Komentarze
Fruits Basket
- komentarz : Anonimowa : 16.05.2020 06:57:18
- komentarz : MarcowyZajac : 9.09.2014 21:34:12
- komentarz : jolekp : 29.04.2014 13:29:02
- ach, te wspomnienia :) : Tredzio : 6.02.2013 03:13:50
- komentarz : Torren : 5.05.2012 00:05:22
- Dobre : Naija : 21.01.2012 22:34:10
- furuba : San-san : 9.01.2012 23:49:42
- przyjemne : Natsu : 28.08.2011 11:00:57
- Re: Fruits Basket <3! : BlueAnnie : 25.08.2011 13:36:34
- Fruits Basket <3! : oliwka2411 : 25.08.2011 12:32:07
wow
Moim faworytrm został Kyo :)
Dzięki anime na pewno sięgnę teraz po mangę :)
WTF?!?!?!
Więc sięgnęłam po anime… Pierwszy odcinek- super. Drugi- super. Trzeci- eee? Czwarty- co do cholery?!
Rozminięto się z mangą zupełnie, a szkoda. Im dalej, tym brzydsza i różowsza grafika. Nie mówiąc o wzroście angstu i pominięciu kompletnie kilku ważnych postaci. Porażka na całej lini. Fabułę uproszczono, zrobiono trójkąt YukixTooruxKyo kliknij: ukryte choć w mandze, Yuki zdaje sobie sprawę, że jej nie kochał jako dziewczyny, ale widział w niej bardziej matkę . Lukru, słodyczy i płaczu tyle, że nie można się połapać…
1/10 za grafikę, 5/10 za muzykę(niektóre kawałki były przyjemne dla ucha), 2/10 za fabułę(za dwa pierwsze odcinki).
Ocena ogólna: DNO 2/10
Świetne na poprawę humoru ^^
Kreska jest przyjemna, bohaterów się uwielbia w kilka sekund po ich pojawieniu się, a muzyka ładnie wszystko dopełnia (motywy na pianinie są śliczne ^^)
Podobało mi się, że nie jest to typowy romans (choć można tak uznać po ujrzeniu tria dziewczyna + 2 chłopaków), a raczej dramacik nastawiony na inne uczucia. Brak akceptacji, tragiczne przeżycia z przeszłości, smutek po stracie ważnej osoby, a jednocześnie ogromna determinacja żeby dalej iść przez życie ^^
Bohaterów są bardzo barwni: Tohru – optymistka o wielkim sercu; Kyo – mój ulubieniec xD kompletnie aspołeczny narwaniec; Yuki – typ „księcia”, który nie potrafi pokazać jaki jest naprawdę, a do tego m.in. wspaniała trójka Shigure, Ayame i Hatori ;P (przy których nie da się nie śmiać!)
Po obejrzeniu od razu sięgnęłam po mangę i od tamtej pory jest moim ulubionym tytułem, którego nic nie zdołało przebić.
Koniec rzeczywiście jest dziwny i jakby zrobiony na siłę, ale manga naprawia cała sprawę i wszystko ładnie wyjaśnia (np. wątek klątwy oraz pokazuje kim naprawdę jest Akito). Co warto wspomnieć – dowiadujemy się także z którym chłopakiem skończy Tohru (jej miłość jest bardzo ważnym elementem układanki ^^)
Oj rozpisałam się, ale ciężko mi się streszczać jeśli chodzi o tą serię! Polecam ją przede wszystkim dziewczynom, ale i faceci znajdą w niej coś ciekawego xD
Dla mnie 9/10 (za dziwny koniec)
rozczarowało
zauroczoną tą serią.. ;)
najpierw będę słodzić czyli:
bohaterowie: prawdzie zoo, można by powiedzieć…
każdy bohater ma swój własny specyficzny charakter, dzięki tej różnorodności każdy znajdzie kogoś kogo polubi.
Touru- mimo, iż większość osób zarzuca jej zbytnią łagodność, miłość do drugiego człowieka, częstą moralistykę i słodkość, która aż od niej bije naprawdę ją polubiłam, choć nieraz mnie wkurzała..
