Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Komentarze

Tajemnica Przeszłości

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    A
    Seiryu 21.06.2006 17:55
    Tajemnice rulez!!!
    Calkiem fajne anime duza doza komizmu oplaca sie obejrzec.Polecam kazdemu szanujacemu sie fanowi anime!!!
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Tasuki 7.06.2006 11:54
    FY
    Mnie się tam bardziej podoba Anime TV od Mangi. Co prawda Miaka jest o wiele bardziej dziecinna w Animku, ale to dodaje głupoty serialowi, bo bez owej głupoty każde Anime byłoby totalną katastrofą. Dialogi: -Miakaaaa… -Tamahomeeeee… -Miakaaa… -Tamahomeeee… są owszem i denerwujące, ale można się do nich przyzwyczaic. Jeśli chodzi o Mangę – przeczytałem pierwszy tom i oddałem młodszej siostrze razem z całą resztą. Podsumowanie: wolę Anime TV od Mangi i Anime OAV1 i OAV2
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 0
    Roth-chan 17.04.2006 20:07
    Ah te czasy :D
    Kiedy mialam okolo 11 lat moja siostra sciagnela wtedy cala te serie na kompa i obie mialysmy swira na punkcie Tamahome, potem Hotohoriego, Tasukiego, a nastepnie Nuriko. Niestety „milosc” ta szybko zanikla odkad skonczyla sie seria tv i gdy wszystkie oavki zostaly juz obejzane. Pozniej JPF zaczal wydawac mange, wiec my dwie napalone malolaty rzucilysmy sie na nia z nadzieja ze znowu ujzymy naszych kochasiow. Moj moze co to byly za czasy! :D Ta Yuu Watase to naprawde nieco swirnieta babka i ze potrafi tak macic mozgi dzieciom! Ogolem biorac seria nie jest zla, ale jakos nie mam ochoty powtornie przez nia przechodzic… --'
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Yumiko 21.03.2006 15:53
    Proszę nie wyrabiać sobie opinii na temat FY na podstawie ANIME!
    Nie będę owijać w bawełnę – anime jest potworne i właśnie dlatego po obejrzeniu kilku wybranych odcinków nie mam ochoty na resztę. Cóż, Miaka najwyraźniej nie przypadła do gustu twórcom. Jest zrobiona na słodką idiotkę, piszczącą, głupiutką dziewczynkę i człowiek już po kilku odcinkach ma jej dość.
    Czytając mangę nie odniosłam takiego wrażenia. To z komiksem spotkałam się najpierw i przyznam, że jest to jedna z moich ulubionych mang. I nie powiem, co anime może sobie zrobić. Denerwują mnie ludzie, którzy obejrzą jedynie anime powstałe na podstawie mangi i oceniają fabułę. Nie dziwię się potem takim, że tytuł „Fushigi Yuugi” budzi w nich niesmak. Też reagowałabym podobnie, gdybym nie widziała na oczy strony tej mangi. Bo manga z kolei jest świetna. Uwielbiam ją, choć pasuje tu doskonale powiedzenie „co za dużo, to nie zdrowo”. Nie mam tu na myśli tylko miłosnych wyznań Miaki i Tamahome, ale szczerze mówiąc całej historii od 14 tomu. Pani Watase jest geniuszką, ale niektóre przedłużenia mogła sobie darować.
    Liczy się opowieść i jej oryginał, który w tym przypadku jest o niebo lepszy. Krótko mówiąc wygląda to tak: Yuu Watase stworzyła wspaniałą mangę, a twórcy anime po prostu ją zepsuli, delikatnie mówiąc. Bo choćby nie wiem jak się ktoś starał, nie odda tego, o co chodziło drugiemu.
    Dla podkreślenia jeszcze zacytuję słowa samej mangaki: „Jeśli chodzi o produkcję anime, to w zasadzie nie mam w niej udziału”. Ba. To widać.
