Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

4/10
postaci: 4/10 grafika: 6/10
fabuła: 3/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 1
Średnia: 7
σ=0

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Avellana)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Kurogane Communication

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 1998
Czas trwania: 24×15 min
Tytuły alternatywne:
  • Iron Communication
  • 鉄(くろがね)コミュニケイション
zrzutka

Jak to jest – być ostatnim żywym człowiekiem na Ziemi? Propozycja dla amatorów ckliwych wzruszeń.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Trzydzieści lat temu wojna, która wstrząsnęła całym światem, zakończyła się… zagładą ludzkości. Jedyną ocalałą przedstawicielką tego gatunku jest teraz trzynastoletnia Haruka, która mniej więcej rok temu została obudzona ze snu w komorze hibernacyjnej przez piątkę robotów. Od tej pory towarzyszą jej: potężny Reeves, mimo wyglądu łagodny i cierpliwy; Cleric – mający z tej gromadki największą wiedzę; Trigger – zabawna, latająca kulka, strzelająca, do czego się da; Angela – najbardziej „człekopodobna”, ale też nie cierpiąca ludzi; Spike – sprawiający wrażenie najmłodszego i najbardziej przywiązany do dziewczynki. Roboty, wyposażone w układ sztucznej inteligencji o wysokim stopniu rozwoju, opiekują się Haruką najlepiej, jak umieją… Ale czy są w stanie zastąpić jej prawdziwą rodzinę?

Seria jest tak naprawdę dość krótka: po odliczeniu czołówki, napisów końcowych i zapowiedzi następnego odcinka, na właściwą akcję zostaje każdorazowo 10­‑11 minut. Z tego powodu fabuła poszczególnych odcinków jest trochę „poszarpana” – chwilami niemal staje w miejscu, chwilami natomiast pędzi naprzód, usiłując zmieścić zadaną treść w niedługim czasie. Akcji jest wbrew pozorom sporo, szczególnie w drugiej połowie – szkoda jednak, że jest zdecydowanie za bardzo naiwna jak na standardy wyrobionego widza.

Pierwszym i najpoważniejszym problemem jest nadmiar melodramatyzmu. Wydaje mi się, że autorzy zapomnieli o prostej zasadzie, mówiącej, że im mocniejsze emocje, tym ostrożniej je trzeba dawkować. Pomysł początkowy, dziecka samotnego w zrujnowanym świecie, jest już wystarczająco tragiczny. Naprawdę nie trzeba go „ubarwiać”, dodając bohaterce utajone (do czasu) traumatyczne wspomnienia. Nie wspomnę już nawet o bardzo długich i bardzo dramatycznych monologach i dialogach, wygłaszanych w momentach, kiedy rozsądek nakazywałby raczej podjęcie jakichś działań… Powstrzymam się tu od zdradzania szczegółów fabuły, powiem tylko, że był to ten rodzaj serii, gdzie w najbardziej dramatycznych momentach wybuchałam śmiechem.

Nie najlepiej również sprawa przedstawia się, jeśli chodzi o postaci. Haruka z założenia jest typem słodkiej, naiwnej i kochającej wszystkich i wszystko dziewczynki. Niestety, ten typ został doprowadzony do absurdu. Proszę sobie wyobrazić naszą bohaterkę, która zapewnia nieznajomego robota, celującego do niej z broni palnej z uśmiechem maniakalnego mordercy, że przecież mogą żyć jak wielka, szczęśliwa rodzina… Jeśli to ma być ostatnia przedstawicielka ludzkości, to nasz gatunek jest zgubiony.

Opiekujące się nią roboty były natomiast – co może wydać się paradoksalne – zbyt ludzkie. Sztuczna inteligencja i zdolność uczenia się mogą oczywiście sporo wyjaśnić. By jednak przybliżyć te postaci widzowi, wyposażono je w bogatą mimikę, całkowicie ludzkie i oddające całą skalę emocji głosy, a nawet takie drobiazgi jak odczuwanie bólu (sądząc po reakcji na uszkodzenia) i zmęczenia (objawiające się głośnym sapaniem po wysiłku fizycznym). I mowa tu nie tylko o tych całkowicie lub częściowo humanoidalnych, ale także o wspomnianej latającej kulce. Jedyna różnica jest taka, że zazwyczaj zachowują się rozsądniej od bohaterki (co nie jest szczególnie trudne), ale także im zdarzają się irracjonalne, kierowane emocjami decyzje. Bardzo poważnie osłabia to wymowę serii: skoro roboty są do tego stopnia zdolne do uczuć, to powtarzane pytanie o różnicę między ludźmi i robotami traci sens: istnieje ona tylko w „materiale budulcowym”, no i ewentualnie wyglądzie. Nie przypuszczałam, że kiedyś napiszę coś takiego, ale bardziej przekonująco poprowadzono te wątki nawet w Chobits.

Graficznie seria stoi na poziomie przyzwoitym, choć nie olśniewającym. Bohaterka wygląda dość standardowo; roboty są zróżnicowane, ale w zasadzie każdy typ ich budowy gdzieś już wcześniej widziałam. Ładnie prezentują się pojazdy latające, ale to dziwić nie powinno – Ikuto Yamashita był odpowiedzialny za projekty mechaniczne w Neon Genesis Evangelion. Tła, szczególnie zrujnowane miasto, pokazane są ładnie, a brak życia na nich jest przekonująco uzasadniony fabułą. Za muzykę odpowiada solidny majster, jakim jest Kenji Kawai – i chociaż w jego dyskografii trafiają się wybitniejsze pozycje od tej, oprawa dźwiękowa serii stoi na przyzwoitym poziomie.

Kurogane Communication to seria, której widownię docelową bardzo trudno określić. Najprędzej można by ją nazwać postapokaliptycznym pseudocyberpunkiem, skierowanym do nastoletnich dziewcząt. Drugą gwiazdkę przyznaję dla tych, którym odpowiada taka skala melodramatyzmu i ckliwości – chcę ich jednak zapewnić, że bez trudu można znaleźć anime równie wzruszające, a zdecydowanie mniej naiwne i dziurawe.

Avellana, 28 września 2005

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Studio A.P.P.P.
Autor: Hideo Kato, Tomomasa Takuma
Projekt: Ikuto Yamashita, Shin'ya Takahashi
Reżyser: Yasuhito Kikuchi
Scenariusz: Shin'ya Takahashi
Muzyka: Kenji Kawai