Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Komentarze

Uta no Prince-sama: Maji Love 1000%

  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime
  • Avatar
    A
    Nina-Lazur 24.04.2012 16:23
    :D
    Okropnie przedramatyzowane. Główna bohaterka to totalna owca, niewinne zwierzątko bez mózgu. Niewytłumaczalne zbiegi okoliczności. Piosenki totalnie nie w moim guście (prócz endingu).
    Ale jednak mam ochotę napisać że anime świetne, bo choć momentami mnie ono męczyło to przykleiło się do mnie. Kocham wszystkich biszów z tego anime, moim zdaniem to panowie stanowią siłę tej serii. Do wyboru do koloru, a każdy przystojny i interesujący.
    Nie umiem ocenić tego anime, jestem zbyt rozdarta między sercem a rozumem (a może to nie serce tylko jajniki?).
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 2
    Easnadh 22.04.2012 08:54
    Doki Doki... NOPE.
    moshi_moshi napisał(a):
    Przy czym to też nie jest coś, co ma szansę zdobyć listy przebojów
    Stali bywalcy sekcji utattemita na stronie Nico Nico Douga z pewnością by się z tobą w tym punkcie nie zgodzili, moshi xD Na przykład ja~~ Przez dłuższy czas „Maji LOVE 1000%" siedziało twardo w cotygodniowych rankingach i zostało zaśpiewane chyba na każdy z możliwych sposobów, nawet od tyłu czy po wrzuceniu tekstu do google translatora jap->ang->jap (to akurat było maji zabawne).

    Recenzja oddaje wszystkie moje odczucia co do tej kupki nieszczęścia, tyle że mnie oczy Haruki przypominały bardziej wnętrze pomidora przekrojonego na pół. A na serio: pierwsze odcinki jeszcze dawały radę – póki każdy był poświęcony osobnemu panu. Dalej fabuła opierała się głównie na „Jak tu wyrwac Harukę?”, „A nie, bo to ja ją wyrwę!” oraz „Ojej, Haruka napisała kolejną piosenkę, jest maji kakkoii!”. Motyw z wycieczką i konkursem były gwoździami do trumny, a pojawienie się Cecila to już kaplica (no bo skoro wątek nadprzyrodzony nie został pociągnięty dalej, na szczęście, to po co go w ogóle zaczynać?). Pomimo całej tej tęczy barw na ekranie (akurat strona techniczna anime to bardzo mocna strona, z odcinka na odcinek byłam coraz bardziej zdziwiona tym, że animacja cały czas trzyma poziom, zdarzył się tylko jeden krzywy odcinek), fabularnie anime prezentowało się wyjątkowo bezbarwnie, mdło, nieoryginalnie i bez życia. Tak, to ekranizacja otome game, więc czegóż się spodziewać, ale jak już wspomniała moshi, jak wiele na lepsze zmieniłoby upchnięcie Haruki gdzieś w piwnicy i postawienie w centrum żywej, radosnej Tomochiki?

    Już po tytule patrząc, UtaPri powinno być anime o muzyce. ...........Ekhem, dobra, może i nie do końca, ale muzyka jest ważna. No i fakt, śpiewają. Ale jak! Te wszystkie popowe pioseneczki były tak straszliwie mdłe… A już totalnie załamałam się przy „Amazing Grace” zaśpiewanym przez Tokiyę – to, co Miyano Mamoru wyczyniał ze swoim głosem śpiewając utwór, który jest piękny sam w sobie, więc powinien być wykonywany z prostotą, utwierdziło mnie tylko w przekonaniu, że nie, ten pan nie umie śpiewać, weźcie go zakneblujcie (kto nie wierzy, niech sobie obejrzy Skip Beat!). Przy okazji zakneblować możecie też Shou, postać skądinąd zabawną, pełną życia i ogólnie jedną z najlepszych w serii, ale śpiewać zdecydowanie nieumiejącą. Tak naprawdę jedyną godną uwagi piosenką było no, powiedzmy, że rockowe w porównaniu z resztą pioseneczek „Gemini Syndrome” zaśpiewane przez Natsukiego… czy też Satsukiego – seiyuu spisał się na medal, dosłownie czułam intensywność jego głosu i treści śpiewanej przez niego piosenki.

