Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

9/10
postaci: 10/10 grafika: 7/10
muzyka: 7/10

Ocena redakcji

9/10
Głosów: 5 Zobacz jak ocenili
Średnia: 8,80

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 52
Średnia: 7,79
σ=1,56

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (IKa)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Shirokuma Cafe

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2012
Czas trwania: 50×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Polar Bear's Café
  • しろくまカフェ
Tytuły powiązane:
Widownia: Josei; Postaci: Kucharze/cukiernicy, Zwierzęta; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność
zrzutka

Bardzo niezwykła… A może właśnie bardzo zwyczajna kawiarnia? Nietypowa seria dla dojrzalszych widzów.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Elle S.

Recenzja / Opis

W świecie, w którym Lama czy Żółw pracują w zoo na etat, Wilk szkoli się na piekarza, a Marabut jest redaktorem naczelnym poczytnego magazynu, pewien Niedźwiedź Polarny prowadzi niedużą kawiarnię, o stosownej nazwie Shirokuma Cafe. To właściwie wszystko, co należałoby wiedzieć o podstawowych założeniach tej serii. Resztę trzeba zobaczyć.

No dobrze, z recenzji trudno się wykręcić aż takim sianem, spróbujmy zatem nieco rozbudować powyższy obraz. Kiedy mówimy o seriach ze zwierzętami w rolach głównych, na myśl przychodzą przede wszystkim produkcje dla najmłodszych widzów (lub też ich krwawe parodie), z wyidealizowanymi i uproszczonymi projektami oraz odpowiednią do tego fabułą. Tymczasem Shirokuma Cafe jest adaptacją mangi Alohy Higi, wydawanej w magazynie josei – czyli, przynajmniej teoretycznie, tytułem dla widzów dorosłych. Od razu zaznaczę, że ta „dorosłość” nie ma w tym przypadku absolutnie nic wspólnego ze znaczkiem „+18” – ewentualni ciekawi nie znajdą tu niczego, czego nie można by pokazać dziecku (ba, spodziewam się, że spora część gagów może do dzieci przemawiać). Jednakże zaprezentowany tutaj abstrakcyjny, lekko surrealistyczny humor i problemy bohaterów to coś, co w pełni docenią osoby zdecydowanie starsze.

Świat tej serii stanowi w zasadzie wierne odbicie naszej współczesności, tyle że wśród ludzi żyją tu i pracują najrozmaitsze zwierzęta. Nie posuwałabym się do nazwania tego rzeczywistością alternatywną – ogólne założenia są bardzo umowne, z całą pewnością nie chodziło tu o spójną i przekonującą wizję odmiennej cywilizacji. Już prędzej o spojrzenie z dystansu na ludzi i podsunięcie im nowego lustra, w którym mogą się przejrzeć. Wrażenie realizmu podkreślają zwierzęta, „uczłowieczone” w stopniu tak minimalnym, jak to możliwe, zachowujące odpowiednie dla gatunku rozmiary i postawę. A że przy tym korzystają z najnowszych zdobyczy cywilizacji, takich jak samochody czy smartfony? To zaskakujące, ale autorce (a za nią twórcom anime) udaje się to pokazać w taki sposób, że po niedługim czasie przestajemy się zastanawiać, w jaki sposób Lama siedzi na stołku barowym i po prostu przyjmujemy pokazany tu świat do wiadomości, taki, jakim jest.

Pierwszy odcinek, a może nawet pierwsze odcinki, mogą wywrzeć nieco mylne wrażenie, że cała seria będzie wyłącznie komedią złożoną z luźno powiązanych gagów, z których część (szczególnie te dotyczące ukochanych przez Niedźwiedzia Polarnego gier słów) może wydać się zachodniemu widzowi nadmiernie hermetyczna. Bardzo szybko jednak cała opowieść zyskuje swój rytm i przestaje być powtarzalna (choć często wykorzystuje powtarzalność w obrębie odcinka jako chwyt komediowy). Chociaż pozostaje epizodyczna, stopniowo coraz bardziej przybliża bohaterów, wprowadza nowe postaci i związane z nimi wątki, a także – co łatwo przeoczyć – traktuje cały ten świat z nostalgiczną czułością. Im dłużej oglądałam Shirokuma Cafe, tym częściej zdarzało mi się westchnąć z uśmiechem, że to przecież takie niesamowicie prawdziwe… Całość toczy się też zgodnie z porami roku, rozpoczynając i kończąc serię w porze kwitnienia wiśni. Akcja początkowo rzadko opuszcza kawiarnię, w której oprócz Niedźwiedzia Polarnego pracuje także urocza kelnerka, panna Sasako. Stałymi bywalcami tego miejsca są Pingwin (skądinąd cesarski; wiek i zawód nieznane) oraz Panda (wiek: młody, zawód: obijanie się na część etatu w zoo), zaś częściej lub rzadziej zaglądają tu także inni zwierzęcy pracownicy ogrodu zoologicznego. Z czasem poznajemy lepiej wielopokoleniowe domostwo Pandy, pub prowadzony przez Grizliego i stanowiący oazę dla Prawdziwych Drapieżników, a także inne miejsca i postaci. Kiedy zaś wydaje nam się, że widzieliśmy już wszystko, na scenę wkracza boysband złożony z jeżozwierzy…

