Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

5/10
postaci: 5/10 grafika: 6/10
fabuła: 4/10 muzyka: 5/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

5/10
Głosów: 8
Średnia: 5,25
σ=1,48

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Enevi)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Cluster Edge

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2005
Czas trwania: 25×24 min
Tytuły alternatywne:
  • クラスタ—エッジ
zrzutka

Kim jest nowy uczeń elitarnej szkoły Cluster E.A.? Dlaczego tylu ludziom na nim zależy? Kilka ciekawych pomysłów i masa niedopowiedzeń.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Kim jest Agate Fluorite? To pytanie zadaje sobie właściwie każda postać w tym anime. Żywiołowy i optymistycznie nastawiony do życia chłopak zjawia się nagle w elitarnej akademii, przyjmującej tylko wysoko urodzonych uczniów. Sam właściwie nie ma pojęcia o tym, kim jest i dlaczego jest w stanie dosłownie czynić cuda. Nie ma pojęcia, jak bardzo jego postawa wpłynie na losy pozostałych bohaterów, uwikłanych w ważne sprawy państwowe. Przewijające się w tle tajemnicze organizacje, którym wyjątkowo zależy na niesfornym uczniu, i zbliżająca się wojna zaprowadzą wszystkich do mrocznej prawdy…

Niestety materiał był na tyle dziurawy, że na początku trudno było mi się domyślić, o co właściwie twórcom chodziło. Porozrzucane w nieładzie wątki teoretycznie można połączyć w jedną całość, ale wyjątkowo niespójną. Wydarzenia przedstawiono tu w sposób pobieżny i niedbały, idąc po najmniejszej linii oporu, przez co seria wydała mi się po prostu nijaka. Brak wyrazu w zestawieniu z ogólnym chaosem sprawiły, że pierwszą połowę bardzo trudno było mi przełknąć, a dalsze wyjaśnienia tylko wzmocniły niechęć do tej produkcji. Nieważne, z której strony patrzyłam na to anime, nigdzie nie byłam w stanie doszukać się czegoś nowego, czegoś, co mogłoby przyciągnąć potencjalnego widza. Owszem, było kilka ciekawych pomysłów, które można by rozwinąć, jednak całość ugrzęzła po uszy w bagnie schematyczności. Co z tego, że mamy wojnę, eksperymenty genetyczne i tym podobne zagadnienia dotyczące spraw etycznych, skoro brak ciągłej akcji, dziury w fabule i wstawki z serii deus ex machina skutecznie pozbawiły Cluster Edge jakiejkolwiek świeżości? Nie dość, że sam konflikt został przedstawiony jedynie z wierzchu, bez zagłębiania się w szczegóły, to końcówka była zdecydowanie wepchnięta na siłę i bez wyraźnego pomysłu. „Pseudogłębia” i motywy chrześcijańskie nie mają z prawdziwym mistycyzmem nic wspólnego, ale usilnie stara się udawać, że jest inaczej. Jednak marna z niej aktorka. Drugą wadą jest dramaturgia, która zdecydowanie nie idzie w parze z emocjonalnością, a całość wydała mi się przez to suchym wykładem, bez jakiegokolwiek zaangażowania ze strony twórców. Zupełnie niezrozumiałym i niepotrzebnym zabiegiem było kilkukrotne przywołanie wcześniejszych wydarzeń w „skrócie” zajmującym cały odcinek, gdzie jedyna różnica polegała na zmianie narratora. Nie znaczy to jednak, że wnosił on cokolwiek do fabuły, wręcz przeciwnie – burzył i tak cienką powłokę spójności.

Niemal identycznie ma się sprawa z postaciami, które są równie mało wyraziste, jak historia, w którą zostały wplątane. Bohaterów jest całkiem sporo, a właściwie żaden z nich nie dostaje szansy na rozwój i przez cały czas zachowuje się niemal tak samo. Tracą na tym bardzo, bo miałam nadzieję, że na tym polu właśnie nastąpi jakakolwiek zmiana. Tlący się płomyczek niestety słabł z każdym kolejnym odcinkiem, żeby w końcu zgasnąć w głuchej ciszy. Nie postarano się przy pokazaniu zarówno charakterów, jak i relacji między postaciami. Naprawdę trudno jest mi uwierzyć w przywiązanie niemal każdej napotkanej osoby do głównego bohatera, chyba że zrzucimy to na karb jego niezwykłych mocy – ale nawet to wytłumaczenie zupełnie do mnie nie przemawia. Nie mam pojęcia, jak inaczej ocenić postaci, które nie prezentują sobą żadnych, nawet najbardziej schematycznych typów. Jedynym wyjątkiem, który mógłby poprawić trochę serię albo nawet postawić ją na nogi, był Beryl, mający przynajmniej w miarę sensowne motywy. Reszta postaci, z protagonistą na czele, niezbyt przypadła mi do gustu; pozbawione emocji, zupełnie wypłowiałe, bardziej sprawiały wrażenie lalek na sznurkach niż kogoś, kto rzeczywiście mógłby chodzić po ziemi.

Przyzwoicie wypada natomiast strona graficzna. Rozpoznawalne są na pewno projekty samolotów. Nie jestem ekspertem, ale dla mnie wyglądały jak skrzyżowanie szkiców Leonarda da Vinci z silnikami współczesnych modeli. Samochody i stroje bohaterów wyraźnie wskazują na czasy zbliżone do początków dwudziestego wieku, chociaż świat przedstawiony został niezbyt dokładnie. Typowy dla anime wygląd bohaterów, bez zbędnych szczegółów sylwetek, które w miarę płynnie poruszają się czy to w wolnym ruchu, czy w biegu, pasuje do uproszczonego tła i niewyraźnej kolorystyki. Jest nieźle, ale do zachwytu jeszcze daleka droga. Powiem szczerze, że nie wysiliłam się, aby wyławiać motywy muzycznie, które tylko przy odpowiednio wytężonym słuchu dawały znać o swoim istnieniu. Z piosenek zapamiętałam chyba jedynie Fly High – pierwszą czołówkę. Głosy dopasowano dobrze, jednak aktorzy nie mieli specjalnie okazji, aby popisać się swoimi umiejętnościami. Na liście można znaleźć takie nazwiska jak Daisuke Kishio, Hidenobu Kiuchi, Jun Fukuyama czy Mitsuki Saiga.

Serię można by porównać do dziurawego kosza, w którym znalazły się najróżniejsze pomysły, a te pozornie lepsze utopiono gdzieś w trakcie realizacji. Cluster Edge nie wnosi do swojej kategorii nic nowego i do końca pozostanie szaraczkiem, którym raczej nikt się nie zainteresuje. Nie polecam, ponieważ wynudziłam się niemiłosiernie i czas spędzony na oglądaniu tego anime mogłam naprawdę spożytkować o wiele lepiej.

Z ciekawostek można dodać, że twórcy mieli zamiłowanie do kamieni szlachetnych… Chyba wiadomo dlaczego, prawda?

Enevi, 24 kwietnia 2008

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Sunrise
Autor: Hajime Kamegaki, Masashi Ikeda
Projekt: Kimitoshi Yamane, Yoshihito Hishinuma
Reżyser: Masashi Ikeda
Scenariusz: Hiroshi Oonogi
Muzyka: Takayuki Negishi