    „Czasami zdarzają się jakieś przeinaczenia, ale manga i anime to 2 zupełnie inne rzeczy i autor nie ma tu nic do roboty.” Fragmenty z tekstu pobocznego Watase­‑san w FY.
    Pani Yuu ma wyobraźnię i to widać. Projekty postaci są naprawdę wspaniałe i dobrze dopracowane. Każda (no, może nie każda') jest niepowtarzalna. Weźmy takiego Nuriko czy Tasukiego. Aż miło śledzić ich losy.
    Niestety wyjdzie sobie na światło dzienne takie anime i wszystko zepsuje.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    mira 4.03.2006 10:35
    masz rację
    tak jak tobie najbardziej podobał mi sie ostatni odninek wyłączając 10 ostatnich minut.podobnie jak ty jestem rozczarowana zakńczeniem bo prze cały odcinek miałam nadzieję, że wszystkoskończy sie triumfem nakago
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Farbi 2.03.2006 16:07
    Fushigi Yuugi
    No cóz, to było pierwsze anime, które w swoim życiu oglądałam, ale rzeczywiście występują tu dwa rutynowe słowa: Miaka, Tamahome. Nie wiem naprawdę, co było takiego w tej Miace, że co chwilę inny chciał z nią być… Nie była ani ładna, ani mądra… i tyle! Najbardziej z wszystkich odcinków podobał mi się ten przed -ostatni (z serii TV), kiedy Tamahome dostał od Nakago. Pozatym nie było nic ciekawego :/
    [Koniec serii też nie był zbyt ciekawy i przewidywalny, jak zwykle to bywa – happy end /ukryj] Dlatego bardziej podobał mi się Wolf's Rain czy Hellsing.
    Pozdro!
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    mira 15.02.2006 16:58
    stracony czas
    Niestety albo na szczeńście z mangą FY nie miałam do czynienia.Może to i dobrze bo zwżywszy na to iż anime FY jest najgorszym anime jakie dotąd oglądałam przynajmniej nie zmarnowałam pieniędzy na mangę. Szczerze powiedziawszy straciłam przez to anime czas.Słuchanie przez bite 25 na zmiane Tamahome Miaka i patrzenie na jej (w szczególności)żywą głupotę może i musi doprowadzać do szału.Miaka to przykład tego,że głupota nie jest śmieszna a denerwująca i niesmaczna.Jak dla mine Miaka wyznacza granicę głupoty i szczerze dziwie się tym, którzy lubią M lub FY.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Pichu 25.01.2006 11:21
    Nuriko
    Na początku czytałam mangę. Jestem wielką wielbicielką mangi, ale nie anime. Anime mi się średnio podobało. To chyba dlatego, że się przyzwyczaiłam do mangi. Mam wrażenie, że w mandze jest lepsza kreska, fabuła jest lepiej opisana, chociaż nie brakowało takich scen miłosnych po których miałam już odruchy wymiotne, bo moim skromnym zdaniem było ich ZA DUŻO!!! Miłość jest ukazana w uroczy sposób, ale przesadzony i to sprawiało, że czasem miałam tego dosyć. Załamało mnie ten pięcio, sześcio, ośmio ( doliczyć się nie można ) kącik. Już się można było w tym wszystkim pogubić. Mi się tam podobał tylko wątek miłosny Nuriko i Hotohorii.^^ W ogóle jedyne co mnie skłoniło, by obejrzeć anime był Nuriko!!! Świetna jest ta postać, najzabawniejsza i najdziwniejsza ze wszytkich bohaterów.^^ I za to go kocham.^^ A co mnie bardzo drażniło w anime. MUZYKA!!! Była okropna i w ogóle nie dopasowana do niektórych scen, np. jak Tamahome płakał nad grobem swojej rodziny, a koło niego stała Miaka i starała się pocieszyć jego smutne serduszko, w tle słychać było dynamiczną muzykę, która totalnie nie oddawała klimatu sytuacji. Anime skończyłam oglądać, gdy zginął Nuriko, no i jeszcze pokusiłam się zobaczenia ostatnich odcinków ( hi, hi pojawił się tam Nuriko ). Moim skromnym zdaniem, seria ta nie jest aż taka najgorsza ( posiada wiele zabawnych scen, które przypadły mi do gustu^^ ), postacie też były godne mej uwagi. Ale nie powracam tak często do tego anime, jak na przykład do Gilgamesha bądz Cowboya Bebopa.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Aileen 20.01.2006 20:57
    ^^
    „Miaka” „Tamahome!” „Miaaaakaaaa!” „Tamaaahooomeeee!” „Miaaaakaaaaa!”... itd.
