Komentarze
Suki-tte Ii na yo
- Re: Odcinki od 1 do 10 najlepiej : IKa : 27.02.2020 23:25:46
- Odcinki od 1 do 10 najlepiej : Kamisama : 27.02.2020 04:09:15
- Re: Bohaterka : Anonimowy : 27.02.2020 02:08:54
- Re: Bohaterka : Anonimowy : 27.02.2020 02:06:34
- Realnie : Kamisama : 27.02.2020 01:58:33
- Re: Ode mnie 6 : Anonimowy : 27.02.2020 01:24:07
- komentarz : Klemens : 27.03.2016 03:40:35
- Bleh... : Empira : 18.02.2016 03:52:59
- Rozkręciło? : Empira : 18.02.2016 03:36:33
- komentarz : Durless : 18.12.2015 23:54:00
4/10
Od około połowy trochę odbija się od dna, ale i tak grawitacja wygrywa.
Nie polecam, szczególnie jeżeli ktoś czytał mangę, bo może umrzeć z nudów i rozczarowania.
Co pójdzie na pierwszy ogień? Mei! Nie rozumiem, jak można było stworzyć tak… mdło‑nijaką postać. Oryginalna Tachibana jest niezwykła jak na bohaterkę shoujo. Jasne, dostaje prezent od losu w postaci swojego ciemnowłosego księcia, zakochuje się, miewa wątpliwości, próbuje się zaprzyjaźniać i „poznawać ludzi”, ale wszystko to odbywa się w tak sympatyczny i uroczy sposób, że nie sposób jej nie polubić. Ma zasady, których się trzyma, jest lojalna i wierna, ale mimo to nie porywa się z motyką na Słońce! A animowana Mei? Aż wstyd o niej wspominać. Pierwszą rzeczą, która mi w niej nie pasowała, był głos. Wydawał mi się zbyt delikatny i „sierotkowaty” jak na prawdziwą Mei, ale sądziłam, że to tak naprawę nic poważnego, a ja się tylko czepiam. Niestety, potem było coraz gorzej. Już pomińmy fakt, że ona nie mówi, tylko duka, ale jak można być tak… Mdłym? Mei kocha Yamato, ale zawsze jej się wydaje, że świat knuje coś przeciwko niej i Kurosawie. Cała sytuacja z Kaim – no na miłość boską, wyduś to z siebie! kliknij: ukryte Powiedz „nie” i po kłopocie. A ona plącze się, rumieni i w zasadzie nie dziwię się, iż tyle osób posądziło ją o zdradę swojego chłopaka. To jej naiwność i bierność przy kontaktach z innymi tak mi w niej przeszkadzała. Wiem, że nie każda dziewczyna musi mieć charakter ze stali, ale… Jestem nią rozczarowana.
A teraz czas na druga połówkę Tachibany, Yamato! Przystojny, miły, inteligentny, koleżeński, popularny – jak tu się nie zakochać? Jakoś jednak można. Tak samo jak jego dziewczyna, Kurosawa sypie problemami jak z rękawa. Ta dwójka sobie nie ufa, i to jest chyba głównym źródłem ich problemów. Kolejnym są niedomówienia. Wydusiliby z siebie wszystko raz, a porządnie i byłoby po problemie, ale nieeeee, lepiej dhramatyzować przez jakiś czas, będzie ciekawiej! Nie.
Reszta bohaterów po prostu jest. Nakanishi, Asami, Nagi, Kai, chłopak Aiko – nie denerwują, ale nie wzbudzili we mnie żądnych większych emocji, może z wyjątkiem małej zazdrośnicy, która w ostatnim odcinku zasłużyła na porządne lanie.
Podobało mi się przedstawienie Aiko, jej lekko drwiący sposób bycia i nutka arogancji. Animowana wersja ma w sobie coś, co sprawiło, że ją polubiłam, podczas gdy mangowy pierwowzór tylko irytował.
Megu – lepiej nic nie wspominajmy. Schemat goni schemat. kliknij: ukryte „W przeszłości byłam taka brzydka, nikt mnie nie lubił, och ach, jakie to straszne.” – jest. Poszła do gimnazjum i wypiękniała – zgadza się. Zamierza odebrać naszej niewinnej owieczce chłopaka jej życia – tak, tak, obecne! Nawraca się na końcu – oczywiście. Bieda z nędzą.
