
Komentarze
Sakurasou no Pet na Kanojo
- Po czwartym odcinku. : Anonimowa : 3.05.2020 17:37:59
- Re: Shinna : Pewnie od szczepionki : 3.03.2020 12:05:50
- Re: Na lekko : Xyz : 2.03.2020 05:22:28
- Talent : Xyz : 2.03.2020 05:18:00
- Shina : Xyz : 2.03.2020 05:10:23
- Re: Shiina : Saarverok : 19.03.2018 22:08:12
- Shinna : Ia : 19.03.2018 20:07:29
- Shina : Ia : 19.03.2018 19:58:50
- TO anime : Collision : 19.03.2015 23:52:21
- Pierwsze : ShoriChan : 13.11.2014 23:42:17
Po czwartym odcinku.
Jest niespójna. Kreska nie pasuje do tematyki. Na razie taki mix trochę
Shinna
TO anime
Tylko Shiina i Rita dawały rade,a reszty nie dało się znieść.
Nie dam więcej jak 5/10 właśnie za ta nudę…
Pierwsze
A więc: dostajemy historię o zwykłym licealiście, który przez swoją miłość do kotów został przeniesiony do specjalnego akademika, w którym mieszkają sami geniusze wśród różnych dziedzin. Tak się jednak śmiesznie składa, że ta urocza gromadka nie jest choćby w jednym stopniu zwyczajna. O niee, wręcz przeciwnie! Są to najbardziej zakręcone i niezrównoważone postaci, jakie nasz Sorata miał (nie)przyjemność poznać. I właśnie tu tkwi poważny mankament pomieszkiwania w Sakurasou. Bowiem Soracie tęskno do normalności – normalnych poranków, normalnych znajomych i tak dalej. Dlatego też ciężko pracuje nad możliwością wyrwania się z tego wariatkowa. Jednak pewnego słonecznego dnia, gdy kwiaty wiśni traciły swe płatki, tworząc scenerię jak ze snu, Kanda został poproszony o przywiezienie z dworca pewnej dziewczyny, która od tamtej pory będzie mieszkać w Sakurasou. Któż to taki? Panie i Panowie poznajcie Mashiro Shiinę – nieodpowiedzialną, kompletnie niesamodzielną nastolatkę, trzymającą swoje uczucia na srogiej wodzy, acz obdarzoną talentami plastycznymi godnymi Da Vinci'ego. Przyjechała do Japonii, by zacząć rysować mangę oraz ją wydawać. Jak się można domyślić, z czasem Sorata i Mashiro zaczęli zbliżać się do siebie i darzyć coraz cieplejszymi uczuciami.
Ale walnęłam opis! Zabawne, że pisząc na telefonie opisy wychodzą mi znacznie lepiej, niż na komputerze (;-;). Ale! Cóż, okruchy życia są czasami ciężkim do przełknięcia gatunkiem. Zabierając się do oglądania musisz przygotować się na załamania nerwowe z powodu niepowodzeń, różne dziwne sytuacje itepe. Ja nie byłam przygotowana. Nie znaczy to jednak, że seria mnie nie urzekła. Bo urzekła. Teraz jak na to patrzę, mogli od samego początku władować w Mashiro trochę więcej uczuć, a nie wystawić ją z kamienną twarzą godną terminatora. To trochę psuło przyjemność oglądania, ale nie narzekam. Jakżebym mogła ugodzić jakimś nieodpowiednim słowem swoje pierwsze anime? Ale serio – do Sakurasou czuję ogromny sentyment. BTW muszę w końcu odnowić tą serię, bo oglądałam ją dobre dwa lata temu, kiedy to było nadawane. Przydałoby się małe odświerzenie. Zwłaszcza, że zupełnie inaczej będzie mi się oglądało z tą wiedzą o Japonii jaką posiadam teraz, niż te dwa lata temu, gdy w tych sprawach byłam zielona jak trawniczek przed moim blokiem.
Łoo, rozpisałam się ciut za bardzo… do tego w większości są to głupoty… ale nieważne!
Shori Chan
chlip...
Co jest więc tak właściwie wyjątkowe z Sakurasou no pet na kanojo? Zdaje się, że właśnie ukazanie zwyczajnej codzienności w sposób stricte…„niezwyczajny”. Możliwe, że końcówka była pod względem emocji bohaterów zbyt przerysowana… A może to tylko moja apatia i wrodzony flegmatyzm? W każdym razie 7/10 – i to z czystym sumieniem. Po prostu dobre anime, które w wolnych chwilach można obejrzeć. Szalom robaczki.