Kyo- zdecydowanie mój ulubieniec ;D takie skrzywienie mam :] lubię takich buntowników z tragiczną przeszłością, którzy są trochę „dzicy” xD
Yuki- taki słodki „książę” mimo, że raczej nie przepadam za takim typem osobowości to jego również polubiłam, oczywiście tragiczna przeszłość obowiązkowa ;)
Shigure- od samego początku wiedziałam że to postać z dużym poczuciem humoru i wiedziałam, że go polubię.. i tak się stało, mimo że to zboczeniec.. ale jakie odwala numery Mit‑chan- biedną dziewczynę do zawału kiedyś doprowadzi xD
Ayame- słodki! cudowny! i ta jego pewność siebie.. razem z Shigure niezrównany duet a jak się jeszcze pojawia z nimi Hari ;D
w tym anime pełno ciekawych postaci, których już nie chce mi się wymieniać, które dostarczają humor i dobrą zabawę oraz przyjemność kiedy się je ogląda.
muzyka- opening i ending całkiem fajne i pasowały do klimatu serii..
fabuła- szkoda, że nie zostało wyjaśnione o co dokładnie chodzi z tą klątwą (więc pozostaje tylko manga) wydaje mi się, że przy takim poprowadzeniu fabuły, czyli rozwijanie znajomości Touru z oboma potencjalnymi narzeczonymi dobrze zakończono serię.. kliknij: ukryte czyli właściwie nie zakończono ;P
a teraz koniec słodzenia:
-momentami przedramatyzowane, zwłaszcza ostatnie odcinki- poziom tragedii wynosił +100
jedna postać, której nie mogłam ścierpieć: -Kagura- aż mnie nosiło na sam widok.. wiem, to miał być motyw komediowy kiedy kliknij: ukryte raz wyznawała miłość Kyo patrząc na niego słodkimi oczkami po czym łup mu i wyłamywanie ręki
-lekki spadek formy, po początkowych odcinkach poziom humoru jakoś opadł ale potem znowu wrócił na swoje miejsce
zdecydowanie polecam tą serię! boska, można się śmiać i śmiać!
6 odcinek- siedziałam a raczej leżałam i „kwiczałam” ze śmiechu xD
oceniam 10-/10 (minus za zbytnie dramatyzowanie :P)
;)
podsumowujac, polecam;)
8/10
całkiem zabawny humor
siły zmierzone na zamiary
Dętka
d^_^b
moimi faworytami jest trio pan pies , pan waz i pan konik morski xD
ode mnie 10/10 polecam jednak noeco dojrzalszej widowni
Warto - 8/10
To co było dla mnie najwartościowsze w tej serii, to nie za ciężka ale dosyć głęboka psychologia i behawioryzm postaci oraz przedstawiana mądrość w podejściu do życia.
Co do głównej bohaterki (Toru Honda) – sporo osób postrzega ją negatywnie. Myślę, że jest to spowodowane brakiem pozytywnego wzorca dla takiej osoby w naszej kulturze. Jednak osobiście, oglądając FB odniosłem wrażenie, że jej postać jest wzorowana na Kannon (Avalokiteśvara) – bodhisattwie wielkiego współczucia. Ta oświecona istota jest postrzegana bardzo pozytywnie i jest ogólnie znana w bardzo buddyjskiej przecież Japonii. Moc Kannon wiąże się z umiejętnością bezstronnego, pozbawionego wszelkich uprzedzeń i wrogości podejścia do żywych istot, oraz do traktowania ich z całkowitym oddaniem, miłością i współczuciem, przez co postrzega ona natychmiast wszelkie źródła i zależności ich cierpienia. Jej odpowiednik jest znany i bardzo szanowany niemal we wszystkich szkołach buddyjskich – jest to jedna z najbardziej świętych i mądrych istot tej religii. Być może to pozwoli niektórym spojrzeć na tę smarkulę w trochę bardziej pozytywnym świetle.
Pozdrawiam i miłego seansu życzę.
zdziwiło mnie, jak bardzo polubiłam tę historię.
akito jest moim ulubionym bohater(em) ;) zdecydowanie najciekawsza postać. polecam przeczytanie furuby do końca.
