Komentarze
Beck
- komentarz : Autor wymagany : 18.08.2018 00:15:49
- klapa : crotalus : 22.09.2016 10:08:16
- Re: Rozczarowanie : Turbotrup : 27.03.2016 14:35:20
- Od rozczarowania do szczerego zachwytu :) : jolekp : 6.05.2014 18:39:52
- Taira, Yukio, Ryuusuke, Saku i Chiba : Kanaria. : 7.04.2014 23:46:54
- Muzyka jednak nie taka dobra, trolololo ;) : FinnMacCool : 15.01.2014 22:53:45
- komentarz : czarna mamba : 1.10.2013 01:02:44
- Re: Rozczarowanie : Sajo : 13.02.2013 00:38:29
- Re: a jednak coś w tym jest... : morwika : 15.12.2012 22:59:11
- a jednak coś w tym jest... : morwika : 15.12.2012 22:55:51
A samo zakończenie tego wątku? No litości… kliknij: ukryte Postawa protagonisty wobec Hyodo, to zakrawa o syndrom sztokholmski. Ktoś cię tłukł, wyzyskiwał, okradał, gnębił, ale przestał, więc jest wszystko ok?
Brak słów. Ale dobry chłopak był, bo na gitarze grał jak jego stary, super…
O Rikiyi już nie wspominał, bo go nie było tak dużo, ale też zachował się jak dupek. I właściwie koniec końców zrzucił całą winę na przydupasa, rzucając sorry na odchodne.
klapa
Od rozczarowania do szczerego zachwytu :)
Przejdźmy zatem do rzeczy (ostrzegam, że dużą część będzie stanowiło długie i nudne wylewanie żali :P).
Początek był bardzo zachęcający. A potem nastąpiło straszne rozczarowanie. Pierwszą połowę anime (tak mniej więcej do 10 odcinka) wspominam jako drogę przez mękę. Mam wrażenie, że kliknij: ukryte po akcji z roztrzaskaną gitarą, cała fabuła się zatrzymała. Bardzo nie lubię sytuacji opartych na nieporozumieniu (to morduje fabułę tępym widelcem), a to jeszcze dodatkowo strasznie długo się ciągnęło. Moim zdaniem można było załatwić to szybciej. Tym sposobem, zamiast anime o nowo utworzonym zespole otrzymujemy kilkuodcinkową etiudę o Koyukim i jego życiu codziennym – nauce pływania, przenoszeniu kartonów z pornosami, przemykaniu na koncerty w przebraniu Eskimosa (ach, ta fantazja xD). Szkolne zawody pływackie dostały calutki odcinek! I byłoby to może do zniesienia, gdyby Koyuki był charyzmatycznym czy budzącym sympatię bohaterem, a nie ofiarą losu, która daje się gnoić wszystkim po kolei (w tym nic nieznaczącym postaciom z trzeciego planu). Ta część anime była dla mnie naprawdę dużym rozczarowaniem i bardzo męczyłam się z oglądaniem. Wytrwałam tylko dzięki niepoprawnej miłości do gitary (i gitarzystów :D). I dobrze się stało.
Bo od momentu skompletowania zespołu anime przechodzi kompletną metamorfozę. Noż – nie można było tak od razu? ;) Zwłaszcza sceny z festiwalu były niesamowicie ekscytujące. Aż zachciało mi się iść na koncert :). Tym bardziej, że muzyka Becka jest jak najbardziej w moim guście, choć trzeba przyznać, że klimatem bliżej jej do lat 90. niż do dzisiejszych zespołów (ale w żadnym wypadku nie jest to zarzut). Szkoda, że utworów było tak mało. kliknij: ukryte Tylko cały ten motyw „gangstersko‑sensacyjny” (nawet nie wiem, jak go nazwać) nie do końca mi się podobał.
