Komentarze
Diabolik Lovers
- komentarz : Przygnębiona : 26.12.2020 23:34:47
- komentarz : tino : 25.09.2018 12:08:25
- komentarz : Easnadh : 22.08.2018 05:42:28
- komentarz : dgnbdz : 21.08.2018 20:55:17
- Ma w sobie coś : Anonim : 10.03.2018 23:20:32
- komentarz : DIRUSIEK : 23.09.2017 22:05:53
- komentarz : Shion Winry : 26.06.2017 09:13:04
- Kiepskie : Patii : 6.09.2016 15:24:16
- Re: . . . : Alice1414 : 21.12.2015 20:55:57
- lovers : ffff : 12.11.2015 18:14:08
ok
Ajato jest najlepszy.
Daje 3/10 za ładną kreskę i bishounenów ^^
Diabolik Lovers
Ciekawe studium masochizmu, zarówno z poziomu widza, jak i bohaterki.
Spodziewałem się, że będzie to tragedia, więc się nie rozczarowałem.
Już pierwsza scena, w której bohaterka podchodzi do bramy i jest w miarę ładna pogoda, a ledwo weszła na teren posesji, to zaczyna się nie wiadomo z jakich chmur i skąd wielka ulewa, dała mi do myślenia, jeśli chodzi o scenariusz.
Cała fabuła polega na tym, że dziewczyna jest nagle atakowana i poniewierana przez któregoś z młodzieńców, następnie delikwent wysysa jej krew, wgryzając się w różne części ciała, ona słabo protestuje, ale nie żeby się jakoś wyrywała, po czym on mówi, że jej krew jest pyszna i przyjdzie jeszcze.
Ta seria ewidentnie jest skierowana do kobiet, więc zastanawia mnie, dlaczego uznano, że jest popyt na coś takiego. Zapewne ma to być tytuł dla fanek „Vampire Knight” połączonego z „Kuroshitsuji”, tyle że zdecydowanie bardziej… masochostyczne.
Robią z bohaterką, co im się podoba, znęcają się werbalnie i fizycznie, sprawiają mnóstwo bólu, a ona nie dość, że nic, to jeszcze się rumieni! Niby się ich boi, ale gdy ma okazję się zemścić, okazuje się, że nie wybaczyłaby sobie skrzywdzenia któregokolwiek. Och, to takie słodkie.
Druga połowa ostatniego odcinka – kwintesencja debilizmu całej serii. Nagle pojawia się kliknij: ukryte sposób na zabicie matuli (tak bezczelnego rozwiązania deux ex machina dawno nie widziałem), a te monologi… o Boże. Chyba przebili teksty z „Hiiro no Kakera”.
Charaktery płaskie jak deski do prasowania, właściwie nie ma co opisywać, po prostu żenada. Oglądałem dość uważnie tylko dlatego, żeby przekonać się, czy na końcu będzie orgia w postaci rzucenia się na dziewczynę ich wszystkich naraz. kliknij: ukryte Niestety – nie było.
Mhrocznie i głupawo, tytuł alternatywny to: „Debilik Lovers”. W sam raz.
2/10.
Seria o bishounenach...bez bishounenów???
Pseudo mroczny klimat też raczej śmieszył (te nietoperze w openingu…)
Cała szóstka głównych bohaterów była irytująca. Charaktery były…charakterystyczne, tak jak i ich zachowanie.
Z drugiej jednak strony, zobaczyliśmy, że wampir jest wampirem i zachowuje się tak jak na ich gatunek przystało…
Irytujące wampiry wszędzie za Yui łażą i mruczą swoje super podniecające teksty (można zwymiotować), traktują ją jak istotę im podległą, której zadaniem jest spełnianie ich zachcianek…to niehumanistyczne i masochistyczne zachowanie jest jednym plusem…
Na dodatek projekty postaci były okropne (Subaru, Kanato, WTF!?). Jedyny bishounen, na którego można było popatrzeć to Ayato.
Głupota głównej bohaterki nie ma granic. Ma możliwość ucieczki, ale zamiast brać nogi za pas, najpierw musi spakować walizkę i przy okazji stwierdzić, że jednak musi poznać „prawdę”. Postanawia więc zostać i tą prawdę poznawać. Na własne życzenie trafia jej się etat całodobowego automatu z krwią i maskotki dla sadystycznych braci. Jest przy tym tak dobroduszna, że zastanawia się dlaczego bracia są dla siebie niemili, podejmując marne próby ich pogodzenia. No ręce opadają.
