Anime
Oceny
Ocena recenzenta
6/10postaci: 5/10 | grafika: 7/10 |
fabuła: 6/10 | muzyka: 8/10 |
Ocena czytelników
Kadry
Top 10
Bakuretsu Tenshi
- Angel's Adolescence
- Burst Angel
- Explosive Angel
- 爆裂天使
Mechy, potwory, dziewczyny z dużymi spluwami, a wszystko to od Gonzo. Czyli nic nowego, ale fanom gatunku powinno wystarczyć.
Recenzja / Opis
Tworząc Bakuretsu Tenshi, Gonzo wykazało charakterystyczny dla siebie minimalizm. Dostaliśmy lekką serię akcji z mechami i ładnymi panienkami w roli głównej. Całość zawiera dokładnie te elementy, których fani takowych oczekują. Nie mniej, nie więcej. Z jednej strony cieszy fakt, że anime to nie próbuje nigdy udawać niczego, czym nie jest. Z drugiej strony tytuł ten ma przez to zerowe szanse na zainteresowanie widzów spoza tego kręgu.
Historia obraca się wokół przygód żeńskiej grupy najemniczek, działających pod przywództwem Sei, reprezentującej jeden z wielkich syndykatów rządzących podziemnym światem Japonii. O sile bojowej drużyny stanowi Jo, posiadająca niezwykły talent do walki i używania wszelakiego uzbrojenia. Sama nie wie, gdzie została tego nauczona, nie posiada wspomnień sprzed dnia, gdy poznała Meg. Rudowłosa Meg jest kolejnym członkiem grupy. Wychowana przez ulicę posiadła wszelakie umiejętności uzdolnionego złodzieja i często zajmować się będzie subtelniejszymi zadaniami. Inna rzecz, że w praktyce przez większość czasu ratowana jest przez resztę z kłopotów, w które nagminne się pakuje. Stawkę uzupełnia Amy, młoda specjalistka od komputerów, zapewniająca wsparcie technologiczne reszcie. Prawie bohaterem też jest Jambo – mech, którego Jo używa w walce.
Dostajemy też sporo postaci pobocznych. Przede wszystkim uwagę warto zwrócić na Kyoheia Tachibanę i Leo Jinno, wspierających naszą drużynę. O ile wsparcie zapewniane przez Leo jest dość konkretne, jest on bowiem twórcą i głównym mechanikiem Jambo, o tyle Kyohei pomaga tylko żołądkom reszty, pracując jako kucharz. Z czasem też do grona przyjaciół grupy dojdzie Takane Katsu, policjantka z Osaki, obdarzona ciętym językiem i wybuchowym temperamentem. Zarówno jednak pierwszo-, jak i drugoplanowe postacie zarysowane są bardzo przeciętnie. Choć każdej poświęcono trochę czasu i uwikłano je w historie, które miały przedstawić nam ich charakter, to jakoś do samego końca tak naprawdę nie mogłem znaleźć nawet jednej, której osobowość poznałbym dobrze. O sile takich serii z zasady stanowią bohaterowie, jest to więc spora wada. Nawet Jo, która otrzymuje najwięcej czasu i w charakter której wgląd dostajemy najczęściej, wydaje się nie wychodzić w żadnym stopniu poza sztywne ramy schematu „pozornie zimnej zabójczyni”.
Nie najgorzej wykonany został świat przedstawiony. Japonia przyszłości rozdzierana jest przez przestępczość i postępującą degenerację społeczeństwa. Pewien ład wprowadza dopiero RAPT – specjalna organizacja porządkowa, uzbrojona i działająca niczym wojsko, a nie policja. Dość radykalnymi metodami przejmuje ona faktyczną kontrolę nad Tokio i bezwzględnie walczy z przestępczością. A przynajmniej taka jest wersja oficjalna, każdy szary mieszkaniec tego świata zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę i sam RAPT jest zepsuty, jak wszystko dokoła. Nie ma tu nic, czego nie widzielibyśmy wcześniej, ale jak na lekką serię akcji dość starannie przedstawiono realia. Zapadła mi w pamięć scena ukazująca złodzieja, odbierającego starszej kobiecie torebkę i od tej samej kobiety dostającego kulę w plecy. Takich elementów przewija się więcej. Niby nic wielkiego, ale pogranie na schematach kinowych nadaje światu nastrój i sprawia, że wypada dość wiarygodnie.