Z całego towarzystwa chyba najbardziej polubiłam Kakeru. Może jego podejście do seksu i miłości nie jest zbyt dobre, ale przynajmniej na początku sprawiał wrażenie ciekawszego. kliknij: ukryte Na końcu oczywiście znalazł dziewczynę swojego życia i był szczęśliwy, choć w mandze (tak, wiem, powtarzam się!) jego wątek poprowadzony był znacznie bardziej interesująco i autentycznie się ucieszyłam, gdy w końcu mu się powiodło.
W spokoju zostawię fakt, że absolutnie każda postać ma jakąś dramatyczną i smutną przeszłość, która zamiast budzić współczucie, tylko irytuje.
Muzyka też wydawała mi się przeciętna. Z wyjątkiem endingu i fragmentów openingu nie pamiętam nic, a to chyba nie jest dobre.
Grafika nie zachwyca, ale też nie jest szczególnie brzydka – kto ma być przystojny, ten jest, tła, może trochę nieruchome, ale są, na animację nie zwracałam większej uwagi.
Największy zarzut to twarz Mei, bardzo pusta, niczym u lalki. I te jej oczęta. Ech…
Dochodzę do wniosku, że największą wadą tej produkcji jest istnienie świetnego pierwowzoru, który faktycznie coś sobą reprezentuje i może przypaść do gustu tym, którzy mają już dość trzpiotowatych protagonistek‑idiotek.
I ja wiem, ciągle porównuję animowane Sukitte do tego mangowego, ale cóż mogę poradzić na to, że manga mnie tak oczarowała?
Seans anime odradzam, zamiast tego lepiej zajrzeć do mangi.
Przyjemna seria
Seria od początku do końca trzyma równy poziom. Jest to jej zaletą, ale w przypadku ostatniego odcinka (zresztą chyba najsłabszego i najbardziej naciąganego) również wadą. To zakończenie prawdopodobnie usytuuje się bardzo wysoko w rankingach nijakich zakończeń. A tak już jest. Nie od dziś wiadomo, że najbardziej ekscytujące historie powstają o tym, jak się staje parą. Nie bez przyczyny większość bajek kończy się na „i wzięli ślub i żyli długo i szczęśliwie”.
Taki schematyczny romansik ;)
Nie tak to wyglądało w papierowej wersji...
Ostatni odcinek zapewne żadnej rewolucji nie zrobi, więc moje zdanie raczej się nie zmieni – okropnie się zawiodłam, okropnie.
Rom... a nie to nie to, chciałam powiedzieć komedia.
...
Nieeee!
depresyjne..
ta cała 'tragiczna' przeszłość Mei i Yamato..no jakoś mnie nie przekonuje w ogóle. Nie jestem wielką fanką mangi, aczkolwiek wypada ona zdecydowanie lepiej niż anime. Seiyuu kompletnie nie trafieni, Mei jakaś taka fajtłapowata‑spodziewałam się dosyć silnego charakteru, Yamato natomiast jak już ktoś niżej pisał‑za uprzejmy. No i nie przekonuje mnie wielka miłość po iluś tam dniach znajomości..
Nic, będę dalej oglądać, a nóż widelec mnie zaskoczy.
hmmm
jest dobrze
realistyczna historia o budowaniu uczucia i więzi między dwojgiem młodych ludzi
Good Job!
Jest klimat
Po pierwszym odcinku ogólne wrażenia dobre, Yamato rzeczywiście wypadł lepiej niż Mei. Porównując co innego shoujo z tego sezonu, Tonari no Kaibutsu‑kun, to anime jest cieższe, zaczęło się jak dramat. Choć wydaje mi się że w mandze przepaść pomiędzy Mei a innymi dziewczynami z jej szkoły była nawet większa. Liczę na przyjemny seans i na to, że Mei będzie wreszcie szczęśliwa ;)
Ale wracając.
Po pierwszym odcinku jestem zadowolona i też nieco zawiedziona… Inaczej wyobrażałam sobie przedstawienie kilku scen.
Plusy:
-świetnie dobrani seiyuu
-grafika
-dość wierne oryginałowi, zwłaszcza postaci.
Minusy:
- kliknij: ukryte Scena pocałunku Mei i Yamato wyrwana z taniego shoujo. Chodzi mi o sposób przedstawienia
- kliknij: ukryte kopniak Mei…Prędzej wyglądało na zepchnięcie Yamato ze schodów nogą, w mandze był o wiele bardziej efektowny.
Czekam z niecierpliwością na kolejne odcinki :)
Yamato fajnie bardzo odwzorowany jest, Mei trochę gorzej.
Trzymam kciuki, żeby utrzymało klimat mangi!