Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 6/10 grafika: 5/10
fabuła: 7/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 3 Zobacz jak ocenili
Średnia: 7,00

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 34
Średnia: 8,38
σ=1,53

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Touch

zrzutka

Trójkąt miłosny z baseballem w tle. Najbardziej znana z ekranizacji mang Mitsuru Adachiego.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Minami Asakura i para bliźniąt w rodzinie Uesugich urodzili się tego samego dnia, a dzięki temu, że ich rodzice zamieszkali po sąsiedzku, cała trójka była nierozłączna przez wiele lat. Jednak czas (jak również typowa dla licealistów burza hormonów) sprawia, że łączące ich uczucia przestają być w jednoznaczny sposób bratersko­‑siostrzane. Bardziej utalentowany Tatsuya, żeby nie wchodzić w paradę swemu ciężko pracującemu bratu, usuwa się w cień i pozwala sobie przypiąć łatkę zakały rodziny. Czy jednak rzeczywiście pogodzi się z rolą przegranego, czy też stanie w końcu do walki o swe uczucia i młodzieżowe mistrzostwo Japonii w baseballu?

Odpowiedzi na to pytanie czytelnicy łatwo mogą się domyślić. Mamy do czynienia z ekranizacją mangi Mitsuru Adachiego, więc uprawianie innego sportu niż baseball stawiałoby protagonistę dużo niżej w hierarchii na drabinie męskości. Tym niemniej, żeby doszło do takiego przełomu, musi on najpierw dostać solidną lekcję życia i razem z paroma innymi postaciami przeżyć osobisty dramat. Zanim jednak zmieni się dynamika w relacjach między bohaterami, upływa spora liczba odcinków. Nie ma tu większych przeskoków czasowych, więc jeśli drużyna odpadnie przedwcześnie z imprezy sportowej, to zanim załapie się na następną, obserwujemy głównie treningi i zwykłe, nieco nudne życie. Sam wątek romantyczny jest przez dłuższy czas nienajgorzej zaplanowany, ale i tu czekała na mnie gorzka pigułka. W pewnym momencie nie ma między parą właściwie żadnych przeszkód, oboje są sobie chętni, więc bohater mógłby wziąć dziewczynę i odjechać z nią w stronę zachodzącego słońca. Co jednak robi? Stwierdza, że musi najpierw udowodnić swą wartość w rozgrywkach sportowych. W ten sposób rozwój związku zostaje zamrożony na prawie połowę serii. Jeśli natomiast przebrnie się przez dłużyzny (anime zyskałoby na wywaleniu ze dwudziestu odcinków), to końcowa część okazuje się dużo bardziej wciągająca. Raz, że pikanterii dodaje pojawienie się początkowo kreowanego na czarny charakter trenera (który okazuje się dużo bardziej skomplikowaną osobą), a dwa – same mecze są całkiem emocjonujące.

