Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Zapraszamy na Discord!

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

6/10
postaci: 6/10 grafika: 8/10
fabuła: 5/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 13 Zobacz jak ocenili
Średnia: 5,69

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 590
Średnia: 6,62
σ=1,76

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Dusia)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Black★Rock Shooter [2010]

Rodzaj produkcji: seria OAV (Japonia)
Rok wydania: 2010
Czas trwania: 52 min
Tytuły alternatywne:
  • ブラック★ロックシューター [2010]
zrzutka

Krótkie anime, które swoje pochodzenie zawdzięcza piosence, pewnym ilustracjom i figurce. Sprytny marketingowy ruch czy całkiem sympatyczna opowieść o przyjaźni?

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Piotrek

Recenzja / Opis

Zanim zacznę mówić o samym dziele, wypada mi krótko wspomnieć o jego genezie, wygląda ona bowiem na bardziej interesującą niż ono samo. Mianowicie pewien facet o pseudonimie huke stworzył ilustrację przedstawiającą żeńską postać. Jego kolega z zespołu zainspirowany ową pracą skomponował utwór muzyczny. Kapela to zresztą niezbyt zwyczajna choćby i dlatego, że za wokal odpowiada tam znany w fandomowym światku syntezator Vocaloid (a dokładniej Miku Hatsune, czyli jedna z postaci wymyślonych na jego potrzeby). Następnie stworzono teledysk i ogłoszono, że powstaje film animowany. Jako że grupka fanów wspomnianego programu (a raczej otoczki związanej ze stworzonymi dla jego potrzeb projektami postaci) jest dosyć pokaźna, wokół całego pomysłu zrobiło się głośno. W końcu, po kilkukrotnym przekładaniu daty premiery, dzieło ujrzało światło dzienne. W tym momencie historia dobiega końca. Niestety spora część vocaloidowego fandomu (albo fanów samej Miku) uważa, że anime jest skierowane do nich. Nie wiem, jaki był zamysł twórców, ale osobiście nie widzę zbyt wielu powiązań między jednym a drugim. Trudno, może się nie znam. O tej historii dowiedziałem się dopiero przed seansem. Uznałem, że warto przekazać ją innym niezorientowanym, gdyż zmienia to nieco spojrzenie na całość. Zaznaczę jeszcze, że cała ta otoczka związana z pojawieniem się tego dzieła jest dla mnie kompletnie nieistotna i oceniam je z perspektywy zwykłego widza.

Przejdźmy już do samego anime. Historia ukazana w tej krótkiej produkcji zaczyna się w dniu rozpoczęcia roku szkolnego. Najpierw poznajemy Mato Kuroi – energiczną i pozytywnie nastawioną do życia protagonistkę. Jeszcze przed ceremonią zwraca ona uwagę na pewną dziewczynę i gdy część oficjalna dobiega końca, postanawia z nią porozmawiać. Tajemnicza nieznajoma to Yomi Takanashi, która okazuje się być sąsiadką głównej bohaterki. W taki oto niepozorny sposób rodzi się między nimi przyjaźń. Przez większość czasu obserwujemy ewolucję tej znajomości i na tym opiera się główna oś opowieści. Fabuła rozwija się spokojnie, w sposób typowy raczej dla szkolnych obyczajówek. Każda przyjaźń przeżywa jednak swoje kryzysy i tutaj także znajdzie się miejsce dla bardziej dramatycznych momentów. Zapewne dla wielu widzów ta część dzieła okaże się niezbyt ciekawa lub po prostu nudna. Trudno zaprzeczyć, że tempo prowadzenia akcji jest raczej wolne, ale mnie osobiście oglądało się to całkiem nieźle. Poza znacznym uproszczeniem (spowodowanym oczywiście krótkim czasem trwania anime), twórcy ustrzegli się większych wad i stworzyli całkiem sympatyczną opowieść.

To, o czym pisałem dotychczas, stanowi jednak tylko jedną stronę medalu. W pewnych momentach akcja przenosi się bowiem do innego świata – mrocznego, nieco psychodelicznego, a przede wszystkim całkowicie zrujnowanego. Toczą w nim walkę dwie postaci sprawiające wrażenie mrocznych alter ego głównych bohaterek. Chciałbym powiedzieć, że historia zręcznie lawiruje między dwoma wymiarami, lecz niestety nie mogę. Przez większość czasu tak naprawdę nie widzimy między nimi żadnego powiązania (poza wyglądem postaci), przez co całość stwarza wrażenie chaotycznego. Dopiero pod koniec twórcy postanowili w jakiś sposób połączyć oba światy, ale i tak pozostaje niedosyt, zwłaszcza że samo zakończenie moim zdaniem jest bardzo przeciętne. Pytania mnożą się podczas seansu, a twórcy w większości przypadków nawet nie podejmują się próby odpowiedzi na nie, przez co gros scen z „części fantastycznej” przypomina tylko efektowny zlepek obrazu i muzyki. Mamy tu więc taką mieszankę klasycznej i nawet sympatycznej (choć oczywiście wyraźnie skróconej) szkolnej opowieści o przyjaźni z dynamicznymi i nie do końca zrozumiałymi walkami w post­‑apokaliptycznym świecie. Gdy jeszcze przypomnimy sobie, że całość trwa raptem pięćdziesiąt minut, nietrudno dojść do wniosku, że wszystko staje się takie… proste i dosyć płytkie.

