Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 8/10 grafika: 7/10
fabuła: 8/10 muzyka: 8/10

Ocena redakcji

8/10
Głosów: 8 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,50

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 272
Średnia: 8,33
σ=1,23

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Tassadar)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Shingeki no Kyojin [2018]

zrzutka

Atak bez tytanów?

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Recenzje sequeli, zwłaszcza gdy samemu opisywało się wcześniejsze części, stanowią specyficzne wyzwanie. Powtarzanie tych samych informacji nie ma sensu, czytelnicy przeglądający tekst w znakomitej większości są fanami wyczulonymi na szczegóły bardziej niż zwykle, a tylko od autorów zależy, czy treść kontynuacji będzie miała do zaoferowania coś wyjątkowego, odbiegającego od założeń wcześniejszych części na tyle wyraźnie, by warto było o tym wspominać. W świecie anime problem przybrał na znaczeniu, odkąd studia na potęgę zaczęły dzielić serie na kilkunastoodcinkowe sezony realizowane przez te same ekipy i utrzymane w tym samym stylu. Dawniej o wiele częściej zdarzało się, że następujące po sobie kontynuacje dzieliło wiele lat, co przekładało się nie tylko na styl i jakość animacji, ale i wizję wykreowaną w rozmaitych studiach. Najnowsze seriale to już zaplanowane na lata przedsięwzięcia, które ze względów produkcyjnych i budżetowych o wiele wygodniej jest rozczłonkować na etapy. Zmiany producentów są o wiele rzadsze, podyktowane albo słabą jakością, albo też bardzo specyficznymi zobowiązaniami.

Animowana adaptacja Shingeki no Kyojin odznaczała się wyjątkowym, charakterystycznym stylem, który przylgnął do tytułu równie mocno, co nieco koślawe, ale klimatyczne rysunki autora komiksu. Dziś myśląc o Tytanach, niełatwo wyobrazić sobie obraz inny, niż wizja autorstwa Tetsurou Arakiego, pełna teatralnych gestów i dialogów oraz magnetycznej pompatyczności i rozmachu akcji, okraszonej spektakularną ścieżką dźwiękową Hiroyukiego Sawano. Z uporem godnym lepszej sprawy twórcy trzymają się obranej drogi niezależnie od sytuacji i nie próbują absolutnie nic zmieniać. Jednak siła anime może stać się również jego słabością, gdy wydarzenia zaczynają przybierać zgoła inny obrót niż do tej pory, a Hajime Isayama konsekwentnie buduje swój zawiły, ale spójny i pełen zachwycającej szczegółowości świat, za którym adaptacja momentami nie nadąża.

Wydarzenia po raz pierwszy tylko w niewielkim stopniu koncentrują się na tytanach, gdyż nadrzędnym motywem jest odkrywanie tajemnic świata i próba przełamania przez Korpus Zwiadowców kilkusetletniego status quo, w myśl którego z sobie wiadomych powodów rządzący ludzkością za murami nie kwapią się do walki z zewnętrznym zagrożeniem. Bohaterowie już w poprzedniej serii natrafili na dowody spisku wśród wybranej, uprzywilejowanej mniejszości, ale dopiero teraz skala zjawiska i jego prawdziwe powody wychodzą na światło dzienne. Najnowsza część serialu to opowieść o brutalnej rzeczywistości, w której krwiożercze bestie pożerające ludzi okazują się o wiele mniej złowieszcze, niż oni sami. Młodzi, pełni ideałów, marzeń i ambicji wojskowi rozpoczynają rewolucję, mającą na celu obalenie skorumpowanej władzy i przywrócenie ludzkości tak dumy, i jak i nadziei. I choć Pierre Vergniaud przestrzegał, że należy się obawiać, iż rewolucja jak Saturn może pożreć swe dzieci, na obecnym etapie fabuły wydaje się ona jedynym słusznym rozwiązaniem. Zwiadowcy stawiają wszystko na jedną kartę, wiedząc, że okazja do ujawnienia prawdy może się już nie powtórzyć.

