Komentarze
Clannad Movie
- Clannad Movie : Bortak42 : 29.06.2017 12:06:40
- Źałosne... : dark2000 : 5.09.2015 11:21:52
- To jest super! : lasagna777 : 1.05.2015 00:42:08
- Zwartko krótko i na temat : Lenar : 28.03.2014 23:55:52
- komentarz : Byczusia : 3.09.2013 22:32:24
- Do niczego : Asdedix147 : 22.01.2013 07:29:35
- komentarz : Goro : 27.06.2012 20:55:19
- komentarz : z : 18.05.2012 20:07:55
- Nie było tragicznie... : Pawonashi : 31.01.2011 19:20:15
- 3 razy "NIE". Dziękujemy. : Toukotsu : 25.01.2011 18:40:31
Clannad Movie
Źałosne...
To jest super!
Plusy:
- brak nudy i fillerów
kliknij: ukryte - Nagisa nadal jest dziecinna, ale w granicach normy – nie jest idiotką/psycholką z mózgiem trzylatki, a w przedstawieniu gra jak profesjonalistka, a nie jak drewno
- dzięki czemu Tomoya nie jest pedofilem… nie jest też nadętym bubkiem, po prostu na początku nie cierpi tej chichotliwej, ekscentrycznej stalkerki, która się za nim ugania, śledzi go… dopiero potem następuje gwałtowny zwrot uczuć o 180 stopni
- rodzice Nagisy nadal są normalni inaczej, ale świrują tylko na początku, potem zachowują się jak homo sapiens
- Sunohara nadal jest matołem i obiektem śmiechu innych, ale już nie żałosnym szczurem kanałowym, obiektem bullyingu Tomoyi i ogólnej pogardy otoczenia (w serialu ich relacja przypominała stosunek pan/niewolnik)
- Ushio nie prezentuje zaburzeń psychicznych, jak w serialu (vide: Nagisa)
- ojciec Tomoyi nie zeszmacił się tak, jak w serialu
- nie ma irytującej małej zarazy wabiącej się Fuuko
- Kotomi, która w serialu była równie irytującą zarazą, tu w ogóle się nie odzywa i chyba jest normalna
- większość postaci zachowuje się realistycznie (a przynajmniej porównując do serialu, nie ma takiego zbiorowiska freaków)
kliknij: ukryte - wyprodukowanie Ushio najwyraźniej jest wypadkiem przy pracy, a nie świadomym samobójstwem/morderstwem, bohaterowie prawdopodobnie na początku nie mieli świadomości zagrożenia, a utrzymanie ciąży przez Nagisę wydaje się być bardziej dorosłe (jak i ona sama – w serialu było to rozwydrzone dziecko, które chciało mieć drugie dziecko‑laleczkę do zabawy, mimo świadomości zagrożenia i możliwości jego uniknięcia)
- końcowy etap produkcji miał miejsce w szpitalu, pod dobrą opieką lekarzy, z takimi podstawowymi rzeczami jak aseptyka, leki, możliwość wykonania cesarki, reanimacji itd. – nie w chałupie, z tłumem bezradnych gapiów, bez podstawowych możliwości pomocy (wymieniłam wcześniej, jakich)
- twórcy filmu dali sobie spokój z kiczowatym, cukierkowym i przekłamanym obrazem śmierci okołoporodowej – bezkrwawej, bezzapachowej i w ogóle czyściutkiej, kobieta, która jakoś przeżyła morderczy wysiłek (jest to ciężka praca fizyczna odpowiadająca wielogodzinnemu oraniu pola), dopiero PO wszystkim wydaje z siebie cichutki jęk ducha, po czym pada zemdlona i nagle umiera, jak już największe zagrożenie zdążyło minąć… W filmie nie bawili się w takie słodkopierdzące bajdy i chwała im za to…
Krótko mówiąc – uniknięto pseudomedycznych bzdur, które irytują mnie w mangach/anime z racji zawodu – a które to często nagminnie popełniane są przez autorów nie mających wykształcenia medycznego (np. Full Moon wo Sagashite, Oniisame E itd.)
- choć nie uniknięto pomniejszych błędów merytorycznych kliknij: ukryte (pacjentka nie miała wkłucia dożylnego, prawdopodobnie nie wykonano cesarki mimo wskazań kardiologicznych, nie zaintubowano jej gdy straciła przytomność, nie wykonano resuscytacji, a pacjentka do tej pory przytomna nagle sobie zmarła – to się tak nie odbywa w jednej sekundzie).