Seria znakomicie znajduje równowagę pomiędzy humorem absurdalnym a bardzo życiowym, łagodnie wyśmiewającym naszą codzienność. Właśnie – łagodnie to w tym przypadku słowo­‑klucz. Humor bywa chwilami lekko złośliwy, nigdy jednak okrutny czy nadmiernie satyryczny. Warto też podkreślić, że wprowadzenie jako bohaterów zwierząt nie miało jedynie na celu uatrakcyjnienia warstwy wizualnej. Chociaż są ludzkie w sposobie myślenia, część ich zachowań, obyczajów i związanych z tym problemów wywodzi się wprost z przynależności i cech gatunkowych. To właśnie pozwala na zaskakujący dystans – z jednej strony trudno powiedzieć, że pokazane tu sytuacje są „z życia wzięte”, z drugiej jednak całość ani przez chwilę nie przestaje stąpać po ziemi.

We wcześniejszych akapitach zawarłam właściwie większość tego, co chciałam powiedzieć o postaciach – nie warto w tym przypadku zdradzać zbyt wiele, gdyż poznawanie ich wszystkich stanowi jedną z najprzyjemniejszych części seansu. Warto jednak zauważyć przy okazji dwie rzeczy. Po pierwsze, chociaż w przypadku zwierząt z oczywistych przyczyn trudno jest jednoznacznie określić wiek, nie mamy tu do czynienia z dziećmi czy też stworzeniami na granicy dorosłości. Znakomita większość obsady jest dorosła lub bardzo dorosła – dotyczy to zresztą w takim samym stopniu ludzi. Tych ostatnich w obsadzie pierwszo- i drugoplanowej pojawia się dosłownie kilka sztuk: wspomniana wcześniej kelnerka Sasako, Handa – opiekun zwierząt z zoo, czasem także jego kolega z pracy, właściciel kwiaciarni Rin­‑Rin i młody Masaki (też zresztą będący raczej w wieku wczesnostudenckim niż nastoletnim). Druga rzecz dotyczy wspomnianego już wyżej „częściowego uczłowieczenia”. Warto zwrócić uwagę, że gdyby postaci były ludźmi, większość z nich – ze szczególnym uwzględnieniem Pandy i Pingwina – byłaby skrajnie nieznośna i irytująca. Czy wpakowanie nieprzyjemnego lub egoistycznego charakteru w pióra albo futro naprawdę aż tak bardzo zmienia perspektywę? Ciekawe, ale chyba tak.

Shirokuma Cafe w pełni wykorzystuje to, że może oszczędzać na grafice, ile wlezie – i w tym przypadku nie jest to zarzut. Nie ma tu potrzeby pokazywania dynamicznych scen, a umowność świata sprawia, że puste tła albo zabawnie uproszczone animacje popychające fabułę do przodu wydają się częścią konwencji. W zamian za to rysownicy faktycznie przykładają się do tego, co naprawdę ważne. Zwierzęta, bo o nich mowa, są zaskakująco poprawne anatomicznie, z niewielkimi tylko ustępstwami na rzecz koniecznej czasem antropomorfizacji ich zachowań. Warto podkreślić, że oparto się nawet pokusie „ulepszenia” ich mimiki wielkimi oczami, typowo kojarzonymi z animacją japońską – a mimo to nie tracą na wyrazistości. Także ludzie nie zostali tu przesadnie upiększeni, dzięki czemu Sasako promieniuje naturalnym urokiem, nie zamieniając się w malowaną laleczkę. Należy natomiast zwrócić uwagę na scenografię: wnętrza, przedmioty i pejzaże zostały oddane nie tylko z pieczołowitością, ale też z ogromnym smakiem i w efekcie otrzymujemy serię, która pomimo tych wszystkich uproszczeń jest po prostu bardzo ładna. W dodatku udało się – co wcale nie jest takie oczywiste – zachować równy poziom przez wszystkie odcinki.

