Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 7/10 grafika: 8/10
fabuła: 6/10 muzyka: 8/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 10 Zobacz jak ocenili
Średnia: 5,70

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 863
Średnia: 7,26
σ=1,71

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Mitsurugi)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Zero no Tsukaima ~Princess no Rondo~

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2008
Czas trwania: 13×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Familiar of Zero: "Rondo" of Princesses
  • ゼロの使い魔 ~三美姫 の輪舞~
zrzutka

Trzecia odsłona kultowej i popularnej serii, opowiadającej o młodej czarodziejce, Louise Françoise, i jej magicznym chowańcu. Godny następca, czy może nudna kontynuacja mówiąca „ale to już było”?

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Bardzo dobrze wspominam czas poświęcony na serię Zero no Tsukaima. Prosty, ale udany humor, ciekawi bohaterowie, dobry wątek romantyczny i dość interesująca fabuła wpleciona w baśniowy świat pozwoliły mi na kilka godzin odnaleźć świetną, wciągającą rozrywkę. Idealne na oderwanie się od poważniejszych anime. Tak więc recenzję czas zacząć.

Trzeci sezon Zero no Tsukaima rozpoczynamy nieco poważniejszym akcentem niż poprzednie części. Nasi bohaterowie stają przed nie lada problemem, albowiem z dłoni Saito znika magiczna runa Gandalfra, dająca mu niezwykłe moce i zdolności, dzięki którym był w stanie stawić czoła wielu przeciwnościom w świecie pełnym magii. Wraz z utratą runy i, co za tym idzie, więzi z Louise, Saito uświadamia sobie, że nie jest w stanie dłużej chronić swojej wybranki przed niebezpieczeństwami, a sam znów jest jedynie zwykłym człowiekiem. Prowadzi to do poważnej depresji naszego bohatera, uzasadnionej zresztą, bowiem na domiar złego pojawia się kolejny potężny przeciwnik, tym razem zdolny do przeciwstawienia się magii otchłani Louise, będącej dotąd asem w rękawie naszych protagonistów. Bohaterowie, pragnąc dowiedzieć się, czemu runa Saito przepadła tak niespodziewanie, postanawiają odnaleźć elfkę, Tiffanię Westwood, która uleczyła śmiertelnie rannego chłopaka po jego epickiej walce pod koniec drugiej serii. Być może tajemnicza elfka będzie potrafiła pomóc bohaterom.

Tak oto rozpoczyna się trzecia seria Zero no Tsukaima. Naturalnie prym wiodą tutaj Louise i Saito, a także drugoplanowe, znane z poprzednich serii, postacie. Oczywiście dochodzi też kilku nowych bohaterów, między innymi wspomniana elfka Tiffania Westwood. I niestety to tyle, jeśli chodzi o jakiekolwiek oryginalne aspekty tego anime. Trzecia seria bowiem, w odróżnieniu od poprzednich dwóch odsłon, gubi gdzieś wątek fabularny w gąszczu fanserwisu i elementów haremowych. Takie jest przynajmniej moje odczucie.

Fabuła sama w sobie nie przedstawia żadnej ambitnej czy urzekającej historii. Jest to lekka, prosta w odbiorze, zabawna opowieść o perypetiach głównych bohaterów w świecie pełnym magii. Brak tu jakichkolwiek zwrotów akcji, elementów dramatycznych, czy też skomplikowanych intryg wplecionych w przedstawione wydarzenia. Seria jest wprost przesycona fanserwisem i elementami haremowymi. Anime rozwija się zgodnie z zasadą „coraz więcej dziewczyn z większymi piersiami wokół naszego wspaniałego bohatera”. Tajemnicza elfka, rzecz jasna, zaczyna niebezpiecznie blisko kręcić się wokół Saito, wystawiając na pierwszy plan swoje krągłe i wielkie atrybuty, królowa Henrietta zaczyna zaś żywić coraz cieplejsze uczucia wobec głównego bohatera. Do tego wszystkiego Siesta w swoich zabiegach miłosnych staje się coraz śmielsza, czasem przekraczając nawet granice dobrego smaku, przynajmniej w moim odczuciu (a trochę haremówek w życiu widziałem). Do całego tego miłosnego zamieszania dochodzi nam wątek erotyczny, bowiem Saito, co normalne u chłopaka w tym wieku, zaczyna starać się, by między nim a wybranką jego serca, Louise, doszło do bardziej intymnego, fizycznego zbliżenia. A choć sama Louise nie jest temu całkiem przeciwna, to oczywiście owe zabiegi nie bardzo wychodzą naszemu głównemu bohaterowi. W serii oczywiście mamy mnóstwo różnego rodzaju gagów, zabawnych elementów i śmiesznych scen, bowiem zdecydowanie pozostaje ona anime komediowym, obracającym się wokół różnych zabawnych zdarzeń z życia bohaterów. Niestety owe gagi są w większości motywami znanymi z poprzednich serii Zero no Tsukaima, co prowadzić może do pewnego znudzenia wciąż powtarzającymi się scenami. Do tego wraz z rozwojem historii wcale nie jesteśmy coraz bardziej ciekawi, co też wydarzy się w następnym odcinku. Parę razy miałem poczucie, że fabuła stoi w miejscu, za czym chyba nikt nie przepada. Zdecydowanie spośród wszystkich serii Zero no Tsukaima trzecia odsłona ma najsłabszy wątek fabularny.