    A tak w ogóle to dyrektor Shining Saotome (Norio Wakamoto! Norio Wakamoto!) powinien dostać w recenzji osobny akapit. Czemu nie dostał? xD Maji RRRRRRRRRRRRRRRRRRRABU 1000% ~!!

    Druga seria? Serio?
    /patrzy na MAL
    Serio. Kurczę, jak pociągną w nim wątek Cecila, a na dodatek zgodnie ze scenariuszem jego ścieżki w grze i dostaniemy muzy, szatana i cholera wie co jeszcze, to chyba będę potrzebowała terapii.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Nanaka_ 12.04.2012 18:49
    Zdecydowane nie.
    Anime kompletnie mi się nie podobało. Główna bohaterka, niby taka miła, grzeczna, dla wszystkich serdeczna, ale jednak nie reprezentowała sobą praktycznie niczego. Rzucana z rąk do rąk, od jednego pana do drugiego, żadnego objawienia jakiegoś zdecydowania czy chociaż czegoś w tym rodzaju. Panowie także mnie nie porwali, nie wiem czy to wina kreski czy charakterów, jednak nic specjalnego w nich nie znalazłam. Jedyna postać, która jakoś pozwoliła mi dotrwać do końca to był Ittoki. Najbardziej przekonywujący i energiczny, co sprawiło, że jakoś tam wybił się na tle innych. Tylko dzięki niemu daję 2/10. I ogólnie raczej nie polecam, chociaż jak widzę, seria zbiera raczej dobre noty, więc pozostawiam do osobistej decyzji.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    kokoro. 8.04.2012 21:41
    pooolecam
    anime, jak dla mnie, naprawdę świetne. wyczekiwałam kolejnych odcinków, urzekł mnie ending i opening, chociaż dla kogoś mogą wydawać się przesłodzone ;d idea boysbandu mnie urzekła, no i oczywiście większość członków boysbandu ;3 wracam do tego anime głównie dla piosenek, których słucham na okrągło. gorąco polecam ;)
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Elvalantanalasa 14.02.2012 22:55
    Haruka haremówka...
    Gdyby nie główna bohaterka­‑pierdoła anime mogłoby być naprawdę genialne. Dla mnie 9/10!
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Okami399 6.02.2012 13:07
    bardzo fajna seria tylko czemu faceci musieli się kręcić koło takiej głupiej dziewczyny skoro niektórzy nie mają nawet najmniejszego powodu by ją aż tak lubić. Drugi sezon jest już całkowicie pewny bo zostało to już ogłoszone więc szykujcie się na kolejny bezsensowny romans. Chłopcy fajni i ładni (nie wszyscy) ale z dziewczyną dali totalną klapę.
    Odpowiedz
  • dawidssj34 20.12.2011 10:35:06 - komentarz usunięto
  • Avatar
    A
    Bee 6.12.2011 14:08
    Najnudniejsze jakie oglądałam….ta cała Haruka nic nie robiła tylko powtarzała czyjeś imię i była jak zwykle zawsze niewinna, pomocna itd. ....przesłodzone strasznie…nie polecam (ile razy powtarzała jakieś imię to mi przypominała Orihime z Bleach) Nudaa..
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    raki 3.12.2011 18:26
    Dla mnie anime to było odskokiem od „tasiemców”. Obejrzałam je tylko dlatego iż piosenka rozpoczynająca je wpadła mi w ucho.
    Nie jest to najlepszy romans ale i też nie najgorszy. Nie jestem za tym by zrobić drugi sezon, popsuje on wszystko. Jest wiele anime którym bardziej przyda się dokończenie akcji.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    yokoona 25.10.2011 20:41
    Pierwszy opening i… prawie spadłam z krzesła ze śmiechu. Łudziłam się że era popularności boysbandów minęła wraz z latami 90­‑tymi:D Jak na serię o muzyce jednak, jest jej jak dla mnie zbyt mało i na dość średnim poziomie. Panowie śpiewają w większości poprawnie ale to nie wystarcza (zwłaszcza po idolu głównej bohaterki spodziewałam się duuużo więcej). Można polecić tę serię jako komedię i zdecydowanie cukierek dla oka, zwłaszcza żeńskiej części publiczności. Przyjemnie ale bez rewelacji.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 1
    Eliz1323 15.10.2011 20:42
    Wszyscy razem... UtaPri~!
    Tak! Tego mi brakowało do szczęścia, gromadki Bish'ów i dobrej muzyki ^^ To jest jedno z tych anime, które mają wszystko: muzykę, grafikę, postacie i fabułę.
    Wszystkie piosenki które się pojawiły naprawdę wpadają w ucho (no to teraz ściągać saundtrack ^^"), kreska i wygląd postaci były naprawdę świetne. Bohaterowie mieli ciekawe charaktery i na pewno nie byli schematyczni i nudni. A no i fabuła, cała akcja tego anime była oryginalna i wciągająca… chyba zacznę nałogowo oglądać haremy z bish'ami x3
    Ostateczna ocena to oczywiście 10/10 razem z małym dodatkiem „ulubione” *.*
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    TELL 8.10.2011 00:54
    Znowu jakaś przygłupia, bezmózga, kompletnie nijaka bohaterka + banda facetów bez ŻADNEGO, NAJMNIEJSZEGO JAKIEGOKOLWIEK powodu kręcąca się koło głównej idiotki – z braku pomysłu przypuszczać należy, że są po zabiegu trepanacji czaszki i dlatego równie odmóżdżeni jak bohaterka.