Przyznam, że początkowo miałem pewne problemy ze zżyciem się z postaciami. Tatsuya posiada sporo uroku błękitnego ptaka, jednocześnie pomimo fasady niewyżytego nieudacznika okazując się kimś jak najbardziej zdolnym do szlachetnych poświęceń, potrafiącym jednak także drażnić swą pasywnością. Jego młodszy brat, Kazuya, to taka przylizana chodząca doskonałość. Zawsze niesamowicie grzeczny, dochodzący do swych sukcesów poprzez ciężki i systematyczny trening, a przez to szalenie nieinteresujący. Dopiero w dalszych odcinkach wychodzi z niego odrobina figlarności, choć trochę zbyt późno, by wpłynąć na to, jak jest odbierany. Dodatkowo drażniło mnie, że gdy kolega z drużyny nazywał Tatsuyę „głupim bratem” (co przywodzi na myśl powiedzenie „przyganiał kocioł garnkowi”), traktował to jako dobry żart. Z kolei Minami to dosyć atrakcyjna (jak już się przeboleje fryzurę w stylu cioci Kloci) i miła dziewczyna, ale czy rzeczywiście taki ideał? Potrafi zauważyć drzemiący w Tatsuyi potencjał i widać wyraźnie, że chłopak ją pociąga, lecz jednocześnie ze względu na marzenie o kibicowaniu podczas finałów baseballowych nie przeszkadza jej, iż uchodzi za dziewczynę (i potencjalnie przyszłą narzeczoną) Kazuyi. Prowadzi to do niezdrowej sytuacji, w której ewentualny występ na stadionie Koushien zamiast wynikać ze sportowych ambicji, stałby się jedynie okazją do zdobycia paru cennych punktów w rywalizacji z bratem o dziewczynę. Początkowo takim rodzynkiem w obsadzie, który sprawił, że kontynuowałem oglądanie kolejnych odcinków, był Harada. Z wyglądu sprawia wrażenie prymitywnego osiłka, ale gdy mówi „Rozumiem”, to jako jedna z niewielu postaci rzeczywiście rozumie, co się dzieje w relacjach między bohaterami. Dodatkowo, gdyby nie on, długo nie miałby kto wbić do głowy (a ma do tego spore predyspozycje – jak przystało na kapitana klubu bokserskiego) Tatsuyi większej dojrzałości w zachowaniu. Oczywiście jak już się przebrnie przez początkowe dwadzieścia albo trzydzieści odcinków, to niedostatki bohaterów, choć dalej widoczne, przestają już tak bardzo przeszkadzać.

Na grafice najbardziej odcisnęło się piętno czasu. Szczególnie rzucają się w oczy wyblakłe kolory i niezbyt dokładne akwarelowe tła. Można też zauważyć, że niektóre ujęcia bywają w ramach oszczędności używane wielokrotnie. Projekty postaci są typowe dla twórczości Mitsuru Adachiego – ci, którzy mieli styczność z którąś z mang albo ekranizacji jego dzieł, wiedzą, czego mogą się spodziewać (zwłaszcza że autor nie dba o nadmierne zróżnicowanie wyglądu bohaterów), co najwyżej muszą wziąć poprawkę na czas akcji i to, jakie wtedy były modne fryzury.

Muzyka też jest mocno niedzisiejsza, ale w tym przypadku nie traktowałbym tego jako wady. Wiele tu niezbyt skomplikowanych, lecz łatwo wpadających w ucho i wprowadzających w stan nostalgii melodii. O ile poszczególne openingi i endingi obecnie zlały mi się w jedną całość, to pojawiające się często na początku odcinków i przywodzące na myśl utwory grupy Beach Boys Kaze no Message na długo zapadło w pamięć. Spośród seiyuu widzowie mają chyba największe szanse skojarzyć Noriko Hidakę podkładającą głos pod Minami (inne jej role to przykładowo Kikyo w niedawno emitowanym Inuyasha: The Final Act i wszystkich wcześniejszych częściach, Akane Tendo w Ranma 1/2, czy też Near w Death Note).

Touch z pewnością mogę polecić osobom zainteresowanym bardziej klasycznymi anime, ponieważ nie bez kozery w latach osiemdziesiątych uchodziło za jeden z filarów romantycznych opowieści (obok Kimagure Orange Road oraz Maison Ikkoku), a i później przy okazji telewizyjnych powtórek cieszyło się ogromną popularnością. Widzów przyzwyczajonych do bardziej współczesnych produkcji może natomiast zniechęcić nieśpieszne tempo, choć przy odpowiedniej dozie cierpliwości również oni mają szansę czerpać przyjemność z seansu. Tak więc miłośnicy sportowych emocji mogą znaleźć tu coś dla siebie, tylko muszą przygotować się na przedzieranie się przez okruchy życia, z których można by uformować co najmniej kilka okazałych bochenków.

fm, 14 lipca 2010

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Group TAC
Autor: Mitsuru Adachi
Reżyser: Hiroko Tokita
Scenariusz: Yumiko Takahashi
Muzyka: Hiroaki Serizawa