Komentarze
Nabari no Ou
- komentarz : FireTheWolf : 27.12.2013 20:07:52
- Re: OGLĄDAĆ, szczególnie dziewczyny! : FireTheWolf : 27.12.2013 20:05:11
- Omnomnomnomnom : FireTheWolf1029 : 27.12.2013 19:58:59
- komentarz : ..... : 30.01.2013 13:11:55
- Re: OGLĄDAĆ, szczególnie dziewczyny! : znudzona : 23.12.2012 14:32:03
- Re: OGLĄDAĆ, szczególnie dziewczyny! : 0 : 18.06.2012 22:19:30
- OGLĄDAĆ, szczególnie dziewczyny! : Aya : 14.06.2012 16:58:45
- komentarz : Gin Gajad : 8.06.2012 20:28:48
- komentarz : Es : 29.05.2012 18:58:09
- Wspaniałe :> : yuki88 : 6.04.2012 23:05:42
Omnomnomnomnom
Jedynym minusem (niewielkim, a może dla niektórych nawet plusem) jest to, że to anime jak dla mnie jest przesiąknięte yaoi… ale to pewnie tylko moje zabawne przemyślenia.
OGLĄDAĆ, szczególnie dziewczyny!
Niektórzy mówią, że to anime jest nudne… Cóż, to kwestia gustu, bo mnie właśnie zaciekawiło i to bardziej niż większość innych anime, które widziałam. Po obejrzeniu jednego odcinka nie mogłam się powstrzymać przed włączeniem kolejnego. Nie, nie twierdzę, że lekko przynudzających momentów nie było w ogóle, bo występują one chyba w każdym anime a przynajmniej w większości. Jednak dla mnie tych momentów było mało i były na tyle nieistotne, że już ich nie pamiętam. Można się przyczepić również podobieństw do innych anime, ale mi takie rzeczy nie przeszkadzają jeżeli całość jest tak dobra.
Również postaci były ciekawe i po prostu fajne. Jedyna osoba, która mnie czasami denerwowała to Thobari i to jego dobro… Ale całą resztę polubiłam, szczególnie Yoite (zwykle nie lubię takich dramatycznych postaci, ale on kliknij: ukryte (ono? Nie jestem pewna jak to jest z tą jego płcią…) jest wyjątkiem).
Grafika była śliczna, dawno nie widziałam anime które byłoby tak ładne! Jeżeli chodzi o muzykę to również uważam, że jest udana. Wprawdzie nie wpadła mi w ucho żadna melodia puszczana w tle, ale zarówno opening jak i oba endingi są świetne (a zwykle nie lubię endingów, bo są nudne!) .
Dodam jeszcze, że to anime to trochę taki „shounen dla dziewczyn”. Skoro mi się podobało to powinnam polecić je wszystkim, ale jakoś mam opory przed polecaniom chłopakom… Chłopakom raczej nie będą przeszkadzać bishouneni… Ale inaczej ma się sprawa z fanserwisem. Chociaż to anime niby nie jest yaoiem to momentami miałam wrażenie, że jednak jest (ja tam lubię yaoi, więc bynajmniej mi to nie przeszkadzało). A może to tylko ja jestem taka dziwna i wszędzie się dopatruję yaoi a każdy normalny człowiek zobaczy tam tylko przyjaźń?
Nigdy nie wiem jak zakończyć wypowiedź, więc napiszę, że po prostu chciałabym by potencjalni widzowie (szczególnie dziewczyny!) nie zrażali się niepochlebnymi opiniami i zdecydowali się obejrzeć. Jak się nie podoba to, cóż… Będę musiała pogodzić się z tym, że nie każdy ma taki gust jak ja. Jeżeli natomiast się spodoba to napiszcie, proszę, komentarz tutaj, żeby dobrych opinii było więcej!
Subiektywnie wystawiłabym temu anime ocenę 10/10. Chcąc być bardziej obiektywna daję 9/10. Mniej nie mogę, bo by mnie serce zaczęło boleć!
Reszta bohaterów po prostu jest. Nie denerwowali mnie specjalnie. Może z wyjątkiem Raimei i Tategami. I Hattoriego. I Ichiki. I Thobariego. Cholera. Jednak mnie irytowali. Co prawda nie wszyscy, ale jednak zbyt wielu.
Druga to, moim zdanie wręcz przepiękny, drugi ending. Spokojny, lekko melancholijny, ale szalenie ciepły. O tak, podobał mi się. Bardzo.
