x
Tanuki.pl korzysta z plików cookie w celach prowadzenia
reklamy, statystyk i dla dostosowania wortalu do
indywidualnych potrzeb użytkowników, mogą też z nich korzystać współpracujący z nami reklamodawcy.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Szczegóły dotyczące stosowania przez wortal Tanuki.pl
plików cookie znajdziesz w polityce prywatności.
Niestety po ang Anime lubię w oryginalnej ścieżce dźwiękowej szkoda że nie widziałem ninja scroll w oryginalnej ścieżce i vampire Hunter d blood lust mam na VHS po ang z polskim lektorem ale i tak obejrzę te produkcję po ang co to jest 40 min gdy np monster ma 74 odcinki itp itd
Powiem tak, nie pamiętam ile podobnych produkcji widziałam w życiu, ale sporo tego było. Cóż, można powiedzieć, że specjalizuję się w OVA złotej ery VHS. I na tle innych podobnych filmów, ten wypada dobrze. Tak właśnie, dobrze. Nie bardzo dobrze, nie przeciętnie i nie słabo. Jest zwarty, zabawny, z sporą ilością akcji i sympatycznym głównym bohaterem. Jasne, realizmu tu za grosz, ale tak się wtedy kręciło. I nie tylko anime, ale i filmy aktorskie. Te wszystkie kretyńskie akcyjniaki, żeby wspomnieć chociaż „Die Hard” i jego klony. Herosi przypakowani do bólu zębów, miliardy trupów – patrz Komando, zniszczenia idące w tysiące i czarno‑białe, ale charyzmatyczne postacie. Ważne by było głośno i wesoło. Takie były czasy, taki klimat i tak się produkowało.
Oczywiście, dla współczesnego widza Madox to tylko ramotka, nie warta nawet zerknięcia, ale dla miłośników staroci może nie „perła z lamusa” i „musisz‑to‑zobaczyć”, ale na pewno przyjemne 40 minut i niezła głupawka.
Ja daję solidne 6/10.
P.S.
Gdyby nie data produkcji, powiedziałabym że anime jest z początku lat 90‑tych, projekt postaci, płynność animacji, mechadesign sprawiają wrażenie około 5 lat młodszych, niż są w rzeczywistości, a to spory plus. I zaznaczam, że anime oglądałam z angielskim dubingiem, i nawet on nie popsuł mi zbytnio frajdy z oglądania (no, może poza głosem ukochanej głównego bohatera – reaguję alergią na taki sposób intonacji i mówienia).
Ten tytuł mnie po prostu rozbroił. A już szczególnie scena gdy Kouji wpada swoim pancerzem bojowym do sklepu, rozwala szybę i kawał ściany i jakby nigdy nic kupuje sobie gotowy posiłek do odgrzania w mikrofalówce. Coś pięknego. Fabuła a zwłaszcza sceny na mieście wywoływały u mnie radosną głupawkę. A odmóżdżenie głównego bohatera jest po prostu patologiczne…
Film całkiem fajny, a projekt mecha, a raczej power armora, do dziś jest jednym z lepszych i najbardziej realistycznych wizerunków tego typu maszyny, kliknij: ukryte poza skrzydłami tnącymi samochody i ciągłym „szybowaniem”. Najgorszym elementem są bohaterowie, a konkretnie dwóch z nich: Kilgore i Kouji, ten pierwszy całkowicie nie pasuje do filmu aspirującego do realizmu. Sztampowy psychol nie miał by racji bytu na polu walki, bo jako żołnierz swoim zachowaniem narażałby swoich towarzyszy broni i szybko by wyleciał ze służby, a jako najemnik nigdy nie znalazłby roboty, bo klienci baliby się, że sami mogą dostać od niego kulkę… chyba że brali by go do misji terrorystycznych, bo tylko jako kryminalista pasował by charakterem. Odnośnie Koujiego, to nie wiem jak głupim czy naiwnym trzeba być, by myśleć, że (jakby nie patrzeć) kradnąc tajny wojskowy sprzęt, obnosząc się nim po mieście robiąc do tego demolkę, uciekając przed żołnierzami, a nawet ich atakując i na końcu kliknij: ukryte zabijając człowieka (którym Kilgor prawdopodobnie był) tylko po to by zdążyć na randkę, uniknie się konsekwencji. 10 minut spóźnienia na randkę zamienił na 10 lat w pierdlu, ręce aż opadają. PS. Odnośnie faktu że poza Ellie (która jakby go nie wydała, sama wykazałaby się głupotą i została kryminalistką), nikt z wojska nie widział jego twarzy, to wystarczy, żeby odpowiednie służby wyznaczyły nagrodę za informację o pilocie, to od razu znalazłyby się niejeden świadek kliknij: ukryte Koujiego wpieprzającego hamburgery w Madoxie, chętny do podania rysopisu.
Jest na YouTube
Oczywiście, dla współczesnego widza Madox to tylko ramotka, nie warta nawet zerknięcia, ale dla miłośników staroci może nie „perła z lamusa” i „musisz‑to‑zobaczyć”, ale na pewno przyjemne 40 minut i niezła głupawka.
Ja daję solidne 6/10.
P.S.
Gdyby nie data produkcji, powiedziałabym że anime jest z początku lat 90‑tych, projekt postaci, płynność animacji, mechadesign sprawiają wrażenie około 5 lat młodszych, niż są w rzeczywistości, a to spory plus. I zaznaczam, że anime oglądałam z angielskim dubingiem, i nawet on nie popsuł mi zbytnio frajdy z oglądania (no, może poza głosem ukochanej głównego bohatera – reaguję alergią na taki sposób intonacji i mówienia).
:):):)
PS. Odnośnie faktu że poza Ellie (która jakby go nie wydała, sama wykazałaby się głupotą i została kryminalistką), nikt z wojska nie widział jego twarzy, to wystarczy, żeby odpowiednie służby wyznaczyły nagrodę za informację o pilocie, to od razu znalazłyby się niejeden świadek kliknij: ukryte Koujiego wpieprzającego hamburgery w Madoxie, chętny do podania rysopisu.
Ocena ode mnie: 7/10 tylko ze względu na Madoxa.