Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

2/10
postaci: 2/10 grafika: 3/10
fabuła: 2/10 muzyka: 4/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

2/10
Głosów: 6
Średnia: 1,83
σ=1,07

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Tassadar)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Dog Soldier

Rodzaj produkcji: seria OAV (Japonia)
Rok wydania: 1989
Czas trwania: 44 min
Tytuły alternatywne:
  • ドッグソルジャー
Widownia: Seinen; Rating: Nagość, Przemoc; Czas: Współczesność
zrzutka

Dwóch byłych żołnierzy zostaje przywróconych do służby, by odbić z rąk porywaczy słynną badaczkę i stworzoną przez nią broń biologiczną. Nieudolna adaptacja mająca, przynajmniej w teorii, nawiązywać do kina akcji lat 80.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Godofblackmetal

Recenzja / Opis

W otchłani zapomnienia znaleźć można czasami prawdziwe perełki animacji. Trafia się na nie najczęściej zupełnie przez przypadek, lub też wertując archiwa skupiające trudno dostępne we współczesnych czasach tytuły. Dog Soldier, wydany na archaicznym nośniku LaserDisc, przynajmniej w teorii miał szansę na załapanie się do chlubnego grona. Wymogi formalne spełniał, zaś mą ciekawość dodatkowo potęgowało umieszczenie na liście płac tak znanych seiyuu, jak Akira Kamiya i Norio Wakamoto, już wówczas uchodzących za jednych z najlepszych przedstawicieli swojego fachu. Także tematyka, obracająca się wokół motywów znanych z filmów sensacyjnych pokroju Rambo, budziła autentyczne zainteresowanie. Powstały w zbliżonym czasie City Hunter to wszak jeden z czołowych animowanych seriali sensacyjnych starej daty, przez niektórych uznawany wręcz za najlepszy w swojej klasie.

Pierwszym znakiem ostrzegawczym okazała się oprawa audiowizualna, zdecydowanie odstająca od panujących nawet wtedy standardów, oczywiście w negatywnym sensie. Animacja została uproszczona do granic możliwości, a rysunek postaci czy pojazdów momentami razi oczy. Jedynie część scenografii prezentuje się na tyle przyzwoicie, by można rzec o nich kilka ciepłych słów. Cierpi na tym akcja, w założeniu mająca być motorem napędowym tytułu. Strzelaniny są nieciekawe i chaotyczne, a jeśli uwzględnić najwyżej poprawny montaż scen i kulejącą reżyserię, trudno nie przysypiać, spoglądając na ekran. Końcowy pojedynek jest za to absolutnym apogeum absurdu – nawet w modelowym dla gatunku Commando z Arnoldem Schwarzeneggerem nikt nie usiłował widzom wmówić, że uzbrojony w nóż desperat ma przewagę nad posiadającym broń palną przeciwnikiem. Minimalnym pozytywem jest jedynie ścieżka dźwiękowa, ale tylko i wyłącznie dlatego, że wpisuje się w panujące w latach 80. trendy. Utwory są całkiem znośne, chociaż powtarzalne i jest ich zwyczajnie zbyt mało, by wywarły jakikolwiek istotny wpływ na odbiór całości.

Sam scenariusz okazuje się zresztą równie chałturniczy, co strona techniczna. Początkowo wszystko układa się nawet sensownie. Dwaj byli komandosi wplątują się w wymianę ognia między bliżej nieokreślonymi siłami, zaś wojskowi zwierzchnicy decydują, że w takim przypadku to właśnie niedoszli cywile powinni sprawę doprowadzić do końca. Bohaterowie dostają więc rozkaz odzyskania groźnej broni biologicznej, bez możliwości rezygnacji z powierzonej misji. Nawet nieźle, tyko cóż z tego, skoro z każdą kolejną minutą wątek staje się bardziej męczący, obfitując w nieprawdopodobne zbiegi okoliczności i zamotane teorie spiskowe. Tym, którzy dotrwają do końca, zaserwowane zostaną wyjaśnienia równie niewiarygodne, co na swój sposób zabawne i źle świadczące zarówno o zdolnościach autora oryginału, jak i scenarzystów. Zostaliście ostrzeżeni.

Wątłość fabuły mogli uratować bohaterowie, ale nie podołali, nawet mimo gwiazdorskiej obsady. Postać grana przez Akirę Kamiyę jest wyraźnie, ale niestety na siłę, stylizowana na protagonistę City Huntera, w desperackiej próbie wprowadzenia choć odrobiny humoru. Podobny cel miał zapewne spełniać jego towarzysz, roztrzepany mięśniak, którego braku zapewne nikt by nie zauważył. Również czarny charakter wzbudza raczej politowanie niż zaciekawienie, a podkładający głos Norio Wakamoto niespecjalnie stara się udowodnić, że wziął w tym wszystkim udział z innego powodu niż tylko dla pieniędzy uzyskanych małym nakładem sił. Inna sprawa, że nawet gdyby seiyuu wznieśli się na wyżyny swych umiejętności, to i tak nie wpłynęłoby to znacząco na wizerunki postaci.

Reasumując, Dog Soldier nie okazał się niestety zapomnianym arcydziełem. Nie można go określić nawet mianem absolutnego przeciętniaka, mogącego zainteresować wyposzczonych fanów. To jednoznacznie mierny potworek, który powinien pozostać w mroku dziejów, a wspominać o nim warto jedynie w kategoriach ostrzeżenia przed zmarnowaniem blisko godziny czasu. Nawet jako miłośnik z lekka naiwnych i prostych filmów akcji z lat 80. nie znajduję argumentów mogących wybronić anime. Łowcy kiczowatych pomyłek także nie znajdą tu nic dla siebie, gdyż całość jest zwyczajnie zbyt nudna, by mogła okazać się śmieszna.

Tassadar, 22 maja 2012

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: MOVIC
Autor: Tetsuya Saruwatari
Reżyser: Hiroyuki Ebata
Scenariusz: Shou Aikawa
Muzyka: Hitomi Kuroishi