Grafika też jest całkiem ładna. Taka… specyficzna. Tylko postacie są strasznie chude, jakby zagłodzone.
Czy dla raptem dwóch rzeczy warto oglądać 26 odcinkową serię? Fakt, NnO ma sporo wad i tylko kilka plusów, ale jednak cieszę się, że obejrzałam to anime. Cieszę się, mimo że czasami byłam wręcz przygnieciona dramatami bohaterów i nielogicznością ich zachowań. Nie wiem jednak, czy polecam to anime. To kwestia tego, czy jest się w stanie przetrwać przedramatyzowane serie i znaleźć w nich chociaż kilka plusów, które się doceni.
Z wrażenia muszę zrobić re‑watching.
Wspaniałe :>
daje 10/10 :>
...
Zmoderowano wulgaryzm.
Przeciętny plus.
Pod względem fabularnym Nabari no Ou nawet ujdzie, jedynie przy końcówce czułam się rozczarowana. Można powiedzieć, że wszystko staczało się na równi pochyłej. Jednak zacznę od początku. Pierwsze odcinki były naprawdę świetne, zapowiadały dobre widowisko. Podobał mi się, ziejący apatią, Miharu. Thobari‑sensei też miał w sobie coś zabawnego. Jednak wraz z rozwojem, zapętlaniem się fabuły wszystkie ich cechy jakoś wyblakły. Tragizm każdej postaci po prostu przytłaczał widza. Powoli również zaczynało brakować humoru. Fabułę mogłabym porównać do puszki, która na początku przyciągała i miało ochotę się z niej napić, ale w miarę upływu odcinków ta puszeczka była zgniatana aż w końcu z nic niej nie zostało. Ostatnie odcinki strasznie mi się nie podobały, niesamowicie męczyłam się przy ich oglądaniu. Bohaterowie są ciekawi, ale jak mówiłam wcześniej, dramatyzm przeważa pod koniec serii, co możze mniej lub więcej denerwować, irytować.
Muzykę i kreskę uważam za bardzo dobre. Podobał mi się opening, natomiast ending już trochę mniej. Świat także miał w sobie coś urokliwego, dzięki tej ładnej kresce.
Podsumowując, anime poleciłabym tym, którzy mają ochotę na małą acz poważna odmianę od podobnych gatunkowo serii. Osobiście wystawiłam ocenę 7/10, ale zaważyła na tym większość początkowych odcinków, które mi się podobały.
zawiodłam się...
Bohaterowie byli jacyś niemrawi. A już Kumohira‑sensei to dla mnie całkowita zagadka. Po co on w ogóle był w tym anime? Przecież w zasadzie nic nie robił, mało tego, motywy jego działania do końca anime pozostały niejasne. Pozostali bohaterowie gdzieś w okolicach 10 odcinka przypomnieli sobie jacy są nieszczęśliwi i skrzywdzeni przez los przez co zrobiło się całkiem ponuro.
Poza tym trochę irytowały mnie podobieństwa do „Naruto”, które to anime lubię. kliknij: ukryte Główny bohater, który ma „coś potężnego” w sobie – jak Naruto, facet który rzekomo zabił wszystkich członków swojego klanu oprócz rodzeństwa – drugi Itachi, itd… Niestety wszystkie te wątki w Nabari no Ou były poprowadzone bezsensownie lub wręcz porzucone. (No bo czego w gruncie rzeczy dowiedzieliśmy się o shinrabanshou? Prawie nic.)
Grafika(ach te patykowate rączki i nóżki) i muzyka jak dla mnie bardzo słabe .
Podsumowując – rozczarowałam się bardzo, bo po pierwszym odcinku miałam duże nadzieje związane z tym anime.
osobista ocena 8/10 najbardziej za kreske naprawde jest co podziwiac :)
Przyznam, że mandze dałabym może te 7/10 choć bardzo naciągane, nie mogę jednak tego samego powiedzieć o anime.
Anime oceniłabym GÓRA 5/10 i to tylko dlatego, że uwielbiam ten rodzaj kreski, a adała w ucho.
i muzyka – choć przyznaje, że przeciętna – wpadała w ucho.
Gdyby anime utrzymało poziom z kilku pierwszych odcinków, mógłby być to projekt naprawdę bardzo dobry. Już sam charakter głównego bohatera ukazany w odcinku pierwszym całkowicie mnie urzekł, niestety później spoglądałam na niego mało przychylnym wzrokiem.
