
Komentarze
Ghost in the Shell 2.0
- Upadek : X-Tech : 26.08.2015 18:26:48
- przygnębiający : mmx : 19.11.2013 02:54:15
- Duch i... mrok : Hitori Okami : 12.10.2011 23:09:32
- komentarz : Nikodemsky : 29.09.2011 01:04:59
- komentarz : Hitori Okami : 26.09.2011 21:20:37
- komentarz : proboszcz : 26.09.2011 20:21:23
- komentarz : Hitori Okami : 26.09.2011 20:13:12
- komentarz : Krzych Ayanami : 8.07.2011 17:34:03
- komentarz : ☻ : 7.07.2011 12:15:51
- Re: Słowo do recenzji : Hitori Okami : 6.07.2011 23:06:57
Upadek
przygnębiający
filmy są o czym innym – pierwszy ghost to był zachwyt siecią, niezbadanymi możliwościami, nieskończonością sieci, 2ga część to chłodne spojrzenie na to jakim ona jest straszliwym więzieniem i że nic nie odbywa się bez ponoszenia kosztów w wymiarze bardzo ludzkim – po latach empirycznie jako społeczeństwo to sprawdziliśmy – więc trudno to nazwać remakiem. Pewna część pokolenia lat 80 – jego zachwyt wtedy i jego refleksja po latach, bez krzty emo. Słaby film to nie jest, ale przygnębiający okrutnie.
Duch i... mrok
W „Blade Runnerze” replikanci za wszelką cenę starają się przedłużyć swój żywot, ponieważ mają świadomość faktu, że wraz z upływem „terminu ważności” przestaną istnieć. Nie: „umrą”, tylko właśnie przestaną istnieć, ponieważ nikt (nawet oni sami) nie ma wątpliwośći, że czegoś takiego jak dusza nie posiadają. Czy względny spokój ludzi na myśl o śmierci nie bierze się stąd, że chociaż podświadomie mają nadzieję na jakąkolwiek inną formę bytu na tzw. „tamtym świecie”?
Pani mjr Kusanagi przechodzi odwrotną drogę. Z faktu posiadania „ducha” przez maszynę wywodzi wniosek (poprawcie mnie, jeśli się mylę), że niewiele różni człowieka od inteligentnej maszyny. A zatem tzw. „duch” jest wytworem samej inteligencji, a nie bytem „przybyłym” z zewnątrz. Ale czy to podważa istnienie duszy jako takiej? Może warunkiem posiadania inteligencji (nawet tej sztucznej) jest równoczesne posiadanie duszy? Może właśnie dlatego człowiek nie jest w stanie stworzyć inteligentnych maszyn? A może, gdyby je jednak kiedyś stworzył, znaczyłoby to po prostu, że mają duszę, jak Władca Marionetek?
PS GitS'a oglądałem dość dawno, więc z góry przepraszam, jeśli coś pomieszałem.
Ugh...
1. Dźwięk nie jest taki sam jak we wcześniejszej wersji filmu, został zremasterowany. Tuzem udźwiękowienia nie jestem, ale GitSa oglądałem parę razy i muszę powiedzieć, że to akurat wyszło nowej wersji na plus (jedyny plus tej wersji). Zmieniono też jak przeczytałem w komentarzach poniżej głos Puppet Mastera (nie lubię oglądać wersji 2.0 i albo ten dość istotny szczegół nie rzucił mi się w oczy, albo o tym nie pamiętam).
2. Autorzy pobawili się odcieniami grafiki i poziomowaniem dla scen w 2D. Wygląda to dość tragicznie.
Ocena autora adekwatna do zawartości. Lepiej obejrzeć oryginał w hd. Może dodadzą kiedyś nową ścieżkę dźwiękową.
Jednak spojrzałem na to od strony artystycznej wizji twórczej (pełno tego w Innocence). Dzięki temu już nie czułem takiego niesmaku.
Za kilka lat chcąc znowu obejrzeć ten film z pewnością wybiorę jednak pierwotną wersję.
Tobie zaś Krzychu Ayanami chyba dolega coś z oczami, jeśli twierdzisz, że GitS na BD wygląda koszmarnie.
Pierwowzór
Przesadzasz...
Naprawdę przesadzasz z tak niską oceną. Przecież to nadal ten sam genialny film z zaledwie kilkoma scenami CG. Mi również się one niezbyt podobały ale nie skrzywdzę jednego z i tak najlepszych filmów jakie Japończycy wyprodukowali, tak niską oceną tylko dlatego, że kilka scen zrobiono w niezbyt udanej grafice komputerowej… ba, część mi się nawet spodobała (choćby motyw wynurzania się Motoko z głębi morza). Owszem cały film wyglądałby lepiej gdyby go zremasterować bez scen CG bądź pójść w drugą stronę i cały film zrobić w taki sposób ale mimo to, oglądanie sprawiało mi tyle samo przyjemności co oglądanie oryginału z 95r. Uważam, że zbyt surowo oceniłeś ten remake.
Nie obrażaj pan! ;)
Komentarz ze spoilerami.
Gdzieś wyczytałem, że „niektóre” sceny zostały przedstawione w 3D. Oczywiście musiał to być moment, w którym bohaterka świeci przed widzem tym, czym ją natura (wróć, technologia) hojnie obdarzyła. I nie mówię tu o błyszczącym uśmiechu. Nie to żebym miał coś do nagości w GITSie, ale IMO lepiej prezentuje się ta kreskówkowa niż próbująca udawać realistyczną. Ta oraz reszta scen w trójwymiarze prezentują się marnie (nawet już pomijając moją niechęć do 3D).
Mają też podobno miejsce zmiany w udźwiękowieniu, cóż, ja ich (poza jedną naprawdę chamską, ale o tym niżej) nie wychwyciłem. Nie twierdzę, że ich nie ma, tylko po prostu każdy przeciętny widz ich nie wychwyci. No, chyba, że włączy sobie na drugim komputerze oryginalnego GITSa i będzie porównywał w trakcie seansu. Jedyną zmianą, która rzuca się w uszy (i przy okazji je trochę kaleczy) jest męski głos Władcy Marionetek. Brzmi on koszmarnie i nie pasuje, nie wspominając o tym, że nie ma on po prostu sensu. W końcu rezydował on w ciele żeńskiego androida i korzystał z jego syntetycznych odpowiedników strun głosowych, które raczej nie były typu męskiego. Jego „męska świadomość” chyba nie ma tu nic do rzeczy.
Tak więc lepiej obejrzeć sobie oryginalnego GITSa (w HD jeśli już ktoś chce lepszą grafikę). Ocena z mocnej 8 spada na marne i litościwe 5.