządzi się prawami subiektywizmu autora.

    Nie nazwałem Favaro idiotą, ale pożytecznym i dobrym idiotą, to jest znacząca różnica. Oznacza to, że powagą i mądrością nie grzeszy niemniej jest po prostu dobrym człowiekiem, więc wymusza to na nim konkretne zachowania – nawet jeśli u podstaw swojego zachowania jest błaznem.
  • Avatar
    Farathriel 20.12.2014 20:10
    Re: niespełna 3 minuty piękna...
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Bahamut: Genesis"
    Jestem bardzo restrykcyjny w kwestii zasadności i powodów użycia takich, a nie innych elementów kultury świata rzeczywistego. Tym bardziej, że każden jeden element ma swoją przyczynę i celowość, którą Japsy często pomijają na rzecz wykorzystania estetycznego.

    A Favaro jest po prostu pożytecznym i dobrym, ale idiotą.
  • Avatar
    Farathriel 20.12.2014 17:20
    Re: niespełna 3 minuty piękna...
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Bahamut: Genesis"
    Póki co to z tego sezonu tylko Kiseijuu choć surrealistyczne i nieco dziwaczne potrafiło zachowało jako taki zdrowy poziom bez niepotrzebnych głupot, udziwnień czy rudego afro. Ewentualnie Shigatsu wa kimi no uso jest całkiem przyjemne w odbiorze jako (pomimo młodziutkich bohaterów) kapkę poważniejsze kino.
  • Avatar
    Farathriel 20.12.2014 16:55
    Re: niespełna 3 minuty piękna...
    Komentarz do recenzji "Shingeki no Bahamut: Genesis"
    Mnie tylko najbardziej znużyło w tym anime tradycyjne japońskie podejście do elementów zaczerpniętych z religii. Oni mają wręcz jakąś obrzydliwą chorobę na punkcie Yin & Yang, łączenia wszelkiego istnienia przeciwko wielkiemu i agresywnemu złu, blah, blah, blah.

    Ale nic. Japończycy tak mają, że pewne niedoróbki i dziwactwa maskują raczej niezbyt wyszukaną filozofią… a właściwie filozoficznym bełkotem.

    Natomiast nie zaprzeczę, że kompletnie załamał mnie główny bohater. Litości. I nie chodzi o chędożone rude afro (swoją drogą i tak wygląda to idiotycznie, ale mniejsza). Problem polega na tym, że Favaro to klasyczny przykład głuptaka, który nie wiedzieć dlaczego w odpowiednich sytuacjach potrafi być mądry i w miarę ogarnięty. Typ postrzelonego pajaca, który mimo swojego wieku ni krzty nie potrafi się opanować.

    Ale już zostawmy to. Anime jako sama przygodówka jest… znośne, jeden odcinek tygodniowo można obejrzeć z lekkim przymróżeniem oka na pewne denerwujące elementy.
  • Avatar
    A
    Farathriel 19.12.2014 19:04
    Na Iscandar i z powrotem... mhm...?
    Komentarz do recenzji "Uchuu Senkan Yamato 2199"
    Szykuje się dziesiątka pełną gębą…

    Dobrze, dobrze… A teraz zejdźmy na ziemię. Coś jest nie tak, już na początku ocena? Tak! Yamato było tym rodzajem twórczości, że od początku czułem, iż się w tej serii mogę i powinienem zakochać. A jest w czym, oj jest w czym.

    Uchuu Senkan Yamato jest po prostu… inne, a przede wszystkim nad wyraz proste. To był chyba główny powód dlaczego każdy odcinek oglądałem z wyjątkowym zaciekawieniem. Nie czułem tam jakiegoś sztucznego przekombinowania, przerostu formy nad treścią – czy wszelkiego innego, a niepotrzebnego marudzenia. Była zaprezentowana konkretna historia, konkretni i ciekawi bohaterowie… i to zdało egzamin.
    BSY2199 chwytał za serducho kiedy trzeba (a skoro taki kamień jak ja to mówi to znakiem tego można się wzruszyć), nie pozwalał oderwać wzroku od spektakularnych bitew, a przede wszystkim był pozbawiony skazy współczesnej wszechogarniającej głupoty i chaosu.