    Jezu czy już tak trudno stworzyć jakiś porządny romans i skąd autorzy wytrzaskują pomysły na te małpiszońskie bohaterki – znów z braku pomysłów: zapewne z własnego przykładu, dlatego wychodzą im nienormalne „wróżki z krainy bezlogiki” lub „kosmitki z planet Jąkadło i Trauma”

    Jak dla mnie anime 0 na 10
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    astrin 5.10.2011 20:42
    dystans ;)
    To jedna z tych serii po których nie spodziewam się nic po za zabawą – nie wystawiam dlatego też oceny ponieważ gdybym miała obiektywnie ocenić Utapri wypadłoby dość słabo, jednakże podeszłam do tej serii z dystansem i dużo się śmiałam i to głownie dzięki Nanami która okazuje w taki śmieszny sposób emocje i do tego ten nadmierny dramatyzm w co drugiej scenie…nie sposób się nie śmiać, wręcz trzeba ponieważ gdybyśmy naszą słodką kompozytorkę wzięli na poważnie nie dalibyśmy rady dotrzeć do ostatniego odcinka (przeszkodą w oglądaniu może być także widok układów tanecznych…zaznaczam są zabójcze ;)
    polecam więc tą serie osobom które pogodziły się z faktem iż w takich produkcjach charaktery głównych bohaterek nie ulegną zmienie(jak świat światem będą wzdychać i achać), łakną widoku pięknych chłopców i boskiego głosu Mamoru Miyano:)
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Tamago-chan 1.10.2011 16:11
    Bisze *o*
    Przyznam, że po obejrzeniu pierwszego odcinka miałam ochotę rzucić tym anime, albo chociaż odstawić na później. Jakoś się jednak przełamałam i w sumie dalej było już lepiej. Głównym powodem, który sprawił, że początek mnie tak zniechęcił była główna bohaterka – typ bohaterki, która jest nudna, wkurzająca i przesiąknięta dobrocią… Fuuuj! Nie polubiłam jej ani trochę przez te 13 odcinków. Poza tym jestem fanką odwróconych haremów, ale jak każdy harem i ten odwrócony jest strasznie schematyczny. No nic to. Faceci lgnęli do naszej bohaterki jak muchy do… bez żadnych wyraźnych powodów. No i jest jeszcze ten kretyński wątek nie posiadania przez Nanami umiejętności czytania nut. To o co pytali na tym egzaminie wstępnym i czemu ona się tego nie nauczyła idąc do szkoły muzycznej, skoro później zajęło jej to 1 dzień?
    Żeby nie było, anime to miało też swoje plusy. Aż 6 plusów! Moim ulubionym jest Ittoki. Lubię takie ciepłe i sympatyczne postacie. Najmniej przypadł mi do gustu Ren, natomiast wszyscy bisze wyglądali dobrze. Nic nie poradzę, ale anime, w którym są bisze na wstępie ma u mnie większą ocenę niż na to zasługuje:D Pozostała jeszcze muzyka: bardzo przyjemna dla ucha. Aż przypomniały mi się czasy, kiedy namiętnie słuchałam j­‑popu. Na prawdę fajny opening i ending, choć rozwalał mnie taniec chłopaków w endingu. Ogólnie cieszę się, że anime nie zostało poświęcone rozważaniom