
Komentarze
K
- Lepiej niż się spodziewałam : Isabell : 5.12.2016 22:04:53
- K : Kanuki : 19.12.2015 21:47:17
- Nudy na pudy : Uratugo : 24.10.2015 20:25:21
- komentarz : Ruka : 8.10.2015 22:50:07
- Dawno nie miałem okazji pooglądać czegoś równie dobrego... : dark2000 : 23.07.2015 14:02:12
- Świetna seria! : Yuki Asakawa : 1.05.2015 12:39:39
- prześwietlone : Chmura : 17.02.2015 21:11:30
- Re: ahhhh jaka szkoda : anmael : 17.02.2015 01:29:26
- Re: ahhhh jaka szkoda : rool : 15.02.2015 00:49:08
- ahhhh jaka szkoda : anmael : 20.08.2014 13:30:13
Lepiej niż się spodziewałam
Kreska bardzo mi się podobała, tak samo jak animacje.
Największą zaletą tego anime są postacie, moim zdaniem dobrze dopracowane, co prawda niektóre wkurzają, ale chyba w każdej serii jest ktoś irytujący. Najbardziej polubiłam członków klanu czerwonego króla, przede wszystkim Mikoto i Yate.
Podsumowując: anime nie jest mistrzostwem, ale według mnie warto do niego zajrzeć.
K
Nudy na pudy
Fabuła bardzo przeciętna i wyjątkowo wybrakowana. Co, skąd i dlaczego? Odpowiedzi nie uzyskujemy, bo i z jakiego powodu mielibyśmy ją uzyskać? Sama mechanika świata przedstawionego, choć niespecjalnie oryginalna, mogłaby się obronić, gdyby była bardziej wiarygodna i solidna. A żeby taka była, musielibyśmy trochę dowiedzieć się na temat konstrukcji tego świata. Za plus można uznać, że o ile było wiele dziur fabularnych, o tyle całość pozostawała od początku do końca niepozbawiona logiki i sensu.
Postaci bardzo przeciętne. Tak przeciętne, że nie zdołałem zapamiętać prawie żadnego imienia. Relacje między nimi były równie płytkie, co one same. Niby jakieś interakcje między nimi zachodziły, ale nie miały one żadnego wpływu na akcję i fabułę. Nawet nie pofatygowali się, aby cokolwiek w tej kwestii wyjaśniać. Ciekawym mogłoby być zwrócenie uwagi na relację czerwonego króla z tą dziewczyną od kulek, co zawsze trzymała go za rękę. No i mogliby się pofatygować, aby wyjaśnić relację niebieskiego króla z czerwonym, bo ewidentnie jakiś bliżej nieopisany, a w miarę istotny związek między nimi zachodził.
Kreska i animacja były przyzwoite i to jest chyba jedyny plus całej serii. Inna sprawa, że niewiele było okazji do efektownych pokazówek.
Soundtrack był zupełnie bezbarwny. Pewnie dobrze dobrany, bo mnie nie mierzwił, ale nie mogę sobie przypomnieć absolutnie żadnego momentu, w którym tło muzyczne zwróciłoby moją uwagę, czy spotęgowało jakiekolwiek odczucia. Wczoraj „K” obejrzałem, a już teraz nie mogę sobie przypomnieć jakiekolwiek kawałka i nie wiem nawet, jaką muzykę tutaj zastosowano.
Historia nie urzekła mnie w ogóle, prawdopodobnie dlatego, że cała droga do wyjaśnienia zaistniałej sytuacji była bardzo bylejaka.
Trudno nazwać mi tę serię złą, bo tragedii tutaj nie było. Właściwie nie mam żadnych odczuć co do tego anime- złości, frustracji, poczucia spełnienia, zafascynowania, smutku, refleksji… No nic. Zupełnie nic. Na koniec tylko lekki zawód, że poświęciłem jej tę odrobinę czasu. Trudno jednak nie zauważyć, że „K” broni się w wizualnej części oraz jest raczej logiczna, choć mocno wybrakowana.