    Być może jestem upośledzona, ale tę kwestię zapamiętałam najbardziej. A to może dlatego, że powtarzała się prawie w każdym odcinku?
    Fabuła? Oklepana, oj, oklepana, ale na cóż wymyslać coś nowego, kiedy są standardy magical girls? Oczywiście, jest niezdarna, piszcząca główna bohaterka, którą okrutny los wrzuca w niesamowity wir wydarzeń. Jest też ON – przystojny, seksowny i nieco oschły. I co z tego mamy? Wielką Miłość. Wielkimi literami. Ot, nic takiego, ale czasem lubię się z tego pośmiać. Potem w Miace zakochują się inni, są też tacy, którzy pragną innego rodzaju miłości. Koleżanka moja uprościła to kiedyś tak „Sto jeden sposobów, jak zgwałcić Miakę”. Gdyby nie domieszki humoru zawarte w anime, w życiu bym tego nie strawiła, po pięciu odcinkach miałabym odruch wymiotny na tytuł „Fushigi Yuugi”. Jednak obejrzałam całe i wymiotowałam tylko wtedy, kiedy Miaka i Tamahome wyznawali sobie miłość po raz setny w danym odcinku. Nic ciekawego.
    Muzyka też mi się nie podobała. Subiektywne zdanie.
    No to, pytacie, „Po kie licho ona to oglądała?”. A ja wam powiem tak: Co kilkunastu bishonenów to nie jeden! Uwielbiam Nuriko i to dla niego oglądałam to wszystko. A potem tylko po to, by wiedzieć, jak się skończy ^^
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Cristal 30.12.2005 19:41
    Jeszcze raz to skomentuje, bo....
    normalnie nie wytrzymam!!! Fushigi Yuugi to naprawdę świetne anime i jest to odzwierciedlenie lepszej czesci mangi, ktora stoi u mnie na półce. Miaka, rzeczywiście ma poplontaną i moze troche glupiutka naturę, ale mnie poprostu ona smieszy. Muzyka też mi się bardzo podobala (i przy tym bardzo pasowala do charakteru anime. Ja tu nie mam żadnych zastrzeżeń, jeśli już to są naprawdę minimalne.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Nemezis 24.09.2005 20:57
    No comments
    Muszę przyznać, że kiedyś należałam do tej niestety, jakże ogromnej grupy fanów FY i na widok Tamahome dostawałam ślinotoku. Szczęśliwie ze stanu otępienia wyciagną mnie Hyper, który puścił to anime jeszcze raz. Wtedy po prostu leżałam na kanapie i – to zależało od humoru – albo się śmiałam, albo trafiłam w milczeniu moje zniesmaczenie. Po pierwsez głupota Miaki była nie do zniesienia. Może w pierwszysch odcinkach było to zjadliwe, ale później… Nie skomętuje tego. Kolejnym minusem są naprawdę wszechobecne wątki miłosne. kliknij: ukryte 
    Sposób wyrażania owych wątków był też momentami drażniący. Usłyszenie wymiany zdań Miaka – Tamahome – Miaka – Tamahome po szęść razy w odcinku napradę męczy. Kreska niby ładna, lecz momętami po prostu bije na głowę niedopracowaniem, a na postacie w tle lepiej nie przenosić spojrzenia, bo potrafi sromotnie zniszczyć efekt. Najgorzej jednak było w odcinku o święcie podziwiania gwiazd czy jakoś tak. Tam kreska pobiła sama siebie, na szcęście uległa poprawie w następnych odcinkach.
