Komentarze
Clannad
- Re: O recenzjach słów kilka : Bez zalogowania : 25.07.2020 19:22:42
- Re: O recenzjach słów kilka : Lina : 24.07.2020 23:29:55
- Re: najgorzej : Anonimowa : 24.07.2020 15:51:35
- O recenzjach słów kilka : Anonimowa : 24.07.2020 15:21:53
- Re: najgorzej : Vegeta : 9.03.2019 02:49:51
- komentarz : TomE : 19.10.2018 10:47:25
- Clannad : Bortak42 : 29.06.2017 11:28:42
- najgorzej : ulajoanna : 12.12.2016 21:40:51
- Hmmm... : Kosiciel : 23.11.2016 15:15:20
- Re: Pytanie : Slova : 9.10.2016 19:17:06
Zmoderowano.
Nawet się zgodzę.
Oczywiście tak jak przewidywaliśmy, inaczej stać się nie mogło. W sumie rzadko się zgadzamy, ale niech to będzie jakiś wyjątek…
No, z jednym się nie zgodzę – 5/10. Za dużo. Zdecydowanie za dużo. Ale z drugiej strony, cyferki można sobie darować, są najmniej istotne (chociaż dobrze wiesz, że w moim odczuciu więcej niż 3/10 dla tej serii to przesada). Ostatnie zdanie o cyferkach – 8/10 grafika? Ej, stary, przesadziłeś z tym. xD Nie widzisz tych oczu bohaterek? Za to powinno być już -3 do oceny.
Teraz kwestia recenzji – z większością się zgodzę (chociaż mogłeś napisać więcej). Seria kończy jak pozostałe dwie serie sezonowe Keya, czyli pełne schematów i przedramatyzowania sytuacji. Zresztą, co ciekawe, dawniej miałem problem z odróżnieniem bohaterek Clannadu od Kanonu, no bo to przecież TO SAMO. Oprócz tego, problemy wyssane prawie że z palca, klimat wpadający w skrajności, czyli od przesłodzenia (patrz: postaci) do przedramatyzowania (patrz: akcja). Na plus dałbym chyba tylko muzykę, która faktycznie, pomijając oczywiście kwestię odpowiedniej integralności z obrazem, była na odpowiednim poziomie.
Ocena bohaterów – że też miałeś co o nich pisać…
Moje żale i irytacja co do recenzji.
Recenzja strasznie subiektywna i wychodząca z założeniem – zniechęcić widza do obejrzenia poprzez przedstawienie jej w jak najgorszym świetle przy wyszczególnieniu wad oraz zamknięciu tych lepszych słów o anime w jednym jak najkrótszym zdaniu zdaniu. Dla mnie najbardziej irytującym obiektem w recenzjach jest porównywalność. Dobry recenzent to szczególna osoba, która potrafi posługiwać się językiem jak i również nie kierować się własnym zdaniem, lecz patrząc na serię z kilku perspektyw a nie jednej. Ile osób tyle opinii, więc najlepiej pierwsze przeczytać kilka opinii innych i stworzyć z tego konkretną i obiektywną recenzje. A w moim odczuciu to coś napisane jako recenzja nie było niczym więcej niż opinią jaką wyrobił sobie recenzent, jedną z tysięcy. I najgorsze w tym, że seria dostała ocenę 5/10, a w moim odczuciu przy czytaniu recenzji to było coś na 2‑3/10.
Następny zasadniczy problem to 5/10 dla Clannada, kiedy średnia ocen recenzji jak i użytkowników jest bliska 8/10. I tutaj mógłbym się przyczepić – po co dawał 5/10, jeśli recenzja jest tak skonstruowana, że nie widzę szans na wyżej niż 3/10. Chciał się przypodobać i strzelił sobie o dwa oczka wyżej? No plis, trzeba mieć własne zdanie, jeśli robi się subiektywną recenzje to i daj taką ocenę, a nie okłamuj siebie i podwyższaj ją tylko dlatego, że inni by tak chcieli.
