Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

4/10
postaci: 5/10 grafika: 7/10
fabuła: 4/10 muzyka: 8/10

Ocena redakcji

4/10
Głosów: 2 Zobacz jak ocenili
Średnia: 4,00

Ocena czytelników

5/10
Głosów: 14
Średnia: 5,29
σ=1,44

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (kapplakk)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Metal Skin Panic Madox-01

Rodzaj produkcji: seria OAV (Japonia)
Rok wydania: 1987
Czas trwania: 45 min
Tytuły alternatywne:
  • Madox
  • メタルスキンパニック MADOX-01
Widownia: Shounen; Postaci: Policja/oddziały specjalne, Uczniowie/studenci; Rating: Przemoc; Miejsce: Japonia; Czas: Przyszłość; Inne: Mechy
zrzutka

Młody mechanik wybiera się na randkę w mechu, który przypadkiem znalazł się w jego warsztacie. Kolejna sztampowa i słusznie zapomniana produkcja z lat osiemdziesiątych.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: GLI

Recenzja / Opis

Armia właśnie zaprezentowała swoje najnowsze dziecko. Madox­‑01 to potężny robot pilotowany przez człowieka, potrafiący w pojedynkę rozprawić się z całym oddziałem wojska. Supernowoczesna jednostka jest niewątpliwym sukcesem odpowiedzialnej za jej powstanie Ellie Kusumoto, która osobiście zaprezentowała po raz pierwszy możliwości nowo powstałej broni. Wkrótce pojawia się jednak problem: podczas transportu jednostki dochodzi do wypadku, po którym Madox znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Zupełnie przypadkiem trafia on w ręce Koujiego Sugimoto. Chłopak jest umówiony na mieście z piękną Shiori Nagurą, ale dziwne znalezisko absorbuje go na tyle, że po chwili jest już za sterami robota. Okazało się, że dużo łatwiej było wsiąść niż wysiąść, Kouji postanawia więc udać się na miejsce spotkania z Shiori swoim nowym środkiem transportu. Nie może jednak wiedzieć, że wojsko namierzyło już zgubę i zamierza odzyskać Madoxa z powrotem, niekoniecznie uciekając się do metod pokojowych. Wśród przybyłych do Tokio żołnierzy jest porucznik Kilgore, zimny i bezwzględny, znany na całym świecie wojak sił pancernych.

Kiedy zabrałem się za oglądanie Madoxa, nurtowało mnie standardowe pytanie: czy to science­‑fiction sprzed lat jest na tyle dobre, aby w roku 2011 miło spędzić przy nim czas? I nie powiem, pierwsze minuty są naprawdę obiecujące. Anime jest klimatyczne i przyjemnie „old­‑schoolowe”. Szybko poznajemy głównych bohaterów i równie szybko zawiązuje się akcja. Czterdzieści minut to wszak trochę za mało, żeby bawić się w przydługawe wstępy. Po zachęcającym początku szybko jednak zdałem sobie sprawę z tego, że z perłą z lamusa raczej nie mam do czynienia. Sięgając po takie nieznane produkcje sprzed lat zawsze mam nadzieję, że trafię na coś wartościowego. I bardzo często przypominam sobie o pewnym powiedzeniu: „nadzja matką głupich”…

Ale od początku. A może nie, od końca. Oprawa techniczna. To ona stanowi pierwszą barierę, jeśli chodzi o tytuły mające na karku więcej niż dwadzieścia lat. Wielu widzów, zwłaszcza tych młodszych, widząc taką grafikę i słysząc tego typu muzykę z góry skreśli tę pozycję ze swojej listy (i nie powiem, żeby w tym przypadku było to wielkim błędem). A jeśli ktoś, tak jak ja, lubi anime z tamtej epoki? Cóż, powodów do zachwytu również nie będzie. Głównie ze względu na ubogą animację, chociaż i pięknych krajobrazów tutaj nie uświadczymy. Na szczęście postaci narysowane są z większą dbałością i prezentują się dobrze. Biorąc pod uwagę, że nie mamy do czynienia z serią telewizyjną, mogło być jednak lepiej. Klimatyczny początek natomiast to w głównej mierze zasługa muzyki. Pierwsze, bardzo pozytywne wrażenie zostaje jednak zatarte przez późniejsze utwory, które nie są złe, ale zdecydowanie słabsze – i „rozmiękczają” nieco atmosferę. Poza tym motyw, który towarzyszy zawsze Shiori, to szczyt kiczu w najgorszym z możliwych wydaniu. Summa summarum, oprawa audiowizualna na pewno nie jest elementem, który nadrabia za resztę (o ile w 2011 roku jest to w ogóle wykonalne). Skoro tak, to wypadałoby, żeby reszta nadrobiła za oprawę. I tu, niestety, zaczynają się schody.