!!!
całkiem całkiem
co do muzyczki...
Uważam jednak, ze muzka„w tle” nie zawsze pasowała‑a nawet czasem irytowała(Szczególnie podczas wątku z Ayą)
Myślę jednak, ze to nie stoi na przeszkodzie, zeby świetnie spędzić czas oglądając to anime ^_^
Fruits Basket
Glosy...
FB opinia własna
Rzecz, która mnie najbardziej denerwowała… Schemat. Wyglądał on dla mnie mniej więcej tak:
Sohma=Problem Thoru=Rozwiązanie
Za każdym razem, gdy pojawiał się ktoś nowy Thoru leczyła jego duszę anegdotką matki =.='
Wiem oczywiście, że to tylko bajka, ale schematy działają na mnie negatywnie =.='
Muzyka… nie w moim typie, aczkolwiek trzyma klimat i jest cieplutka i milutka ^^
Aha! Chciałam wspomnieć, o czymś co wcześniej nie zostało chyba zaznaczone ^^. Wspaniały dubbing. Japońskiej wersji oczywiście. Na początku nie pasował mi głos Yukiego i chyba do końca nie mogłam się przyzwyczaić. Jedyne co mnie w dubbingu najbardziej zawiodło, to głos Ayame. Może dlatego nie jest moją ulubioną postacią, jak większości dziewcząt ^^' (chociaż rozbiły mnie rozwiązania problemów szkolnych ^^).
Kreska… W sumie nie mam żadnych specjalnych wrażeń po tej kresce. Ani nie grzeje, ani nie chłodzi.
Jeżeli chodzi o głębszą część anime, czyli problemy psychologiczne, morały i refleksje, to mnie one raczej nie ruszyły =.='.
Koniec mnie rozczarował. Nic się nie wyjaśniło =.=. Mimo to, wydaje mi się, że skończyło się dobrze we właściwym momencie. Może jestem hipokrytką, ale pomimo niedosytu, koniec ma dla mnie magię ^^. Szczególnie jeżeli chodzi o Akito. To jest pewnego rodzaju 'egoizm', że chciałabym wiedzieć wszystko dokładnie. W ten sposób zakończenie serii stało się dla mnie bardzo spokojne i przyjemne. Szczególnie to, że Thoru nie była w stanie przekonać do siebie Akito.
Ogólnie anime mi się bardzo podobało ^^. Polecam, aczkolwiek zastrzegam, iż moja opinia jest opinią szarego zjadacza chleba, a nie znawcy anime ^^
Ukryto spoiler.
Moderacja
Fruits Basket
Polubiłam (nawet pokochałam :P) bardzo dużo postaci z tej serii, jedyną, która mnie irytowała, była Kisa. Trochę wkurzające było to, że Tohru jedną swoją przemową uzdrawiała serca rodziny Sohma… co oni mieli za prolemy, skoro znikały za sprawą kilku słów wypowiedzialnych przez nastolatkę?
Porównując anime i mangę, anime wypadło lepiej, bo pod koniec manga zrobiła się nieco łzawa kliknij: ukryte i nie wybaczę autorce tego co zrobiła z Yukim… już wolałabym, by został sam niż z Machi :/. Nie znoszę tej postaci. Akito też bardzo zmieniła się pod koniec serii, może nawet zbyt drastyczna była ta zmiana
Polecam :)
,.........
Idzie się uśmiać
To że to haremówka też lidze przeżyć (No sami faceci i jedna laska)
Wiele rzeczy mi się podobało ale rozczarowało mnie
Ilość odcinków i otwarte zakończenie (całej mangi nie przestawili)
I mroczna postać kotka (taka jakaś mało groźna)
:)
seria mi sie bardzo podobała:)
Postacie wręcz rewelacyjne, chociaż zgadzam się, iż Tohru była troszkę irytująca.