głównej bohaterki, którego przystojniaka wybrać i po prostu romansowi, bo dobrze wiem jak by się to skończyło. A tak nie jest źle, mamy debiut i koniec. Kontynuacja jest moim zdaniem zbędna, ale zapewne i tak ją dostaniemy, tyle że z kiczowatym romansem jako głównym wątkiem. Ja jestem wielką fanką romansów, ale nie takich, w których wszystko jest oczywiste od samego początku i schematyczne – dziewoja zawsze wybiera najbardziej gburowatego faceta.
    Ostatecznie dałam 7/10, bo jestem fanką gatunku. W przeciwnym wypadku oceniłabym znacznie niżej, albo rzuciła tym po pierwszym odcinku.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Qashqai 27.09.2011 03:08
    check it out!
    To anime było zaskoczeniem. Dobry reverse harem na podstawie gry! Zdarzyło mi się trafić na kilka takich anime, ale żadnego nie dokończyłam. Żadne nie przyciągnęło mnie tak jak UtaPuri!
    Główną siłą były oczywiście postaci. W tego rodzaju anime zazwyczaj wszyscy znaczący bohaterowie to bishouneni należący do haremu głównej, nudnej panienki. Tutaj oprócz tych sześciu bishounenów (bardzo sympatycznych, swoją drogą, prawie wszystkich polubiłam) i nudnej, głównej bohaterki mamy jeszcze parę postaci. Przede wszystkim – DYREKTOR! To dla niego w ogóle sięgnęłam po tę serię, bowiem ma on głos jednego z moich ulubionych seiyuu. Muszę powiedzieć, że już kolorowi, śpiewający bishouneni podnieśli wskaźnik fabulousness do wysokiej miary, ale dyrektor podniósł go do poziomu FABULOUS MAX, że tak nawiążę do innej serii z tego sezonu. Podobnie jak nauczyciel­‑trap. Dzięki nim było naprawdę przezabawnie, jak również dzięki trollerskiemu Yellow­‑kunowi i śmiesznemu Pink­‑kunowi. Oczywiście pozostali bisze też byli niczego sobie, podobnie nauczyciel grający w serialu i przyjaciółeczka. Tylko gościu z głosem Miyano Mamoru do mnie nie przemawiał, chyba po prostu nie lubię tego typu postaci.
    Fabuła to tam ten. Głównie chodziło o poznawanie biszów, ale humor bardzo przypadł mi do gustu (wspomniany dyrektor, trap­‑sensei i trollerstwo Yellowa, haha), no i relacje między chłopakami też były wporzo, więc odcinki mnie bawiły. A kiedy w 10 odcinku okazało się, że piosenka z endingu i fakt, że cała 6 śpiewa ją razem ma znaczenie dla fabuły, byłam zauroczona (…poziomem FABULOUS MAX, podobnie jak dyrektor). Zakończenie sympatyczne, strasznie urocza była scena, w której wszyscy przybijali głównej bohaterce piątkę przed wyjściem na scenę, haha.
    Ogólnie nie pamiętam muzyki poza piosenkami, z których zaś pamiętam tylko 1000% maji love (taki był jej tytuł?). W obsadzie znalazło się kilka świetnych głosów (WAKAMOTO!), oraz ujął mnie fakt, że trap­‑sensei miał normalny, męski głos. Ach, no i w momencie, kiedy śpiewał Suwabe Junichi… oj, piszczałabym jak te fanki na końcowym koncercie :)