Po czym widać, że recenzja sprawia wrażenie oceny 3/10? Sugeruje to chociażby zdanie: – W moim rozumieniu to brzmiało jakbym miał porzucić serię, bo się nie opłaca i nie jest warta poświęcenia czasu przez przeciętnego widza. -.-
Ostatni akapit recenzji to chyba się daty wydania anime pomyliły, w moim odczytaniu to ta seria jakby powstała kilka miesięcy temu i przez poprzedni okres czasu powstało wiele innych – tych podobnych bardziej i mniej, tych gorszych i lepszych etc. A właśnie, że jest NA ODWRÓT x.X
Czytając to; jest to również subiektywna ocena człowieka broniącego tego anime, lecz pomimo tego starałem się nie dobierać ostrych słów, żeby to nie wyszło „nie fajnie”.
Ja sobie cenię i podziwiam profesjonalizm, a przy tej recenzji odczuwałem jakby go było bardzo mało.
Btw. Clannad to udany wyciskacz łez, to czy tani (/drogi) to już sobie widz powinien ocenić.
<Bez odbioru>
Przedsionek piekła.
W Clannadzie urzekła mnie na pewno relacja kliknij: ukryte między głównym bohaterem, a Nagisą. Jest właśnie taka jaka powinna być – ich związek ma wiele niedomówień, nie ma w serii scen bezpośrednich jak pocałunki itp. I według mnie, właśnie tak miała wyglądać ta relacja. Przez te „niedomówienia” związek między nimi był dla mnie czymś nowym, niezwykle delikatnym oraz magicznym.
Mnie również drażniła Nagisa, ponieważ jest typem bohaterki, których wręcz nieznoszę, jednak zdaję sobie sprawę, że w serii muszą być również takie postaci. Gdyby każdy był rozgarnięty, odważny etc. to dostalibyśmy zestaw takich samych osób tylko z inną gębą albo płcią. W Clannadzie dostałam wachlarz przeróżnych osobowości – niektóre lepsze, a niektóre gorsze, jednak różniące się między sobą.
Finalnie, nie potrafię ocenić Clannada jako samodzielniej serii, ponieważ wydarzenia zawarte w kontynuacji stanowczo przyćmiewają całą pierwszą serię. Clannad jest dla mnie serią, która tworzy niezwykle ciepłe tło dla Clannad After Story oraz pozwala zżyć się z bohaterami, kliknij: ukryte jednak bez pierwszej serii, seria druga nie uderzałaby tak w widza (przynajmniej według mnie).
Nie chcę pouczać moderacji, jednak moim zdaniem takie coś nie powinno przejść. Ale to tylko moje zdanie, z resztą co ja będę gadać, sam nie napisałbym tekstu do tego anime, bo ma dla mnie zbytnie znaczenie sentymentalne.
No i bardzo podoba mi się stwierdzenie ciekawe kim dla Ciebie jest weteran :)
Nie pozdrawiam.
Słaba recenzja
Ok. Zapytam. Jakie to są realne ludzkie problemy, a jakie nie? (pytanie retoryczne – uprzedzam)
Z częścią opinii się zgadzam, z częścią nie. Ale jak dla mnie oglądając tę serię, bez patrzenia przez pryzmat opowieści o posiadaniu rodziny (szeroko pojętej) i tego różnych konsekwencjach, wiele się traci. I wtedy owszem – będzie to seria jakich wiele.
Zaraz, zaraz… Przecież to tytuł z 2007 roku.
Ile ty masz lat, 30? Skoro sugerujesz się, że jeszcze dużo, dużo wcześniej można było natrafić na masę tego typu, a co najlepsze, takiego kalibruanimców.
Bo mnie się wydaje, że oglądasz non stop to, co wychodzi teraz i porównujesz, ze swą mierną wiedzą nowe serie do Clannada. xD
Gościu, zdecydowanie za dużo spoilerujesz w recenzji. Co prawa Clannada nie oglądałam, ale widziałam Kanon, więc jeśli oba są zbudowane na podobnym schemacie (a obstawiam, że są), to wszystkie tajemnice odnośnie bohaterów są odkrywane stopniowo. Skoro seria skupia się na rozwiązywaniu problemów bohaterek, to zdradzanie w recenzji po kolei na czym owe problemy polegają, jest raczej nie na miejscu. Dla porównania polecam przeczytać recenzję główną.
