Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

7/10
postaci: 7/10 grafika: 6/10
fabuła: 6/10 muzyka: 5/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 9 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,00

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 643
Średnia: 7,92
σ=1,65

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (IKa)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Sekai-ichi Hatsukoi

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2011
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • 世界一初恋
Widownia: Josei; Postaci: Pracownicy biurowi, Uczniowie/studenci; Rating: Seks; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Realizm, Shounen-ai/yaoi
zrzutka

Jak nie dać się uwieść. Słów kilka o ciężkiej niedoli redaktora mang shoujo.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Seria Sekai­‑ichi Hatsukoi jest kolejną adaptacją mangi z nurtu boys love, autorstwa Shungiku Nakamury. Jeśli komuś zainteresowanemu tematyką yaoi i shounen­‑ai to nazwisko wydaje się znajome – to być może po samym zerknięciu na kadry pochodzące z anime skojarzy autorkę. Tak, to ta pani, która popełniła mangę Junjou Romantica, na podstawie której kilka lat temu powstał dwuczęściowy serial pod tym samym tytułem – sympatyczne anime opowiadające o perypetiach sercowych grupki panów, w ten czy inny sposób związanych z wydawnictwem Onodera i Uniwersytetem Mitsuhashi.

Tym razem głównym bohaterem nie jest student, ale osobnik już pracujący, dorosły, z pewnym doświadczeniem zawodowym i głową nabitą ideałami. Oraz straszliwym zawodem miłosnym, przeżytym w młodości, po którym przysiągł nigdy się już nie zakochać. Ritsu Onodera (lat 25), nowy nabytek zespołu Emerald wydawnictwa Marukawa, przybył tego dnia do pracy z przeświadczeniem, że czeka go świetlana przyszłość w zawodzie redaktora w dziale literatury. W końcu miał po temu predyspozycje – w wydawnictwie Onodera (zbieżność nazwisk nieprzypadkowa) współpracował z jednym z najbardziej poczytnych pisarzy, Akihiko Usamim, którego powieści nie schodziły z list bestsellerów. Niestety, praca w firmie kierowanej przez ojca zwykle wywołuje podejrzenia o nepotyzm, a fakt, że Ritsu kochał swoją pracę i wykonywał ją doskonale, nie był w stanie stłumić krążących plotek. Dlatego młody redaktor rzucił ją, chcąc udowodnić, że w innym wydawnictwie także jest zdolny do wypromowania książki, która zarobi miliony. Nie sądził jednak, że zamiast w dziale literatury, wyląduje w owianym złą sławą zespole Emerald, zajmującym się wydawaniem mang shoujo. Szefem działu jest Masamune Takano, osobnik, który po objęciu stanowiska w przeciągu roku wyciągnął tenże dział z zapaści i zamienił go w dobrze działający i sprawny zespół. „Team Emeraldo” wprawdzie traktowany jest przez inne zespoły jako zbiorowisko dziwaków, zdolnych się posunąć daleko, by osiągnąć swój cel, za to dzięki temu jest niezwykle skuteczny w działaniu i promowaniu swoich autorów. Nawet jeśli bywa to okupione doprowadzaniem się pod koniec dwudziestodniowego cyklu wydawniczego do stanu przypominającego rozkładające się zombi. Lub praktycznie podkładaniem głowy pod topór kierownictwu, gdy autor ma problem z dotrzymaniem terminu. Pierwsze godziny w nowej pracy okazują się dla Ritsu bardzo stresujące. Nie dość, że trafia nie tam, gdzie sobie zaplanował, w miejsce, gdzie współpracownicy wyglądają, jakby ich co najmniej przejechał walec (kilka razy), to od razu zostaje zgarnięty przez nowego przerażającego szefa na spotkanie z autorką. I nawet nie przypuszcza, jak to spotkanie zmieni jego życie uczuciowe. Zawodowe zresztą też.