    Kreska była miła dla oka, w scenach z mocnym oświetleniem bolały mnie kolory, ale to nic. Ogólnie graficzka była w porządku. No i ładne bisze, jeje.
    Nie było to, kurczę, dzieło sztuki, ale miłośniczki bishounenów, reverse haremów i ogólnie tego typu rzeczy powinny koniecznie to obejrzeć. Natomiast jako osoba, która do tych miłośniczek w zasadzie nie należy, mogę też powiedzieć, że ogólnie seria się broni i każdy kto ma do niej wystarczający dystans (nie podchodźcie do tego jak do romansu czy serii o mozolnej drodze ku zostaniu kompozytorem/idolem) może spróbować obejrzeć parę odcinków. :) osobiście wystawiłam 7/10.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    IvonS 26.09.2011 01:24
    Plusy i Minusy
    Fajne, jak na typową haremówkę przystało. Mimo, że od razu nasuwają się skojarzenia z La Corda Doro...
    Muzyka nawet całkiem przyjemna, wielki plus za ending. Wspaniałe melodyjne głosy!
    Ładna kreska i animacja. Tutaj żadnych zastrzeżeń.
    Jednak brakowało mi rozwinięcia love story z prinsami. Dokładnie tak jak w w/w La Corda Doro, gdzie tyle się dzieje pomiędzy bohaterami, ale już nie trzeba tego podsumować… Nie. Bo po co. :/ Niecierpię, gdy tak się dzieje!
    Drugi wielki minus, jak już wspomnieli moi przedmówcy – główna bohaterka… nie będę się zatem bardzo rozpisywać. Zachowuje się jakby urodziła się wczoraj, wszystko takie obce. Płacze po każdym 'upadku', jakby to miało być bardziej wzruszające… :/ I te jaj zastoje: ktoś coś powiedział i… 1…2…3… dopiero wtedy reakcja. o.o
    O co wogóle chodziło z tym nauczycielem transwestytą? Nie mógł być on o prostu kobietą? Przecież to nic nie wnosiło do fabuły… Dyrektor też mnie trochę już zaczynał wkurzać…
    Ogólnie anime fajne, choć przy końcu troszkę przynudza. Rewelacją nie jest, ale też nie jest czymś marnym. Mogą obejrzeć tylko fanki tego gatunku.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Snaki 25.09.2011 23:32
    Are you ready?
    MiszczKoszykufki w zasadzie napisała wszystko co potrzebne, ale dorzucę jeszcze swoje trzy grosze.
    Jako fanka pięknych biszów jestem ukontentowana tymi z UtaPri. Wszyscy byli szalenie hmmm… ładni (przystojni, to jednak nie w tym gatunku) i prezentowali różne charaktery i traumy, żebyśmy nie zapomniały czasem, że to haremówka na podstawie eroge. Bohaterka jak przystało na heroinę z takiego anime była cudownie… irytująca, nie wspominając o jej żółtych ślepiach.
    Jednak piąty albo czwarty odcinek naprawdę pozytywnie mnie zaskoczył. Był komediowy i miejscami nawet przypominał satyrę! Gdyby cała ta seria została potraktowana z dużą dozą dystansu i humoru, to mogło być naprawdę dobre anime, a tak jest, co jest – czyli jedno z wielu podobnych.