Dramat?Okruchy zycia?
to jest komedia chyba,albo surrealistyczne coś
Słabe jak Polska Tuska
Najbardziej nie podobała mi się infantylność bohaterów. Seria zaczyna się gdy są w 2 LO- ludzie, oni mają po 17 lat! (Zakładając, że Japończycy nie zaczynają wcześniej edukacji, cholera ich tam wie). Postać Fuko jest żałosna i w ogóle mi się nie podobała. Wydaje mi się, że większość dzieci z podstawówki jest dojrzalsza od niej.
Poza tym, w ogóle główny wątek wydał mi się bez sensu. Od kiedy to ludzie w liceach mają dziką chęć pomagania praktycznie obcej dziewczynie? Nagisa również jest irytująca, gdyż nic nie potrafi zrobić sama. Strasznie wydumany stał się też jej problem, który pojawił się pod koniec serii.
Plusy? Kilka razy można było się uśmiechnąć. Nie obejrzałbym całej serii, gdyby nie jej legendarna kontynuacja. After Story jest 3 anime wszech czasów według portalu Myanimelist, a to o czymś świadczy. Średnia 8.6 na Tanuki też jest niczego sobie. Przebolałem te 24 odcinki, jutro zabieram się za część drugą.
Dość zabawne(niektóre momenty były bardzo śmieszne) i średnio wzruszające, niestety miałam wrażenie, że lekko przedramatyzowane. Bohaterowie oryginalni i całkiem fajni, ale potrzebowałam czasu, by przekonać się co do niektórych.
Fabuła była dla mnie na początku dość dziwna, później kliknij: ukryte ( po wątku Kotomi) jakoś wszystko nabrało jak dla mnie większego sensu.
Nie mogłam przyzwyczaić się do projektów postaci. Wyglądały jak muchy albo żelki gumisie(?)! Gdyby nie te oczy byłyby naprawdę ładne.
Za to podobał mi się sposób ukazania relacji między kliknij: ukryte Nagisą i Tomoyą.
Ostatecznie jednak seria pozostawiła dość miłe wrażenie i mam ochotę sięgnąć po drugą część.
Nie pojmuję.
Jestem dość wytrzymałą zawodniczką i potrafię dać szansę, obejrzeć do końca, niestety Clannad był na tyle nieznośny, że absolutnie nie miałam siły.
Nie śmieszyło mnie absolutnie nic, smutne też specjalnie nie było, do tego obrzydliwa główna bohaterka.
Jedyne co mogę pochwalić to grafika, która wygląda w takich seriach po prostu dobrze. A, i postać Tomoyo.
Generalnie uważam, że jest wiele innych serii, które zdecydowanie lepiej pełnią rolę lekkich, szkolnych opowieści.
3/10
Spodziewałem się więcej...
Podobał mi się humor, zwłaszcza sceny związane ze szkolnym życiem głównego bohatera i Sunohary, natomiast później zaczęło się robić trochę schematycznie, jednak do końca pojawiały się różne gagi i zabawne sytuacje, które przyprawiały o uśmiech na twarzy, miałem jednak wrażenie, że w którymś momencie skończył się pomysł na komedię w Clannad i wyszło trochę średnio.
