Komentarze
Higurashi no Naku Koro ni Rei
- komentarz : Pierce : 19.06.2015 00:11:05
- Re: pytanko : Nixxxx : 30.04.2015 05:24:48
- komentarz : Zachajv : 11.01.2015 18:30:22
- Niepotrzebne. : Saber : 27.03.2013 11:37:55
- pytanko : Zsinik : 27.02.2013 12:04:54
- Daje do myślenia. : Okii : 29.05.2012 20:55:25
- komentarz : Solteck : 2.03.2012 10:09:23
- Re: Dyskusja, która nie ma sensu : Solteck : 2.03.2012 10:07:08
- Lekkie i przyjemne (?) : Kiyomi : 19.02.2012 11:21:53
- Dyskusja, która nie ma sensu : Otaku : 13.12.2011 13:36:12
Parodia recenzji...
Anime słabsze od doskonałego Higurashi Kai i I sezonu
Oczywiście nie jest złe więc na 7/10 zasługuje.
nie pisz wiecej recenzji!
i nie chodzi mi zupelnie o to, czy seria jest dobra, czy jest bardzo slaba – czy trzyma poziom, chocby slabej "... Kai” czy moze jest profanacja nawet w porownaniu do wspomnianej "... Kai” – mam to w glebokim powazaniu, a to dlatego, ze recenzent i tak napisal juz wszystko zdradzajac najdrobniejsze szczegoly fabuly
naucz sie pisac recenzje zanim zabierzesz sie za opisywanie serii, ktore jednak moga cieszyc sie duzym zainteresowaniem
Spoilery
O mój Alzheimerze, moja sklerozo i inne błogosławione choroby pamięci, przybądźcie szybciej i wyczyśćcie mą pamięć, abym mogła oglądać Higurashi bez pamiętania recenzji!
Cykady bez cykad.
Te słowa oddają całe moje uczucia względem Rei. Nie będę wypisywać już wszystkiego co mi się w tej serii podoba, a co nie, uważam bowiem, iż recenzent zrobił to już dość dokładnie. Dodam od siebie tylko kwestię zachowania… dobrego smaku twórców, które objawiło się w postaci totalnego zera. Osobiście poczułam, że oglądam zupełnie inny tytuł, aczkolwiek pod tą samą nazwą. Jak tu ktoś wcześniej napisał:
To w takim razie, po jasny gwint to coś nosi w sobie człon „Higurashi…”? Ja nie poczułam w tym (jak niektórzy) ani krzty nostalgii, odnosiłam wręcz wrażenie zniesmaczenia, obrzydzenia – nie każdy jest zadowolony z poświęcenia ok. 30 min na temat związany z członkiem Keiichi'ego. To dla mnie chore. Mając przed sobą kontynuację dobrego horroru/thriller'a, spodziewam się, że to rzeczywiście będzie kontynuacja tej samej serii, nie kolejne, marnej jakości ecchi.
Co do samej recenzji. Dla mnie w porządku. Rzeczywiście może za dużo spoilerów, ale jestem świadoma, iż było to koniecznie do oddania własnej opinii (subiektywnej, jakby ktoś nie zauważył). Jednak ostrzeżenie przed obejrzeniem Rei wrzuciłabym na początek, tak dla zasady.
...
1. Higurashi no Naku Koro ni
2. Higurashi no Naku Koro ni Kai
3. Umineko no Naku koro ni
I Higurashi Rei nie ma tu nic wspólnego. To miało być coś co rozwiało by ciążącą mgłę i pozwoliło się trochę rozerwać. To coś jak Special. Kiedy obejrzałam Elfen Lied natychmiast później obejrzałam Speciala myśląc, że to coś wyjaśniające zagadki w serii. I dlatego, że to coś zupełnie innego totalnie się rozczarowałam i zniszczyłam sobie tą aurę tajemniczości, w której widziałam Elfena. Dlatego absolutnie to nie ma nic do tego i takie niewybredne komentarze Jaren Freya tylko ograniczają naszą wolę. Recenzja może zawierać akapit własnego zdania, ale nie może być wypracowaniem, w którym co zdanie pojawia się „beznadziejne”, „odradzam”, „absolutnie nie oglądać.”.
