Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 9/10 grafika: 8/10
fabuła: 8/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 1
Średnia: 6
σ=0

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Slova)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Aoki Ryuusei SPT Layzner

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 1985
Czas trwania: 38×25 min
Tytuły alternatywne:
  • Blue Comet SPT Layzner
  • 蒼き流星SPTレイズナー
Tytuły powiązane:
Postaci: Nauczyciele, Obcy, Uczniowie/studenci; Miejsce: Inne planety; Czas: Przyszłość; Inne: Mechy
zrzutka

Wielka i emocjonująca ucieczka grupy nastolatków, dla których przygoda życia na Marsie okazała się najgorszym koszmarem.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: 616

Recenzja / Opis

Kilkakrotnie już powtarzałem, że nie lubię mecha. Dlaczego więc raz za razem sięgam po kolejne tytuły ewidentnie reprezentujące właśnie ten gatunek i w dodatku większość oceniam dosyć wysoko? Powód jest bardzo prosty – gdybym stronił od seriali animowanych o wielkich robotach (czy też z wielkimi robotami), to automatycznie odebrałbym sobie szansę na poznanie naprawdę ciekawych i dobrych fabularnie produkcji. Takich, jak właśnie Aoki Ryuusei SPT Layzner, prawdopodobnie najbardziej wyjątkowe real­‑mecha ze studia Sunrise powstałe w latach osiemdziesiątych.

Narratorką opowieści jest Anna, czternastolatka, która wraz z kolegami z klubu naukowego rozpoczyna życiową przygodę na podległej ONZ stacji badawczej na Marsie. Jest rok 1996 i wyścig w przestrzeń kosmiczną jeszcze się nie zakończył, a Księżyc okazał się tylko półmetkiem. USA i ZSRR zremisowały, wznosząc własne placówki na Czerwonej Planecie i tym samym rozprzestrzeniając grozę Zimnej Wojny w Układzie Słonecznym. Ale i tam status quo jest nienaruszalny i, podobnie jak na Ziemi, mocarstwa najwyżej prężą muskuły. Goście i pracownicy placówki Narodów Zjednoczonych nie mają się czego obawiać, ich głównym zadaniem jest prowadzenie badań naukowych i rozbudowa infrastruktury. Ziemianie z impetem wkraczają w erę podboju kosmosu.

Oczywiście, napięcie pomiędzy ZSRR i USA jest wyczuwalne nawet 80 milionów kilometrów od Niebieskiej Planety, ale nikt nigdy nie spodziewałby się, że to właśnie tak daleko od Ziemi rozgorzeje bitwa. I na pewno do głowy nikomu by nie przyszło, że pierwszym celem ataku okaże się neutralna placówka naukowa. A jednak to nie był sen ani zwidy – w kilka chwil baza ONZ zamienia się w ruinę, ginie wielu pracowników, a także dzieci z klubu naukowego. Jednak Annie udaje się przeżyć, a wraz z nią schronienia w zgliszczach szukają jej koledzy – pewna siebie i niezależna Simone, niezdecydowany i konformistyczny Arthur, narwany i rozchwiany emocjonalnie David oraz myślący zdroworozsądkowo Rohan. Wszyscy znajdują się pod opieką doktor Elizabeth Clabery oraz kilkorga pozostałych przy życiu pracowników placówki. I jeszcze kogoś… A co, gdyby się okazało, że trwająca na powierzchni Marsa bitwa jest efektem spiskowych działań trzeciej, zewnętrznej i dotąd nieznanej siły? Oczywiście że nikt by w to nie uwierzył. Dlatego też od ściany niezrozumienia odbija się Eiji, przedstawiający się jako kosmita. Może gdyby miał zieloną skórę i czułki, okazałby się bardziej wiarygodny, ale fakt, że z wyglądu nie różni się od ludzi sprowadza jego zeznania do rangi bajki. I nic to, że do bazy ONZ dotarł w wysokiej na dziesięć metrów człekokształtnej maszynie, odpierając ataki innych jej podobnych – kto wie, co na Czerwonej Planecie testują ziemskie mocarstwa? Kontakt ze światem zewnętrznym urwał się, a Eiji wyjawia ludziom cały plan działania domniemanych Obcych. Ale czy znajdzie się wśród nich ktokolwiek na tyle odważny, by uwierzyć w nieprawdopodobną historię?