- najważniejsze: kliknij: ukryte zmarli nie ożywają „bo tak sobie ktoś zażyczył”. Jakby to było możliwe, to nikt by nie umierał. Bohaterowie podjęli pewną ryzykowną decyzję i ponieśli tego konsekwencje, koniec, kropka. Nie można jednocześnie zjeść ciasteczka i mieć ciasteczka. I każdy kiedyś umrze. Na tym polega dorosłość. Naturalną koleją rzeczy byłoby również szukanie nowej miłości przez bohatera – w końcu żywego i młodego, a faworytką byłaby Tomoyo – opiekuńcza i kobieca…
Dlatego – ode mnie 8/10
Zwartko krótko i na temat
Do niczego
Porównując ową produkcję do oryginalnej gry visual novel i adaptacji anime od kyoto animation, można powiedzieć, że to, co zrobiło toei animation wygląda, jakby „to coś” zostało wyciągnięte z równoległego wymiaru, po czym wrzucone do japońskich kin O_O.
Nie było tragicznie...
Sam fakt, że muzyka jest inna, wcale nie jest tragedią – trochę gorsza (i mniej rzuca się w uszy) niż w serialu, ale ma swój urok.
Grafika – ja uważam, że nie była tak brzydka, po prostu inna (choć owszem – światła i płatki wiśni były irytujące)
Postaci – mnie głos Tomoyi nawet się podobał, aktor dobrze wykonał swoją robotę. Jednak jeśli chodzi o charakter postaci, był kompletnie nijaki (serio, co widziała w nim Nagisa?!), Nagisa była znacznie weselsza niż w oryginale (choć irytował mnie jej upór), a Sunoharę można było uznać za głównego bohatera pierwszej połowy filmu (właściwie wszystko, co robił Tomoya, robił dzięki Sunoharze), co do reszty to już nie chcę się czepiać.
Fabuła – została znacznie zmieniona (nie winię za to Toei Animation, nawet twierdzę, że wykazali się po części kreatywnością). Mimo to, akcja i tak bardzo szybko idzie do przodu (nawet za szybko – ledwie widać, że coś się zmienia między Nagisą a Okazakim, a tu BĘC! Okazuje się, że są sobie przeznaczeni! Tja…).
Humor – Fajnie, że Sunohara zachował większość swojego charakteru, jednak… gdy tak patrzyłem na „zabawne” momenty z jego udziałem, myślałem, że patrzę na jakiegoś dzikusa z buszu. Za to do Akio i Sanae nic nie mam.
Podsumowanie – Inne studio, inne wszystko. Jeżeli fani „Clannad” nie będą traktować filmu jako ekranizacji, mogą być nawet zadowoleni. Co do tych, którzy z „Clannadem” nie mieli do czynienia… jeśli przeboleją emOkazakiego, powinni mieć przyjemny seans (mimo pewnych bzdur fabularnych).
3 razy "NIE". Dziękujemy.
2 Nie: Seiyū Okazaki'ego. Z tego co pamiętam to w filmie jest inny, strasznie mnie to irytowało.
3 Nie: Ending „Dango Daikazoku” kocham go, a tu zrobili z niego „coś” niekształtnego i za nic nie idzie tego słuchać.
Ach, film ma jeszcze jedną zaletę.....
kliknij: ukryte Nagisa jako zmartwychwstaniec może pasowała do gry jako nagroda za ukończenie wszystkich wątków, ale do anime? prezentowało się to głupio i pozytywnie na siłę..
Nie jest tak źle!
Może spora część historii ucierpiała na wskutek cięć, ale ciekawie było zobaczyć alternatywną wersję przedstawienia Nagisy (IMHO ładniej się prezentowała niż w serii TV).
Humoru było sporo, dzięki świetnemu Sunoharze ;)
Nagisa była urocza jak zwykle i WCALE ani ja, ani osoba oglądająca ze mną(kompletnie nie znająca CLANNADA!) nie odniosłyśmy wrażenia, że jest przesłodzoną idiotką.
Na psy spadł totalnie Tomoya – nie przeszkadzałaby mi jego powaga, ale po co był on taki wredny dla Nagisy?
Nie mam pojęcia, po co pojawiały się Kyou i Tomoyo – halo, jeszcze przed chwilą kliknij: ukryte w czysto wredno‑urzędasowy sposób niszczyły sweet plakaty Nagisy, a za chwilę świętują ukończenia jej szkoły?
W ogóle bym je wywaliła, były totalnie zbędne….
