Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Forum Kotatsu

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

5/10
postaci: 5/10 grafika: 7/10
fabuła: 6/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

5/10
Głosów: 4 Zobacz jak ocenili
Średnia: 5,00

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 147
Średnia: 6,99
σ=1,72

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Mitsurugi)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Asura Cryin' 2

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2009
Czas trwania: 13×23 min
Tytuły alternatywne:
  • アスラクライン2
Tytuły powiązane:
Pierwowzór: Powieść/opowiadanie
zrzutka

Kontynuacja mocno przeciętnego anime z mechami. Po poprawieniu części błędów wyszła zdecydowanie lepiej, jednakże całość wciąż wypada średnio. Oby ta seria była ostatnią.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Osoby, które nie oglądały pierwszej serii Asura Cryin’, nie powinny zabierać się do lektury tej recenzji, jak i do samego anime. Zbyt wiele rzeczy byłoby dla nich niezrozumiałych, a recenzja może zawierać spoilery dotyczące pierwszej serii. To tak na marginesie.

Po pokonaniu Kagakagariego, śmierci duszy siostry Reishirou Saekiego, Ani, i odkryciu przed Tomoharu prawdy o cenie używania Maszyn Asury, życie bohaterów wydaje się powoli wracać do normy. Jednakże dopiero teraz odkryją sekrety i tajemnice, które ukażą im prawdziwą naturę wszystkich dotychczasowych wydarzeń. Czeka ich strach, ból straty i poświęcenie. A na szali – losy świata. Przepraszam, kilku światów.

Pierwsza seria była tym, czym była, czyli Przeciętniakiem przez duże P i kompletną klapą przedsięwzięcia, mającego na celu stworzenie rozrywkowego i wciągającego anime dla każdego. Mnóstwo dziur fabularnych i wymieszanie potężnej dawki schematów, motywów i elementów z pokaźnej liczby gatunków skutkowało pozostawieniem nas z mnóstwem pytań, jak również brakiem logiki, chaosem i zagubieniem klimatu. Dostaliśmy produkt tak klasyczny i typowy jak tylko można, choć potrafiący jeszcze zainteresować. W drugiej serii nie pokładałem zbyt wielkich nadziei i nie spodziewałem się, że twórcy zdołają zatrzeć złe wrażenie po swoim poprzednim „dziele”. Choć tak naprawdę do przełomu nie doszło, to jednak przyznam, że ktoś chyba zakasał rękawy i mimo braku talentu postanowił się poprawić. Po części ten zamysł się powiódł.

W Asura Cryin’ 2 fabuła w porównaniu do pierwszej serii podwyższyła swój poziom o co najmniej klasę, przeistaczając się w jej najjaśniejszy punkt. Wciąż słaby i mało oryginalny, ale jednak. Przede wszystkim zmienił się klimat historii. Całość stała się znacznie bardziej poważna i miejscami nawet dramatyczna. Przyjemnie mnie taka odmiana zaskoczyła i dzięki niej brnąłem dalej w fabułę, w większym stopniu nudząc się jedynie od czasu do czasu, co już samo w sobie stanowi znaczną poprawę. Dano nam od początku do zrozumienia, że to, co widzieliśmy w pierwszej serii, było tylko fałszywym obrazem i cała prawda pozostaje wciąż schowana za kurtyną. I tutaj druga zaleta serii – zwroty fabularne. Nie są szczególnie oryginalne, lecz zostałem co najmniej kilkukrotnie zaskoczony obrotem wydarzeń, wyjaśnieniem jakiejś tajemnicy czy odkryciem kolejnego fragmentu układanki. Po prostu się ich nie spodziewałem. Uczyniło to całość interesującą i miejscami wskrzeszało zabity w Asura Cryin’ klimat. Wspomniane już dramatyczne wydarzenia również dodały całości nowego smaku. Na widzów czekają takie niespodzianki, jak niespodziewana nielojalność, zdrajcy, których nikt nie dostrzegał, prawdziwa tożsamość pewnych osób i ich intencje. Okazało się, że ci dobrzy nie są znowu tak bardzo czyści, a ci źli nie tacy straszni, jak ich malują. Do tego antagoniści nie mieli wcale aż tak głupich celów, jak przykładowo władza nad światem albo zemsta na ludzkości z powodu odtrącenia przez dziewczynę w dzieciństwie. Walczyli za rzeczy, w które wierzyli i za którymi tęsknili, za coś, co kochali. Może i nie zostało to zaprezentowane w idealny sposób, ale przynajmniej złoczyńcy zyskali własne osobowości i charaktery. Dobrym pomysłem było także wprowadzenie motywu zmiany przeszłości, manipulacji przestrzenią i teoria związana z równoległymi światami. Pozwoliło to nie tylko na wyjaśnienie kluczowych zagadnień, takich jak pochodzenie Maszyn Asury, demonów, duchów i innych ważnych elementów, lecz również na zaprezentowanie owych przemyślanych zwrotów fabularnych. Dzięki wykorzystaniu paradoksu czasowego, wyjaśnienia były ciekawe i mile mnie zaskoczyły. Przeszłość wraz z teraźniejszością i różnymi światami mieszały się ze sobą, tworząc złożoną układankę, co – biorąc pod uwagę poziom poprzedniczki – było krokiem iście milowym, jeśli chodzi o pomysł. Z wykonaniem natomiast wyszło gorzej.