Trudno mi ocenić, komu mogłoby się to anime spodobać. Myślę (bez żadnej urazy, bo nie mam tu niczego złego na myśli). że osobom raczej mało wymagającym, a lubiącym zająć trochę czasu wolnego. Seria trochę skojarzyła mi się z „Mahouka Koukou no Rettousei”, choć tamta seria wzbudziła we mnie trochę więcej emocji. Zarówno tych negatywnych, jak i pozytywnych.
Całość oceniam na 5-. Jak już wspomniałem- dla osób niemających za bardzo co zrobić z czasem wolnym i oprawa wizualna jest w stanie wypełnić im pozostałe braki.
Grafika była solidna. Nawet z daleka widac było że to człowiek biegnie a nie jakaś kłoda.
Op mi się podobał natomiast en już nie bardzo.
Dawno nie miałem okazji pooglądać czegoś równie dobrego...
Fabuła podobnie jak w Stein;s Gate (polecam!) trochę wolno się rozwija, ale jak już zacznie to nic jej nie zatrzyma, w efekcie czego trudno było się od kompa oderwać. Rzadko się zdarza, aby mi ze zdziwienia szczęka opadła, a tutaj? BUM! Dwa razy Brodą podłogę polerowałem kliknij: ukryte Pierwszy raz, w połowie, jak dowiedziałem się o tej całej amnezji i zmianie wspomnień, a drugim razem na końcu, kiedy wyszło na jaw podmiana ciał. W skrócie fabuła podobała mi się niezwykle, szczególnie że podszedłem do serii nie licząc na więcej niż efektowne walki i ładną kreskę.
Postacie, niektóre odrobinę naiwne, ale swoją naiwnością nie irytują. Shiro i jego głupkowata mina, skrywająca inteligencje, Poważny. szlachetny i kompetentny Kuroh grający koksa, będący w rzeczywistości lekko naiwnym, ale dobrze gotującym miłym człowiekiem, oraz Neko, z pozoru słodka, prosta i łatwowierna maskotka serii, która okazuje się troskliwą, pomocą, posiadającym na barkach swoje brzemię dziewczyną. Najlepiej zrobionymi postaciami jednak królowie, do których zabrakło mi słów.
Kreska i animacja to spora zaleta tego anime, ponieważ wyglądem bez problemów może konkurować z seriami jak Fate/Zero, lub Kara no Kyoukai. Do niczego raczej nie można się tutaj przyczepić (walka deskorolka vs szabla była epicka)
Muzyka nie jest złą, ale mogłaby być trochę bardziej odczuwalna. Opening jest nawet niezły (mogli by usunąć tą angielszczyznę, ponieważ to „destroy” trochę irytowało).
W endingu się chyba zakochałem. Trochę smutny, jest to jeden z tych nielicznych endingów które oglądałem w całości. Potrafi skutecznie uspokoić.
Ogólna ocena to 9/10
Główną wadą moim zdaniem (oprócz wolno rozkręcającej się akcji) jest wrzucenie widza w sam środek wydarzeń, bez żadnego wyjaśnienia mechanik rządzących światem, przez co można być mocno zdezorientowanym. Świetna seria godna polecenia, zapadająca w pamięć, którą warto pooglądać.
Teraz zabieram się za oglądanie filmu :3
Świetna seria!
Może zacznę od fabuły. Rzeczywiście jest dość skomplikowana, jednak nie sprawia wrażenia chaosu i bałaganu. Każdy bohater ma swoje cele i motywy działania, a co najlepsze, wszystko układa się w logiczną całość. Jedyny problem miałam ze zrozumieniem, kto jest kim pod koniec – kliknij: ukryte Yashiro, Weismann i Bezbarwny Król strasznie mi się mylili, ale w końcu dałam radę. Ogółem historia jest ciekawa i oryginalna od początku aż do emocjonującego końca.