Strasznie denerwowało mnie, że zawsze za pasem miała jakaś mądrość życiową, która idealnie pasowała do problemu, i przeważnie ten problem rozwiązywała… Jak już ktoś napisał, była strasznie wyidealizowana:)
Moimi ulubieńcami w tej serii zdecydowanie byli:
Ayame- wprost go pokochałam, jak on sie pojawiał to sikałam ze śmiechu. Jeszcze jak obok niego zjawił sie Shigure to już w ogóle miałam niewyróbe
Kolejna postacią której oddałam swe serce byl Kyo…
Uwielbiam go. Miał w sobie to coś, co sprawiło, że pokochałam go w pierwszej chwili gdy tylko sie pojawił…
Co do muzyki to opening jak i ending bardzo mi się podobały…
Kreska wg mnie miła, ładna tylko wkurzały mnie gigantyczne oczy Tohru…
Ogólnie polecam tą serie wszytskim , którzy mają ochotę odprężyć sie i pośmiać- bo co jak co ale humor w tym anime był rewelacyjny
Ciepluchne, miluchne, po prostu czad!^_^
Ogolnie te anime daje do myslenia, skłania czasem do refleksji. Za serducho ścisneła mnie historia o wędrowcu, o rety… urocze, prawie sie popłakałam. Hmmmm… w sumie dużo było takich momentów. Najbardziej płakać się chciało jak ogladałam ten odcienk jak kliknij: ukryte Tohru opusciła dom Yukiego i całej paczki. Śliczne!!!
Jeśli zaś chodzi o muzyke, to mam mieszane uczucia. Opening bardzo mi sie podoba, jest taki ciepły, jak w sumie cała seria:) Ending od czasu do czasu też sluchałam, ale aż tak bardzo się nim nie zachwycałam. Muzyka raz mi się podobała, a raz nie. Różnie to bywało;P Ale do kreski ni mam żadnych zastrzeżeń! Wpadła mi od razu w oku, tylko czasem rażą mnie byczaste oczy Tohru. No, ale nie wszystko jest idealne.;)
Calutkie anime bardzo, ale to bardzo mi się podoba. Wciąga niesamowice, jednego dnia 14 odcinków obejrzałam:D Polecam dla tych, ktorzy są wrażliwi, uczuciowi i lubia płakać i wzruszać się przed ekranem^^ Bo te anime raczej ni jest dla tych, którzy preferują inni rodzaj anime. Kwestia gustu, ot co;)
Ukryto spoiler.
Moderacja.
Fruits Basket...
Grafika całkiem ładna. Chwilami może rzeczywiści za bardzo infantylna, ale w porównaniu do np. „Air”... Muzyka utrzymuje ładny klimat, ale nic więcej. Seria ciepła, nie zmusza do przemyśleń jak już to tylko do takiego chwilowego zastanowienia. Ciepła atmosfera i dużo śmiechu. Czysta przyjemnośc… i nic więcej.
jest w furubie coś ujmującego (mimo wszystko)
generalnie nie jestem fanką takiej kreski, muzyka mnie bardzo rozczarowała (oprócz openingu i endingu, które są znakomite, szkoda, że [z tego co wiem] śpiewająca je już nie żyje), ale nie mogłam się oderwać od ekranu komputera! największym magnesem jest to, że każdy z tych połamańców dostał jak gdyby nową szansę, żeby się z klątwą uporać. a przynajmniej ze swoimi wadami. taką szansą stała się powierzchownie prosta i nudna Tohru. w mandze okazuje się, że sama także jest rozbita, tylko o wiele lepiej radzi sobie z ukrywaniem tego. nie wiem, czy dalsze perypetie zostaną zekranizowane, bo dalej jest o wiele bardziej drastycznie (moja granica drastyczności jest o wiele dalej postawiona, ale w porównaniu do lightowych 26 odcinków serii, te kolejne są (czyt. będą) o wiele powazniejsze w treści.
w obronie trójkąta Kyou‑Yuki‑Tohru: ci dwaj zawsze musieli o coś współzawodniczyć, nawet podświadomie, to logiczne, że obaj w jakiś sposób starają się o Tohru.
w obronie Kyou- doskonale rozumiem jego agresywność, użalanie się nad sobą i zwątpienie w miłość (każdą). a z drugiej strony- uważam go za silniejszego niż Yuki, który został odrzucony tylko (aż) przez brata, nie przez cały świat.