Cała pierwsza połowa Aoki Ryuusei SPT Layzner skupia się na ukazaniu ucieczki bohaterów z Czerwonej Planety. I trzyma w nieustannym napięciu, bowiem nowe niebezpieczeństwa gonią poprzednie, a zagrożeniem okazują się nie tylko prawdziwi wrogowie, lecz także skostniałe procedury i brak empatii. Grupa dzieciaków w wieku od 14 do 18 lat, postawionych w sytuacji zagrożenia życia, to prawdziwy zbiór indywiduów, które niekoniecznie się ze sobą dogadują. Dla przykładu David całą winą za sytuację, w jakiej się znaleźli, obarcza Eijiego, nawet nie starając się okazać choć odrobiny zrozumienia. Z kolei Arthur nie umie się odnaleźć, jest podatny na manipulację i zmienia zdanie zależnie od potrzeby chwili. Najmłodsza z grupy Anna wykazuje najwięcej empatii i zrozumienia wobec Eijiego, lecz ma zbyt mało pewności siebie i odwagi, by wpłynąć na kolegów. Simone to manipulantka, dzięki pewności siebie potrafi przekabacić kolegów tak, by porzucili spory i zaczęli współpracować. Nieporozumienia nawarstwiają się, a tymczasem wróg czyha na ich życie. Dzieci będą musiały szybko wydorośleć i porzucić dawne urazy, by wyjść cało z opresji. A do domu mają miliony kilometrów – to wystarczająco dużo, by przemyśleć swoje zachowanie i zmienić się na lepsze. Wiarygodne kreacje postaci i ich ciągły rozwój to zdecydowany atut Aoki Ryuusei SPT Layzner, który nie pozwala oderwać się od seansu. Bohaterowie zachowują się bardzo konsekwentnie, ale nie schematycznie, dzięki czemu każda sytuacja dostarcza nowych i szczerych emocji, a interakcje wydają się naturalne i zachęcają do śledzenia poczynań młodzieży z klubu kosmicznego. Na przestrzeni kilkudziesięciu odcinków podejście dzieciaków do siebie nawzajem i do Eijiego zmienia się diametralnie, ale największy szok wywołać może drastyczna zmiana w zachowaniu bohaterów po jednym z kluczowych zwrotów akcji. Byłem zdumiony, ale jednocześnie jestem w stanie uwierzyć, że akurat te osoby obrałyby taką, a nie inną drogę w życiu.

Równie ciekawie wypadają postaci drugoplanowe, o których także dowiadujemy się sporo, chociaż na ekranie pojawiają się nie tak często. Widz najczęściej pozyskuje informacje o nich, obserwując ich działania. Najważniejszy z tej grupy w początkowej fazie anime jest Gale – oficer oddelegowany do pojmania lub zlikwidowania Eijiego oraz zdławienia ziemskiej aktywności na Marsie. W pierwszych chwilach jego zachowanie może wydawać się nieco melodramatyczne, lecz ostatecznie niechęć do uśmiercania głównego bohatera okazuje się solidnie umotywowana i nie opiera się na sympatii, lecz na poczuciu honoru i wierze w słuszność reprezentowanej sprawy. Zupełnym przeciwieństwem tych wartości jest Gostello, kierujący się żądzą zemsty i chęcią niszczenia. O ile nie są to oryginalne i niespotykane cechy u bohaterów negatywnych, tak osobiste pobudki popychające tego brutala do działania rzeczywiście wydają się sensowne w zestawieniu z jego wojowniczym, wręcz barbarzyńskim charakterem. Na uwagę zasługuje także wydający powyższym jegomościom rozkazy Gresco. Z początku wiemy o nim jedynie tyle, że jest łysy, ma władzę i fajną pelerynę, lecz w miarę rozwoju fabuły postać ta staje się coraz mniej enigmatyczna. Nowe wydarzenia rzucają dodatkowe światło na decyzje i ciężar spoczywający na barkach Gresco, a późniejsze wprowadzenie jego narwanego i buńczucznego syna jeszcze bardziej rozbudowuje tę kreację.