W związku z powyższym większość akcji najnowszego Shingeki no Kyojin odbiega od tego, do czego przyzwyczajeni byli fani. Rozbudowana polityczna intryga staje się najważniejsza, zaś troje protagonistów schodzi na dalszy plan. Są istotnymi elementami planu dowódcy korpusu Erwina Smitha, ale wyłącznie jednymi z wielu. Sukces zależy od współpracy i dobrej woli wielu jednostek o rozmaitych motywacjach, a możliwości, by delikatny i precyzyjny zamysł upadł spektakularnie, jest całe zatrzęsienie. Nudną nie wieje ani przez moment, ale rzecz w tym, że reżyser najlepiej odnajduje się w nieco innej narracji. Preferuje płomienne przemowy i osobiste dramaty, przez które umiejętnie przekazuje wszystkie towarzyszące postaciom przeżycia. Zdeterminowanym buntownikom ich nie brakuje, jednakże osią fabuły jest tym razem subtelna intryga i niedopowiedzenia, a do tych Arakiemu i jego podwładnym brakuje cierpliwości. Niejednokrotnie nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że ekipa nie mogła wręcz usiedzieć na miejscu, jak najszybciej tłumacząc i streszczając kluczowe fakty, by przejść na powrót do niczym nieskrępowanych emocji. W moim odczuciu powoduje to, że wizji Hajime Isayamy nie zostaje oddana do końca sprawiedliwość. Przydałoby się, by w chwili uspokojenia akcji i wyjaśnienia kluczowych faktów przyhamować nieco teatralność, a postawić na chłodny realizm.

Na usprawiedliwienie twórców muszę jednakże dodać, iż nie pomijają żadnej istotnej informacji. Rozumieją materiał źródłowy doskonale i umiejętnie przedstawiają wszystko, co najważniejsze. Motyw przeszłości ojca Erena nakreślonej oczami znających go ludzi jest najlepszym tego przykładem, gdyż na przestrzeni serii ukazane są dwa całkowicie odmienne punkty widzenia, dzięki którym każdy ma okazję do wyrobienia sobie własnej opinii. Wielu pozostałych bohaterów również zachowuje się niejednoznacznie, ukazuje do tej pory nieznane strony swej natury albo też, jak sam Eren, w wyraźny sposób dorasta. Przemiana głównego bohatera jest najbardziej zaskakująca. Jego nieustanne krzyki, młodociana nieodpowiedzialność i naiwność stają się powoli melodią przeszłości. Przechodzi kryzys, ale konstruktywny i budujący, dzięki któremu po wielu odcinkach wreszcie staje się nie tylko odpowiedzialnym, ale i nieirytującym człowiekiem. Co zabawne, przyczyną przemiany okazuje się zrozumienie, że nie jest pępkiem świata i wszechmogącym zbawicielem ludzkości, jakim chciał być wcześniej, a jedynie człowiekiem, który otrzymał pewien dar (lub przekleństwo), ale to, jak je wykorzysta i czy będzie w stanie cokolwiek zmienić, zależy wyłącznie od ciężkiej pracy i nieustannej kooperacji z innymi. W obliczu przeciwnika bardziej zorganizowanego i przebiegłego niż ludożercze olbrzymy ma to kluczowe znaczenie.