Fabuła, jeśli jakaś się pojawi, zaraz się plącze jak makaron spaghetii. Yui musi chodzić do szkoły więc jak gdyby nigdy nic do szkoły idzie. To czy tam trafia zależy od tego, który z braci akurat się napatoczy. Jeśli ma szczęście – wyląduje w kuchni gotując przepyszne przystawki dla swojego oprawcy, jeśli nie – skończy na liczeniu grobów na cmentarzu.
A ostatnich odcinków to już w ogóle nie zrozumiałam…
Rozśmieszył mnie jednak nieudolnie pokazany kliknij: ukryte pojedynek Richtera z Ayato.
Dawno oglądałam serię z jakimkolwiek haremem, więc myślałam, że Diabolik Lovers będzie fajnym przypomnieniem tego gatunku. Okazało się, że nie.
A gdyby zamknąć oczy...?
Jednak, okazało się, że tej serii nie da się połknąć w całości, a nawet jeśli, jeszcze długo będą wstrząsać nami odruchy wymiotne. Przykro mi, że ta seria została tak spartaczona. Ale może od początku…
Z całkiem szerokim bananem na twarzy zabieram się za pierwszy odcinek. Opis anime całkiem ciekawy, sadyści to mój żywioł, męski harem też mnie raczej nie odstrasza. No to jedziemy!
Początkowe parę minut – ZONK! Pierwsza akcja i już zaczynam mieć jakieś pojęcie o tym, jak „cudowny” będzie ten seans. Mamy tutaj nudną jak flaki z olejem bohaterkę, całkiem niezłego mena… w każdym razie niezłego dopóki nie otworzy ust. I nie mówię tutaj tylko o mówieniu – choć niektóre wypowiedzi tegoż bisha są dobijające – ale też o natychmiastowym przyssaniu się do bohaterki. Odgłos wbijania się kłów jest miodzio spartaczony. Jak ktoś tu niżej napisał – równie dobrze zamiast bohaterki mogłoby być tam jabłko, nieważne…
Załóżmy jednak, że bohaterka nie jest jabłkiem.
Moment później poznajemy resztę wampirzego haremu. Robi się gorąco, można nawet i zatrzeć z uciechy rączki, kiedy zobaczy się jakiegoś wyjątkowo urodziwego bisha. Dostajemy jakieś koślawe wytłumaczenie tego, co dzieje się na ekranie, chociaż większość fabuły i tak ogranicza się do chłeptania krwi i molestowania biednej, niewinnej heroiny.
W tym momencie już zaczynam mieć opory przed zabieraniem się za kolejny odcinek, ale jako, że nie porzucam żadnego anime, jestem zdecydowana je skończyć.
Co za ból! Szczątki fabuły gdzieś tam się poniewierają, a my oglądamy wciąż i wciąż, jak bohaterka jest napastowana i – oczywiście! – w większości przypadków stoi jak cielę, nawet się nie broniąc.
Słowem – fabuły to to nie widziało.
Postacie? W sumie to znosiłam jedynie psychopatycznego shotę z misiem i podkrążonymi oczami.
Grafika? Cóż, mogła być gorsza, chociaż nie są to wyżyny animacji. Drażniły mnie oczy prześwitujące przez włosy, sama nie wiem, czemu. Na przykład ten koleś ze słuchawkami, miał zaczesane włosy na jedno oko, ale cóż to za przeszkoda dla naszych dzielnych grafików! W końcu bish patrzący jedną gałką byłby mniej kakkoii.
Dźwięk? Niby nic kiepskiego, ale muzyka kojarzyła mi się tylko z tanią produkcją erotyczną dla dorosłych. Zresztą dialogi również zahaczały o te rejony. Zawoalowane porno, tylko zamiast właściwej akcji mamy wbijające się w heroinę kły dowolnie wybranego mena.
Byli bishe, było wysysanie niekończącej się krwi bohaterki, było całkowite ogołocenie z fabuły i zmarnowanie – nikłego zresztą – potencjału.
Ocena: 1/10
Jedyny plus – odcinek trwa niecałe 15 minut.
Proszę się nie sugerować moją opinią, jest całkowicie subiektywna. Zawsze warto samemu obejrzeć i się przekonać, w końcu zawsze można obejrzeć to anime dla ładnych wampirów, a tych tu – muszę to przyznać – nie brakuje ^^
Co do wypowiedzi tense – pomimo mojego masochizmu nie bawiłam się przy tym zbyt dobrze… może nie jestem dość masochistyczna? ;-;
I kły w szyję niczym putin na ukrainę.
Tym wąpierzom już dziękujemy
Sorry...
Straszne
Ekhem... E... To... Nie na moje nerwy.
Hm… Chociaż… Jakbym potraktowała to „coś” nie jako anime, ale bardziej jako reklamę zachęcającą do kupna tej gry, to powiedziałabym, że spełnia swoją rolę, bo chętnie bym w to zagrała xD (Jako wielbicielka gier otome byłabym szczęśliwa, gdyby to wyszło po polsku, ale złudne nadzieje~)
Diabolik or Sadistic? XD
Uważam, że anime powinno interesować od samego początku,
a tu fabuły praktycznie jakby brak.
Postacie monotonne i chyba aż za bardzo sadystycznie niewyżyte.
Odgłos wgryzania się w skórę dosłownie przyprawiał mnie o salwę śmiechu, a porównanie go do jabłka jest jak najbardziej trafne.
Jedynym chyba mocnym punktem jest soundtrack, któremu osobiście nie mam nic do zarzucenia…
A ja jestem po prostu z siebie dumna. XD – Wytrwałam dzielnie do końca.
Anyways… Zauważyłam, że kluczem jest ten sztylet, który Subaru dał Yui.
On odgrywa później doprawdy sporą rolę… Od tego czasu akcja się nieco rozkręca. Ale jak na tak krótką serię, to chyba zbyt długo trzeba na cokolwiek czekać, ne?
xd
pseudo sadistic
Mnie osobiście najbardziej odrzucały te pseudo‑erotyczne teksty, które bishe standardowo rzucały przed ugryzieniem dziewoi („pokaże ci rozkosze piekła” – serio?), miały one za zadanie wprowadzenie w atmosferę, niestety poległy na tym polu, gdyż ja za każdym razem opluwałam monitor i to nawet nie ze śmiechu.
Fabuła od czasu do czasu próbowała udać, że istnieje, ale przez większość czasu pokazywała bezczelnie zaciśniętą pięść do widzów. Ja osobiście na przykład nie rozumiem, kliknij: ukryte dlaczego ten cały Richter, dał cordelii umrzeć, a potem rzucał, ze tak długo czekał na ten moment. (aczkolwiek nie oglądałam ostatniego odcinka, bo pleyer mi się zbuntował, więc może tam się okazuje, ze to wcale cordelia nie była itp.)
Postacie, ogólnie puste, ale to raczej żadna nowość w animcach na podstawie gier. Cały ten niesamowity sadyzm był strasznie wymuszony, taki bardziej‑chamski‑niż‑zwykle‑bad‑boy. Swoją drogą, czy tylko mi rozpięte na klacie koszule kojarzą się z grubymi mafiozami?
Główna dziewoja nie była nawet taka irytująca, może oprócz momentów kiedy sama się pchała w ręce oprawców (ale jak ktoś wcześniej skomentował, w grach otome chodzi o interakcję).ce
O grafice się nie wypowiadam, bo osobiście zazwyczaj nie zwracam na nią uwagi.
Seria cienka, ale tego się po niej spodziewałam, obejrzałam, bo nawet to lepsze od kucia do fizyki :p.
Muzyka do bani bohaterowie to już naprawdę porażka żadnego nie dało się polubic ich charaktery odpychały.
Jedynie co się działo w tej serii to ssanie krwi co chwile jakiś inny wampir zatapiał zęby w szyi czy też innej części ciała bohaterki.
Zatrzymałam się na 6 odcinku i nie mam zamiaru do tego wrócic.
Hehe.
Nuda i niesmak
Zabierając się za DL, wiedziałam, w co się pakuję – przeczytałam wcześniej kilka recenzji. Postanowiłam jednak poszerzyć horyzonty (rzadko oglądam serie dla panienek) i sprawdzić, czy może, jako fanka mroczniejszych i ostrzejszych klimatów, okażę się targetem tego anime. ...Lol, nope, jednak nie, ustawiczne wysysanie i poniżanie głównej bohaterki, zamiast wywołać reakcję „mhm, tak, to jest to”, zniesmaczyło mnie i wynudziło, z przewagą tego ostatniego.
W DL zabrakło mi przede wszystkim pociągających, interesujących bishów i sensownej fabuły.
Jeśli chodzi o fabułę, mogę jej wybaczyć, że była jednowątkowa, prostsza nawet od konstrukcji cepa – w końcu po anime na podstawie gry otome trudno spodziewać się czegoś więcej. Ubolewam jednak nad tym, w jaki sposób ta fabuła została poprowadzona. Przez całą pierwszą połowę serii nie działo się praktycznie NIC poza kolejnymi, idealnie przypadkowymi scenami gwałtów/wysysania. Bohaterka niby dostała jakąś tajemnicę do rozwiązania, ale szło jej to wyjątkowo niemrawo, a pod koniec scenarzyści i tak machnęli na wszystko ręką i zarzucili wątek na rzecz innej, prościutkiej „intrygi”. Jeszcze bardziej modelowo skopano chociażby wątek nocnej szkoły: pojawia się tylko w jednym odcinku i służy chyba tylko temu, żeby jeden z wampirów mógł zmolestować bohaterkę na tle innego koloru ściany. Fail.
Porażką są również postacie. Akurat głównej bohaterki nie czepiam się tak bardzo – dziewczę wykazuje przebłyski zdrowego rozsądku i wolnej woli, a jej niemrawe, nieefektywne próby oporu idzie zrozumieć: sterroryzowana, straumatyzowana, całkowicie osaczona ofiara nie będzie zachowywać się inaczej, a wampiry bardzo się postarały, żeby szybko doprowadzić Yui do takiego stanu. Szkoda tylko, że w kolejnych odcinkach realizm psychologiczny idzie się kochać na rzecz popychania „fabuły”/„romansów” do przodu: Yui, zamiast doszczętnie sfiksować, popaść w katatonię, planować samobójstwo albo wykorzystać realną szansę ucieczki (sic!), traci instynkt samozachowawczy, zaczyna sama szukać kontaktu ze swoimi dręczycielami, okazuje im sympatię, życzy im jak najlepiej… Myślałby kto, że jednak lubi być krzywdzona fizycznie i psychicznie, a w zachowaniu wampirów nie ma w sumie nic złego, skoro tak szaleją za bohaterką i na swój sposób się o nią „troszczą” (usprawiedliwmy ich jeszcze traumami i paskudną matką). Takie ukazanie postaci i ich relacji mocno mnie odrzuca. Szczególnie że, nie czarujmy się, DL będą oglądać/ jarać się w większości młodziutkie, niewyrobione życiowo nastolatki, dla których Ayato czy Laito to synonim fajnego chłopaka („bije, pije, ale przecież jest taaaki mhroczny, gorący i rhomantyczny, i myśli tylko o mnie!” <3).
Nawiasem mówiąc, sześciu lowelasów to chodzące klisze, na dodatek nieszczególnie różniące się od siebie, skoro każdy jeden to sadysta z bardzo podobnym zestawem tekstów. Przez cały seans najbardziej dręczyło mnie pytanie, co oni właściwie robią w „życiu”, poza wylegiwaniem się na sofach i molestowaniem kolejnych dziewcząt? Przecież to okropnie nudne? Nawet arcywyrafinowana „intryga” ich mamusi i wuja dostarczyła im najwyżej jeden wieczór rozrywki.
Z chłoptasiów, o dziwo, podobał mi się ten nazywający Yui „suczką”, i to chyba właśnie dlatego, że od początku do końca traktował bohaterkę najbardziej przedmiotowo, że „zgwałcił” ją w miejscu dla niej świętym, mimo jej łez i protestów – bardzo to było pedagogiczne, zabrakło mi tylko, żeby na koniec wyssał dziewoję na śmierć i splunął na nią z pogardą; może do zachwyconych fanek by dotarło, że „związki” z podobnymi typami nigdy nie kończą się dobrze.
Minimalną sympatią darzyłam również Subaru, tego od dziury w ścianie z pierwszego odcinka, bo on akurat traktował Yui względnie PODmiotowo – co też nie przeszkadzało mu jej gwałcić, ale mniejsza o to, wszak ludzki był z niego pan, („A mógł zabić…!”).
Krótkie odcinki to niewątpliwie największa zaleta tej serii. Grafika i muzyka na kolana nie powalały, ale nie psuły całości jeszcze bardziej, dlatego dorzuciłam w ocenie pół gwiazdki.
„Ciekawskim” widzom, których jeszcze niewystarczająco odrzuciła główna recenzja i stosik komentarzy poniżej, odradzam oglądanie. Nie warto, nawet dla wątpliwego lolcontentu.
Zdecydowanie plusem dla mnie jest grafika. Uważam, że tutaj naprawdę nie ma do czego się przyczepić. Tak samo postacie wampirów. Tak, jak ktoś już wspomniał nie są oni niczym lśniący Edward ze „Zmierzchu”, który pała głębokim uczuciem do zwykłej śmiertelniczki. Tutaj mamy do czynienia z prawdziwymi wampirami, które robią wszystko, co wampiry robić powinny. Jestem w stanie nawet znieść samo poniżanie głównej bohaterki, ponieważ gdybym to ja musiała obcować z kimś takim to również czasami trudno byłoby mi się powstrzymać od rzucenia jakimś niewłaściwym komentarzem.
I to właśnie jest minus tej serii. Główna bohaterka. Mimo usilnych starań nie udało mi się dostrzec jakichkolwiek pozytywów owej postaci. Dla mnie jest po prostu nijaka. Jej jestestwo przez 12 odcinków opiera się na zasadzie: „Niby chce, ale nie chce”. Nie wiem, czy jej zachowanie jest spowodowane niebywałą głupotą, czy strachem, ale nie mogę zrozumieć czemu jej kwestie podczas jakiejkolwiek styczności z którymś wampirem ograniczają się jedynie do jęczenia, nieskładnych zdań, wydawania odgłosów mówiących o intelektualnie pustce…
Mimo wszystko dla mnie to anime jest zdecydowanie na plus. Ja nie jestem za bardzo wybredna więc jako osoba szukająca czegoś lekkiego zdecydowanie znalazłam to, czego szukałam właśnie w „Diabolik Lovers”.
Ile wampira w wampirze?
Bawią mnie komentarze rozczarowanych niewiast, które spodziewały się haremu. Przykro mi, drogie Panie, ale „Diabolik Lovers” (anime) nie jest romansem. Wieszanie psów na tym anime za poniżanie heroiny, brak współczucia ze strony wampirów czy brak romansu to tak jakby ocenić negatywnie „Człowieka ze stali” za brak realizmu czy za to, że film ten nie był komedią. Do każdego filmu, książki, koncertu powinno się podchodzić bez oczekiwań, bo późniejszy zawód jest tylko naszą winą.
Wracając do anime, to wizualnie było poprawne – szału nie było, ale poza „oczami na włosach” nie było się czego przyczepić. Niedoróbki fabularne wynikają z długości serii. 12 odcinków po ok. 10 minut akcji daje małe pole do manewru. Na początku w każdym odcinku przedstawiona jest jedna z postaci. Nagle się okazuje, że zajęło to połowę serii. Nie da się zrobić głębokiej, przemyślanej linii fabularnej w 40‑50 minut. Lekarstwem byłoby wydłużenie serii, ale niski budżet na to nie pozwalał. Dlatego wytykanie słabo rozwiniętej linii fabularnej w serii trwającej ok. 2 godzin uważam za nietrafione.
Gdyby nie słabe zakończenie, dałbym jeden punkt więcej, a tak anime to zasłużyło jedynie na 6/10.
"Nie podoba mi się, bo nie było zgodne z moimi oczekiwaniami" - wut?
Raz że Sadistic (op), dwa że harem (gra pewnie pierwowzorem), trzy że syndrom sztokholmski. Plus to, że w końcu są to wampiry, które robią to, co do wampirów należy: stale pragną krwi, są skrzywione swoją długowiecznością (medycyna trucizn, gniew, rozpusta etc.) wywyższają się ponad słabych śmiertelnych. Jednych to obrzydza tudzież irytuje – mnie osobiście intryguje.
A co do dźwięku jabłka – jasne, przecież mogli dać aktorom kawałek jakiegoś surowego mięcha, byłoby bardziej realistycznie!
Albo usunąć problem dźwięku gryzienia i podłączyć bohaterkę do jakiejś dojarki z wenflonem, a krew pić z kieliszków… Hej, w sumie dziwne, że tego nie było…
Do typu głównej bohaterki „słodka kretynka” już się chyba przyzwyczaiłam. Wychodzę z założenia, że ekranizacja po prostu jest swoistą solucją gry dla postaci kreowanej „wszystkich traktuję po równo, staram się być miła, spróbuję ich zrozumieć… a skoro już gram, to nie ucieknę z posiadłości!! Wmahaha.”
Ach i to oskarżenie: „nie walczy, tylko mówi „proszę, przestań” i leży z zamkniętymi oczami!” – jasne, sparaliżowana bólem i strachem, przytrzymywana przez nadludzko silną istotę… powodzenia. Bishe nawet na początku to komentują… śmiechem.
Fabuła po przedstawieniu postaci dość sprawnie poprowadzona – inna rzecz, że nie ma się nad czym rozwodzić.
Diabolic Lovers uważam za całkiem ciekawe zjawisko.
Nie rozumiem tej tendencji, żeby wyobrażać sobie, o czym będzie produkcja, a potem odejmować punkty w ocenie, bo okazała się inna. Po prostu to do mnie nie dociera. Zwłaszcza, kiedy już po pierwszym odcinku widać, że na ckliwość nie ma co liczyć.
Za wysoko.
dobry boże
Zacznę od tego, że moje nadzieje względem tego tytułu były niskie. Nigdy wiele nie oczekuję od haremówek. Może się starzeję, ale nie ogarniam tego… czegoś.
To że lachon była traktowana jak worek z krwią zostało już powiedziane. Odgłosy siorbających bishonów – obrzydliwe! Całe te anime było obrzydliwe! Ja myślałam, że to będzie romans. Tak to przynajmniej zaklasyfikowano gatunkowo. A to nawet nie stało koło romansu! Mam rozumieć, że kliknij: ukryte wysysanie, topienie, „ratowanie” i znowu wysysanielachona miało być choć trochę romantyczne? Po tych kilkunastu odcinkach skóra lachona musiała przypominać sito. Nikt nie brał pod uwagę, że lachon musi jakoś te ubytki w krwi zregenerować?
Co jest nie tak z tym anime skoro kliknij: ukryte próba utopienia dziewczynybyła w sumie najmilszą rzeczą jaka jej się przydarzyła w tym domu?! Jestem wielką fanką bad‑boyów, ale wszyscy w tym domu to psychopaci. Zupełnie nie rozumiem dodatkowo lachona, który często sam rozpoczynał rozpoczynał rozmowę. Ja bym siedziała w moim pokoju aż bym nie umarła z głodu, ewentualnie wyskoczyłabym przez okno. Byłoby to lepsze niż tolerowanie tego, co oni jej tam fundowali.
Ocena: mocne 1/10.
Na początek trzeba pomyśleć...
Jak dla mnie produkcja na prawdę godna pochwały i miała „to coś”. Osobiście najbardziej pokochałam postać Ayato. Kto nie lubi wrednego drania z sercem?
Kreska na prawdę śliczna,a muzyka zapada w pamięć i sama lubię jej słuchać.
A co do fabuły była, ale dla tych co nie przewijają połowy odcinka!
Ludzie drodzy! Powiedzcie mi, czy serio uwielbiacie tak surowo oceniać, czy po takich produkcjach serio myśleliście, że trafi to na wielki ekran?!
Jedyne rozczarowanie to zakończenie. W każdym razie jestem niemal pewna, że będzie drugi sezon.
Z chęcią go obejrzę :)
Na prawdę same negatywy, a tylko dlatego, że coś co tak na prawdę jest dla trzynastolatków (czyli dzieci z burzą hormonów) nie jest czymś na miarę Oscara.
Powiem jedno. To anime trzeba zobaczyć, żeby zadecydować.
Bo znam dużo osób, które na przykład kochają „Naruto” a dla mnie to gniot. Innymi słowy, trzeba wiedzieć co się chce obejrzeć, by potem nie wysnuwać niepotrzebnych komentarzy.
AVE!