Jakie instynkty się we mnie obudziły po skończeniu Fruits Basket...
Cieszę się. Naprawdę się cieszę, że to się kończy tak jak się kończy. Nastawiłam się na Bóg wie co, tymczasem rzeczywistość okazała się jaśniejsza, lżejsza i paradoksalnie przez to dużo bardziej zaskakująca. Ale lubię być tak zaskakiwana. Jestem w nastroju bardzo radosnym po obejrzeniu Fruits Basket. Bo to co zobaczyłam, mimo nierozwiązania praktycznie wszystkich wątków, bardzo mi się spodobało. Ale żeby mi chronologia nie leżała, kwiczała i dostawała konwulsji pójdę po kolei.
kliknij: ukryte Na początek powiem, że to jest wspaniała komedia. Od początku wiedziałam, że Shi‑chan i Ayame będą moimi ulubionymi bohaterami ( Shi‑chan po obejrzeniu pierwszego odcinka, Ayame przed zobaczeniem niejako w naturze). Oboje są absolutnie genialni i to przez nich głównie dostawałam konwulsji ze śmiechu ( „you” Shigure, które mówił do Hatoriego w rozmowie telefonicznej, gdy podejrzewał go o niecne plany wobec Tohru było zabójcze, musiałam na 5 minut przerwać oglądanie i nie mogłam się uspokoić ) Część zasług w tej mierze należy do Ritsu ( ja nie wiem co w tym jest, ale po zobaczeniu jego matki nie powinnam się śmiać w 23 odcinku, prawda jest taka, że cały ten odcinek przepłakałam ze śmiechu…) To jest pewne, że świetnie się bawiłam oglądając to anime.
Żeby poważniej było przejdę do postaci (poważnie będzie dopóki nie dojdę do Shigure… ). Bardzo podobają mi się postacie Fruits Basket. Wszystkie są naprawdę fantastycznie wykreowane. Chociaż troszkę było męczące, że prawie wszyscy mieli jakieś skrzywienia psychiczne na tle klątwy, albo ogólnie mieli jakieś skrzywienia ( przyjaciółki Tohru, Motoko, cały fanklub Yukiego ). Jednak poza Kyo, byli w tym całkiem przekonujący i do mnie „przemawiali”. Najbardziej podobali mi się Shigure, Ayame, Hiro i Yuki. Shigure spodobał mi się od pierwszego kopa bo lubię manipulantów z poczuciem humoru i takim więcej oportunistycznym stosunkiem do życia. Nie chciałabym takiego znać w normalnym życiu ale uwielbiam w anime. Shigure jest cyniczny i egoistyczny ale nie jest egocentrykiem. Posiada jakiś czar, urok, coś co sprawiło, że naprawdę go polubiłam ( humor odegrał w tym niebagatelną rolę i nie mam tu na myśli tylko zabawnych konsekwencji jego postępowania, on ma własne poczucie humoru, które mnie zachwycało. Podobało mi się szalenie to jak on się bawił innymi i w jaki sposób podchodził do życia ), tak mocno jak tylko potrafię lubić ulubionego bohatera. Podobało mi się też to, że mimo tego że był on niepoważny to całkiem inteligentny i doskonale potrafił przewidzieć co się stanie, był fantastycznym obserwatorem. Poza tym wszystko spływało po nim jak po kaczce, był skończonym oportunistą. Ale i to mi się w nim podobało. Takie małe zboczenie. Ja też sobie zadaję pytanie, dlaczego kolejny mój ulubiony bohater to degenerat. Aporpos degeneratów, Ayame… Jak książki kocham nie wiem za co go lubię. Może dlatego że jesteśmy spod tego samego znaku ? Chociaż osobiście wolę psy ( to też był argument in plus dla Shi‑chana ). No i on też nie oparł się posiadaniu