    Musże jednak przyznać, że mnie się muzyka podobała, szczególnie ending.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Taur 1.09.2005 21:38
    Wielokąt miłosny
    Określenie zdecydowanie pasuje, totalne Love Story z naciskiem na Love. Czasami zabawne, ostatecznie zaczyna troszką irytować. Jeszcze to zakończenie… wytłuczenie wrogów plus kilku sojuszników. Sam wątek miłosny zaczyna się dłużyć, ile razy można powiedzieć „kocham cię” lub wyszeptać ... „Miaka” ... „Tamahome”. Wzloty i upadki głównej pary przypominają raczej miotanie się i popadanie ze skrajności w skrajność.
    Przy okazji grupa docelowa dobrze dobrana, to seria dla młodych nastoletnich, a ostrzeżenie „od lat osiemnastu” to pewna przesada – „nie takie rzeczy dziecko widziało”.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    anyanka 14.06.2005 21:14
    FY
    ja narazie jestem po 3 zaledwie odcinkach i póki co nie mam żadnych odruchów wymiotnych ;P Miaka wcale mnie nie irytuje, nawet śmieszy :P widocznie niewiele potrzeba aby mnie rozśmieszyć :> kreska jest moim zdaniem śliczna, muzyka… hmmm no tutaj nic rewelacyjnego :P w kazdym razie póki co jest interesująco :]
    manga mi się podobała, chociaż końcowe tomy stawały się strasznie chaotyczne :| no ale przy każdej scenie z Tasukim się rozpływałam ;P
    w końcu jestem dziewczyną, widocznie biora mnie takie klimaty:P
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Cristal 4.05.2005 13:02
    O Fushigi Yuugi
    Dla mnie to anime było całkiem fajne. Fabuła fajna, muzyka terz nie była zła… Chociarz zakończenie… nieoczekiwane, ale terz troszeczkę poplątane i pełne haosu.. Według mnie niepotrzebne były równierz niektóre wątki. Jak już tu ktoś napisał całkowiciezgadzam się z tym, że czasami odnosiło się wrarzenie, że Mijaka ma mózg wielkości orzeszka…. Według mnie całkiem fajne anime.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Mai_chan 30.04.2005 21:57
    Zmarnowany potencjał...
    Koszmarek, koszmarek straszliwy!! Co tu dużo mówić – potencjał zawarty w mandze w anime został koszmarnie wręcz zmarnowany. Rhomantyczne wstawki w mandze podane były w dużo bardziej strawnej formie – tu po jednym odcinku wywołują u mnie reakcję alergiczną. Większość żartów zamordowana z premedytacją. Że nie wspomnę o takich babolach, jak np. noga Miaki wystająca zza kadru (kadr przedstawia żołnierza cesarstwa Kounan. Drugi odcinek bodaj 12 minuta). Scenarzysta był chyba pijany, a reżysera wzięli z kosmosu. Ponadto twórcom udała się wielka sztuka – zrobili z Miaki jeszcze większą kretynkę niż w mandze… TRAGEDIA!!
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Nakago 31.03.2005 15:56
    Lekka przesada
    Nie wiem, dlaczego niektórzy wokół Miaki widzą samych adoratorów. Na dobrą sprawę o jej uczucia w serialu telewizyjnym walczą trzej panowie, reszta ją traktuje jak siostrę (w większości wypadków – młodszą). Czwarty, na upartego, włącza się w ten miłosny wielokącik w OAV2, ale to przecież nie jest recenzja OAV.
    Poza tym Yui w serii TV wcale nie zmienia kierunku zainteresowań. To nią zaczyna się interesować ktoś inny, jednak tak naprawdę – i że ze wzajemnością – widać to dopiero w OAV1. Ale to przecież nie jest… jak wyżej ^_-.
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime