Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Studio JG

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 8/10 grafika: 6/10
fabuła: 7/10 muzyka: 7/10

Ocena redakcji

7/10
Głosów: 8 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,62

Ocena czytelników

8/10
Głosów: 455
Średnia: 7,53
σ=1,88

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

High School DxD New

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2013
Czas trwania: 12×24 min
Tytuły alternatywne:
  • ハイスクールDxD NEW
Postaci: Anioły/demony, Uczniowie/studenci; Rating: Nagość; Pierwowzór: Powieść/opowiadanie; Miejsce: Japonia; Czas: Współczesność; Inne: Ecchi, Harem, Magia
zrzutka

Issei nie spoczywa na laurach, podejmując kolejne kroki zbliżające go do spełnienia marzeń, czyli założenia haremu. Jednak naszego erotomana­‑gawędziarza czekają kolejne wyzwania. Czy im podoła?

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Po uratowaniu Rias Gremory przed przymusowym ślubem Issei wraca do swojego normalnego (?) szkolnego życia i realizacji największego marzenia, czyli założenia haremu. Jednak droga do tego szczytnego celu jest długa i wyboista. Issei wciąż pozostaje najsłabszym członkiem drużyny, a jego wyniki w rankingu zawartych kontraktów ze śmiertelnikami można skwitować powiedzeniem „odwróć tabelę, Issei na czele”. Mało tego, jego smocza moc zaczyna się wymykać spod kontroli, co nie pomaga naszemu protagoniście zachować pogodę ducha. A do tego wszystkiego słudzy Nieba i upadłe anioły rozpoczynają poszukiwania świętych mieczy w bliżej nieokreślonym celu. Szykują się więc niemałe kłopoty.

Drugiego sezonu High School DxD wyczekiwałem z niecierpliwością. Pierwszy okazał się jedną z najlepszych serii ecchi, jaką oglądałem od dłuższego czasu. Na sukces złożyła się solidna fabuła, oprawa graficzna, a przede wszystkim postaci. Jakby nie patrzeć, w przeciwieństwie do wielu kolegów po fachu, główny bohater, nie jest, delikatnie rzecz ujmując, życiowo niezaradny i nie rzuca wytartych frazesów o przyjaźni, która przenosi góry. Dziewoje z kolei w dużej mierze są diablicami, które mają w sobie dużo… ognia, więc siłą rzeczy daleko im do kolejnych tsundere i moeblobów. A do tego równocześnie dostaliśmy solidną serię przygodową. Zresztą, co się będę powtarzał, chętnych wrażeń odsyłam do lektury recenzji poprzedniego sezonu oraz oczywiście do seansu. Jak zaś spisali się tym razem twórcy ze studia TNK, znanego chociażby z kontrowersyjnego w swoim czasie School Days? Cóż, sami zobaczcie.

Druga seria kontynuuje wydarzenia z poprzedniczki i ma dość podobną kompozycję odcinków. Możemy się więc spodziewać zarówno spokojniejszych (?) epizodów z życia Szkolnego Koła Okultystycznego, jak i bardziej dynamicznych, w których nasze demony muszą zdolnościami bojowymi udowodnić wrażym siłom, że nie tak łatwo je przepędzić do wszystkich diabłów. Część przygodowa utrzymuje poziom pierwszej serii, więc fani nie powinni poczuć się zawiedzeni. Żeby nie zdradzić za dużo z fabuły, powiem tyle, że ponownie przypomną o sobie upadłe anioły, a także dowiemy się czegoś więcej o trzeciej, do tej pory mało znanej stronie konfliktu, czyli dowodzonych przez Boga aniołach. Jak zaś wygląda ten bardziej… grzeszny aspekt serii? Ujmę to w ten sposób: fanserwisu wam tu nie zabraknie, zarówno tego mniej, jak i bardziej subtelnego. Pierwsze skrzypce gra oczywiście Rias Gremory, ale i Akeno zaczyna pokazywać, że nie bez kozery jest królową, niejednokrotnie robiąc konkurencję swojej szefowej. Tak czy inaczej, majtek, cycków i staników w serii jest pod dostatkiem. Niektórym może to przeszkadzać, ale powiedzmy sobie wprost – byłoby dziwne, gdyby diablice nie epatowałyby swoimi… wdziękami. Humor również nie stracił na jakości. Sprośne żarty latają gęsto i owszem, czasem nisko, ale utrzymują się w granicach dobrego smaku. Zakończenie natomiast, jak to w przypadku adaptacji bywa, zamyka przedstawione wątki i pozostawia otwartą furtkę na kolejne sezony. Pozostaje więc mieć nadzieję, że seria się sprzeda.