Postaci trzecioplanowe, bo o takich też należy wspomnieć, jak to zwykle w ich przypadku bywa, spełniają rolę służebną w budowaniu historii i obrazu sytuacji. W większości do tej grupy zaliczyć należy wojskowych i innych Ziemian, którzy nie dają wiary uciekinierom z Marsa. Czy należy się dziwić, że poważny oficer, dowodzący flotą kosmiczną, raczej nie jest skłonny przyjąć do wiadomości, że anihilacji Czerwonej Planety nie dokonali żołnierze z przeciwnej strony Żelaznej Kurtyny, lecz kosmici? Albo że mając rozkaz rozpoznania sytuacji, stara się go wykonać? Lub też, że politycy i wojskowi oficjele starają się jak najwięcej ugrać i nie porzucają z miejsca narodowego interesu na rzecz zjednoczenia przeciw wrogom? Tak, to między innymi upór i wąskie horyzonty ludzi były największą przeszkodą dla uciekinierów z Marsa, ale jednocześnie niezrozumienie i podejrzliwość zbudowały bardzo rzadko spotykany w anime wiarygodny obraz sytuacji politycznej i militarnej. Owszem, z perspektywy widza jako obserwatora nadmierna podejrzliwość wydaje się nie na miejscu, lecz nie potrzeba się długo nad sytuacją zastanawiać, by stwierdzić, że ukazany scenariusz relacji międzyludzkich i stosowania procedur był jak najbardziej prawdopodobny.

Niestety Aoki Ryuusei SPT Layzner to kolejna produkcja, której scenarzyści dostali pstryczka w nos od producentów. Wobec tego musieli wykazać się niebywałym hipsterstwem, tworząc „Gainax ending” ponad dekadę przez powstaniem tego terminu, bowiem emisję serialu postanowiono zakończyć na 38 odcinku, a gołym okiem widać, że fabułę rozpisano na co najmniej następne dziesięć. Podobna sytuacja była w przypadku Ideona, lecz Yoshiyuki Tomino nie dorabiał pospiesznego finału serialowej historii, a po prostu ją urwał. Z kolei Aoki Ryuusei SPT Layzner ma finał, lecz nic z niego nie wynika, nie zamyka on żadnego z głównych wątków i pozostawia widza z wyrazem zdziwienia na twarzy. Tu także autorzy nie dali za wygraną i historię zakończyli w serii OAV, której dwa pierwsze odcinki stanowią streszczenie serialu telewizyjnego, zaś trzeci opowiada prawdziwy finał. Ale to materiał na inną recenzję.

Mecha… Ten aspekt w Aoki Ryuusei SPT Layzner zasługuje na szczególną uwagę, bowiem wielkie roboty w tym serialu zaprojektował nie kto inny, jak Kunio Ookawara, pierwszy w historii japońskiej animacji twórca określony jako projektant mechanizmów. Jego portfolio jest zbyt bogate, by przytaczać nawet garstkę najważniejszych pozycji, dlatego wspomnę jedynie, że to on opracował wizerunek gundamów, istniejący po dziś dzień w co najwyżej unowocześnionej, ale niezmienionej formie. Jednak wspomnienie o Gundamie w akurat tym przypadku jest dosyć nietrafione, bowiem wielkie roboty z Layznera bardziej przywodzą na myśl projekty z VOTOMS (czyli inne „dzieci” Ookawary). A w sumie to skrzyżowanie obydwu, bowiem umiejętność latania to cecha gundamów. I to chyba najlepsze porównanie, bowiem mechy w Aoki Ryuusei SPT Layzner są proste, w miarę możliwości ubogie w ozdoby i świecidełka, acz jeszcze nie surowe. Sporo w nich wystających elementów, broń dzierżą w dłoniach i zmagają się głównie w walkach strzeleckich. Wyraźnie łączą i komponują ze sobą cechy dwóch najważniejszych projektów autora. Z ciekawostek – każda z maszyn ma komputer (czy może raczej sztuczną inteligencję), rzeczywiście działający bezdusznie, jak na szanującą się maszynę przystało.