Oprócz Takano i „nowego nabytku”, czyli Ritsu, w zespole Emerald pracuje też kilku innych panów. Yoshiyuki Hatori (lat 28) jest redaktorem prowadzącym popularnego mangaki, Chiakiego Yoshino, publikującego mangi shoujo pod kobiecym pseudonimem. Opieka wydawnicza „Toriego” obejmuje także dbanie o to, żeby Chiaki jadł cokolwiek w trakcie pracy, oraz pranie i sprzątanie… Po prostu idealna żona. Lub osoba, która jest zakochana, a jednocześnie bardzo skryta i zdecydowanie niechcąca mieszać uczuć z pracą. Z kolei jego kolega z drugiej strony biurka, Shouta Kisa, sam o sobie mówi, że nie lubi angażować się w poważniejsze związki, gdyż największą uwagę zwraca na wygląd zewnętrzny swoich partnerów. A to zwykle nie prowadzi do niczego dobrego. Tyle że co innego się zarzekać, a co innego wpaść po uszy – i zakochać się w przystojnym sprzedawcy pracującym w pobliskiej księgarni w dziale z mangami. Sam obiekt skrytych westchnień, Kou Yukina, nie ma nic przeciwko byciu tymże, zwłaszcza gdy okazuje się, że Kisa redaguje jego ulubioną serię shoujo. O trzecim członku zespołu Emerald, Kanade Mino, nie dowiadujemy się w trakcie trwania serii praktycznie nic… Bywa na ekranie, jest wspomniane, że lepiej go nie denerwować. I tyle. Może więcej zostanie wyjaśnione w zapowiadanej drugiej serii, na razie widz musi się zadowolić tym, co scenarzyści mu dali.

Z ważniejszych bohaterów występujących w serii i mających duży wpływ na fabułę oraz zachowania postaci należy także wspomnieć o Takafumim Yokozawie, przyjacielu Takano z czasów szkolnych, bardzo zazdrosnym o niego i przy każdej nadarzającej się okazji ostrzegającym Onoderę, żeby się do Takano nie zbliżał, nie angażował, a najlepiej, żeby zniknął z powierzchni ziemi. Jest jeszcze niejaki Yuu Yanase, asystent Chiakiego, który zdecydowanie liczy na coś więcej niż zwykłą przyjaźń pomiędzy nimi. W kilku odcinkach pojawia się też znany widzom Junjou Romantica Ryuuichirou Isaka, syn prezesa wydawnictwa Marukawa, mający tym razem do odegrania poważniejszą rolę, niekoniecznie pijanego błazna­‑imprezowicza, oraz kilka postaci, między innymi związanych z wydawnictwem mangaków i pisarzy, a także członków innych zespołów wydawniczych. Więcej postaci w świecie Sekai­‑ichi Hatsukoi nie stwierdzono – tradycyjnie twórcy skupili się raczej na postaciach pierwszoplanowych lub mających styczność z bohaterami, pozostali mieszkańcy miasta to anonimowy tłum, który gdzieś się przemyka w tle.