jakichś problemów ( nie mówię o tym, ze nawet sama sobie musiałam udowadniać jego męskość), nota bene Shi‑chan jest jedyny który ich nie ma, Shigure jest beztroski, ewentualnie ma problemy z władzą zwierzchnią, chociaż jego to tak cholernie bawiło, że nie wiem czy można to określić mianem problemu… . Relacje Ayame z Yukim ( a ja wiedziałam że on w tym sklepie wywinie jakiś numer, wiedziałam ! Po oczach mu było widać ! Mimo całej tej przemowy )nie należały do najprostszych. Pewnie mi jeszcze potem przyjdzie do głowy coś na jego temat ( o tym jak go poznali nie będę pisać, bo jest to dla mnie nieprzyjemne wspomnienie. Ja podczas tego odcinka nieopatrznie coś jadłam i przez tego gada ( o cholera, pierwszy raz udało mi się użyć tego słowa w tak idealnym kontekście !) się mało co nie udławiłam, potem już przestałam jeść podczas oglądania, inaczej przez Shi‑chana byłabym martwa kilkanaście razy ). Teraz Hiro. Na początku myślałam, że go zatłukę. Ale wtedy gdy pomyślał pod tą budką z lodami „If I'm not” [be a prince for Kisa] polubiłam go i wtedy zdałam sobie sprawę, że chyba najbardziej. Bo jakby nie było on miał całkowitą rację. Poza tym dawał w kość Kyo, którego niezbyt lubię. No i chłopak jest szalenie do mnie podobny charakterowo, tylko ja aż taka zołza to nie jestem. Lubię go, zdecydowanie. Yuki. O nim mogłabym napisać sporo ! Nie mogłam o nim przez całą serię myśleć inaczej jako o duchu. Nie wiem skąd mi się to wzięło ale ilekroć go widziałam tylekroć na myśl przywodził mi ducha. Powiem to od razu, ubóstwiam szczury. Lubię go za to, że ze wszystkich miał najgorzej. Miał cholernie wielki problem, musiał radzić sobie z nim sam i jednocześnie nie mógł pokazywać tego na zewnątrz. Jego stoicyzm mnie zaintrygował. Jak odkryłam co się kryje za tym stoicyzmem, że on jednak ma charakter polubiłam go całym sercem. Za wszystko co przeszedł i za to jak sobie z tym radził. W miarę poznawania go, jego przeszłości budziła się we mnie coraz większa sympatia. Cholernie polubiłam Yukiego za całkształt. Kyo. Kyo nie lubiłam. Irytował mnie. Po ostatnim odcinku trochę zmieniłam zdanie na jego temat ( no dobra, serce rozpłynęło mi się, gdy zobaczyłam Kyo jako dziecko, jako płaczące dziecko, to jest moja słabość, jestem agresywna jeśli widzę że ktoś doprowadza do płaczu dziecko, chyba nie jest ze mnie aż tak nieczułe drewno za jakie się miałam po tych kilkunastu odcinkach, gdy nie czułam nic ciepłego, a raczej irytację i zero jakichkolwiek instynktów. Teraz zrozumiałam o co chodziło w recenzji Avellany. ). Ale i tak wkurzał mnie strasznie swoją postawą pt. " a ja mam wszystko gdzieś”. I teraz finał, czyli Tohru. Po 23 odcinku, gdy mówiła do Ritsu nareszcie odczułam do niej sympatię. Nagle dotarło do mnie, że wszystko co ona mówiła miało swój sens ( pomijam że było strasznie patetyczne, wzruszające itd, i że nie mogłam znieść tego ciągłego oczarowywania każdego z Sohmów przez te jej „przemowy” ) i że to wszystko było całkiem niegłupie. Dalej uważam że jest rozmamłana ( czego dowiodła w ostatnim odcinku )ale jakaś malutka sympatyjka się we mnie obudziła.