Sklecenie scenariusza do tej produkcji z pewnością nie było jej najistotniejszym elementem. Armia tworzy superrobota, którego gubi w transporcie i musi go odzyskać. Młody chłopak, który go przypadkiem znajduje, postanawia go sobie trochę „poużywać”, jednak nie wie do końca, co i jak. Nabranie wprawy zajmuje mu jednak kilka chwil (skąd my to znamy?). Szybko zostaje wciągnięty w konfrontację z wojskiem, więc nie ma rady – w tempie ekspresowym musi stać się mistrzem pilotażu. Aha, mamy też dziewczynę, której jedynym zadaniem jest wzdychać do Koujiego, kiedy ten jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Banał goni banał i trudno w fabule znaleźć jakieś jaśniejsze punkty. Zakończenie jest oczywiście w stu procentach przewidywalne.

Postaci? Niestety, tu też nie jest najlepiej. Zacznijmy od głównego złego, czyli porucznika Kilgore’a. Typowy, sztampowy, silny i bezwzględny wojskowy bez uczuć, którego jedynym celem jest siać zniszczenie. Oczywiście nikt nie może mu w kaszę dmuchać, więc przegrana w wirtualnym pojedynku z Madoxem to rzecz, wobec której nie może przejść obojętnie. Jego jedynym celem staje się zniszczenie robota. Aby tego dokonać siada za sterami najnowszego, jednoosobowego modelu czołgu (moim zdaniem ów czołg to lekkie nieporozumienie jeśli chodzi o projekt) i rusza do akcji. Ellie, twórczyni Madoxa, to zupełne przeciwieństwo Kilgore’a. Mówiąc krótko, skoro porucznik sił pancernych jest nieskazitelnie zły, ona musi być nieskazitelnie dobra. Stara się więc znaleźć pokojowe rozwiązanie całego zamieszania. A główny bohater? Również jest pacyfistą, ale umiarkowanym – zdarza mu się przytrzeć komuś nosa, kiedy trzeba. Prezentuje się chyba najlepiej, bo to po prostu normalny nastolatek. Główną zaletą tych trzech nieskomplikowanych postaci jest to, że nie denerwują widza. Dzięki temu można spokojnie dotrwać do końca historii. O postaciach drugoplanowych nie ma sensu wspominać, gdyż są mało istotne.

Zapewne większość czytających ten tekst po przebrnięciu przez ostatnie akapity zastanawia się teraz, czy anime to jest całkowitą kompromitacją. Odpowiedź brzmi: nie. Jeśli znajdzie się ktoś, kto lubi starą kreskę, nie przeszkadzają mu schematyczni do bólu bohaterowie i kiepska fabuła, a przy tym jest nastawiony tylko na akcję i lubi mechy szalejące w centrum miasta, jest to anime, które obejrzy z większą lub mniejszą przyjemnością (i wówczas może dorzucić do oceny końcowej jedno lub dwa oczka). Pozostałym odradzam, jest wiele znacznie lepszych tytułów. W każdym razie wszyscy ci, którzy podobnie jak ja zdecydują się zerknąć na Metal Skin Panic Madox­‑01, w ciągu czterdziestu minut otrzymają odpowiedź na pytanie, dlaczego dzisiaj jest tak niewiele osób, które ten tytuł kojarzą.

kapplakk, 8 kwietnia 2011

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: AIC (Anime International Company)
Projekt: Hideki Tamura, Kimitoshi Yamane, Shinji Aramaki
Reżyser: Shinji Aramaki
Scenariusz: Shinji Aramaki
Muzyka: Ken Yajima