Zazwyczaj unikam głośnych anime, w których bohaterowie zachowują się, jakby byli nie z tej planety, ale to anime w żadnym z momentów nie zmęczyło mnie i nie popchnęło do zadania sobie pytania: „po co ja to oglądam?”. Jak na komedię romantyczną, było całkiem przyjemne. Poza tym, podoba mi się, że nie było to tak bardzo płytkie, bohaterowie nie okazali się herosami, którzy wszystko mogą, a świat leży u ich stóp. Przeżywali wzloty, upadki i rozczarowania, jak każdy inny człowiek, wkraczając w świat bezwzględny i niesprawiedliwy, w którym królują i królować będą wybitne jednostki. Przekonują się o tym, że nawet ciężka praca nigdy nie zastąpi ogromnego talentu.
Moja ocena: 7/10.
Postaci schematyczne, niczym nie odróżniające się od tych z innych serii za wyjątkiem Mashiro, choć tego typu postacie są dość interesujące przez odcinek lub dwa, później efekt jest wręcz odwrotny… protagonista wyrwany żywcem z typowego shonena, niczym nie odróżniający się od chłopaków z innych serii, jakoś niespecjalnie przypadł mi do gustu.
Dramatyczne wątki przeciągane trochę na siłę, z jednej strony próbuje przekonać, że życie wcale nie jest takie łatwe, z drugiej mówi, że zawsze wszystko dobrze się kończy – nie byłoby nic w tym złego ale niekoniecznie w takim układzie.
Filozofie życiowe bohaterów czasami przeczą samym sobie, mówią często o staraniach ale szybko tracą zapęd przy pierwszej lepszej porażce – jeszcze w taki sposób, jakby to cały świat był winien tych problemów. Jednak też nie ma co zbyt wiele nad tym rozmyślać – podejrzewam, że miało to działać po prostu jako siła napędowa do progresu fabuły a niekoniecznie jako impuls skłaniający do przemyśleń.
Żarty dość szybko przestały mnie śmieszyć – wpadanie przypadkiem na dziewczyny, lądowanie w niezręcznych sytuacjach itd. to coś, czego naoglądałem się w wielu innych seriach i nie jestem przekonany do ich powtarzania.
Seria być może przypadnie do gustu osobom, które dopiero zaczynają z anime i nie miały zbyt wiele styczności z typowym ecchi, w takim przypadku może to być jakaś podstawa, dla innych zapewne nie określiłbym tego jako priorytet. Bez problemu dałoby się to ucisnąć w 12 odcinków z lepszą fabułą, nawet z tymi postaciami.
Sakurasou
Niektóre odcinki odrobinę nudzą co prawda, jak i jest parę innych gorszych jego stron, jednakże całokształt pozostaje całkiem zadowalający.
Napisałem też szerszą recenzję, jeśliby ktoś chciał się z nią zapoznać, pod tym linkiem:
[link]
Sakurasou no Pet na Kanojo
Co?
Kyou no Hi wa Sayounara
Czy ktoś uważa tak samo? :)
Ogólnie to zostaliśmy oszukani, obiecano na pełną adaptację jak Toradora a dostaliśmy 60% materiału. Ponadto durna reżyserka postanowiła dać Aoyamie szanse których nie miała oryginalnie (w LN jest jeszcze większa plażą na starcie agatka poniżej dobrze to ujęła, odcinek 7, scena na rowerach). Ja chciałem oglądać love story Soraty i Mashiro a dostałem irytującego nerwusa jako MC i wciskanego na siłę underdoga który był beznadziejny. Anime poszło w dół jak zaczęli ograniczać role TYTUŁOWEJ BOHATERKI od ok 18tego odcinka.
Ale ostatni odcinek był ok.
Dla tych co są ciekawi co potem bo nie będzie sequela:
kliknij: ukryte Sorata oświadczył się Mashiro na końcu 8 LN, w 9 są parą, Aoyama się wyprowadza a Rita wprowadza. Sorata i Dragon robią grę na własną rękę.
nie dla mnie
Strasznie drażniły mnie dwie z głównych postaci… Główny bohater -- fajnie, że kocha kotki, ale poza tym jest strasznie pomocny, dobry, przemądrzały… Przypomina kolesia z Chuunibyou demo koi ga shitai. prawie zawsze wie co powiedzieć, żeby poruszyć serca, rzadko się złości. Według mnie jest mało realistyczny, nastoletni chłopcy tak się nie zachowują. Druga postać, która mnie wkurzała, której właściwie nie mogłam znieść, to Nanami Aoyama. Przemądrzała, upierdliwa moralizatorka, zgrywająca się na silną i samodzielną, a wcale taką nie jest. Nie znoszę jej Kansai‑ben, seiyuu podkła również głos dziewczynie z Ginga e Kick Off!, która ma podobną osobowość. Ciężko lubić serię, kiedy główne postaci drażnią. Lubiłam Shinę, ale to za mało. Moją ulubioną postacią był Ryuunosuke, ale to postać drugoplanowa.
Anime jest nudne, ciągnie się, mało się dzieje.
Animacja jest bardzo ładna. To mocny plus tej serii. Takie eye‑candy.