Postacie to największy atut tej serii. Wzbudzają sympatię, są interesujące i nie powielają schematów, bo choć podobnych bohaterów nie trzeba daleko szukać, to jednak każdy ma swoją iskierkę niepowtarzalności. Proszę państwa, mamy tu dającego się lubić głównego bohatera, który nie irytuje mimo swej naiwności i pogody ducha (a posiada ich rozsądną ilość, nie czyniącą z niego idioty)! I choć Yashiro nie jest tutaj najlepszą postacią, to jednak ogromny plus stanowi jego nietypowa kreacja. Cała reszta to już wyższa półka, polubiłam niemal każdego, zwłaszcza, że tak przyjemnie się ich słuchało…
No właśnie, seiyuu. Obsada składa się niemal z samych sław, na każdym kroku znajomy głos. Muszę przyznać, że to jeszcze bardziej wzbudziło moją sympatię do K. Aktorzy odwalili kawał dobrej roboty, a najbardziej zaskoczył mnie Jun Fukuyama – Misaki Yata to druga znana mi po Grellu rola, w której bardzo wyraźnie słychać różnicę między 'codziennym głosem'.
Oprawa audiowizualna również zachwyca. Grafika, zwłaszcza w pojedynkach, jest świetna, a muzyka miła dla ucha i dobrze dobrana. Aż żałowałam, że mój stary sprzęt nie może odtwarzać w lepszej jakości ;(
Tak się tu zachwycam i wychwalam pod niebiosa, ale muszę wspomnieć o jednej drobnej wadzie (która na szczęście nie popsuła przyjemności z oglądania) – nie wszystko zostało wyjaśnione, niektóre wątki są urwane. Liczę jednak, że kontynuacja i film to naprawią.
Gorąco polecam!
prześwietlone
ahhhh jaka szkoda
Gang Homra – boski , genialne postacie !!! a sam król Mikoto – pieknie wykreowany przywódca – twardziel sam w sobie scena gdzie królowie dają widzowi swój pokaz mocy ahhh łezka się kręci, kliknij: ukryte Mikoto nawet nie wyciąga rąk z kieszeni – twardziel niczym Denzel Washington w American Gangster opanowanie na poziomie Liam`a Neesona z Taken :)
Yatta na deskorolce wymiata, pokaz prawdziwej lojalności…
Żeby nie zdradzać więcej o postaciach, jeszcze raz napisze – ekipa świetna
Reszta postaci też jest ok, kliknij: ukryte chociaż moment gdzie Kurou w swojej 10 tonowej walizce rozpakowywuje zestaw do gotowania psuje anime , i niestety jest wiele momentów które po prostu są zbędne i na siłę.
Sam motyw szkoły jest jak najbardziej zbędny cała akcja mogła by się rozegrać na przedmieściach miasta i anime by na pewno miało by więcej możliwości do stworzenia lepszej fabuły jak akcji.
Studio GoHands tak samo jak i w mardock scramble nie pożałowali finansów na grafike – w niektórych momentach to aż ryczałem że nie mam możliwości obejżeć tego z blue ray`a na telewizorze ultra hd, kolory tak soczyste że aż kuje oko.
Fabuła świetna – jak wcześniej wspomniałem , zmiana pewnych zachowań bohaterów i scenerii i mielibyśmy jedno z czołowych anime tego roku :)
:)
Bohaterowie to nic nowego – ludzie, o których właściwie niewiele wiadomo – ani skąd się wzięli, ani czego chcą. Poznać możemy portrety psychologiczne (albo raczej pseudopsychologiczne) góra trzech postaci, a w serii jest ich multum.
Ogląda się jednak przyjemnie, jeśli przymknie się oko na bardzo lekko potraktowaną psychologię postaci i nie do końca klarowną fabułę.