To co mogło być dobrą komedią przygodową z kilkoma wątkami dramatycznymi stało się bardzo słabym, czasami wręcz żenującym, dramatem.
takie tam...
Cdn..
Naruto: kliknij: ukryte Coś w ciele głównego bohatera, rozróba jednego z klanu, chęć zemsty, dość dziwna przyjaźń głównych bohaterów, podobieństwo między Sasuke a Yoite – jakby nic ich nie obchodziło tylko własne problemy itp.
Code Geass: kliknij: ukryte Prawie jak Geass w oku tego okularnika, chęć zbudowanie innego świata
Loveless kliknij: ukryte Główni bohaterowie zarówno z charakteru jak i z wyglądu są bardzo podobni
X kliknij: ukryte Ta kobieta co była niewidoma przypominała mi w pewien sposób tą z X co nie widziała, a jednak doskonale się orientowała.. W jakieś innej serii też był ten motyw jak np. Fruit Baskt
Sayonara Zetsubou Sensei kliknij: ukryte Ten nauczyciel mi przypominał seneia z te serii :D
Kuroshitsuji kliknij: ukryte Niektóry design postaci podobny do lokaja
Fma (pierwsza seria) kliknij: ukryte Motyw z nieśmiertelnością okularnika..
Było pewnie coś jeszcze, ale mimo to uważam serię za dobrą. Wzięło dobre rzeczy z innych serii, a mimo to nie uważam jej za jakiś plagiat czy coś. Miło będę ją wspominać.
Jeszcze raz..
Po pierwsze: grafika i muzyka są wspaniałe! Postacie też są bardzo dobre. Główny bohater początkowo był kliknij: ukryte fajnie ironiczny, szkoda że to potem znika.. Podobały mi się rozmowy z jego jutsu Yoite na dłuższą metę mnie irytował.. Choć raz postacie kobiece nie były jakieś słabe i bez charakteru jak w niektórych..
Nie żałuję, że obejrzałam to anime jeszcze raz.
Sama nie wiem...
I muszę stwierdzić, że główne zdjęcie w recenzji nie jest zbytnio zachęcające..
Daję 7/10 ;p
Nabari no Ou
Pewnie, że mój komentarz jest przydługawy i złośliwy, wiem, ale to nie tak, że nie polecam tego anime. 2/3 jest bardzo udane (po za niektórymi epizodami). Tylko końcówka jest wkurzająca. Acha, jeśli komuś się nie spodobał mój komentarz to też dobrze, bo to moje indywidualne zdanie.
Anime ledwo dobijające do połowy.
Trzech kwestii strawić po prostu nie mogłam, a pominęłam już fakt całkowitego braku oryginalności świata i zdarzeń nam przedstawionych (starszy brat wybił cały klan i stanął po stronie zła, ale tak naprawdę to jednak było inaczej – litości, błagam). Numer jeden – zapodany zostaje wątek, pokazany nam tylko częściowo, ani go nie rozwiną, ani nim zainteresują a już się kończy, chociaż nawet i to nie, bo końca większości wątków nie poznaliśmy. Żaden z bohaterów nie został przedstawiony solidnie, aby można się było z nim zżyć. Po prostu zrobiono wszystko, żeby wywołać u widza obojętność, choć nie myślę, aby było to celowe. Numer dwa to sentencje wygłaszane przez niektórych bohaterów – w recenzji został podany adekwatny przykład. Zdania owe najpierw wprawiały w lekkie zdumienie, a potem w lekkie zażenowanie. I fantastyczny numer trzy, postać, której znieść nie mogłam, Kumohira – sensei. Spytam tylko, o co temu facetowi chodziło, bo dojść nie doszłam. Poza ta listą denerwowało mnie jeszcze to, że tak naprawdę guzik dowiedzieliśmy się o mocy shinrabanshou, a można było to rozwinąć, a także przeszłość Yoite, o której nie dowiedzieliśmy się nic, poza tym, że była okropna. Czemu? Zresztą tak potraktowano kilka innych wątków, o czym już mówiłam. Ze szczegółów całkowitych rozbroił mnie jeden – pani, której kimono ledwo opierało się na Trzech kwestii strawić po prostu nie mogłam, a pominęłam już fakt całkowitego braku oryginalności świata i zdarzeń nam przedstawionych (starszy brat wybił cały klan i stanął po stronie zła, ale tak naprawdę to jednak było inaczej – litości, błagam). Numer jeden – zapodany zostaje wątek, pokazany nam tylko częściowo, ani go nie rozwiną, ani nim zainteresują a już się kończy, chociaż nawet i to nie, bo końca większości wątków nie poznaliśmy. Żaden z bohaterów nie został przedstawiony solidnie, aby można się było z nim zżyć. Po prostu zrobiono wszystko, żeby wywołać u widza obojętność, choć nie myślę, aby było to celowe. Numer dwa to sentencje wygłaszane przez niektórych bohaterów – w recenzji został podany adekwatny przykład. Zdania owe najpierw wprawiały w lekkie zdumienie, a potem w lekkie zażenowanie. I fantastyczny numer trzy, postać, której znieść nie mogłam, Kumohira – sensei. Spytam tylko, o co temu facetowi chodziło, bo dojść nie doszłam. Poza ta listą denerwowało mnie jeszcze to, że tak naprawdę guzik dowiedzieliśmy się o mocy shinrabanshou, a można było to rozwinąć, a także przeszłość Yoite, o której nie dowiedzieliśmy się nic, poza tym, że była okropna. Czemu? Zresztą tak potraktowano kilka innych wątków, o czym już mówiłam. Ze szczegółów całkowitych rozbroił mnie jeden – pani, której kimono ledwo opierało się na sutkach, co to miało być? I po co?