Jeśli chodzi o bohaterów, to muszę przyznać, że długo nie mogłam się do nich przekonać. Ale wraz z rozwojem akcji bardzo ich polubiłam i mocno im kibicowałam. Nawet Koyukiemu udało się u mnie zapunktować, kliknij: ukryte kiedy odmówił solowego debiutu – pokazał wtedy, że jednak ma jakiś charakter i że zespół był dla niego ważny, a nie miał być tylko trampoliną do zrobienia kariery za wszelką cenę. Nie udało mi się zaakceptować tylko pana Saitou – był tak niesamowicie odpychający, że do samego końca wzbudzał we mnie tylko obrzydzenie.
kliknij: ukryte Końcowe odcinki były dla mnie straszliwie bolesne – nie umiem nawet napisać jak bardzo było mi przykro, gdy Beck się rozpadał, tym bardziej, że strasznie zżyłam się z tym zespołem. Dla mnie mogliby do końca życia grać w garażu, byle by byli razem :). Cieszę się, że nie pozwolono im tak po prostu się rozstać i że dostali swoje zasłużone „pięć minut”, bo przez chwilę naprawdę się bałam :). I, zupełnie dla mnie nieoczekiwanie, czuję wielki niedosyt. Chciałabym więcej, dużo więcej :).
Co do grafiki i animacji – to nie jest aż tak różowo, jak opisał to recenzent. Widać dużą oszczędność studia – zdarza się, że gra to kilka zapętlonych w kółko ruchów. Zbyt często też w ogóle nie widać zespołu podczas gry – zamiast tego mamy przyjemność obserwować nieruchome kadry z pustą ulicą, księżycem w pełni albo światłem odbijającym się w wodzie, z podłożoną w tle piosenką.
Tak więc, podsumowując, ogólne wrażenia mam bardzo dobre. Szkoda tylko, że początek był tak niemrawy, ale ciąg dalszy zrekompensował mi to z nawiązką :).
Taira, Yukio, Ryuusuke, Saku i Chiba
Główny bohater na początku irytował. Fajtłapowaty, zakompleksiony, który zastanawia się 10 minut zanim wydusi z siebie jedno zdanie. Wydawało się, że duża część akcji serii dzieje się za jego plecami, a sam nie potrafi o sobie decydować (sam fakt, że zaczął trenować pływanie i brał udział w konkursie).
Z drugiej strony, taki charakter bohatera był celowy dla podkreślenia przesłania serii, że nie ważne jaki jesteś, ważne jest to co chcesz robić i jakim pasjom chcesz się oddać. Jest to też zwyczajny czternastolatek, który powoli wkracza w dorosłość i dojrzewa, zaczyna dostrzegać wdzięki koleżanek, zakochując się i odkochując. Przy czym uczucia Tanaki były bardzo ładnie nakreślone i przedstawione.
Szkoda, że nie poznaliśmy lepiej innych członków zespołu. Szczególnie liczyłam na przybliżenie nam postaci Tairy…niestety.
Same przeskoki pomiędzy scenami były nieco dziwne, nie wiemy w jakim celu bohaterowie udali się w dane miejsce, czy skąd nagle wziął się tam bohater X czy Y.
Technicznie też mogło być lepiej. Ciągle zdarzały się jakieś nienaturalne ruchy czy miny, co potęgowały jeszcze „zawieszenia” postaci, tak jakby odlatywali do innego wymiaru…Już nie wspominając o dopasowaniu, a raczej jego braku, ruchu ust do głosu, szczególnie w trakcie śpiewania. A angielski w dialogach to po prostu tragedia. Jeśli chodzi o muzykę to tylko ending był warty przesłuchania, ewentualnie jeszcze Moon on The Water w wykonaniu Maho i Tanaki.
Tak jak czytamy w recenzji, wielkim plusem Beck jest jego naturalność. Bohaterowie nie są przerysowani, zresztą tak jaki i cały świat przedstawiony. Chłopcy nie uciekają w marzenia, a trzeźwo patrzą na losy zespołu, pracują i zarabiają. 16- latek uprawiający seks nikogo nie dziwi, tak jak palenie papierosów czy picie alkoholu. Tak wygląda prawdziwy świat. Beck musiał dużo się napracować by
osiągnąć sukces i to również jest bardzo przekonywujące.