Główny wątek Sekai­‑ichi Hatsukoi oscyluje wokół zawirowań wcale­‑nie­‑związku Ritsu i Masamune, których jak się okazuje łączy wspólna przeszłość. Im właśnie poświęcono zdecydowaną większość odcinków. Z kolei życiu uczuciowemu Hatoriego i Kisy przydzielono zdecydowanie mniej czasu antenowego niż w moim odczuciu się należało. W porównaniu z Junjou Romantica bardzo brakowało mi równowagi w przedstawieniu trzech wątków romantycznych. Historie bohaterów pobocznych (a za takich uważam właśnie przez sposób ich zaprezentowania w serii), Hatoriego i Chiakiego oraz Kisy i Yukiny, zostały pokazane bardzo krótko, zwięźle i zakończone poniekąd zadowalającą konkluzją – czyli że bohaterowie będą raczej razem. Moim zdaniem – za krótko, wolałabym, żeby poświęcono im większą ilość czasu. Z kolei główna para przez cały czas nie może dojść do ładu ani ze sobą, ani ze swoimi uczuciami, a sam Ritsu zachowuje się, jakby i chciał, i się bał, cały czas miotając się po ekranie, niepewny swoich uczuć, mimo że już nawet widz jest świadom, jakie one są. Nawet pustogłowy Chiaki, który wiadomością o uczuciu Hatoriego dostał praktycznie znienacka w łeb, szybciej potrafił dojść do ładu ze swoimi uczuciami i określić, czego chce. Dodatkowo, zapewne w celu wprowadzenia większego dramatyzmu, pojawili się także konkurenci do serca wybranka, dzięki czemu wątki romantyczne wzbogaciły się o niedomówienia, nieporozumienia i próby dobrania się drugiej strony do bohaterów. Nie powiem, żeby mi się to podobało – jak stwierdziła w trakcie serii jedna z asystentek Chiakiego, w takim przypadku zawsze ktoś zostaje na lodzie, a osoba wybierająca nie zawsze ma czyste sumienie… Jednak wbrew pozorom Sekai­‑ichi Hatsukoi nie jest dramatem, mimo że sporo czasu antenowego poświęcono próbom rozwiązania przez bohaterów gnębiących ich dylematów. To nadal sympatyczna komedia obyczajowa, zawierająca sporą dawkę humoru. Występuje on jednak często w sytuacjach związanych z wykonywanym przez bohaterów zawodem, przez co w niektórych przypadkach może być nieco hermetyczny w odbiorze.

Tłem rozgrywających się w serii wydarzeń jest wydawnictwo Marukawa i jego okolice. A konkretnie: wydawnictwo pokazane od podszewki, ponieważ tym razem autorka mangi (a za nią scenarzyści) bohaterami uczyniła osoby w nim pracujące, przede wszystkim na odpowiedzialnym stanowisku redaktora. Bowiem na drodze każdego żądnego sławy autora stoi właśnie On. Redaktor. Ten, który bezlitośnie wytknie wszelkie błędy stylistyczne, logiczne i merytoryczne popełnione w trakcie tworzenia wiekopomnego dzieła, mającego w założeniu rzucić czytelnika na kolana. W przypadku mang zauważy też wszelkie usterki związane z niedoskonałym kadrowaniem, koślawym rysunkiem czy niewłaściwie rozmieszczonymi punktami kulminacyjnymi opowieści, będzie też stał nad nieszczęsnym, uciemiężonym artystą, przypominając mu o terminach oddania całości „Bo trzeba przecież sprawdzić, poprawić, nanieść rastry i tekst, a drukarnia dzwoni, że to było na wczoraj!”. W Sekai­‑ichi Hatsukoi proces wydawniczy został pokazany w miarę realnie i każdy, kto kiedykolwiek miałby ochotę wydać coś (książkę, komiks, gazetę, artykuł), powinien być świadomy, jak dużo czasu zajmuje doprowadzenie danego produktu do wyglądu, który może zostać zaprezentowany potencjalnym czytelnikom czy też kupującym. Dla mnie ten aspekt serii był jednym z jej atutów, głównie dlatego, iż pracę redaktora uważam za równie ważną, jak pracę autora danego dzieła. Dodatkowo w trakcie niektórych odcinków autorzy wyjaśniali pewne aspekty pracy w wydawnictwie w postaci schematycznych rysunków, co dawało interesujący efekt komiczny, a widzom przy okazji przybliżało nieco zaistniałą akurat sytuację.

