Anime
Oceny
Ocena recenzenta
9/10postaci: 8/10 | grafika: 9/10 |
fabuła: 7/10 | muzyka: 9/10 |
Ocena czytelników
Kadry
Top 10
Kobato.
- こばと。
- Kobato. (Komiks)
- Kobato.: Hajimete no Kobato.
Niezwyciężona miłość i nieskończona dobroć tego świata. Niektórym może zrobić się niedobrze na myśl o tak słodkim deserze, jednak podany w odpowiedni sposób jest nie tylko jadalny, ale zupełnie smaczny.
Recenzja / Opis
Pewnego pięknego, wiosennego dnia na placu zabaw, prosto z nieba, ląduje urocza dziewczyna w zielonej sukience i kapeluszu, wyposażona w parasol, walizkę, torbę i pluszowego psa. Kobato Hanato (bo tak się ona nazywa) musi w ciągu czterech pór roku uleczyć tyle zranionych, ludzkich serc, aby ich ból, przemieniony w konpeito (kolorowe cukierki), wypełnił całą butelkę. Zadanie to zostało jej powierzone przez bliżej nieokreślone siły wyższe, aby mogła spełnić swoje marzenie, a mianowicie: „Udać się do pewnego miejsca”. Zawiązanie fabuły – jak widać – jest mieszanką niedorzeczności z idiotyzmem, co w jakiś tajemniczy sposób (magiczny, można by rzec) nie przeszkadza tej serii być jedną z przyjemniejszych, jakie widziałam.
Kobato metodą prób i błędów odkrywa, czym tak naprawdę jest niesienie pomocy drugiemu człowiekowi i po czym rozpoznać zranione serce. Pomagają jej w tym napotkani ludzie, a zwłaszcza Kiyokazu Fujimoto – przystojny pracoholik – i Okiura Sayaka – przedszkolanka, która nie tylko daje Kobato pracę, ale też załatwia dziewczynie mieszkanie u swojej przyjaciółki. Tak ustawiona uzdrowicielka serc może spokojnie zabrać się do wypełniania zadania i tradycyjnie, w japońskim stylu „dać z siebie wszystko!”. I dokładnie to właśnie robi. Zaraża optymizmem, rozsiewa swoją miłość do świata i ludzi, pokazuje, jak cieszyć się z małych rzeczy i że czasami wystarczy dobre słowo albo piosenka, żeby z czyjegoś serca spadł ciężar bólu. Co prawda problemy, z którymi borykają się bohaterowie, mogą wydawać się błahe, ponieważ są one z rodzaju tych, które powstają w wyniku nieporozumień i zaniedbań. Jak się jednak okazuje, takie problemy mogą przerodzić się w poważne traumy, jeśli się ich nie wyjaśni. Poza tym wyciąganie poważniejszych spraw groziłoby zbytnim popadaniem w tragizm, przez co fabuła mogłaby ugrzęznąć w bagnie nieszczęść i niekończących się smutków. Tak się jednak nie stało i chwała autorom za to.
Bohaterowie nie grzeszą oryginalnością. Szczerze mówiąc, Kobato to taki typ bohaterki, jakiego nie znoszę – słodka idiotka o złotym sercu. Chociaż idealnie wpasowuje się w ten opis, to każdego, kto by ją tak przy mnie nazwał, bezlitośnie sprałabym po pysku papierowym wachlarzem. Dlaczego? Bo okazuje się ujmująca, a jednocześnie tak naturalna, szczera i śliczna, że nie sposób jej nie lubić. Jest naiwna jak dziecko, nie zna tego świata i dopiero uczy się, jak w nim funkcjonować. Poznawanie piękna przyrody i zagłębianie się w ludzkie dusze wraz z nią było fascynujące i wywoływało uczucie ciepła gdzieś w okolicach mostka. Ale nie można mówić o Kobato bez wspominania o Ioryogim. Ten srogi opiekun pilnuje stale, by głupiutka dziewczyna nie pakowała się w tarapaty i konsekwentnie dążyła do spełnienia swojego marzenia. Jego sytuacja jest to o tyle kłopotliwa, że w postaci małego, pluszowego pieska trudno mu cokolwiek zrobić. Stara się on jednak jak może i dla Kobato potrafi dokonywać cudów. Co nie znaczy, że jest dla niej życzliwy i miły. Ostrzał strumieniem ognia to jego zdaniem najlepszy wyraz troski względem podopiecznej. O Ioryogim dowiadujemy się tyle, że forma pluszowego zwierzątka nie jest jego właściwą, a została mu ona przydzielona jako kara za burzliwą przeszłość. Ten wątek nie został jednak porządnie rozwinięty, więc trzeba się zadowolić szczątkowymi wiadomościami o nim i jego towarzyszach z leśnej chaty. Przyczyną może być to, że manga, na której została oparta seria, w dalszym ciągu wychodzi, ale nie mogę tego powiedzieć z całą pewnością, bo nie miałam z nią styczności.
Kolejną ważną postacią jest wspomniany już Fujimoto – studiujący prawo, pracujący w przedszkolu, roznoszący gazety, rozwożący pizzę… I jeszcze długo można by wymieniać. Wszystko to robi w konkretnym celu i dla konkretnej osoby, lecz nie to jest istotne. Ważne, że w sercu Kobato zajmuje on specjalne miejsce, z czego sam nawet nie zdaje sobie sprawy. Poza tym stanowi on typowy dla gatunku przykład zamkniętego w sobie, mrukliwego młodzieńca z może nie tragiczną, ale niewesołą przeszłością, który z zasady nie lubi przyjmować od innych pomocy.
Grafika w Kobato. jest delikatna i barwna – doskonale oddaje nastrój wytwarzany przez główną bohaterkę. Projekty postaci są staranne, a tła zachowane w ciepłej i miłej dla oka kolorystyce. Koniecznie trzeba zwrócić uwagę na sukienki i kapelusze Kobato (nie wiem, gdzie ona to trzyma – walizka musiałaby być rozmiarów garderoby, ale to szczegół), wszystkie po prostu śliczne. Co do muzyki, to piosenka, którą Kobato lubi śpiewać, zwyczajnie zachwyca. Opening jest radosny i pełen optymizmu, a oba endingi spokojne, nieco melancholijne, wszystkie bardzo dobrze pasują do tej serii.
Kobato. oglądało mi się bardzo przyjemnie – było się z czego pośmiać, a nawet wzruszyłam się kilka razy. Pomimo kilku niedoskonałości, anime to pozostawia po sobie bardzo pozytywne wrażenie i szczerze mogę polecić je każdemu, kto lubi serie uczuciowe i nastrojowe.
Recenzja opublikowana oryginalnie na stronie www.brudnopis.thelog.pl
Recenzje alternatywne
-
Easnadh - 2 maja 2010 Ocena: 7/10
Wiele zalęknionych serc do wyleczenia, jedno życzenie i jedna dziewczyna o szczerych chęciach, wielkim sercu i nieco mniejszym rozumku. Brzmi nieco banalnie? Owszem, ale też bajkowo i sympatycznie. więcej >>>
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | Madhouse Studios |
Autor: | CLAMP |
Projekt: | Hiromi Katou |
Reżyser: | Mitsuyuki Masuhara |
Scenariusz: | Michiko Yokote, Nanase Ookawa |
Muzyka: | Takeshi Hama |