Fajne
Bohaterowie świetni. Jakoś wyjątkowo nikt za bardzo mnie nie irytował. Smutny ale ciekawy koniec… jestem za takimi seriami. Muzyka też nie jest zła. Opening i Ending nie zbyt przypadł mi do gustu ale za to na ścieżkę dźwiękową nie mogę narzekać. Kreska prześliczna w moim mniemaniu.
Dylemat
Jest ona dość niejasna, pozostawiająca morze domysłów, ALE pokoszę się na stwierdzenie, że właśnie takie produkcje wzbudzają najwięcej emocji.
Wadą serii niestety jest początek, w moim odczuciu zbyt długo trwa rozwianie pewnych wątpliwości, zwyczajnie za długo nie wiadomo o co chodzi. Niemniej jak ktoś już przeżyje te 6/7? odcinków zostaje mówiąc kolokwialnie nagrodzony zarówno bardziej wartką akcją, jak i znacznie większą partią informacji.
Bardzo przypadły mi do gustu postacie. Wywarły nie małe wrażenie. Świetnie wykreowane, SPÓJNE (co nie tak często się zdarza).
Co prawda, ogólna idea oklepana, ale miała „to coś”.
Dużo emocji wzbudziło we mnie zakończenie, co znacznie podwyższa ocenę serii i spowodowało, iż uznaję ją za wartą obejrzenia.
W dobie wielu bezmózgich produkcji, szczególnie zasługuje na uwagę.
Ps. Plagiaty?
Cała kreatywność jaka ma swoje ujście czy to w muzyce, malarstwie, rysunku, filmach, książkach, mangach, anime etc etc długo wymieniać, prawie zawsze bazuje na czymś, co ktoś wcześniej stworzył.
Nie dostrzegłam tutaj perfidnego zerżnięcia czy z innej produkcji, czy innej formy wyrazu.
Całkiem niezłe, chcę więcej
Teraz czekam na film kinowy oraz liczę na kontynuacje serii TV.
Jeszcze wracając – w samej serii największym zaskoczeniem był Mikoto Suoh – dawno nie widziałem tak dobrze wykreowanej męskiej postaci, czapki z głów.
8/10
Gratka dla Japońskich fanek
Tak się robi pieniądze, proszę państwa! xD
5/10
- Zero wyjaśnionej mechaniki świata. Tego kim są królowie, dlaczego są, dlaczego społeczeństwo toleruje np: czerwonych.
- 7 (czy tam 8) odcinków gdzie nie wiemy o co chodzi w tym wszystkim. Żeby nie było: wszystkie odcinki mają sens i łączą się w spójną całość, ale zawierają masę niewiadomych gdzie widz się zastanawia: „dlaczego właśnie tak?”. Odpowiedzi na te wszystkie „dlaczego?” dostajemy w okolicach 8 epa. A zaraz potem szybkie zakończenie.
- Cycolino‑kot, który nikogo nie dziwi. Nie trawie takich motywów.
- Ecchi na siłę
- Bohaterowie poboczni. Szczególnie „dwóch od czerwonego i zdrajca”, ograny pomysł.
Na plus:
- Sposób prowadzenia fabuły (winny/niewinny główny bohater)
- Grafika, kolorystyka
- Krótkie i z sensownym zakończeniem. Nie trzeba dużo pić by obejrzeć całość w dobrym humorze ;)
Zacznijmy od początku a dokładniej od fabuły: uważam, że to oczekiwanie na odpowiedzi wcale nie było dobre. Dla mnie wręcz nużące. Akcja w ogóle mnie nie ciekawiła. Ktoś sobie walczył, biegał w tle a ja i tak ziewałam. Podczas tych wszystkich trzynastu odcinków mi podobały się dwa, ponieważ w nich wystąpił w miare ciekawy zwrot akcji na temat bohaterów, których polubiłam aczkolwiek to zdecydowanie za mało zwłaszcza na taką ilość odcinków.