Wypadałoby wspomnieć coś o postaciach, tylko trudno tu o szczególnie rozbudowany opis. W realistycznym świecie mamy do czynienia z całkiem normalnymi, typowymi charakterami. Mato ma zawsze dużo energii, zdaje się podchodzić do życia na luzie, ale okazuje się być uporządkowaną osobą. Yomi natomiast stwarza wrażenie bardzo miłej, spokojnej i dobrze wychowanej dziewczyny. Nie do końca pasuje tu stwierdzenie, iż są swoimi przeciwieństwami, jednak widać tu dosyć klasyczny kontrast. W tak krótkiej produkcji nie należy oczekiwać jakichś skomplikowanych osobowości czy dokładnego przedstawienia ich przemian, lecz z drugiej strony same zachowania są zasadniczo logiczne i naturalne. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w świecie fantastycznym. Tutaj kompletnie nie wiadomo, kim są walczące postacie albo dlaczego toczą tak zawzięty bój. Można wręcz odnieść wrażenie, że twórcy po prostu chcieli pokazać te sceny, żeby fani mogli zobaczyć bohaterów znanych z wcześniejszych projektów. Pewien wyjątek stanowią jedynie wspomniane wcześniej ostatnie minuty dzieła. Wszystko sprowadza się jednak do tych wszystkich znaków zapytania i dziur w fabule, o których już wspomniałem.

Najlepiej wypada warstwa techniczna. Przede wszystkim należy podkreślić zróżnicowanie stylistyki obu światów. Realistyczny jest wykonany naprawdę bardzo ładnie i przyjemnie. Dosyć klasyczne, ale sympatyczne projekty postaci, ładne tła i przede wszystkim wyraziste i miłe kolory. Fantastyczny natomiast zwraca uwagę głównie scenografią ze zniszczonym kościołem i krzyżami na czele. Futurystyczno­‑gotyckie projekty postaci również są do niego całkiem nieźle dopasowane. Jeśli chodzi o bohaterów, to wykonanie okazuje się trochę nierówne. Wychodzą bardzo ładnie na zbliżeniach, lecz pokazywani z pewnej odległości wyglądają już nieco gorzej (moją uwagę zwróciły zwłaszcza dziwnie wykonane włosy Yomi). Animacja również prezentuje dobry poziom. Nie jest to może szczyt płynności lub dokładności, jednak ogląda się to naprawdę przyjemnie. Podobnie wygląda sprawa z pojedynkami, które wykonano w co najmniej zadowalający sposób, a dodatkowo zyskują na jakości dzięki dynamicznym ujęciom. Muzyka zasługuje na ocenę bardzo dobrą. Ścieżka dźwiękowa (początkowo prawie niesłyszalna) z czasem zwraca uwagę swoją różnorodnością. Usłyszymy zarówno mocniejsze rockowe brzmienia, jak i spokojniejsze melodie, co stanowi spory plus.

Trudno jest jednoznacznie podsumować to anime. Z której strony nie patrzeć, raczej nie spełnia ono stawianych przed nim oczekiwań. Spora grupa ludzi, która z zapartym tchem chłonęła wszystkie zapowiedzi (prawdopodobnie fani piosenki bądź całej vocaloidowej otoczki), raczej się zawiedzie. Oni spodziewali się zapewne zupełnie innego dzieła – zdecydowanie bardziej dynamicznego, nawiązującego w większym stopniu do trailera. Powiem tylko tyle, że nie warto się nim sugerować, bo można się srogo zawieść. A co z całą resztą świata, która odbiera tę produkcję po prostu jako kolejne anime? Z jednej strony zbyt wiele dziur w fabule wynikających głównie z nieumiejętnego połączenia dwóch światów, a z drugiej zwyczajna prostota nie pozwalają traktować całości jako czegoś więcej niż całkiem sympatycznie spędzonych pięćdziesięciu minut. Przy wszystkich niedostatkach fabuły myślę, że śmiało można się z Black Rock Shooter zapoznać. Słowa te kieruję zwłaszcza do osób, które nie mają w stosunku do niego zbyt wygórowanych oczekiwań (a przede wszystkim nie szukają anime opartego na dużej ilości akcji). 50 minut to niedużo i – mimo tych wszystkich niedociągnięć – warto je poświęcić, bo wykonanie stoi na wysokim poziomie i anime to ogląda się najzwyczajniej w świecie całkiem przyjemnie.

Norbi, 20 sierpnia 2010

Recenzje alternatywne

  • dusia - 27 sierpnia 2010
    Ocena: 5/10

    Opowieść o dwóch przyjaciółkach. Kiepskie OAV promujące fajną piosenkę. więcej >>>

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Ordet
Autor: Huke
Projekt: Yoshiki Takaya, Yuusuke Matsuo
Reżyser: Shinobu Yoshioka
Scenariusz: Nagaru Tanigawa, Shinobu Yoshioka
Muzyka: Ryo