Dobrze, a czasami nawet bardzo dobrze spisuje się animacja. Sam początek anime jest wykonany starannie, chociaż zakres ruchów wielkich robotów bywa czasem niezamierzenie komiczny, zwłaszcza gdy robią beczkę. Niemniej ich pojedynki są dobrze zrealizowane, a chociaż z czasem walory wizualne Aoki Ryuusei SPT Layzner nieco się obniżają, to wciąż do poziomu nie niższego niż serie powstałe w podobnym czasie. Nawet po tym serial potrafi zaskoczyć ponownym wzrostem jakości w przypadku poszczególnych kluczowych scen czy też całych odcinków. Podwykonawstwo (czyli kwestię klatek pośrednich) wielu z nich Sunrise zlecił studiu Anime R, specjalizującemu się w tego typu mniej zauważalnej, ale ważnej pracy. Efekt okazał się niejednokrotnie wspaniały.

Jeden z założycieli Anime R, Moriyasu Taniguchi, w Aoki Ryuusei SPT Layzner zaprojektował postaci. Te doskonale wpisują się w trendy anime z lat osiemdziesiątych, bowiem łączą realistyczne twarze i sylwetki z typowymi dla japońskich rysowników naleciałościami, które nie pozwalają widzowi wątpić, że ma do czynienia z kreskówką z Kraju Kwitnącej Wiśni. Dorośli wyglądają niczym dorośli, a młodzież jak na młodzież przystało. Nie ma się o czym rozpisywać.

Udźwiękowienie starych anime to kwestia najczęściej kwitowana pobłażliwym uśmiechem, zwłaszcza w przypadku studia Sunrise, gdzie różne produkcje czerpały z tej samej puli efektów akustycznych. Aoki Ryuusei SPT Layzner na tym polu ponownie wyróżnia się pozytywnie, chociaż odgłosy zmasowanej kanonady wielkich robotów do najprzyjemniejszych nie należą. Ale dźwiękowcy odrobili pracę domową bardzo starannie, bowiem dzięki nim pierwszy raz w anime usłyszałem charakterystyczny i niemożliwy do pomylenia odgłos działka GAU­‑8/A Avenger, czyli głównego uzbrojenia samolotu A­‑10 Thunderbolt II. Detal, ale także bardzo miarodajny przykład, gdyż nawet we współczesnych seriach autorzy często nie wiedzą, jak powinny brzmieć nowoczesne karabiny systemu Gatlinga, mimo że internet oferuje masę materiałów porównawczych.

Pomimo mojej szczerej niechęci do anime rozciągniętych na więcej niż 26 odcinków, uważam seans Aoki Ryuusei SPT Layzner za dobrze spędzony czas. Zazwyczaj jestem zdania, że większości seriali nie zaszkodziłoby, gdyby streścić je w góra trzynastu częściach, lecz w tym przypadku czasu nawet zabrakło. Oprócz dopisanego naprędce i niespójnego zakończenia (przez które ostateczną oceną jest siedem, a nie osiem), widz powinien przygotować się na drastyczną zmianę atmosfery w drugiej połowie anime. Wtedy też nie sposób uniknąć skojarzeń z Hokuto no Ken z mechami.

Slova, 11 grudnia 2014

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Sunrise
Autor: Ryousuke Takahashi
Projekt: Moriyasu Taniguchi
Reżyser: Ryousuke Takahashi
Scenariusz: Akinori Endou, Fuyunori Gobu, Hiroyuki Hoshiyama, Ryousuke Takahashi, Tsunehisa Itou, Yasushi Hirano
Muzyka: Hiroki Inui