Jeśli chodzi o postaci, to Okazaki akurat miał bardzo ciekawy charakter i podobała mi się jego bezpośredniość(nawiązując do 2 pierwszych odcinków), później zaczął się mieszać i właściwie koniec końców wyszedł na postać, jak ktoś już wcześniej wspomniał – niekoniecznie wartą zapamiętania. Dziewczyny przesączone „kawaii”, aż momentami naprawdę człowiek miał dość… jedyna z poważniejszych postaci wydawała się Sakagami, choć też nadludzka siła i późniejsze „wciśnięcie w schemat” popsuło nieco jej wrażenie(choć jej historia wcale nie była taka zła). W całości było za dużo głupawki, co jakoś nie mogło mnie przekonać, do niektórych „dramatycznych” historii postaci(które później właściwie były też naciągane), być może gdyby postacie były bardziej „wyraźne”, a zamiast przeciągania niektórych niepotrzebnych motywów skupiono by się na porządnym zarysie przeszłości postaci, to mogłoby być inaczej.
Grafika, no cóż, kreska nie była tragiczna ale raczej do dobrej też nie należała, dość charakterystyczne wyróżnienie oczu też w pewien sposób nie dawało mi spokoju przez pierwsze kilka odcinków. Oprawa muzyczna – jako iż nie przepadam za większością openingów/endingów z anime, to nie chciałbym się tutaj wypowiadać zbyt szczegółowo, generalnie większość w klimacie wesołej komedii, choć ending to naprawdę był cios poniżej pasa…
Generalnie jest to całkiem lekka komedia szkolna, z masą dziewczyn, niezbyt skomplikowaną fabułą i „lekkimi” dramatami(choć też nie ma mowy o wyciskaniu łez) i poleciłbym raczej osobom, które wolą łatwe w odbiorze haremówki, jednak dla tych, którzy woleliby nieco więcej dramatu i powagi – prędzej chyba Air.
Ode mnie 6.5/10
Wielki zawód
Fabuła była taka jak w większości szkolnych haremówek, ale choć to nie wada, twórcy nie wyciągnęli z niej kompletnie nic. Ot, oglądało się to bo oglądało, bez większych nadziei na ciekawsze wątki. Nic nie przykuwało do ekranu, nic nie ciekawiło, po prostu było. Nawet przy najciekawszym wątku Fuko nie działo się praktycznie nic. To nie tak, że Clannad jest nudny. Nie, on nie wzbudza nawet takich emocji.
Właśnie! Ładunek emocjonalny… Zaraz, gdzie? Ja wiem, After Story. Ale co rusz miałam wrażenie, że na siłę próbuje się we mnie wzbudzić wzruszenie, rozczulenie i takie tam. To biło po oczach tak, że po tych dziesięciu odcinkach miałam dość. No ile można? Na klimat czekałam, ale się nie doczekałam. Po prostu go nie było, a może to ja nie umiałam go zauważyć, nie wiem.
Bohaterowie nie byli aż tacy źli, jeśli zapomnieć o tych głównych. Nagisa była bezbarwną, płaczącą dziewczynką. Nie do końca wiedziałam, czy czuć żal, czy irytację. Tomoya to takie ciepłe kluchy, czasem poudaje twardego, czasem niedostępnego, czasem się potrzęsie, po prostu nikt, kogo warto zapamiętać. Reszta haremu była naprawdę całkiem sympatyczna, choć również pewnie nie zapamiętam dziewczyn na długo. Pozostaje więc pytania – czemu tak pięknie zepsuto charaktery dwójki głównych bohaterów?
Grafika zaś była, bo była. Większość bohaterów wyglądała dla mnie tak samo, nie zawiesiłam oka zupełnie na niczym.
Wrażenia końcowe? Mdłe, bezbarwne, bez emocji, kompletnie nic ciekawego. Nawet nie wiem co wystawić w takim wypadku. 5/10 wydaje się zbyt duże, ale to równie mdła ocena, co to anime, więc wydaje mi się najodpowiedniejsza.
Anime nie jest wybitnie świetne, ale i nie tragiczne.
Były momenty,których nie znosiłam np. kliknij: ukryte ten z misiem w walizce,Tomoy wchodzący od tak do pokoju przyjaciela
No i nie podobało mi się też,że główny bohater z Nagisą stworzyli parę(ludu, ta beksa mnie irytowała). Najlepszy był motyw z kliknij: ukryte Fuko No i końcówka taka nijaka kliknij: ukryte Nie doszło między nimi do pocałunku.