Grafika zaprezentowana w serii jest dobra, nie rzuca na kolana, nie powala jakością rysunku postaci, ale też nie chce się na jej widok uciec z krzykiem przerażenia. Tła, w których przemieszczają się bohaterowie, są raczej puste (celowo pomijam tu wystrój miejsca pracy bohaterów, to trzeba zobaczyć na własne oczy), choć zdarzają się momenty, gdy anonimowy tłum przemykający na dalszym planie zamienia się w całkiem realny i zróżnicowany. Widocznej poprawie w stosunku do poprzedniego projektu Youko Kikuchi, pracującej m.in. przy Junjou Romantica, uległ także sposób rysowania bohaterów. Nie są już aż tak pająkowato szczupli i nieproporcjonalni, a ich twarze nie są aż tak kwadratowe i zapadnięte w sobie, a pojawiające się postacie kobiece są przyjemne dla oka i… kobiece właśnie. Małym mankamentem jest jednak to, że bohaterowie są mało zróżnicowani wizualnie – często musiała minąć dłuższa chwila, nim skojarzyłam, którego z nich aktualnie widzę na ekranie, a i tak poznawałam ich nie po kolorze oczu i włosów, tylko słuchając, jakie imię pada w rozmowie.

Jeśli był w trakcie serii jakiś podkład muzyczny w tle odcinków, to przykro mi bardzo, ale ja go nie zaobserwowałam. W pamięci plącze mi się natomiast sympatyczny i energetyczny opening, Sekai de Ichiban Koishiteru, śpiewany przez Shuuhei Kitę, oraz wolniejszy, romantyczny ending, Ashita, Boku wa Kimi ni Ai ni Yuku, wykonywany przez grupę Wakaba. Seiyuu użyczający głosu postaciom także stanęli na wysokości zadania. W rolę Masamune Takano wcielił się Katsuyuki Konishi, znany m.in. z roli Rena Tsurugi (Skip Beat!), Ozmy Lee (Macross Frontier) czy Ameryki z Axis Power Hetalia, a głosu Ritsu Onoderze użyczył z kolei Takashi Kondou, którego widzowie mogli słyszeć w roli Akuto z Ichiban Ushiro no Daimaou. W rolach drugoplanowych natomiast pojawiają się znani seiyuu, tacy jak Toshiyuki Morikawa (Ryuuichirou Isaka), Hiroshi Kamiyia (Yuu Hanase) oraz Hikaru Midorikawa (Kanade Mino).

Sekai­‑ichi Hatsukoi jest serią, którą na pewno powinny obejrzeć osoby zaznajomione z Junjou Romantica – nie dość, że mangę stworzyła ta sama autorka, a anime ci sami twórcy, to rzecz dzieje się praktycznie na sąsiednim podwórku fabularnym. Swoją drogą, jestem ciekawa, ile osób zauważy przemykające w tle postaci ze wspomnianej wcześniej produkcji. Seria jest bardzo sympatyczna, nie da się jednak nie zauważyć pewnych niedociągnięć w rozmieszczeniu materiału fabularnego, a także poświęcenie większej ilości czasu na przedstawienie pracy bohaterów, zamiast na ich perypetie romantyczne. Spotkałam się z opiniami, że akurat ten aspekt (praca, praca… A po co praca!) jest wyjątkowo nudny i obniża przyjemność oglądania serii. Ja się jednak z tą opinią nie zgodzę, dla mnie on akurat tę przyjemność zwiększa, przy okazji zakotwiczając bohaterów w rzeczywistości. Dobra, umownej rzeczywistości, nie w każdym wydawnictwie pracują prawie sami panowie o odmiennej orientacji seksualnej. Dlatego z czystym sumieniem serię mogę polecić na pewno osobom ciekawym, jak wygląda taka praca, fankom związków męsko­‑męskich oraz osobom, które potrafią nad istnieniem takowych przejść do porządku dziennego i cieszyć się sympatyczną komedią.

IKa, 2 października 2011

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Studio DEEN
Autor: Shungiku Nakamura
Projekt: Youko Kikuchi
Reżyser: Chiaki Kon
Scenariusz: Rika Nakase
Muzyka: Hijiri Anze