    Nie będę rzecz jasna wymieniał wszystkich zalet… zbyt dużo czasu bym na to poświęcił i prawdopodobnie nikt by tego i tak nie przeczytał… W każdym razie – bez pardonu daję 10/10 za wyśmienity remake równie dobrej space opery.
  • Avatar
    A
    Farathriel 10.12.2014 01:42
    Komentarz do recenzji "Tamako Love Story"
    Historia dwójki dość… niewinnych w swych uczuciach ludzi. Całkiem wesołe, ciepłe i sympatyczne. Rzecz idealna na bezsenne noce. Marudzić mogę tylko na przesyt tej wręcz aż nudnej prozy życia. Sam film niemniej jest na tyle urzekający, że można przemilczeć nawet nieznacznie przesadną niedojrzałość emocjonalną bohaterów. 7/10
  • Avatar
    A
    Farathriel 8.12.2014 01:54
    Komentarz do recenzji "Wilcze dzieci"
    Pięknie oddana istota życia ludzkiego, jego sens oraz zupełne spełnienie poprzez miłość rodzinną, w szczególności matczyną. Tak sobie myślę, że Wilcze Dzieci można spokojnie pokazywać każdemu zagorzałemu antynataliście i mizantropowi.

    W sumie… To jest jedno z tych niewielu anime przy których uśmiechałem się z powodu bijącego odeń swoistego „ciepła”.

    I cóż ja będę się nad tym rozwodził? Po prostu to anime trzeba obejrzeć, z czystym sumieniem 9/10 za ukazanie kwintesencji sensu bycia rodzicem – matką.
  • Avatar
    Farathriel 3.12.2014 00:37
    Re: No...no...
    Komentarz do recenzji "Kiseijuu: Sei no Kakuritsu"
    Napoleon mówił o Talleyrandzie tak: „Gó*no w jedwabnych pończochach”. Podejrzewam, że tak samo jest w przypadku gniotów – są „jedwabne” na zewnątrz, ale z mięsistego kału w środku. A że nie każdy poczuje, że coś tam tu i ówdzie zalatuje podejrzanie to… cóż poradzić – komentują, jest „hype” etc.
  • Avatar
    A
    Farathriel 2.12.2014 14:59
    No...no...
    Komentarz do recenzji "Kiseijuu: Sei no Kakuritsu"
    Prawdę mówiąc to chyba pierwsze anime tego sezonu, które naprawdę, ale to naprawdę mnie wciągnęło. W sumie to od czasów Daker than Black czy Monster – dawno nie miałem takiej frajdy z oglądania japońskiej animacji. A tu proszę… Kiseijuu ma to co dobry serial mieć powinien. Plus wręcz okrutnie dobitna atmosfera tajemniczości, grozy i przytłoczenia rzeczywistością.

    Specjalnie nie będę dotykał mangi i poczekam na koniec tej serii. Co będzie dalej… – zobaczymy!
  • Avatar
    Farathriel 26.11.2014 20:35
    Komentarz do recenzji "Bokura wa Minna Kawaisou"
    Dopiszę swój post pod twoim z racji tego, że podobnie zignorowawszy recenzję pokierowałem się kapkę rzec – strzałem na ślepo. Skutek tego niemniej taki, że anime pozostawiło we mnie masę mieszanych uczuć. Niby problem introwersji – niby temat mi bliski, z drugiej strony – pomysł niewykorzystany (wystarczy sobie przypomnieć NHK ni Youkuso, które ukazywało wypaczenie osobowości introwertycznej).

    Niestety. Tak się kończy próba połączenia komedii, okruchów życia wraz z romansem. Nie starcza miejsca na wiele innych rzeczy. BwMK wyszłoby na dobre gdyby raczyło się zdecydować w którą stronę chce iść – stricte komedii – czy nieco poważniejszego romansu o dojrzewaniu i problemach emocjonalnych młodych ludzi. A tak wyszło 12 odcinków, których trzyma się powiedzenie – „Do wszystkiego, do niczego”.
    I jak zwykle – klasyczna przypadłość tej maści anime – drugoplanowi bohaterowie są bardziej charakterystyczni od pierwszoplanowych. Miejscami jako widz bardziej od powodzenia miłosnego Usy i młodej Kawai czekałem na epizod w bardziej dojrzałym wydaniu o relacjach postaci drugoplanowych.