Niewątpliwie swoją barwność i wyrazistość bohaterowie zawdzięczają seiyuu – zebrała się tu bowiem taka plejada gwiazd, że chociażby dla nich warto obejrzeć Shirokuma Cafe. Jakieś przykłady? Uwaga, będzie wyliczanka: Takahiro Sakurai w roli Niedźwiedzia Polarnego (m.in. Sprzedawca Leków z Mononoke, Yuu Kanda z D.Gray­‑man, Suzaku z Code Geass); Hiroshi Kamiya w roli Pingwina (m.in. Tieria z Gundam 00, Koyomi Araragi z cyklu Monogatari, Takashi Natsume z Natsume Yuujinchou); Jun Fukuyama w roli Pandy (m.in. Lelouch z Code Geass, doktor Shinra z Durarara!!, Lawrence ze Spice & Wolf); Yuuichi Nakamura w roli Grizliego (m.in. Ikuto z Shugo Chara!, Alto z Macross Frontier, Ryuu z Kimi ni Todoke); Katsuyuki Konishi w roli Etatowego Pandy (m.in. tytułowy bohater Samurai Deeper Kyou, Kamina z Tengen Toppa Gurren Lagann, Tatsumi z Beelzebub); Daisuke Ono w roli Lamy (m.in. Hosaka z Minami­‑ke, Itsuki z Melancholii Haruhi Suzumiyi, Sebastian z Kuroshitsuji). A to nie koniec! Żeńska obsada jest zdecydowanie mniej liczna, jednak w roli Sasako usłyszymy Ayę Endou (m.in. Sheryl z Macross Frontier, Miyuki z Lucky Star, Kajika z Hanasakeru Seishounen), zaś w roli młodszej siostry Pandy, Mei­‑Mei, popularną ostatnio Kanę Hanazawę (m.in. Tooko z Bungaku Shoujo, Kuroneko z Oreimo, Mayuri ze Steins;Gate).

Muzyka w tle składa się w większości z melodii bardzo prostych, ale wpadających w ucho i przyjemnych. Piosenki w czołówce – szczególnie pierwsza, Boku ni Invitation – odróżniają się trochę od typowego j­‑popu i całkiem nieźle nadają się do słuchania. Na uwagę natomiast zasługują utwory towarzyszące napisom końcowym. Jest ich aż dwanaście, a chociaż zazwyczaj nie jestem fanką śpiewających seiyuu, tutaj doskonale dopasowano się do ich możliwości wokalnych, zaś poszczególne piosenki w uroczy sposób komentują poszczególnych bohaterów. Muszę tu nadmienić, że dla mnie najbardziej chyba udane było obłędnie absurdalne Lama­‑san no Lama Mambo, ale przypuszczam, że każdy widz może mieć tutaj odrębną opinię.

Shirokuma Cafe to seria z pewnością bardzo nietypowa – nawet wśród właściwej wiekowo grupy docelowej sporo osób zapewne uzna ją za zbyt nudną i hermetyczną. Jest to jednak propozycja jedyna w swoim rodzaju, mimo pozornej prostoty skłaniająca do wielu przemyśleń. Nie będę tu gołosłowna i podzielę się własną interpretacją, zaznaczając, że nie jest ona oparta na absolutnie żadnych źródłach. Należy mianowicie zauważyć, że – co nietypowe dla serii josei – obsada jest w przeważającej mierze męska, zaś postaci żeńskie, z jednym wyjątkiem, pojawiają się tylko w jakiejś relacji do bohaterów – jako członkowie rodziny, obiekt uczuć etc. Ten wyjątek stanowi Sasako – więc może tak naprawdę „oglądamy” ten świat jej oczami, wraz z nią obserwując mężczyzn jak dziwne stworzenia innego gatunku?

Avellana, 21 maja 2013

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Studio Pierrot
Autor: Aloha Higa
Reżyser: Mitsuyuki Masuhara
Scenariusz: Tooru Hosokawa