    P.S. Jinguji Ren <33333 (musiałam wyrazić swą prywatną miłość (na tę chwilę)).
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    San-san 25.09.2011 22:04
    pierwszy gryz
    Dopiero zaczęłam UtaPri, ale nie spodziewam się, że zaskoczy mnie dramatyczna zmiana stylu, zatem decyduję się już teraz na krótki komentarz.
    Zgadzam się w większości z poprzednikiem. Zarówno w kwestii paskudnych oczu bohaterki jaki i endingu.

    Przyznam się, że sięgnęłam po serię z powodów: A chciałam raz zobaczyć coś w tym stylu, B podoba mi się temat szkoły muz. (w tym wypadku jestem zawiedziona, przy „Nodame Cantabile” UtaPri kwiczy żałosną nutką porażki). Taka to szkołą muzyczna jak z Nanami muzyk. Jak można zdać test do SM nie znając nut >_<!?
    I w dodatku:  kliknij: ukryte a ja dodam – niemożliwe.

    Główna bohaterka jest miałka i nie jest to typ z którym ja osobiście bym się chciała utożsamiać. Ale wśród bohaterów jest kilka przyjemnych postaci. Jak na razie łeb w łeb idą Ittoki i Shou (najlepiej razem, dając mieszankę komiczną) na drugim miejscu Masato Hijirikawa z panem „ciasteczko”.

    Fabuła i zachowania bohaterów dostarczają mi niezwykłej rozrywki, ale trudno mi to skomentować bez spojlerów.

    np z samego początku:
     kliknij: ukryte 

    np 2:
     kliknij: ukryte  Bogowie, aż serduszko się topi. Cóż za romantyzm :P.

    Ale całokształt robi miłe wrażenie i dla relaksu można poświęcić te 25 min dziennie.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    odpowiedzi: 11
    MiszczKoszykufki 25.09.2011 14:43
    Tonight, just you and me 1000% love~!
    „Pamiętaj, żeby nosić odblask jak idziesz do szkoły!” mawiali policjanci zaproszeni na lekcję u pierwszaków. Po krótkim szkoleniu zawsze dawali takie plastikowe lub gumowe odblaski o różniastych kształtach, misia, słonia lub zwykłego kółka, które nosiła zazwyczaj tylko połowa maluchów. W marę upływu lat ściągało się te badziewia „bo to przecież siara nosić jakiś plastik przy torbie D:”. Członkowie zespołu STARISH chyba musieli mieć dużo tych szkoleń albo wzięli sobie bardzo do serca rady panów z drogówki, bo po włączeniu pierwszego odcinka „UtaPri” miałam wrażenie jakbym oglądała personifikacje tychże plastikowych badziewi. Po „Starry Sky” nie miałam żadnych wątpliwości, że anime produkowane na podstawie gier randkowych dla pań to są jedne wielkie buble. Zazwyczaj bez animacji, ciekawej muzyki, dokładniejszego przedstawienia heroiny – (nie)zwykłej dziewczyny, która dzięki swej normalności (?) zyskuje serca wszystkich ciach naokoło, zmienia przy tym ich przeznaczenia, pomaga spełniać marzenia i dokonuje za nich życiowych wyborów. Męska obsada jest zawsze piękna i bez skaz, niczym greccy bożkowie a fabuła kuleje. Właściwie „UtaPri” spełnia większość tych zarzutów, ale nie mogę stwierdzić jednoznacznie, że to co oglądałam było totalnym badziewiem. Dobre do końca też nie jest.