    Tak czy inaczej – miejscami nudno, miejscami śmiesznie, a czasami raczej… żenująco. Uroku klasycznych serii pokroju Onegai Teacher to to nie miało.
  • Avatar
    A
    Farathriel 25.11.2014 18:47
    "Gacie i Pończochy z Garterbeltem"
    Komentarz do recenzji "Panty & Stocking with Garterbelt"
    Nu… To sobie pomarudzę, i nie – nie przyczepię się do kreski (która wbrew pozorom była sympatyczna), ani też do ścieżki dźwiękowej – która na dobrą sprawę też przejdzie.

    Przyczepię się wyłącznie do tego przez co nie byłem zdolny przebić się przez to „cudeńko”. Konwencja + bohaterowie. Zacznę od tych drugich. Doprawdy, że też autor ze wszystkich typów bohaterek wpadł pomysł by wybrać przygłupią blondynę­‑nimfomankę oraz leniwą fankę subkultury gotyckiej. I nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że to na tym bazuje humor serii. Toteż ani dająca na lewo i prawo blondyna, ani skarbeczek w pończoszkach nie przyprawiają o jakieś szczególnie pozytywne emocje. Reszta bohaterów sprawia wrażenie nijakich lub blednących w cieniu zidiocenia pierwszej i leniwości drugiej „anielicy”.

    Sprawa konwencji – cóż tu dużo owijać w bawełnę – zieje schematycznym amerykanizmem, który jest ciężki do przetrawienia.

    Ujmę to więc tak – „Gacie i Pończochy z Garterbeltem” to jest zdaje się jedna z tych serii, którą można albo polubić, albo zrazić się po kilku epizodach. Ja zdążyłem się zrazić licząc na przynajmniej inną konwencję.
  • Avatar
    R
    Farathriel 25.11.2014 11:11
    <komentarz do recenzji>
    Komentarz do recenzji "Ano Natsu de Matteru OVA"
    Jak ze wszystkim tak i z ANdM problem jest najpewniej rodzaju ekonomicznego. OVA nie może być zamknięciem serii. Tym bardziej, że jej zakończenie wskazuje na coś zupełnie, zupełnie z goła innego. Oczywiście papier wszystko przyjmie i jeśli autorzy tego anime nie dostaną czasu antenowego to może im się zwyczajnie nie opłacać robić kontynuacji.

    W każdym razie – konwencja, którą rozpoczęło Onegai Teacher jest bardzo sympatyczna i lekka w odbiorze – nie wiem jak to wygląda z oglądalnością Ano Natsu de Matteru w Japonii, tak więc cóż… poczekamy zobaczymy. Choć kokosów się nie spodziewam.
  • Avatar
    A
    Farathriel 19.11.2014 00:39
    Sympatyczne cudeńko...
    Komentarz do recenzji "Koitabi ~True Tours Nanto"
    Prawdę mówiąc ostatnimi czasy bardzo odpowiadają mi takie krótkie historyjki. One mają w sobie jakiś… swego rodzaju urok. A to… To jest takie zwyczajne i ciepłe w odbiorze. W sumie to chyba główny atut Koitabi. Tak czy inaczej miła odskocznia na wieczór po codzienności i lekturze ciężarów pokroju Sumy Teologicznej.

    Po prawdzie – nie bardzo jest co o Koitabi napisać. Projekty postaci są urokliwe, choć miejscami nieco uproszczone, ścieżka dźwiękowa wpasowana w atmosferę okruchów życia. Ograniczę się więc do lapidarnego wystawienia oceny – 7/10 – za niezwykle pozytywną „zwyczajność”.
  • Avatar
    Farathriel 10.11.2014 23:31
    Komentarz do recenzji "Grisaia no Kajitsu"
    Panie Redaktorze, to masz Pan minusa za wkręcanie mnie.

