Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 7/10 grafika: 4/10
fabuła: 6/10 muzyka: 5/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 74
Średnia: 6,01
σ=2,17

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Hen Zemi

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2011
Czas trwania: 13×12 min
Tytuły alternatywne:
  • Abnormal Physiology Seminar
  • 変ゼミ
Tytuły powiązane:
Postaci: Uczniowie/studenci; Rating: Nagość; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Ecchi
zrzutka

Fetysz niejedno ma imię. To, czego nie chcesz wiedzieć o Japończykach, zobaczysz w Hen Zemi, kontrowersyjnej serii ecchi o badaczach dewiacji.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Nanako Matsutaka jest przeciętną japońską studentką. Jej życie zmienia się jednak nieprzeciętnie, kiedy dziewczyna zapisuje się na zajęcia z badania ludzkich zboczeń. Do tego czynu popycha ją – a jakże – zauroczenie kolegą ze studiów, Komugim Musashim. Nanako szybko uświadamia sobie błąd, jaki popełniła. Trafia bowiem na grupę dewiantów, którą prowadzi jeszcze bardziej zboczony profesor Kenji Meshiya. Nietrudno zgadnąć, że normalność naszej bohaterki nie jest na tych zajęciach atutem – wręcz przeciwnie. Oznacza to tylko jedno – oblany projekt za oblanym projektem oraz semestr pełen upokorzeń. Czy Nanako wybrnie z tarapatów, w jakie się wpakowała?

Nie od dziś wiadomo, że Japończycy to trudna do zrozumienia nacja. Nawet pod kątem erotyki, gdzie my, jako przedstawiciele rozpustnego i zgniłego Zachodu, powinniśmy przodować. Okazuje się jednak, że nasi skośnoocy bracia z Kraju Wschodzącego Słońca pod tym względem potrafią zawstydzić nawet Amerykanów. Gdy bliżej spojrzeć na Japonię, ilość dziwnych skrzywień na tle erotycznym nie powinna dziwić, zwłaszcza że różowy przemysł zajmuje w tym kraju drugie miejsce pod względem wartości. Echa rozmaitych zboczeń pobrzmiewają w anime, gdzie od czasu do czasu przewijają się młodo wyglądające niewiasty z niedorozwojem (albo odwrotnie – przerostem) piersi, tudzież napalone siostrzyczki i mamusie. A to dopiero czubek góry lodowej. Wśród tych bardziej niszowych fetyszy pojawiają się między innymi takie cuda, jak tsubashanpu (kobiety plujące na faceta przez pięć godzin), onara (fetysz na punkcie puszczania gazów), tudzież tamakeri (fetysz polegający na odczuwaniu przyjemności z… otrzymania ciosu tam, gdzie faceta boli najbardziej).

Ale do rzeczy. Seria powstała na podstawie mangi o tym samym tytule. Jak się można domyślić, fabuła Hen Zemi nie jest szczególnie skomplikowana. Odcinki są ze sobą powiązane bardzo luźno i opowiadają o kolejnych dniach z życia gromadki nie do końca normalnych studentów, zgłębiających tajemnice ludzkich zboczeń. Miłośnicy fanserwisu, nawet tego taniego, w tym momencie mogą przestać czytać. Poza kilkoma dekoltami i strojami pokojówek nie znajdą tu wiele, a po spotkaniu z kolejnym „toaletowym” fetyszem mogą z obrzydzeniem wyłączyć komputer. No, ale w końcu skoro ekipa zajmuje się badaniem ludzkich dewiacji, to trudno się spodziewać, że będą badać tylko i wyłącznie cycki, majtki czy pończochy. Jak to kiedyś powiedział mądry człowiek, „Interesujesz się czymś i chcesz przestać? Zacznij to studiować”. W Hen Zemi są pokazane bądź wymienione (bo ich ukazanie oznaczałoby dodanie znaczka +18) takie skrzywienia, jak wąchanie własnych gazów, oddawanie moczu w miejscach publicznych, fetysz na punkcie wydzielin skórnych płci niewieściej, czy osławione bukkake. W kwestii humoru jest równie specyficznie. Skoncentrowanie się twórców w dużej mierze na… fizjologicznych skrzywieniach wymusiło siłą rzeczy gagi z klozetu rodem, zatem humoru o moczu, pocie, łoju, czy innych wydzielinach będzie mnóstwo. Mimo to humor sytuacyjny jest całkiem niezły, dzięki głównej bohaterce, która pozostaje jedyną (w miarę) normalną osobą i odkrywanie kolejnych abominacji jest dla niej istnym gwałtem dla oczu i uszu (zresztą jej uszy też są punktem zainteresowania jednego z kolegów). Z tym że trzeba mimo wszystko mieć specyficzne poczucie humoru, bo żarty latają w tym anime bardzo nisko. Nie trzeba być również jasnowidzem, by się domyślić, że zakończenie będzie otwarte, a po dalsze przygody trzeba sięgnąć do mangi. Szkoda trochę, że potencjał nie został w pełni wykorzystany, ale może to i lepiej. Niektórych zboczeń Japończyków nie wytrzyma nawet najbardziej wytrzymały gaijin.