    Zaczynając od bohaterów – mamy Nanami, opisaną powyżej (z taką różnicą, że dostaliśmy o niej dość sporo informacji). Idealna postać, z którą większość dorastających nastolatek mogłaby się utożsamić. Ewentualnie idealna postać, którą można hejtować. Nie dość, że najbardziej odblaskowa z całej gromady, to jeszcze ślepa (tak trudno domalować źrenice?) i niedorozwinięta umysłowo. Nie wiem czy twórcy mają nastolatki za idiotki, ale zakładam ze najmłodszy, zarazem najgłupszy plastik z mojej dzielni nie poszedłby do szkoły muzycznej wiedząc, że nie potrafi grać na żadnym instrumencie. Nanami jednak nie miała żadnych oporów przed udaniem się tam, naprawdę nie wiem jak zdała, może miała jakieś układy albo niesamowita miłość do babci ją uskrzydliła? Panowie ją oblegający już są nieco lepsi, znów mamy w czym wybierać i znów bohaterowie którzy wydawali się najbardziej przypałowi/zniewieściali okazują się postaciami najlepszymi. Wielkie przeprosiny teraz składam Shiningowi i koleżance której przydzieliłam go myśląc że ją potyram. Pan dyrektor akademii Saotome pokazał, że książki nie ocenia się po okładce, wnetrze też się liczy, zwłaszcza jeżeli jest ono tak krejzolskie! :D Niestety, mimo że bohaterów nie ma tak dużo to i tak dwaj (Hijirikawa Masato i Ichinose Tokiya) wyglądają prawie identycznie. W „Starry Sky” było jeszcze dopuszczalne, że miałam problem z odróżnieniem trzech postaci, gdyż ogólnie wszystkich było 13. Przy szóstce teoretycznie nie powinien on wystąpić, jeśli okazało się odwrotnie to znaczy, że osoby od chara designu sknocili swoją robotę. A! I jeszcze jedno – GDZIE JEST MÓJ MURZYN?! W każdym szanującym się boysbandzie jest murzyn a tu go nie ma! DDD:  kliknij: ukryte 

    Muzyka! Miłe jest to że autorzy nie zaniechali tego tematu i „UtaPri” z tytułu traktującego o muzyce nie przerodziło się w stuprocentowe love story. To znaczy, jest love story, przeplatane piosenkami UtaPrinsów niewysokich lotów. Właściwie nie powinnam się wypowiadać w tym temacie, bo po pierwsze, nie znam się na dobrych i złych wokalach oraz muzyce popowej i po drugie – przewijałam. Bez pardonu przewijałam kawałki naszych kochanych biszy bojąc się o kondycję mych bębenków. Na tylko jednej piosence natychmiast nie łapałam za myszkę by przesunąć pasek wideo – ENDING! Nie wiem czy to jakieś fatum czuwa nad tymi dziwnymi seriami dla dziewczyn czy co, ale ending „UtaPri” podbił moje serce tak samo jak ending „Starry Sky”. Oczowlaność pierwsza klasa, nieważne jest jak śpiewają i jak tańczą – jest śmiesznie! I to jest najważniejsze! XD Ostrzegam, u niektórych to może wywołać jakąś traumę, zaś wszystkie fangirle boysbandów (SHINee~!) będą wniebowzięte.

    Animacja. Tam coś się ruszało! Hip, hip, hura! Gwiezdne Gwiazdki mogą się chować za swoimi teleskopami! Tylko szkoda że zapowiedzi następnych odcinków nie były animowane, a jedyne co można było zobaczyć to nieruchomą twarz UtaPrinsa z podłożonym głosem. Czyżby się za bardzo wykosztowali na ending?

    No to na koniec została fabuła. Miło jest zobaczyć coś co ma jakiś ciąg przyczynowo­‑skutkowy, naprawdę miło. W Internecie jest masa opowiadań fanek różnych zespołów. W nich główna bohaterka (w domyśle autorka dzieła) spotyka swoich idoli w różnych okolicznościach – na castingu, w metrze, supermarkecie. Sprawy zawsze się tak toczą, że wszyscy się nagle w niej zakochują, a ona biedna nie może wybrać tego jedynego. Do dziewczyn czytujących i piszących takie opowiadania jest skierowany ten tytuł, którego fabuła się niewiele różni od takich fanfików Joli, Ani czy innej Kasi. Może dlatego „UtaPri” ma tyle fanek? W końcu pewna grupa ludzi dostała to co chciała w wersji animowanej, a ja byłam w stanie zobaczyć co się dzieje w umysłach tych dziewczyn. Na pewno nie są one jakieś zdegenerowane, choć dla wielu niepojęte. W „UtaPri” tak jak w fanfiku jest wiele głupich sytuacji, które raz załamują, raz śmieszą –  kliknij: ukryte 