    Ale tak już żarty na bok – ja prawdę mówiąc mam wrażenie jakbym oglądał gameplay z visual novelki. I biorąc pod uwagę, że to anime było zdaje się nań stworzone to cóż…
  • Avatar
    Farathriel 10.11.2014 23:19
    Komentarz do recenzji "Grisaia no Kajitsu"
     kliknij: ukryte 
  • Avatar
    Farathriel 10.11.2014 23:04
    Komentarz do recenzji "Grisaia no Kajitsu"
     kliknij: ukryte  Chociaż całe to anime daje mi jakieś takie dziwne poczucie… nijakości – oglądając to czuję się jakbym chodził po ciemnym pokoju i raz za razem się potykał. Kompletnie nie czuję fabuły tej serii
  • Avatar
    A
    Farathriel 10.11.2014 16:57
    Ciekawa rzecz...
    Komentarz do recenzji "Katanagatari"
    Prawdę powiedziawszy to dość długo zbierałem się do obejrzenia Katanagatari. Odkładałem na bok, później znów rozmyślałem by obejrzeć. Aż w końcu zwyczajnie z nudów włączyłem i… wsiąkłem.

    Co jedno trzeba tej historii przyznać to pewnego rodzaju… „baśniowy” charakter.

    Nie widzę sensu jakiegoś dłuższego rozpisywania się – moi poprzednicy resztę uczynili za mnie. Co zaś się tyczy moich prywatnych uwag, to Katanagatari otrzymałoby 7/10 gdyby nie zakończenie godne największych dramatów świata literatury i kinematografii.
    Dla mnie osobiście – seria unikatowa pod każdym względem. Zabawna w sytuacjach kiedy się tego oczekuje, urocza i urzekająca w relacjach bohaterów, a dobitna i zaskakująca w tych miejscach, w których najmniej się tego można spodziewać.

    To jest krótko ujmując – jedna z tych serii, które pod żadnym względem na nic się nie silą. Tam po prostu są konkretne elementy, które celnością swego istnienia są równie precyzyjne co i Kyotouryuu głównego bohatera.

    10/10 – inaczej nie mogę.
  • Avatar
    Farathriel 1.11.2014 13:54
    Re: Pierwsze wrażenie
    Komentarz do recenzji "Ushinawareta Mirai o Motomete"
    Że to jest brzydkie to wręcz mało powiedziane. Postacie wyglądają miejscami w niektórych niefortunnych kadrach jak żywcem wyjęte z jakiegoś koślawego deviant­‑arta.

    Bohaterowie… są tak nijacy, przeciętni, denni, że… Ah! Sam nie wiem. Poczekam niechaj wyjdą wszystkie odcinki. Bo póki co nie mam ochoty w ciemno oglądać czegoś co to 15 minutach seansu pierwszego odcinka przyprawia mnie o prawie że krwawienie oczu.
  • Avatar
    A
    Farathriel 12.10.2014 21:41
    Jedno ale...
    Komentarz do recenzji "Madan no Ou to Vanadis"
    Ja na wszystko doprawdy przymknę oko – że sztampowe, że szablonowe i niezbyt wyszukane… W porządku – jeśli ładnie podane i w miarę sensownie – da się to przełknąć. Ale na litość boską – czy ze wszystkich możliwych wiader z błotem i gównem trzeba było wybierać akurat ecchi&oppai 'n harem?

    Niechże mi ktoś wyjawi – czy poziom anime z sezonu na sezon spada? Czy to po prostu ja jestem przesadną marudą i mam zbyt wygórowane wymagania?
  • Avatar
    A
    Farathriel 27.09.2014 21:55
    Komentarz do recenzji "Hal"
    Dość mądre jakby nie patrzeć anime. Fabularnie… proste. Ale zdaje sie nie o fabułę się tu rozchodzi – a o jakiś rodzaj filozofii personalizmu. Miło obejrzeć anime, które w sposób nie nachalny, ale subtelny daje do zrozumienia, że człowiek jest istotowo całością. A że nie można wyrywać poszczególnych fragmentów z życia lub śmierci danej osoby gdyż ta jest całością.