Princess no Rondo posiada też inną, bardzo poważną moim zdaniem wadę, wręcz niedopuszczalną w seriach z silnie zaakcentowanym wątkiem romantycznym, aczkolwiek często obecną w długich, wielosezonowych anime. Jest nią powolne niczym ciężarna żółwica o kulach rozwijanie się uczuć między głównymi bohaterami. Wszyscy wiedzą, co czują do siebie Louise i Saito. Oni zresztą również o tym wiedzą. Niestety, mimo kilku udanych scen romantycznych, nie dochodzi do prawie żadnego postępu w ich związku. Co niezwykle denerwuje widza, szczególnie biorąc pod uwagę ostatnie dwa odcinki drugiej serii, po których coś takiego po prostu nie mieści się w głowie. Jest to bardzo irytujący aspekt tej serii, który trochę zepsuł mi przyjemność oglądania.

Na plus serii muszę zaliczyć zróżnicowanie charakterów postaci. Mimo iż znaczna część powiela wysłużone schematy, to jednak są przyjemne w odbiorze, dobrze ukształtowane, a widzowie błyskawicznie odnajdują wśród nich swoich ulubieńców. Każda z postaci jest w ramach serii unikalna i nie mogę wymienić dwóch podobnych sobie z charakteru, wyglądu czy usposobienia. Dla mnie to bardzo ważne w tego typu seriach.

Jeśli chodzi o animację i grafikę, to w Princess no Rondo oba te aspekty stoją na wysokim, choć nie zapierającym dech w piersi, poziomie. Animacja jest płynna i śliczna, podobnie jak projekty postaci czy lokacji. Niektórzy mogą się ze mną nie zgadzać, ale staram się oceniać grafikę nie tylko z punktu widzenia czysto technicznego, zwracam też uwagę na to, czy wpasowuje się w klimat i konstrukcję serii. I według mnie tutaj robi to doskonale. Wkładając łyżkę dziegciu do beczki miodu mogę powiedzieć, że czasami tła czy krajobrazy gdzieniegdzie (co podkreślam!) mogły być bogatsze. Ale to tylko malutka wada, którą zauważyłem, oglądając serię z myślą o recenzji. Przeciętny widz w ogóle nie zwróci na to uwagi.

Muzyka nie była na tyle unikalna, by zapaść mi w pamięć, ale nie była też na tyle zła, by jej wady zapisały się w mojej głowie. Jest ładna, nastrojowa, dobrze dopasowana do wydarzeń na ekranie. Jak ma być podniośle, jest podniośle, jak jest romantycznie, to i muzyka zmienia swoje tony na lżejsze i spokojniejsze. Ogólnie ścieżka dźwiękowa stoi na dobrym, choć nie wyjątkowym poziomie.

Zero no Tsukaima ~Princess no Rondo~ to dobra komedia z elementami fantastyki i opowieści romantycznej. Niestety jednak powiela pewne utarte schematy, gagi i elementy z poprzednich serii, co może prowadzić do pewnego znużenia i czasem frustracji widza. Jednak w większości przypadków trzyma dobry poziom humoru i osobiście przez większość czasu jej trwania dobrze się bawiłem. Ale zdecydowanie muszę powiedzieć, że jest to najsłabsza seria całego cyklu, głównie ze względu na słaby wątek fabularny i ślimacze tempo rozwojów relacji między bohaterami. Zbyt często przeważa fanserwis i gagi haremowe, przez co anime traci swój unikalny klimat. Komu polecić tę serię? Przede wszystkim najbardziej zagorzałym fanom Saito i Louise, którzy będą potrafili przymknąć oko na jej niedociągnięcia. Oprócz tego polecam ją fanom lekkich komedii romantycznych i amatorom opowieści o magicznym i fantastycznym klimacie, aczkolwiek raczej nie fanom anime stricte z gatunku fantasy. Osobiście nie żałuję czasu spędzonego z tą serią, mimo tego, że dość mocno mnie rozczarowała. No, ale liczę, że w przyszłości będzie już tylko lepiej.

Mitsurugi, 4 lutego 2009

Recenzje alternatywne

  • Norrc - 26 lutego 2009
    Ocena: 6/10

    Louise i Saito po raz trzeci, jeszcze bardziej fanserwiśnie. więcej >>>

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: J.C.STAFF
Autor: Noboru Yamaguchi
Projekt: Eiji Usatsuka, Masahiro Fujii
Reżyser: Yuu Kou
Scenariusz: Nahoko Hasegawa
Muzyka: Shinkichi Mitsumune