Bohaterowie także nie byli za ciekawi. Z tej całej gromadki upodobałam sobie Yate, Kuroha i Fushimi.
Wiele osób zachwala oprawe wizualną. Cóż jest ładna, zachwyca oko ale wydaje mi się zbyt jaskrawa. Poza tym desingi postaci także nie należą do moich ulubionych. Mimo wszystko to właśnie kreska wygląda obiecująco w tej serii. Natomiast oprawa muzyczna jest zwyczajna. Da się przesłuchać ale bez rewelacji.
Na pewno rzuce okiem na drugą serie ale to przez pryzmat ciekawości co zechcą producenci pokazać.
Nie polecam. Ja sama byłam skłonna z milion razy skreślić to anime. A widzowi z jeszcze słabszymi nerwami ode mnie raczej na pewno to oczekiwanie się nie spodoba.
Daje 3 ale to tylko za te trzy postacie, które polubiłam. Za nic więcej.
Powód braków w fabule
[link]
[link]
każda opowiada historie innego króla i pozostałych postaci
w anime mieliśmy historie białego króla
w memore of red – czerwonego króla i jego bandy
stray dog story historie Kuroh i jego mistrza
w sequelu do anime prawdopodobnie dostaniemy kolejną nową historie z nowym głównym bohaterem
Parada plagiatów.
Jednak mimo całego tego miszmaszu i zamieszania, niekiedy wprowadzanego przez twórców zupełnie bezcelowo, całkiem przyjemnie ogląda się kolejne odcinki. Cóż, jakby nie patrzeć, jest to tytuł przy jakim nie trzeba zbytnio angażować mózgownicy, ponieważ zagadki nie należą do gatunku tych bardzo skomplikowanych, przyciągających swoją tajemniczością. Odpowiedzi podawane są widzowi na tacy – łatwo przewidzieć jak akcja potoczy się dalej.
Pod względem audiowizualnym „K” nie trafia w mój gust, chociaż muszę przyznać, iż sceny walki zostały całkiem nieźle zrealizowane. kliknij: ukryte Pierwszy pojedynek Yaty i Fushimiego szczególnie przypadł mi do gustu. Grafika często jest przejaskrawiona, miejscami „sparkląca”, a to wręcz męczy oczy. Muzyka pasuje do klimatu serii, jednakże nie zachwyca oraz nie zapada w pamięć…
Podsumowując: „K” to przyzwoita seria, w której każdy znajdzie coś dla siebie. Historia przedstawiona w anime mogła zostać lepiej rozwinięta, tak ażeby poziom przez cały czas utrzymywał się na równym poziomie.
Polecam osobom szukającym tytułu 'do oglądania”, przy którym nie trzeba się zastanawiać nad zawiłościami fabularnymi.
Hmmmm
9/10
Anime bardzo mi się podobało.
W moim przypadku była to przeplatanka nudy z akcją.
Na początku było bardzo ciekawie potem nuda i tak w kółko aż wreszcie skończyło się tak, że nie spodziewała bym się takiego zakończenia. SPOILER Nie spodziewałam się kliknij: ukryte śmierci głównego bohatera. ;_; Zwłaszcza, że na koniec go polubiłam KONIEC SPOILERA. Jednak odcinków nudy było góra 1‑2 pod rząd. Ogólnie seria bardzo przyjemna i ciekawa. Nie wiem co mogę więcej napisać. Po prostu mi się podobało i tyle. Ciekawie i bez żadnych wkurzających bohaterów do których musiała bym się długo przekonywać. Jedynym minusem są właśnie te sceny przy których prawie zasypiałam ale szybko się jak dla mnie kończyły i znów było ciekawie. To tyle co do tego jakie są moje wrażenia.
Fabuła nie była oklepana. Jak dla mnie coś nowego. (ale może dlatego, że to było jedno z nie wielu anime które nie miało w sobie romansu [ponieważ takowe mi się znudziły])
Nie umiem jej po prostu łatwo opisać, ale mogę powiedzieć, że warto dla niej to obejrzeć.