Nie obeszło się bez ponownego powtarzania tych samych błędów. Po pierwsze, mimo poprawy fabuły, jej charakteru, wyjaśnień i jakości zwrotów akcji, wszystko czasami było wyjątkowo naciągane, miejscami chaotyczne i jakby doczepiane na siłę. Nagle nie wiadomo skąd wyskakiwał jakiś wątek, postać lub zbyt przekombinowane wyjaśnienie. Nie było jakoś szczególnie tragicznie, ale czasami odnosiłem wrażenie, że twórcy sami zaplątali się trochę we własnych wyjaśnieniach. Drugą wadą, znów powtarzaną, było lawirowanie między sielskim klimatem a dramatem, choć już w mniejszym stopniu niż w pierwszej serii. Ot, w jednym odcinku bohaterowie poznają iście szokującą tajemnicę, zagrożenie zbiera się nad nimi niczym ołowiane chmury, a w następnym całość zmienia się w radosną haremówkę na plaży wraz z wrzuconymi głupimi gagami i (ponownie!) zupełnie zbędnym, tanim fanserwisem. Zdecydujcie się, panowie i panie twórcy. Robicie serię na poważnie czy przerzucacie się na komedyjkę szkolną? Za słabi jesteście, żeby to umiejętnie połączyć. W innym zestawie dostajemy odcinek trzymający w napięciu i z ciekawym zwrotem akcji, by potem w kolejnym wlec się jak martwy ślimak ścieżką jakiegoś banalnego wątku. Odcinek z zawodami w biegu trójnożnym był totalną porażką. Czemu Kanade nie mogła od razu przepalić tej taśmy, tylko biegali z nią cały dzień jak para debili? Co to miało wnieść do fabuły? No, ale przynajmniej dostarczono widzom tandetnego humoru i fanserwisu, prawda? Zawiodłem się też na tym, że twórcy pozostawili kilka wątków i pytań z pierwszej serii niewyjaśnionych, a dobiły mnie kiepsko zrealizowane walki. Były patetyczne, przegadane, mało urozmaicone, naciągane, nieraz wręcz komiczne lub po prostu głupie. Dziwne, ale tym razem wolałem fabułę. Kolejna rzecz to słabe zakończenie. Cokolwiek powiem, byłoby uznane za spoiler, więc rzeknę tylko, że postawiono na łatwiznę i banalne podsumowanie. Ostania beznadzieja to romans – wyjątkowo nieudany, przeprowadzony bez uczucia i pomysłu. Stawiam na to, że mniej więcej do połowy serii nie umiano jasno stwierdzić, co z tego haremu dla bohatera wybrać. Zostawiano więc sobie wciąż otwartą furtkę, a potem wybrano tę, a nie inną, by na koniec znów doprowadzić do sytuacji, że nie wiadomo, z kim Tomo tak naprawdę jest (on zresztą też nie wie). Gdybym jednak miał podsumować fabułę, to powiedziałbym, że była ona lepsza od pierwszej serii. Zainteresowała mnie, dzięki czemu drugą serię oglądało mi się przez większość czasu dość gładko i przyjemnie. Całość sprawiła, że byłem ciekawy kolejnych epizodów i zakończenia.

