Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Dango

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 7/10 grafika: 6/10
fabuła: 5/10 muzyka: 8/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 7
Średnia: 8,14
σ=1,55

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Highlander)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Jaś i magiczna fasola

Rodzaj produkcji: film (Japonia)
Rok wydania: 1974
Czas trwania: 98 min
Tytuły alternatywne:
  • Jack to Mame no Ki
  • ジャックと豆の木
Tytuły powiązane:
Gatunki: Przygodowe
Widownia: Kodomo; Postaci: Dzieci; Pierwowzór: Powieść/opowiadanie
zrzutka

Animowana adaptacja klasycznej angielskiej bajki, czyli przemoc, występek, sentyment i śpiew.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Jack wiedzie żywot stereotypowego wiejskiego chłopca, mieszkając wraz z matką na farmie pozostawionej im przez ojca. Życie chłopaka nie rozpieszcza, jego egzystencja oscyluje wokół mozolnej pracy w gospodarstwie, zdobywania pożywienia i unikania dziarskiego matczynego temperamentu, który omyłkowo można wziąć za mityczny gniew bogów. Sama matrona anoreksji bać się nie musi, to zdrowa i postawna kobiecina, toteż opiekę nad domowym ogniskiem bierze w swoje ciężkie, spracowane ręce. Bohaterowi towarzyszy Crosby, wierny, podstarzały, gentlemański pies, którego pasją jest uleganie stanom acedii, co też dziarsko i ochoczo praktykuje, wbrew oczekiwaniom swej gospodyni. Opowieść rozpoczyna się pewnego ranka, kiedy krowa, jedyna żywicielka rodziny, przestaje dawać mleko, które służyło wymianie targowej celem zdobycia gotówki. Tym sposobem nasz bohater otrzymuje proste zadanie: ma sprzedać krowę rzeźnikowi, a otrzymane pieniądze dostarczyć do domu. Jednak Jack nie kwapi się do sprzedawania swojej towarzyszki w tak nieeleganckim celu. Na swoje szczęście po drodze natrafia na wędrownego muzyka, który składa chłopcu ofertę nie do odrzucenia…

Wersji bajki o Jasiu i magicznej fasoli było wiele. Jako pierwsza drukiem ukazała się wersja moralizatorska Benjamina Tabarta, jednak większą popularność ostatecznie zdobyła wersja Josepha Jacobsa. Uważa się, że Jacobs był bliższy oryginalnemu ustnemu przekazowi, gdyż nie wprowadzał w opowieść żadnych morałów. Współcześnie pojęcie „bajki” kojarzy się szaremu obywatelowi z naiwną treścią, starannie wycyzelowaną na potrzeby najmłodszych, bez żadnych kontrowersyjnych elementów, najczęściej zakończoną morałem. Bajki pisane przez Ezopa były jednak najczęściej alegorycznymi opowiastkami, których treść niosła gorzkie przesłanie, uważane za rodzaj niepisanego prawa społecznego. Można by rzec, że to prapoczątki socjologii. W bliższych nam czasach stan rzeczy miał się podobnie lub nawet bardziej brutalnie. Nierzadko motywem było rozpruwanie bohaterów, obcinanie kończyn, topienie, popęd seksualny czy choćby, jak w omawianym przypadku – morderstwo. Wersja bajki przekazywana ustnie opowiada o tym, jak bohater włamuje się trzykrotnie do posiadłości olbrzyma, zdobywa względy gospodyni, za każdym razem coś kradnie i na koniec przyczynia się do zabójstwa olbrzyma i zniszczenia samej magicznej fasoli. Prawdziwy cwaniak, można by rzec.

Wersja japońska znacząco odbiega od pierwowzoru, wprowadzając szereg nowych bohaterów, jednak główne motywy są wiernie oddane. Widać na pierwszy rzut oka, że jest to modyfikacja jednej z późniejszych wersji, oryginalna historia zostaje poszerzona, ale zachowuje pierwotną konstrukcję. Brakuje, co prawda, kultowego tekstu wygłaszanego przez olbrzyma, no ale skoro robią to Japończycy, to zrozumiałe. Obserwując rozwój fabuły można odczuć, że główny bohater jest zwykłym, niedojrzałym i biednym chłopakiem. W pierwotnej opowieści można go wręcz uznać za typ złodzieja, który nie dość, że okrada olbrzyma, to jeszcze pozbawia go życia. W omawianej produkcji schemat ten w zasadzie został wykorzystany, widać wyraźnie egoizm i pęd ku dobrom materialnym protagonisty. Scenarzysta w pewnym momencie się lituje i wszywa naszemu chłopcu pod skórę sumienie, którego wcześniej jakby trochę było brak. Choć ma to swój urok, jest chyba najsłabszym momentem fabuły, być może jednak nie jest to złe rozwiązanie, ponieważ sprawia, że bohater się zmienia i nieco dorasta, transcendując własne ego. Ciekawa jest postać towarzysza Jacka, Crosby’ego, niezbędnego do rozwoju fabuły, charakterystycznego, tajemniczego osobnika, gentlemana i rycerza w jednej skórze. Magia w jego przypadku nie znajduje zastosowania, o co postarali się autorzy i co jest bardzo dobrym posunięciem. Swoją drogą, jego postać jest miłym ukłonem ze strony japońskich autorów w stronę Brytyjczyków.