Muzyka, za muzykę anime nie dostaje ode mnie minusów, ewentualnie plusy i tu właśnie jest duży plus. Opening bardzo mi się podoba ale przeważnie go przewijałam bo chciałam oglądać już odcinek, co do endingu rzadko go słuchałam ponieważ chciałam następny odcinek. Ale i tak najlepsza jest muzyka w tle, moim zdaniem dobrze dopasowana i z muzyki w tym anime najbardziej została w mej pamięci.
Postacie.Główny bohater no powiedzmy sobie szczerze, na początku mi się spodobał, a później zaczął mnie nudzić. Jednak na koniec z powrotem go polubiłam i to jest bardziej niż na początku. Postać która nie nudziła mnie wcale i lubiłam ją bardzo przez całą serię to Yata i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że lubię go najbardziej. Wszystkie inne postacie też bardzo polubiłam. Każda miała inny charakter i moim zdaniem nie oklepany.
Cudowna kreska zawsze zachęca mnie do obejrzenia, dopiero potem opis fabuły. Jeśli kreska nie jest dobra po prostu chodźmy nie wiem jak anime było dobre nie podoba mi się. Po jakimś czasie przestałam na nią zwracać uwagę w tym anime ale i tak była cudowna.
Słyszałam, że ma być jeszcze film w 2014 roku ale data nie jest dokładnie znana. Będę na niego wyczekiwać i na 100% go obejrzę.
W całości anime bardzo mi się podobało i zasługuje na ocenę 9/10 czyli:
,,Niemal ideał, doskonałość. Liczba znaczących zalet całkowicie przysłania nie wielkie i nieistotne wady. Oryginalna, ciekawa, zaskakująca, przyjemna w oglądaniu seria. Nie obejrzenie było by błędem… ‘’ (wzięte z Tanuki)
To tyle ode mnie po prostu obejrzycie tą serię a jeśli macie podobny tok myślenia, spodoba wam się. Hanaji. :3
Zamaskowano spoiler.
Jedno z lepszych... choć zdecydowanie nie najlepsze.
Muszę przyznać, świat przedstawiony zaciekawił od początku, tatuaże całkiem solidnie dodające poczucie bliskości między członkami HMR, pomysł na skontrastowanie Kuro i Shiro nie tylko imionami, ale również charakterami, całkowicie na plus… ale gdzie w tej serii sens? Rolą deus ex machina obarczono Neko, która zakręciła otoczeniem Shiro dość mocno, co niekoniecznie było przyjemne do oglądania… Czułem się mniej więcej jak podczas seansu Steins;Gate, oglądając wątek Mayuri kliknij: ukryte umierającej raz za razem. W jednej chwili jest tak, w drugiej inaczej, ale nikogo to oczywiście nie dziwi.
Postaci były przedstawione dość dobrze, ale zdecydowanie nie rozwinięte do końca. Poza tym, nie dowiedziałem się sporo rzeczy o niektórych bohaterach… To te 'komponenty', o których mówiłem podczas przyrównywania serii do samochodu. Niby nie znaczą zbyt wiele, ale ich brak również da się odczuć.
Oprawa muzyczna była solidna. Szczególnie do gustu przypadł mi OST 'IKari' jak i sam ending serii. Oprawa graficzna również prezentuje się z jak najlepszej strony, kolory tu i tam wyglądają dość dziwnie na początku, ale jak już się do tego oko przyzwyczai, jest to po prostu czysta przyjemność.
Overall, overall… 7‑8/10. Dość solidnie, jednak do pełnego obrazu brakowało paru rzeczy.
K
Zacznę od postaci gdyż w tym tytule ciekawej czy chociaż tajemniczej fabuły nie uświadczymy, a większość tajemnic nie jest wyjaśniona choćby słowem.