Denerwował mnie wątek romantyczny, chociaż ciężko go tak nazwać ( jedyna scena którą ja uznałam za uroczą i jako tako romantyczną, i która nota bene podobała mi się szaleńczo to gdy Hatsuharu podpuścił Tohru żeby powiedziała do Yukiego Yuki‑kun, a potem reakcja szczurka, moja ulubiona dla mnie bardo ciepła, sympatyczna scena ). Trójkąt Tohru Kyo Yuki, mnie doprowadzał do białej gorączki. Dlaczego ? Ano dlatego, że Yukiemu od biedy mogłam znaleźć motyw żeby się Tohru zachwycać, ale jako żywo nie mogłam tego samego zrobić z Kyo. Sypał mi się mój o nim obraz. Dlatego do teraz uważam, że Kyo był nieprzekonywujący. Jego działania wg mnie było trochę pozbawione sensu. Dla mnie sprawiał wrażenie aktora wyjątkowo niezadowolonego z roli, którą przypadło mu grać. Jakby mi ktoś jak wyjątkowo tępej krowie na miedzy ( chociaż nie wiem czy tego typu wyrażenie w kontekście Fruits Basket jest politycznie poprawne, Hatsuharu był naprawdę czarujący, nawet jego Evil alterego ) powiedział czemu do cholery ta ruda furia się tak zachowywała to kto wie może bym go i polubiła. Póki co, nie lubię. Mimo że mam osobistego fijoła na punkcie rudych kotów i rudych panów także.
Jeszcze co do zakończenia. W zasadzie nie było żadnego zakończenia, ale nie martwi mnie to szczególnie. Dużo bardziej zdenerwowało mnie zakończenie Ouran niż Inuyashy czy Fruits Basket właśnie. Bo w zanadrzu mam mangę i będę mogła sobie spokojnie o nich dalej czytać. Będzie mi brakowało głosów ( Shi‑chan, Shi‑chan ! )ale jakoś dam radę. Co do klimatu zakończenia, owszem było ono dramatyczne ale nie aż tak strasznie. Dla mnie było zupełnie niezłe i podobało mi się ( mimo że tak żywiołowej nienawiści jak do Akito nie czułam do nikogo, jej pojawianie się podnosiło mi ciśnienie, i to znacznie ). Wątek mistrza Kyo, samego Kyo też był jak dla mnie ciekawy i interesujący, chociaż żebym się specjalnie ekscytowała to nie powiem. Paradoksalnie najbardziej podobał mi się z tego wszystkiego Yuki.
A jeszcze aporpo ogólnych wrażeń z anime. Miałam wrażenie że twórcy mieli za mało odcinków i wszystko musieli upychać na szybko. Postacie pojawiały się i w następnej chwili znikały, by mogły pojawić się nowe. Jakoś tak pusto było. Nie było żadnej kontynuacji historii tych bohaterów. Odniosłam wrażenie, że wielka Tohru uzdrowiła ich i oni dalej, nieskalani, żyli sobie długo i szczęśliwie. Co do kreski i muzyki, kreska jeszcze uszła ( na litość co oni mieli z tymi oczami, kompleks jakiś ?! ), ale muzyka była straszna. Obejrzałam tylko raz opening i ending i więcej nie dałam rady.
Ogólnie całe anime naprawdę cholernie mi się podobało. Ulgę przyniosła mi myśl, że jednak jestem kobietą ( instynkty ). Shi‑chan ( ja się nie mogę odzwyczaić od nazywania go tak, gdy powiedział do Kagury, że powinna go teraz nazwać Shi‑chan you pervert i dać mu w łeb, za to co mówił ) dostarczał mi wespół z Ayame ogromnej radości, Yuki, Kyo i Tohru też, ale w mniejszym stopniu. Tohru dawała do myślenia mimo ze była dziecinna, infantylna, bezcharakterowa i rozmamłana gorzej niż Werter. Słowem naprawdę warta obejrzenia pozycja. I przepraszam po raz kolejny szanowną moderację za kłopot w postaci makabrycznie długiego komentarza ( aż mnie skręca teraz żeby wykrzyczeć coś a'la Ritsu… ).
Mam ochotę pisać jeszcze dużo więcej i mam wrażenie że i tak sporo z tego co chciałam napisać nie napisałam, ale nie szkodzi. Już i tak tego za dużo, a korektorką radosnej twórczości własnej jestem dosyć marną.