Obsada Klubu Okultystycznego pozostała bez większych zmian, podobnie jak ich charaktery i podejście do życia. Pierwsze skrzypce grają tradycyjnie Issei i Rias, ale dowiadujemy się też kilku nowych rzeczy o rycerzu (formalnie rzecz biorąc od strony szachowej terminologii – skoczku) demonicznej ekipy, czyli Yuuto. Otrzymuje on między innymi tragiczną przeszłość, podobnie zresztą jak Akeno. A skoro już przy drugim biuście drużyny jesteśmy, mogę podpowiedzieć, że zaczyna ona czuć coś więcej do Isseia. Dużo bardziej po macoszemu zostały tym razem potraktowane Asia i Koneko. Warto też wspomnieć, że skład Klubu Okultystycznego ulega powiększeniu o kolejnego rycerza – jednak zdradzenie tożsamości tej osoby wiązałoby się z poważnym popsuciem seansu zainteresowanym widzom. Z ukrycia wychodzi także drugi goniec, do tej pory nie bez powodu trzymany na uboczu wydarzeń. Trzeba przyznać, że pomysł na tę postać jest dość karkołomny, ale mimo całej mojej osobistej niechęci do tego typu postaci, ta mnie nie drażniła. Może dzięki temu, że twórcy – zamiast zrobić z niej fanserwis dla skrajnych otaku – postanowili rozbudować ją pod kątem charakteru i dać jej kilka przeszkód do przezwyciężenia. I chwała im za to. Z antagonistami jest z kolei nieco gorzej niż w poprzedniej serii, nadrabia to jednak pan o wdzięcznym imieniu Azazel, który jest, hm… powiedzmy, że na tyle potężny, by wpłynąć na równowagę sił świata.

Oprawa graficzna siłą rzeczy zmienić się na gorsze nie mogła, chyba że panowie ze studia dostaliby znacznie mniejszy budżet. Animacja jest solidna, projekty postaci cieszą (zwłaszcza męskie) oko. W kwestii nowych postaci Xenovia pod względem… powiedzmy atrybutów nie może się równać z Rias i Akeno, ale wciąż jest się na co popatrzeć. Walki z kolei są niby bardziej widowiskowe niż w poprzednim sezonie, ale mimo to wywierały na mnie mniejsze wrażenie. Być może ten stan rzeczy wynika po części z powodu mniej efektownych antagonistów. Oprawa muzyczna oraz opening i ending nie zapadają wprawdzie w pamięć, ale i nie sprawiają, że widzowi więdną uszy. Wraz z nowymi postaciami pojawili się, co logiczne, nowi aktorzy głosowi, z których na uwagę zasługuje doświadczony Rikiya Koyama, który ma na swoim koncie liczne role, w tym Yamato z Naruto Shippuuden.

Pierwszy sezon High School DxD uważam za najlepsze ecchi w roku 2012, które przekonało mnie, że współczesne anime nie schodzi aż tak na przysłowiowe psy, jakby się wydawało. Do tego okazało się ono przyzwoitym shounenem i dostarczyło dużo solidnej rozrywki. Nie mówiąc już o tym, że erotoman­‑gawędziarz Issei jako jeden z nielicznych głównych bohaterów w anime tego typu zaskarbił sobie moją sympatię, a Rias… co się będę zresztą powtarzał, odsyłam do recenzji. Jak zaś wypadł sezon drugi? Fakt faktem gorzej, ale niewiele. Liczę więc na to, że High School DxD New sprzeda się na tyle, by dano zielone światło trzeciej serii. Z przyjemnością zobaczę kolejny festiwal diabelskich wdzięków – i efekty działań Isseia w kwestii haremu. Na razie daję drugiemu sezonowi kredyt zaufania i lekko naciąganą ósemkę.

Szaman Fetyszy, 25 stycznia 2014

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: TNK
Autor: Ichiei Ishibumi
Projekt: Junji Gotou, Miyama-Zero, Yutaka Miya
Reżyser: Tetsuya Yanagisawa
Scenariusz: Takao Yoshioka
Muzyka: Ryousuke Nakanishi