Isana Yashiro to przekolorowane Włochy z hetalii. Zarówno charakter jak i seiyuu są identyczne. Jego sługa Yatogami Kuroh z głosem Ono Daisuke cudownie przedstawia jego postacie tego aktora z tytułów które obejrzałem. Dosłownie wszystkie. Służba temu jedynemu ( kliknij: ukryte by go „zabić” ale coś po drodze się mu w mózgu odmienia) oraz gotowanie jak Sebastian, szpanerski miecz i dziwne super moce jak Tsukishima z bleacha, płynąca rzeka miłości pod przykrywką niczym Nagi Kengamine z Deadmana czy detektyw Mamoru Akasaka z Higurashi. Pupil biało‑czarnego duetu – Neko którą można nazwać równie dobrze „Para cycków nr.1”. Teraz rodzi się pytanie: „Skoro główne postaci są beznadziejne to może drugoplanowe są lepsze?”. Niestety nie. Złoty król jedynie stał, niebieski próbował mieć motywy czy wątpliwości jednak coś nie wyszło, bezbarwni byli kierowani ściśle wytyczonymi ścieżkami,a widzowie nawet nie znają ich motywów. Pozostaje jeszcze czerwony. Co dwa odcinki zmieniano mu charakter praktycznie o 180°. Raz czysty badass, raz rozszalały morderca, raz niańka dla dzieci. Pozostałych bohaterów można spokojnie pominąć. Jedyną postacią która mnie zaciekawiła jest mała, moe Anna (przyznam że tylko dlatego iż jest słodka).
Fabuła jest tak opłakana jak wspomniałem wyżej. Wszystkie moje (nawet absurdalne) myśli po pierwszym odcinku się spełniły. WSZYSTKIE. W pewnym momencie było ciekawe albowiem kliknij: ukryte twórcy próbują wmówić że Yashiro nie istnieje. Niestety zostało to spaprane w wielkim stylu.
Pozostaje kreska i muzyka. Ta pierwsza jednak nie stoi na najwyższym poziomie, a to dlatego, że wykorzystywano praktycznie wszystkie animacje z openingu w anime (i chyba z endingu ale nie jestem pewien). Przypuszczam, iż tła są takie same gdyż akcja dzieje się w tych samych miejscach. Mimo to świat wygląda naprawdę przecudownie i ta gra świateł. Ścieszka dźwiękowa na początku mnie odrzucała ale około 3 odcinka wpadła mi w ucho, a nawet dała prześwietny utwór pt. „karma”.
K jest anime rzędu kampfera czyli uczty oczu i w tym wypadku i uszu. Jeśli szukacie „odmóżdżenia” w pięknym stylu to z całego serca polecam to anime.
Jaki tytuł, tak samo niewiele mówiąca zawartość.
Na początku zapowiadało się naprawdę dobrze, od razu rzucono widza w konkretny tor fabuły, postawiono wiele pytań i… tak, przez kilka odcinków było fajnie. Ale potem już nie.
Twórcy chyba cały budżet zainwestowali w oprawę graficzną, która absolutnie zachwyca, tła są przepiękne, animacja i sceny walk bardzo dynamiczne, tylko co z tego, skoro fabuła jest do niczego?
Nie wiadomo kto, kiedy i po co to wszystko, wszyscy walczą nie wiadomo w jakim celu, jacyś Królowie, świetlane kolory (buahaha), no i irytujący główny bohater. Zupełnie zabrakło pomysłu na… pomysł.
Bo o czym tak właściwie jest to anime? Ja nie wiem.
Brak interesującego (ba, jakiegokolwiek) wątku próbuje się też tuszować całą gamą biszów, którzy dzięki starannej grafice są naprawdę… do schrupania. Tak, to się udało, ale nie o to chodzi, bo jest to stanowczo za mało, by ten tytuł uznać za udany.
Taka ładna wydmuszka bez sensu. Pogapić się można. 5/10.