Jednak dałam 5/10. Dlaczego? Parę pozytywów było. Po pierwsze sam świat ninja, jak wspomniałam mnie pociąga, więc za to już punkt. Moja ulubiona postać – Miharu, jako jedyna zachowująca się w miarę logicznie, jako jedyna w miarę dobrze przedstawiona i dość ciekawa na tle pozostałych. Jedyna, z którą jakoś się zżyłam. I po trzecie, przyjaźń Miharu z Yoite. To z kolei jedyny wątek, który mnie zaintrygował i który pilnie śledziłam, choć rozwiązany został nieudolnie. I wcale nie chodzi mi tu o brak happy endu. Plusem kolejnym jest muzyka, która dość przypadła mi do gustu, dokładniej pierwszy, po prostu śliczny ending – Elisa „Hikari”, a także drugi ending, który jest całkiem sympatyczny.
Podsumowując, popieram autorkę recencji. To było tylko moje, całkiem subiektywne zdanie, nie krytykuję tych, którym anime się podobało, sama nie polecam, choć i nie Podsumowując, popieram autorkę recencji. To było tylko moje, całkiem subiektywne zdanie, nie krytykuję tych, którym anime się podobało, sama nie polecam, choć i nie odradzam. Dziękuję i przepraszam, że tak długo :)
Żadna nowość, ale może być
Dodam jeszcze, że spodobały mi się relacje między dwoma głównymi bohaterami (i wcale nie jestem fanką yaoi, a wręcz przeciwnie). Seria mnie w kilku momentach zaskoczyła dość pozytywnie, a to duży plus.
I podsumowując – naprawdę dobra produkcja, trafiająca do przeciętnego widza szukającego rozrywki (nie zapominajmy, że to shonen). Czyli solidne 7/10.
fabuła-nie postacie-TAK!
kilka spostrzeżeń
Fabuła niezbyt skomlikowana, coś w sam raz na zabicie nudy. Kreska jest śliczna, a nad akwarelowymi tłami się po prostu rozpływam.
Ale główny bohater jest po prostu dla mnie na razie nieznośny. Apatyczne stworzenie, które czasem ust nie raczy otworzyć, albo po prostu wychodzi gdy inni starają się jakość zatroszczyć o jego tyłek. Potrząsnęłabym nim raz a porządnie.
Yoite to po prostu chodząca tragedia póki co, pewnie z jakąś mhrooczną przeszłością, i ogólnie stojący nad grobem.
Reszta bohaterów póki co mnie nie irytuje. Polubiłam Aizawę, jest całkiem zabawny i „konkretny”.
Mogę je polecić każdemu , kto lubi popłakać .
Mi się to zdarzyło nie jeden raz i to akurat jak były moje kumpele . Chociaż nie oglądały od początku i nie znały fabuły to płakały razem ze mną . ^^
Hm.
a co do wątków Yoite‑Miharu przyznam że każda fanka Boys Love nie pogardziła by ,gdyż niektóre sceny cieszą nasze chore oczko. To tyle. Yay! polecam ;)
Nabari no Ou - tak dla odmiany.
Nabari no Ou
Zamaskowano spoilery… Moderacja