Zapowiadało się sympatyczne. Ale niestety.
Całkiem śmieszna komedia przez te kilka pierwszych odcinków. Potem absurdy osiągają taki poziom, że ten, kto pochyli się mocniej nad tym, co dzieje się na ekranie, może tylko pokręcić głową z niedowierzaniem. Głupoty w scenariuszu, rzeczywistość jest swobodnie naginana do celów, jakie maja być pokazane na końcu, czyli jeden wielki happy end (aczkolwiek nie wszystkie plany okazały się być udane), mimo przebytych przeciwności losu. Te oczywiście wprowadzono tylko dlatego, że ma być dramatycznie i trzeba bohaterów zżyć ze sobą, niestety są one zupełnie dla mnie niewiarygodne. Cały dramatyzm w tej serii kompletnie do mnie nie przemówił.
Kreacje postaci szybko okazują się być kalkami kalek, a niektóre elementy otoczenia, jak bałagan w pokoju, robią tylko nastrój moe wokół Shiiny.
A właśnie… ona. Dziewczyna tak oderwana od rzeczywistości, że nie umie podnieść własnych majtek z podłogi i musi o to prosić kolegę, bo nigdy po sobie nie sprzątała. Brzmi głupio? Jest tego znacznie więcej. Zachowuje się jakby z dżungli wypadła, nie zna podstawowych zasad relacji międzyludzkich, głupio powtarza słowa. Nie obowiązują jej żadne zasady. Ale nie jest to nic a'la doktor House, a próby stworzenia z niej postaci interesującej, co się wybitnie nie udało.
Nic porywającego, kolejna przypowiastka o grupce przyjaciół i przeciętny romans.
4/10, bo Shiina tylko irytuje.
Co się tyczy wyglądu szkoły – to raczej norma, jeśli chodzi o wystrój takich budynków. Zdarzają się oczywiście bardziej dopracowane (jak chociażby w Maria‑sama ga Miteru czy Durarara!), ale to nieliczne wyjątki. Polecam obejrzeć ending KareKano, czy pooglądać zdjęcia z japońskich szkół – maksymalna prostota, estetyka i schludność.
i znowu
mam zgryza
Cóż więcej, jeśli ktoś oczekuje głupawej komedii od początku do końca niech sobie daruje, jeśli ktoś szuka czegoś oryginalnego od a do z niech sobie daruje – natomiast jeśli ktoś chce się dobrze bawić i odprężyć niech ogląda.
Pastelowo i całkiem przyjemnie
Jeśli chodzi o postaci, to niestety sielanki tu się nie doczekamy, chociaż źle nie ma. Niestety twórcom całkowicie nie udała się kreacja Shiiny. Miała to być nieporadna życiowo introwertyczka, a przy tym geniusz plastyczny, ale w początkowych odcinkach wychodziła po prostu na osobę ułomną. Wszystko po to, by zadowolić fanów ecchi, bo prawda jest taka, że wszelakie sceny łazienkowe, czy bieliźniane były po prostu przesadą w jej przypadku – to, że jest to postać żyjąca w nieco innym świecie, nie znaczy od razu, że nie może być w stanie zapiąć sobie guzika, czy starać się wlewać płyn przez zakorkowaną butelkę. Na szczęście w drugiej połowie serii widać już znaczącą poprawę pod tym względem i wreszcie zachowuje się ona jak osoba, która jest po prostu nieporadna społecznie.
Można by się tu rozpisywać, bo każda z postaci ma swoje plusy i minusy, ale w tym miejscu dodam tylko, że zdecydowanie najbardziej przypadł mi do gustu Ryuunosuke – przynajmniej w jego przypadku oszczędzono nam nawału traum i załamań. Czasami miało się wrażenie, że jedynie on i Nanami potrafią tam myśleć logicznie i tak też się zachowywać xd
Grafika strasznie mi się spodobała – pastelowe barwy to dokładnie to, co lubię najbardziej^^ Do tego dołożono śliczną grę świateł i zadbano o dobre wykonanie, więc nie ma się tu do czego przyczepić – seria jest po prostu wizualnie ładna. Tak samo ląduje u mnie na plus muzyka – oba op i ed są po prostu miłe dla ucha, tak samo jak te kilka nutek ze środka.
Przez sam fakt, że poziom serii z czasem uległ znacznej poprawie postanowiłam dać Sakurasou 8/10, bo generalnie rzecz biorąc nie żałuję spędzonego nad nią czasu.
łatwe, proste i przyjemne
mimo wszystko koncowka zdecydowanie slabsza od pozostalej czesci. kliknij: ukryte patetyzm, wyciskanie lez, tony cukru i bohaterstwo… bohaterow w przedostatnim odcinku przyprawialy o mdlosci. poleciala za to ocena tego harem komediodramatu.
koniec tez tradycyjnie – happyendowo‑nijaki
7/10