Krótkie sprostowanie
Nie chcę jednak zostać źle zrozumiany. Pojawiła się opinia, że dawka brutalności mogła być za mała, jak dla niektórych. Cóż, ja tak nie uważam. Gdyby powstała seria pokazująca tylko radosne życie bohaterów po tragicznym czerwcu, związki między nimi, lub ich zwykłe radości i problemy w normalnym szkolnym życiu, bez nawet jednaj kropli krwi, prawdopodobnie bardzo bym ją polubił. Moja negatywna opinia wynika przede wszystkim z braku logiki i spójności serii. Jak zaznaczyłem fabuła od drugiego odcinka w górę była bardzo obiecująca.
I jeszcze tylko jeden szczegół:
LadyGiniro- masz absolutną rację! Nie mam prawa decydować, czy czytelnik może obejrzeć to anime, czy nie i wiem o tym. Mój komentarz na ten temat był całkowicie niepotrzebny, gdyż zmienił się z odradzania serii do zabraniania. Za ten błąd przepraszam. Oczywiście nie mam zamiaru nikomu mówić, co ma robić, a co nie. Jednak, gdybym jeszcze mocniej ograniczył spoilery (wersja, którą czytacie na stronie i tak została [za moją zgodą i przy mojej współpracy] pocięta), nie mógłbym ani wytknąć zwykłych błędów logicznych, ani napisać, co w serii było dobre, a co złe, czyli nie mógłbym napisać nic, poza opisaniem grafiki i muzyki.
Higurashi
Powiem tak- byłam świeżo po pierwszej serii i Kai, po prostu maniakalnie fazująca na punkcie tytułu, kochająca równo wszystkich bohaterów od najważniejszych po najbardziej pobocznych. Samo patrzenie na bohaterów było dla mnie wielką radością, która towarzyszyła mi przez cały seans, jednak, niestety, nie uchroniło mnie to przed niezbyt przyjemnym zdziwieniem…typ humoru z pierwszego odcinka był taki totalnie nie w klimacie Higurashi…w którym były sceny humorystyczne, ale nie aż tak groteskowe!
Także kliknij: ukryte niewidzialna Hanyuu, Takano, która miała się świetnie, Yamainu nadal pod jej władzą (a przecież w Kai umowa im się skończyła ;p) Chie‑sensei, która dotychczas stanowiąca tło, nagle stała się psycho‑fanką curry, to wszystko tak gryzło w oczy…jeszcze te scenki, te strzykawy i linijki…Powiem tak. Jest takie słowo, fanserwis, które wszyscy znamy, odnosi się do pokazywania majteczek i innego rodzaju bielizny, ale ja czasami (może czyniąc wielki błąd, ale co tam) fanserwisem określam również taki rodzaj scen i zachowań bohaterów, który aż ocieka zamiarem przypodobania się fanom. Coś co np. bardzo wkurza mnie w Naruto, jakieś dziwne dodatki, gdzie bohaterowie urządzają imprezy, udają aktorów, uczniaków, tajnych agentów, czy uciekają się do innych znanych i „lubianych” schematów, czyli robią WSZYSTKO TO, CO KŁÓCI SIĘ ZE ŚWIATEM PRZEDSTAWIONYM A MA NA CELU PODBICIE POPULARNOŚCI. Tutaj widziałam to samo. Straszne pozerstwo, żeby na siłę rozbawić widza, bo jesteśmy postaciami z popularnego anime, więc patrzcie jak się wydurniamy, wszystko dla fanów. Aha i nagle wszystkie dziewczyny, Hanyuu, Satoko, Rika, Mion, Rena…zaczęły masowo wydawać z siebie te swoje „Hauuu~", „Miii~", „Nee~", podczas gdy wcześniej tego nie robiły, nie tak często, żeby brzmiało tak wymuszenie..eh.
Chociaż nie powiem, niektóre scenki były śmieszne, puki twórcy nie przeginali.
Jeśli chodzi o kolejny reset, to pomysł na fabułę był dobry, spodobał mi się, chociaż też były jakieś ale, sporo z nich pokrywa się z tym co wymieniono w recenzji. Jednak jeśli chodzi o to z czym się z recenzentem nie zgadzam- kliknij: ukryte scena z Reną, która przez chwile wydaje się być psychopatką, niekoniecznie musi być bez sensu- ja to odebrałam raczej jako przywidzenie Riki. Moc we wnętrzu jej matki została odkryta dopiero wtedy gdy ta mocno przytuliła Rikę do siebie a wcześniej Rika tylko tak wokół niej latała, więc może takie zbliżenie do odkrycia odłamku faktycznie było potrzebne ;) „Pogodzenie się” Riki ze śmiercią nie kończyło się tylko na tym, było też podkreślone to, że ma to być motywacja dla niej, by nie dać się tak łatwo zabić, by pozostać w tym świecie jak najdłużej.