Strona graficzna ma już swoje lata, film powstał w 1974 roku, dla animacji to już kilka pokoleń. Postaci są jak na mój gust trochę nierówno zaprojektowane, świetnie prezentuje się główny ciemny charakter, ale jego prawa ręka już nieco gorzej. Ogólnie nie przypomina za bardzo anime, sprawia wrażenie raczej czegoś w stylu zachodnim. Zaznaczyć też muszę, że stylistyka obrazu jako całości robi całkiem niezłe wrażenie, głównie mam tu na myśli tła. Momentami obraz nabiera surrealistycznej otoczki, przesiąkniętej mrokiem i aurą zła, co odróżnia go od cukierkowych produkcji à la Disney. Obecna jest też symbolika, która zastosowana całkiem skutecznie zaostrza uczucie metafizycznego niepokoju. Niebanalność niektórych scen sprawia, że zapadają w pamięć. Nie mam wątpliwości, że produkcja ma sporo do zaoferowania. Oprócz mrocznych, urokliwych scen dla kontrastu znajdziemy tu szereg jasnych i pogodnych pejzaży, widocznych głównie w scenach na farmie, których prostota ma swój urok. Nie ma tu mowy o graficznych fajerwerkach, dlatego autorom należy się plus za własny styl.

Jack to Mame no Ki skierowane jest do najmłodszych, co więcej, jest to przede wszystkim musical z bardzo bogatą ścieżką dźwiękową. Nie ulega wątpliwości, że najmocniejszą stroną filmu jest oprawa muzyczna. Utworów jest multum, dodatkowo różnorodność ich form i synchronizacja z obrazem czynią obcowanie z tym dziełem wyjątkowo przyjemnym. Występują tu powszechnie instrumenty symfoniczne, jest dużo głosów o różnych barwach, czasem można wyczuć jazzująca nutę. Najbardziej wart wspomnienia jest chyba utwór No One's Happier than I, chociaż inne kawałki wcale mu nie ustępują, jak choćby utwór towarzyszący magicznej fasoli czy ten odtwarzany podczas ceremonii ślubnej, bądź motyw głównej złej postaci. Ogólnie rzecz biorąc, muzyka jest niezła, charakterystyczna i zapada w pamięć. Dzięki temu anime, jak mało które, nadaje się do wielokrotnego oglądania. Pochwała należy się też aktorom podkładającym głos: mówię tu tylko o wersji angielskiej, z natywną nie miałem niestety styczności. Znowu wyróżnia się tu ta najgorsza i niedobra postać.

Ciekawostką jest fakt, że film ten doczekał się polskiej dystrybucji i to bardzo wcześnie, bo na początku lat 90. Szczęśliwcy mają przyjemność posiadania oryginalnej wersji na kasecie VHS, z polskim lektorem i jeszcze mroczniejszą oprawą niż oryginał, którą zawdzięcza się specyfice starych taśm. Z doświadczenia mogę rzec, że mimo czającej się w domyśle brutalności niektórych scen i momentami mrocznej atmosfery, przyprawionej gdzieniegdzie symboliką, produkcję można śmiało polecić najmłodszym widzom. Zapewne ci nieco starsi, wychowani na komputerowej grafice, pogardzą tytułem, za co nie do końca ich winię, jednak maluchy mogą się zainteresować, a ich opiekunowie, jeśli mieli wcześniej styczność z tym filmem, będą zachwyceni. Jeśli jednak styczności nie mieli, mogą spokojnie ten brak nadrobić, nie zawiodą się. Dodatkowo zakończenie prezentuje się całkiem zgrabnie i nie należy do banalnych.

Highlander, 14 stycznia 2010

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Group TAC, Nippon Herald
Reżyser: Gisaburou Sugii
Scenariusz: Gisaburou Sugii, Hirami Shuuji
Muzyka: Miki Takahashi