Jak na serię tego typu, sporą część czasu ekranowego poświęcono postaciom. I dobrze, ponieważ jest to, jak już wspominałem wcześniej, dość kontrowersyjna zbieranina studentów i profesorów, każde z własnym zestawem zboczeń. Najnormalniejsza z nich wszystkich jest Nanako Matsutaka, która w porównaniu do kolegów i koleżanek wydaje się pochodzić z innej planety. Dla niej każdy kolejny dzień na zajęciach to kolejne nowe doświadczenia i… szok za szokiem. A katuje się tak dla swojego kolegi Komugiego, w którym podkochuje się po cichu. Facet to zupełne przeciwieństwo protagonistki, Książę Zboczeń i prymus na zajęciach. Jego głównym zboczeniem jest fetysz na punkcie kobiecych wydzielin, głównie łoju, ale nie tylko. Dla wielu kobiet byłby partią idealną, ponieważ odczuwa również przyjemność z bycia… rogaczem. Miwako Mizukoshi to z kolei biuściasta masochistka lubiąca próbować nowych dewiacji. Hishiyasu Ichikawa to cierpiący na mizofobię punkrockowiec, uwielbiający filmować ludzkie zboczenia. Dla odmiany Anna Katou ma rozdwojenie jaźni, a Yesterday Taguchi żyje w toksycznym związku z pół­‑Brytyjką, Gregory Makiko. Na koniec zostawię kadrę akademicką, która wspomnianą wyżej gromadkę przebija po stokroć. Kenji Meshiya to profesor prowadzący zajęcia. Jest, delikatnie rzecz ujmując, bardzo surowy, zwłaszcza wobec Nanako, i preferuje… praktyczne podejście do studiowanego przedmiotu. Jego mentorem jest Yuuji Horii, król zboczeń, którego doświadczenie szybko (co za niespodzianka) robi wrażenie na Mizukoshi. Jako ciekawostkę podam, że profesorowie wyglądają jak znani w Japonii twórcy gier: Kenji Eno i Yuuji Horii (ten ostatni znany z serii gier jRPG Dragon Quest).

Graficznie i animacyjnie seria jest mocno uproszczona. Widać, że budżet był bardzo ograniczony, zwłaszcza że seria OAV (co oczywiste) wypada wizualnie lepiej. Nie przeszkadza to jednak w odbiorze ze względu na charakter produkcji. Opening nieco się wyróżnia, ale głównie dlatego, że nie jest nim j­‑pop. Za to obsada aktorska okazuje się dość zróżnicowana, głos podkładają tu zarówno seiyuu starszej daty, jak i przedstawiciele młodszego pokolenia. Głosu Nanako użyczyła Kana Hanazawa, która mimo młodego wieku ma już za sobą liczne role, chociażby w Kuragehime, Fractale czy Seikon no Qwaser. Zaś jeśli podczas słuchania Komugiego gdzieś w oddali zapali wam się neon „Naruto”, to macie rację. Głos podkłada mu nie kto inny, jak Akira Ishida, znany między innymi jako Gaara. Starsze pokolenie może zaś rozpoznać w jego głosie Tajemniczego Kapłana zwanego Xellosem ze Slayers i Kaworu z Neon Genesis Evangelion.

Hen Zemi to jedno z tych anime, które można albo kochać, albo nienawidzić. Trudno tylko obok niego przejść obojętnie. Szkoda, że nie wykorzystało do końca swojego kontrowersyjnego potencjału, chociaż może to i lepiej, bo trzeba by było przypiąć serii znaczek „egzotyczne hentai”. Jeśli lubisz, albo przynajmniej masz wysoką tolerancję na kloaczno­‑klozetowy humor i nie straszne ci są fetysze z pogranicza urynofilii – kupa śmiechu gwarantowana plus niszowe zboczenia Japończyków gratis od firmy. W przeciwnym razie – omijaj z daleka, zwłaszcza jeśli lubisz jeść podczas seansu. Odradzam to anime również, co może zaskoczyć, większości fanów ecchi, mimo że serię można zaliczyć do gatunku. Pokazana w Hen Zemi „odmienność kulturowa” może przerosnąć nawet skrajnych otaku. No i, co oczywiste, zbyt młodzi widzowie powinni się trzymać od tej serii z daleka. Ode mnie Hen Zemi ma siódemkę – za pomysł i przyzwoite wykonanie. Reszta może dodawać i odejmować punkty wedle uznania – to jedno z tych anime, gdzie kult gwiazdek nie ma dużego znaczenia.

Szaman Fetyszy, 19 maja 2012

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: XEBEC
Autor: Tagro
Projekt: Sunao Chikaoka
Reżyser: Takao Kato
Scenariusz: Takamitsu Kouno
Muzyka: Masaru Yokoyama