Fabuła ma lepsze i gorsze momenty. Nasze bohaterki wykonywać będą różne zadania na zlecenie syndykatu i szybko zauważymy, że sprawy, w które są zamieszane, coś łączy. Wątek główny zaczyna się nieźle – kolejne informacje dostajemy stopniowo, pojawia się sporo pytań, a w przedstawionym konflikcie uczestniczy więcej stron niż tylko dwie. Potem jednak powoli poziom spada. To, co początkowo wydawało się wstępem do ciekawej historii, przeradza się w szereg odcinków z cyklu „pojawia się potwór znikąd, którego Jo efektownie rozwala”. Pod koniec po raz kolejny całość nabierze odrobiny rozpędu. Choć zakończenie poprowadzone jest nieźle, ogólny efekt psuje schematyczność. Widz zaznajomiony z gatunkiem po kilku odcinkach będzie mógł przewidzieć rozwiązanie całej intrygi, co bardzo zawodzi po niezłym wstępie. A motyw wojowniczki pozbawionej pamięci ma aż do bólu oklepane rozwiązanie. Do tego całość uzupełniono kilkoma wypełniaczami.
Nieźle za to wypada akcja, o ile przymkniemy oko na to, że nasze bohaterki non stop znajdują się w centrum wydarzeń, choćby po prostu odpoczywały na basenie. Tak czy inaczej na ekranie cały czas coś się dzieje, a Jo zyska sympatię każdego miłośnika efektownych starć. Sporo jest ujęć naszych bohaterek na tle wybuchów, płomieni i tym podobnych. Nie zabraknie też wszelakich efektów à la bullet time czy pokrewnych. Ogółem to, czego fani po takich seriach oczekują. Starcia mechów także wyglądają nieźle, choć niektórych może zrazić, że czerpią pełnymi garściami z dobrodziejstw animacji komputerowej. Niektórzy doszukują się także wątku romantycznego między Jo i Meg. Jak dla mnie ich relacje poza przyjaźń nigdy nie wykroczyły, no ale ostatnio usłyszałem, że i w Małej księżniczce niektórzy znaleźli wątki yuri. Tak więc nic mnie już nie zdziwi w tym temacie. Nie obeszło się też bez odrobiny fanserwisu. Podany jest tutaj jednak w małych, nieprzeszkadzających dawkach.
Technicznie całość wygląda dobrze, Gonzo zresztą z zasady poniżej pewnego poziomu w tej materii nie schodzi. Kreska, choć bez fajerwerków, stoi na dobrym poziomie. Starcia wyglądają efektownie, także o tłach i postaciach nie można powiedzieć złego słowa. Nawet lepiej wypada muzyka. Dynamiczna, żywa i różnorodna, jest dobrze dopasowana do akcji. Opening w stylu hip‑popowym jest daleki od mojego gustu, ale muszę przyznać, że dobrze pasuje do samej serii. Do tego mamy przyjemny, wpadający w ucho ending.
Bardzo łatwo określić widownie, do której produkcja ta jest skierowana. To bardzo typowa i schematyczna lekka seria akcji, przeznaczona stricte dla widowni takowe anime preferującej. Bakuretsu Tenshi, choć jest ogółem średnią pozycją, powinno sprostać oczekiwaniom swojej grupy docelowej.
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | GONZO |
Projekt: | Kanetake Ebikawa, Kanetoshi Kamimoto, Osamu Horiuchi, Ugetsu Hakua |
Reżyser: | Kouichi Oohata |
Scenariusz: | Fumihiko Shimo |
Muzyka: | Masara Nishida |