Zmieniło się także trochę w kwestii bohaterów. Mimo że większość z nich wciąż wygląda jak żywcem wyjęta z kiepskiej haremówki, przeszli pewne zmiany, nabrali troszkę głębi i lepiej zarysowanych osobowości. Główny bohater, wciąż często prezentujący radosną głupotę i naiwność, nabrał twardości, determinacji i potrafił podjąć ważne decyzje. Rozumiał już także znacznie więcej, co doprowadziło do prawdziwego cudu – potrafił rozpoznać, iż pewna dziewczyna była w nim zakochana! Toż to przełom. Niestety, pozostał przy tym patetycznym pseudoherosem, z budzącą litość fryzurą i częstą bezużytecznością. W sumie to dopiero od połowy serii zaczął działać jak na głównego bohatera przystało. Reszta postaci przeszła podobny lifting, szczególnie te, które pełniły rolę drugoplanową w pierwszej serii. Wyszły na jaw ich sekrety, ukryte intencje, prawdziwa natura, dużo bardziej uwypuklono ich charaktery. Okazały się o wiele bardziej rozbudowane, niż podejrzewałem. Ciekawą osobowością popisała się zwłaszcza Tooru, która pozostała moją faworytką z tej serii. Wciąż jednak są to bardzo schematyczne postacie, które w miarę doświadczonego widza niczym nie zaskoczą, a niektórymi kwestiami i działaniami mocno zirytują. Do minusów dołożę tutaj słabe dialogi, często silące się na wielkie przemyślenia lub wciskane na siłę. Jednakże i pod tym względem całość była lepsza od poprzedniczki.

Technicznie niewiele się zmieniło. Na pewno grafika jest ładniejsza, choć przejawia się to jedynie w ogólnym wizualnym odbiorze – ostrzejsze tekstury, większa ilość szczegółów, głębsze i bardziej wyraziste kolory, płynniejsza animacja. Projekty postaci pozostają jednak wciąż brzydkie i różnią się co najwyżej rodzajem fryzury i kolorem oczu lub włosów. To samo dotyczy wszelkiej maści potworów, które były zupełnie nieudane, ubogie i słabo zróżnicowane. Ponownie moje oczy cierpiały od ohydnych profili, szczurzych nosków i nieatrakcyjnych projektów. Poprawiono Maszyny Asury i ich wygląd w 3D. Efekty trójwymiarowe rażą teraz w mniejszym stopniu i nie kłócą się już tak wyraźnie z resztą oprawy wizualnej. Animacja wciąż pozostaje płynna i przyjemna dla oczu. Ładnie wypadły też efekty specjalne, jak wybuchy, płomienie, magia czy specjalne zdolności i moce, choć czasami jest aż zbyt kolorowo. W oprawie muzycznej również można zauważyć poprawę. Doszło więcej utworów – lepiej dobranych do wydarzeń, bardziej zróżnicowanych i dynamicznych. Nie są one szczególnie dobre, lecz ani razu nie odczułem z ich powodu niezadowolenia. Opening i ending wypadły słabo, nie wsłuchiwałem się, bo nie było w co.

Asura Cryin’ 2 jest niewątpliwie lepsza od pierwszego sezonu. Poprawiono fabułę, która nabrała poważniejszego charakteru, dodano głębi bohaterom i zaprezentowano nam zarówno liczne wyjaśnienia, jak i zaskakujące, interesujące zwroty fabularne. Niestety, całość wciąż cierpi przez te same błędy, czyli chaos, naciągane rozwiązania, niskich lotów humor i fanserwis. Anime pozostaje wciąż przeciętną produkcją mecha, przedstawiającą schematyczne i wielokrotnie wałkowane motywy. Cieszy mnie natomiast, że twórcy doprowadzili fabułę do (mam nadzieję) kompletnego zakończenia i liczę na to, że kolejne serie już nie powstaną. Asura Cryin’ 2 polecam młodym fanom mecha i widzom, którzy mają ochotę na coś przeciętnego i całkowicie typowego. Ci, którzy mają za sobą pierwszą serię, niech spróbują swoich sił. Pierwsze trzy odcinki zadecydują, czy będą zainteresowani dobrnięciem do końca tej historii, czy nie. Odradzam serię starszym widzom i tym z większym bagażem obejrzanych anime, bo zanudzą się na śmierć. Jest lepiej, ale nadal słabo.

Mitsurugi, 27 kwietnia 2010

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Seven Arcs Pictures
Autor: Gakuto Mikumo
Projekt: Atsushi Komori, Hideki Fukushima, Nao Watanuki
Reżyser: Keizou Kusakawa
Scenariusz: Deko Akao
Muzyka: Mitsutaka Tajiri