Rozmowa Reny z Riką pod koniec jest bardzo fajna, ogólnie bardzo lubię taką postawę życiową, jednak nie wiem, czy nie była zbyt przydługawa i patetyczna. Mnie to nie przeszkadzało, ale zastanawiałam się, czy ktoś inny, mniej przywiązany do serii nie powiedziałby w połowie „skończcie już te ckliwe dyrdymały!”
Oglądałam to z przyjemnością, dzięki ogromnemu kredytowi zaufania, na jaki twórcy sobie zasłużyli seriami tv. Jednak zwróćcie uwagę na to, że ów kredyt w trakcie oglądania tego OAV topniał w tempie niesamowitym. Może się nie zużył w całości i słowo „Higurashi” wpierw wywołuje uśmiech niż zażenowanie, jednak wspomnienie takiej klapy pozostaje.
Co do recenzji, ta cała przestroga dla czytelników- cel zacny, ale to chyba za wiele, streszczać wszystkie wydarzenia po kolei. Chyba należało mimo wszystko pominąć trochę więcej. Teraz nawet zastanawiam się, czy jest sens używać „ukryj” na spojlerach w moim komentarzu, dzięki działaniom recenzenta. Robię to tylko z wierności regulaminowi, w tym wypadku niestety już bezcelowej. No chyba, że ktoś najpierw przeczyta komentarze.
Recenzja gorsza od anime
Parodia recenzji
Seria OAV niewiele gorsza od obu sezonów tv, a tu taka niepoważna opinia Jaren Frey i to jako recenzja.
Parodią Higurashi był ostatni odcinek czyli 5 (i trochę pierwszy) i każdy nawet standardowy fan anime by to zauważył.
Natomiast ten poważny wątek był bardzo dobrze zrobiony choć widocznie niektórym zabrakło zabijania i dużej dawki przemocy. Był oryginalny bo takiego świata w seriach tv nie było.
Ta „recenzja” zasługuje na ocenę 1/10. Rozumiem, że każda recenzja jest subiektywna, ale żeby nawet minimalnie nie wysilić się na bardziej obiektywne spojrzenie jest przesadą.
Sama seria nie była jeszcze aż taka zła. Sprawiła spory zawód i trudno oprzeć się wrażeniu, że twórcy chcieli trochę sobie zarobić kosztem znanego tytułu (to chyba nie jest nowość w tym biznesie), mimo to pierwszy i ostatni odcinek były dosyć sympatyczne (nawet jeśli trochę głupawe). Potencjał trochę zmarnowany, ale mimo wszystko jestem wdzięczna „Rei” za przywołanie miłych wspomnień z pierwszej i drugiej serii.
Nostalgia…
Jest tylko jedno, co mnie urzekło w tej serii – opening. Od razu mi się spodobał i trafił na moją playlistę.
Zapowiadało się fajnie
Jednak wszystko co dobre, można łatwo zepsuć przypinając do tego wymyślany zdaje się na kolanie scenariusz. Następne cztery odcinki są tak nudne i przewidywalne, że z ledwością udało mi się zakończyć ów mini serie.
Wystawiam 7/10, ale tylko ze względu na świetny pierwszy odcinek.
Miły dodatek do anime
Pierwszy odcinek – totalnie humorystyczny, z humorem na wysokim poziomie :) „Magiczne” kąpielówki ^^ Po „poważniejszości” odcinka myślałem, że może to będzie coś jak Full Metal Panic Fumoffu – czyli 0 fabuły a koncetracja na humorze. Czy tak jest?
Otóż nie. Przechodzimy dalej i mamy 3‑odcinkową historię. Czy była ciekawa? Dla mnie nie ( kliknij: ukryte zwłaszcza, że i tak okazuje się to snem), zwłaszcza kiedy Rika mówiła przez ten kamień. Skojarzyło mi się to z anime dla dzieci pokroju Sailor Moon czy Pokemony. Inaczej mówiąc jest to poziom najgorszych odcinków II serii.
Ostatni odcinek. Tak jak pierwszy – totalny humor, fabuła na boku. I to mi się najbardziej podobało. Lekkie, śmieszne, bez dłuższej fabuły, bo i po co skoro II seria wyjaśnia prawie wszystko?
Podsumowanie: Miły dodatek do serii. Fani horroru powinni uciekać – tu nie ma krwi, fanów komedii zachęcam do pierwszego i ostatniego odcinka, a fanów Higurashi oczywiście do całości :)
8/10