    W sumie to to też całkiem sympatyczna odpowiedź na bardzo proste pytanie – „Żyć w szczęściu doskonałego kłamstwa?” czy raczej – „Cierpieć i nauczyć się funkcjonować w bolesnej prawdzie?”.

    Dobre anime bo krótkie anime – tak. Tu wyjątkowo muszę to powiedzieć. Opowieść jest bardziej symboliczna niż fabularna, więc jej okrojony charakter tylko wychodzi na dobre.
  • Avatar
    A
    Farathriel 26.09.2014 23:00
    Komentarz do recenzji "Gekkan Shoujo Nozaki-kun"
    Coś takiego… Dobra komedia. Do tego szkolna. Niecodzienne. Spośród tych wszystkich do szpiku kości otępiałych gagów jakie miałem okazję widzieć – te z Gekkan Shoujo Nozaki­‑kun zdają się być albo genialne same w sobie, albo po prostu śmieszne na tle innych, które miałem okazję widzieć.

    Nie widzę sensu rozpisywania się nt. tego anime. Wystarczy jak mniemam tu fakt, że Babskie Romanse Nozakiego po prostu… mają bawić, bawią – i o to de facto tu chodzi.

     kliknij: ukryte  Niemniej autor zachował w miarę przyzwoity humor i nie uczynił z głównego bohatera durnia, ale… ekhm… powiedzmy, że bardzo oddanego pasjonata.
  • Avatar
    A
    Farathriel 8.09.2014 01:36
    Komentarz do recenzji "Soredemo Sekai wa Utsukushii"
    W sumie to sam zastanawiam się po cóż ja to obejrzałem…

    Ale! Skoro obejrzałem i jakimś sposobem pomimo iż jest to shoujo – to anime zdaje się całkiem mi się spodobało to cóż… Powiedzmy sobie tak – Soredomo Sekai wa Usukushi jest taką ciepłą i sympatyczną, miejscami nieco melodramatyczną historyjką. Dość mocno przypomina takie dobroduszne bajkowe opowieści w których miłość zawsze zwycięża. Czy to dobrze, że mamy do czynienia tutaj z czymś takim? Sam nie wiem. Ciężko określić. Co natomiast istotne to to, że całość epatuje taką specyficzną… jakby to ująć – klarownością uczuć bohaterów. Nie czuć tam jakiegoś zakłamania czy degrengolady moralnej postaci – dość wyidealizowany świat, aż wręcz nierealny względem obrzydliwości tego realnego. Może to i dobrze? Taka odskocznia jest naprawdę miła.

    Na co by tu ponarzekać. Schematyczność… w niektórych momentach irytujący główny bohater – Livius… Plus miejscami nierealnie naiwna Nike. Graficznie zdecydowanie można było się bardziej postarać – niektóre tła oraz obiekty są przesadnie uproszczone. Bardziej bogata szata artystyczna nadałaby temu anime jakiś rodzaj… „czegoś więcej” – niżeli tylko miłą historyjkę miłości dwójki z pozoru niepasujących do siebie ludzi.

    Zasłużone 7/10. PS> – ocenę podbija ścieżka dźwiękowa.
  • Avatar
    A
    Farathriel 7.08.2014 16:25
    Komentarz do recenzji "Sakurasou no Pet na Kanojo"
    Bardziej trafnego opisu recenzenta dawno nie trafiłem – jako romans – to anime dostałoby ode mnie marne 4/10. Niemniej z racji tego, że po w zasadzie krótkim czasie autorzy odeszli od bzdurnego schematu romansidła na rzecz całkiem niezłej obyczajówki to reszta wad jakoś się uchowała.

    Co jest więc tak właściwie wyjątkowe z Sakurasou no pet na kanojo? Zdaje się, że właśnie ukazanie zwyczajnej codzienności w sposób stricte…„niezwyczajny”. Możliwe, że końcówka była pod względem emocji bohaterów zbyt przerysowana… A może to tylko moja apatia i wrodzony flegmatyzm? W każdym razie 7/10 – i to z czystym sumieniem. Po prostu dobre anime, które w wolnych chwilach można obejrzeć. Szalom robaczki.