Wspomniany ludzki przeciwnik jest nie tylko bardziej wyrachowany i zdolny do planowania, ale też niebezpieczny. Nie wiadomo, kto jest przyjacielem, a kto wrogiem, a także w jakich okolicznościach może dojść do konfrontacji. Spiskowcy muszą być wyjątkowo skryci i ostrożni, by jednym zbędnym słowem lub gestem nie obrócić wniwecz całego planu. Na ich szczęście również wśród antagonistów nie ma zgody, a różne frakcje działają nierzadko niezależnie od siebie i mają zupełnie inne motywy, którą to słabość można wykorzystać. Pomijając względy fabularne, najważniejszą konsekwencją tego stanu rzeczy są odmienne sceny walk. Motyw tytanów nie został całkowicie porzucony i na drodze zwiadowców staje w pewnym momencie zgoła nietypowy potwór, jednakże większość konfrontacji toczy się pomiędzy ludźmi. Nie odbywa się to ze szkodą dla widowiskowości, twórcy są zbyt starymi wyjadaczami, by zepsuć ten element anime, jednakże miałem cały czas wrażenie mniejszego napięcia towarzyszącego akcji. Tytanom towarzyszy element zaskoczenia, nieprzewidywalności zachowań, a także gigantycznej przewagi siłowej. Ludzie, choć bardziej inteligentni, ścierają się na równych warunkach, przez co trudniej było mnie przekonać, że coś może pójść nie tak (nawet jeśli ostatecznie tak się działo). Dobrze więc, że realizacja scen jest jak zawsze spektakularna.

W kwestii oprawy audiowizualnej ogólnie nie pozostaje mi nic innego, jak stwierdzić, że nie zmieniła się specjalnie przez lata. Gdy trzeba, jest dynamiczna i ciesząca oko, ale gdy tylko można nieco przyoszczędzić, twórcy nie wahają się ani na moment. Nie brak statycznych, monotonnych kadrów, a że wydarzenia są spokojniejsze, skupione na polityce i intrydze, staje się to bardziej widoczne niż we wcześniejszych odsłonach. Nie brakuje również klasycznych dla tytułu kwiatków w postaci skaczących na sprzęcie do manewrów przestrzennych zwiadowców, których sylwetki przewijają się na tle powtarzalnego tła na czas dłuższej wypowiedzi, ignorując prawa fizyki i logiki w sposób absolutnie uwłaczający zdrowemu rozsądkowi, choć to już kwestia ograniczeń adaptacji komiksu i tego, że nie wszystko, co wygląda przyzwoicie na kartce papieru, da się przenieść na ekran w niezmienionej formie. Jak zawsze zachwyciłem się za to ścieżką dźwiękową, a zwłaszcza openingiem, który doskonale podkreśla odmienny charakter trzeciego sezonu.

Po roku 2017 oczekiwałem na Shingeki no Kyojin w równym stopniu z nadzieją, co obawami. Cieszyłem się na kulminacyjny punkt scenariusza, który odpowiada na wiele pytań, ale wciąż pozostawia widza rozmyślającego nad nierozwiązanymi zagadkami i buduje napięcie przed dalszym ciągiem. Nie byłem pewien, czy styl adaptacji w pełni się tym razem sprawdzi, ale choć po części okazało się to uzasadnioną wątpliwością, tytuł wciąż doskonale się broni. Rok wcześniej mimo słabszych ocen cząstkowych uznałem sequel za godny wyższej noty, ze względu na całokształt i na nowo rozbudzone zainteresowanie. Tym razem, mimo bardziej pochlebnej oceny elementów składowych, pozwolę sobie na większą surowość ostatecznego werdyktu. Nie dlatego, że ktokolwiek się nie spisał, albo że anime nagle przestało fascynować, lecz zwyczajnie ponieważ wychodzę z założenia, że nadszedł moment, gdy forma ograniczyła potencjał pierwowzoru. Powodów do niepokoju nie dostrzegam, gdyż nadchodzące wydarzenia ponownie pozwolą skupić się na najmocniejszych stronach adaptacji, a gdyby całość wydano w formie jednej dłuższej serii, temat najprawdopodobniej byłby na tyle mało istotny, że ledwie bym o nim wspomniał.

Najważniejsze, że ciąg dalszy nastąpi.

Tassadar, 4 listopada 2018

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Wit Studio
Autor: Hajime Isayama
Projekt: Ayumi Yamada, Kyouji Asano, Takaaki Chiba, Takuma Ebisu, You Moriyama
Reżyser: Hiroyuki Tanaka, Masashi Koizuka, Tetsurou Araki
Scenariusz: Yasuko Kobayashi
Muzyka: Hiroyuki Sawano