    Postawiłabym 7 gdyby anime do końca spełniało funkcję śmiesznego odmóżdzacza. Niestety od 9 odcinka zaczęło się robić przeeeeraźliwie nudno i musiałam się zmuszać żeby nie przewijać poniektórych scen. Ogólnie nie jest źle, mogło być lepiej. Jeśli nie jest się grupą docelową (fanki boysbandów i romansów) a chce się obejrzeć serię, to trzeba podejść do niej z dużym dystansem. Na koniec – LUDZIE, ZRÓBCIE NA KONWENCIE COSPLAY Z TEGO, ZATAŃCZCIE UKŁADZIK Z ENDINGU, NAGRODE PUBLICZNOŚCI MACIE GWARANROWANĄ! XD
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    kaho17 17.09.2011 20:23
    Najlepsze anime jakie widziałam szkoda że nie ma więcej odcinków :) z tego co wiem to jest ich 13

    Kursywy używa Moderacja. I proszę nie krzyczeć.
    IKa
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Ruka 10.09.2011 00:14
    Dopiero zaczęłam oglądac ale już mi się podoba.Podoba mi się to „ano” przy zdaniach bohaterki.Do tego nie rumieni się gdy tylko jakiś chłopak się do niej odezwie.Jest miła choc ma trochę dziwne oczy.Jej głos jest fajny(seiyuu) no i tego czerwonego (jeszcze nie pamiętam dokładnie imion) jest wprost cudowny strasznie mi się podoba ten głos.Do tego piosenki są fajne.I opening rzadko kiedy oglądam cały .Częściej nawet nie zaczynam tylko od razu przewijam a tu mogłabym go oglądac i oglądac.Każdy z bohaterów jest inny.Oglądałam w trochę lepszej jakościowo wersji i wyglądali cudownie.Jest też dużo szczegółów widocznych a tła nie są puste.Uczniowie wyglądają normlanie.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    Insensitive 22.08.2011 11:53
    Jestem bardzo wybredna i wymagająca jeśli chodzi o romanse. Biorąc się za ten tytuł nie spodziewałam się arcydzieła, ale raczej przeciętniaka z naiwną dziewuszką w roli głównej.
    Jak zwykle się myliłam, ponieważ Uta no Prince­‑sama jest chyba najlepszym muzycznym shoujo jaki widziałam.
    Myślałam, że to anime będzie bardzo odgapiało od La Corda D'Oro ~primo passo~, ale całe szczęście to są dwa zupełnie inne tytuły.
    Uta no Prince­‑sama jest wciągające i zabawne. Ma wspaniałe piosenki i boskich bishonenów. Po raz pierwszy nie wiedziałam, kogo ja bym wybrała, gdybym byla główną bohaterką. Zwykle w haremach wybieram sobie jednego, konkretnego faceta, ale w tym przypadku nie mogę się zdecydować. Każdego z nich wielbię, co jest rzadkością.
    Zgadzam się z moim poprzednikiem. Główna bohaterka zachowywała się jak idiotka, ale jakoś nie miałam morderczych wizji z nią w roli głównej[jak to miałam z Misaki, którą w moich myślach dźgałam nożem i patrzyłam jak się wykrwawia]. Mi się dziewczyna nawet podobała, ale nie miałabym nic przeciwko, gdyby była ,,odrobinę,, śmielsza.
    Bardzo spodobał mi się ending tego anime. Na youtube oglądałam go z milion razy, nawet nuciłam go pod prysznicem.
    Całość jest naprawdę na poziomie, więc serdecznie to anime polecam WSZYSTKIM fankom tego gatunku.
    Odpowiedz
  • Avatar
    A
    kai 9.08.2011 03:48
    -
    Niestety kolejny raz z głównej bohaterki zrobiono idiotkę. Umysłowo jest ona chyba na poziomie pięciolatki. Dzidziuś z wielokrotnie przesadzoną nieśmiałością i niepewnością – połowę zdań zaczynająca od słowa ano…
    drżącym, niepewnym głosikiem.
    Rozumiem, że z bohaterką mają się utożsamiać przeciętne zakompleksione nastolatki… problem w tym że taka nieśmiała niedojda nie jest przeciętną tylko wielokrotnie poniżej przeciętnej…
    Odpowiedz
  • Dodaj komentarz
  • Recenzja anime