Nie mówiąc już o tym, jak kliknij: ukryte Tomoyo wtrynia się w życie Tomoyi niczym Mitsuki z KGNE w życie protagonisty – robiąc z siebie ścierkę skrzyżowaną z samozwańczną kochanką.(rozwaliło mnie to,że sama rzucała sie do otwierania drzwi, jakby to był jej dom xD megażałosne były jej rzucane z uśmiechem na ustach propozycje ugotowania Tomoyi czegośtam – bo facet cały czas jej zaloty miał gdzieś….
Nigdy do tej postaci nie miałam szacunku jakiegokolwiek, ale teraz jeszcze bardziej jej nie cierpię :D
Co do grafiki – świetne były malowane stopklatki. Taki oldschool.
Oceniam film na 7/10, bo choć genialny nie byl, oglądało mi się go przyjemnie…i sporo rzeczy mi się podobało w nim ;->
niby słabo ale...
Ale tak naprawdę najbardziej mi przeszkadzało w filmie to, że twórcy jakby się uparli na zrobienie dzieła sztuki, pokazując wszystko co potrafią, całe 90 minut było tak napchane wspomnianymi wcześniej płatkami wiśni, latającymi gołębiami (przez pół filmu zastanawiałem się jak wygląda szkolny dziedziniec), że o wietrze już nie wspomnę, wiał nawet w klasach.
Jednak o dziwo, pomimo licznych wad, film oglądało się dość przyjemnie, bez szału ale przyjemnie.
Polecam go wszystkim tym którzy obejrzeli już obie serie i chcieliby jeszcze raz spotkać się z bohaterami, na chwilę i w przelocie…
hahaha XD
Gniotoch
Gniot nad gnioty
Może to że pomyślałem że recenzant przesadza wystawiając taką niską notę, albo to że skoro seria TV nie byłą taka zła to i z filmem też nie może być gorzej ...
Już po 5 minutach zorientowałem się że byłem w dużym błędzie.
Postacie w filmie są płytkie jak kałuża i kompletnie wyprane z jakiej kolwiek osobowości, a problemy/rozterki, których doświadczją są tak żałosne że nie ma się ochoty na nie patrzeć.
Animacja zalatuje niskobudżetówką na kilometr. 1/4 filmu to statyczne tła z wmontowanym dźwiękiem. Sam design postaci też pozostawia wiele do życzenia.
Co do fabuły ... Gdybym nie oglądał serii TV to pewnie bym nie zauważył w niej najmniejszego sensu. Cała akcja filmu to nieudana próba zmiesczenia (albo raczej upchnięcia) serii TV i kawałka After Story w 1,5 godziny.
Nie polecam tego filmu absolutnie nikomu, leżąc do góry brzuchem spędzicie lepiej czas niż oglądając Clannad Movie.
Jeśli ktoś jednak koniecznie chce obejrzeć tego gniota to radze zrobić to po obejrzeniu serii TV i After Story w przeciwnym razie za sprawątego filmu zdecydowanie zrazicie się do wspomnianych wyżej serii.
No niestety...
Powiem tak...
Dobre
kliknij: ukryte Gdy Nagisa umiera. Oglądanie tylko filmu może nie jest najlepszym pomysłem, ale gdy jest się świeżo po seansie tych 23 odcinków odkrycie dalszych losów bohaterów sprawi wiele (nie)przyjemności kliknij: ukryte (Bo to chyba zbyt szczęśliwa końcówka nie jest, pomimo ostatecznego wyzdrowienia psychicznego naszego załamanego kolegi)
popieram...
Clannad lepiej wypadał jako slice of life, z bliższym zera bilansem nieszczęść i radości, niż jako banalny pseudo‑dramat.
Filmowy Tomoya jest zwyczajnie żałosny, a Nagisa straciła do końca resztki osobowości.
Kreska i sposób animacji trącą myszką, prezentują styl sprzed kilku lat.
Muzyka to rozmyta i banalna aranżacja muzyki tworzonej dla Key; KyoAni zrobiło dobrze zachowyjąc w serii oryginalną muzykę z gry.
A cięcia w obszernej i szczegółowej fabule gry tak by ją wcisnąć w 90‑minutowy „format kinowy” musiały skończeć się źle. Jedyna zaleta to nieobecność denerwującej Fuuko, tyle że pozostałe postaci za nią „nadrobiły”.
Może nie zmarnowany czas, zwłaszcza tak długo jak KyoAni nie skończy Clannad ~After Story~, ale moim zdaniem nie warto. Tym bardziej że film będzie ogromnym spoilerem do nadchodzącej nowej serii.
Najlepszy film
Clannad Movie