Haremówka o ciekawym klimacie
Akcja Clannada rozwija się dość monotonnie, a zakończenie jest po prostu zwyczajne – można było się go spodziewać. Oglądając tą serię cały czas czekałam na rozwój wydarzeń i w sumie naprawdę ciekawe było tylko kilka odcinków (między innymi rozwiązanie sprawy Kotomi). Moim zdaniem Clannad, w którym jest większość momentów komediowych niż dramatycznych nie może równać się z Kanonem, który jest bardzo zróżnicowany, zaskakujący i wzruszający.
Trochę denerwujący w Clannadzie jest ending – rodzina klusek nie była chyba zbyt ambitnym pomysłem, podkreśla jednak komediowy charakter tego anime. Za to opening jest piękny.
Mam jeszcze pewną uwagę co do postaci… były zbyt podobne do siebie (oczywiście nie wszystkie).
Mimo to Clannad oglądało się z przyjemnością, to anime na którym można się zrelaksować. Charakteryzuje go dość specyficzny klimat. Mogę go polecić osobom, które chcą obejrzeć coś lekkiego. Ode mnie otrzymuje on ocenę 7 ;)
jeden po drugim
dango, dango, dango
Co do oprawy audio – wizualnej.Kreska brzydka.Oczy na całą twarz?Dodatkowo brzydkie oczy.Nagisa wyglądała jak mrówka.Miałem nadzieję, że zaraz okaże się super mrówką i rozwali połowę miasta.Jednak niestety tak nie było.Muzycznie mi się podobało.Nadal jak słyszę niektóre utwory to od razu wspominam Clannada i okres w którym go oglądałem.Opening jakiś średni mi się wydał, jednak ending super.Cały czas śpiewam dango daikazoku.
Całość oceniłem na 6/10.Do tej oceny przyczyniła się Fuko i jej rozgwiazdy (oglądałem aż dwa razy jej wątek) oraz muzyka.
Do tej serii zabierałem się długo i ze sporą niechęcią do stylu rysowania postaci, nie lubię oczu na pół twarzy, zwłaszcza tych należących do wianuszka dziewcząt. Wiele też słyszałem o ładunku emocjonalnym tej serii, wiele osób twierdziło, że tak jak nigdy anime ich nie wzrusza, tak na tej serii zdarzyło im się płakać. Zaintrygowało mnie to.
Tymczasem mnie seria specjalnie nie zachwyciła, nie wzruszyła. Wątek romantyczny ostatnich odcinków wydał mi się być wprowadzony tak błyskawicznie, że aż nielogicznie, już pomijając patetyczne wyznanie miłości, jakby chodziło o wielką miłość na całe życie, a nie zakochanie licealistów. Rozumiem, że uczucie w nim dojrzewało, ale mimo wszystko było to ni z gruchy ni z pietruchy.
Przez jedną trzecią serii miałem spore problemy z rozróżnianiem dziewcząt.
Najbardziej do gustu przypadł mi główny bohater, który bardzo mile mnie zaskoczył. Spodziewałem się typowego haremówkowego łamagi i zboczeńca, a tu.. przystojny, rozsądny chłopak z niebanalnym poczuciem humoru, który kieruje się zarówno uczuciami jak i używa głowy. Bardzo sympatyczna, normalna i najciekawsza tak naprawdę postać, ogromny plus dla tej serii. Przypominał mi Kyona Z „Melancholii Haruhi”.
Jego przyjaciel również wypadł sympatycznie, humor w tej serii przypadł mi do gustu.
Ale patos już nie. Pierwsza historia mnie poruszyła, potem było już coraz gorzej. Problemy wydumane, przedstawione tak, by widz płakał. Nie ruszyło mnie to wcale, tak jak w „Angel Beats”. No i oczywiście upychanie tragicznej przeszłości do życiorysu każdej postaci, jakby bez tego nie mogło być ciekawie. Odpychające.
Warto obejrzeć dla głównego bohatera. I tylko dla niego.