Spodobała mi się budowa odcinka 26, a szczególnie przedstawienie fabuły w postaci pamiątkowych zdjęć z trasy.
Serię oceniam dosyć wysoko, jednak niestety trochę się wynudziłam.
Muzyka jednak nie taka dobra, trolololo ;)
Tak po prawdzie tylko ending, który w uniwersum Becka jest kawałkiem wykonywanym przez zespół The Dying Breed, daje nam (a przynajmniej mi) uczucie słuchania prawdziwego rockowego hitu, reszta jest oczywiście całkiem dobra, ale posłuchawszy tego na dłuższą metę trudno nam (mi) sobie wyobrazić, żeby takie kawałki miały wystarczający magnetyzm, aby przyciągnąć ludzi na koncerty.
Ergo: manga lepsza, bo pozostawia kwestię dźwięków dla wyobraźni czytelnika i co najważniejsze nie powoduje rozczarowania potencjalnie nie‑tak‑zajiebiaszczą muzyką.
Becka widziałam dobre kilka lat temu, zanim zrobiłam sobie dość długą przerwę od wszystkiego, co wiąże się z m&a. Teraz jednak postanowiłam wrócić do serii i przypomnieć sobie początki kapeli, zanim zdołała zadebiutować. Bardzo cieszę się z tego, że mogłam zapoznać się zarówno z Beckiem, jak i z innym anime o podobnej tematyce, w którym jestem obecnie zakochana po uszy, czyli Naną. Te dwa tytuły zestarzeją się wraz ze mną ;).
a jednak coś w tym jest...
Pierwszy odcinek był tak zwyczajny i nie wyróżniający się, że miałam wątpliwości czy warto. Potem powoli się przekonałam.
Nie znam się na anime ale BECK jest jednym z tych nielicznych tytułów które nie dość ze się spodobały, to chętnie do nich wracam. Zapewne spory udział ma w tym muzyka, jej energia i brzmienie (i tu chwała YouTube). Kwestii „janglijskiego” wole nie poruszać ;)
Klimat serii oraz pogoń za marzeniami przedstawiona w całkiem realistycznie są dla mnie dużym plusem.
Eddi Lee jest przyjemny puki nie spotkamy się z jego wynurzeniami, wtedy nieco się przejada. Mam wrażenie ze twórcy próbowali upodobnić go do Lennona i jego nieco natchnionych wypowiedzi, a jak wypadło sami widzicie/zobaczycie. Trąci mi to natchnionym po brzegi mesjanizmem Mickiewicza (do dziś budzi to moje nie najlepsze skojarzenia i lekko odrzuca)
Mimo wszytko zdecydowanie polecam
:)
Świetne
(Przykład: Brainstorm)
Może to anime ma jakieś wady...
Moim zdaniem nie ma się do czego przyczepić. Postaci naprawdę polubiłam,kreska super,fabuła ciekawa i sensowna,nie ma takiego 'mogę wszystko zrobić łatwo',bohaterowie muszą się trochę wysilić‑i dobrze,bo nie lubię czegoś takiego w anime.
Minęło kilkanaście odcinków,zanim polubiłam Koyukiego,ale w końcu zyskał moją sympatię ;)
Wielkim plusem były dla mnie odwołania do Legend Muzyki i wyłapywanie moich ulubionych wykonawców ^^
Wątek miłosny między bohaterami też był fajny‑nie przesadzony i nie wpychany na siłę gdzie‑się‑da :)
Olbrzymią zaletą serii była według mnie muzyka,zdecydowanie najlepszy ost,jaki słyszałam w serii muzycznej kiedykolwiek(wybacz,Nana,ale taka prawda ;D)
Moja ocena to 11/10~
Najlepsze anime. Szkoda,że już takich nie robią…
Rozczarowanie
Co dostałem?
1.Denerwujący i fajtłapowaty bohater główny,który przez całą serie użala się nad sobą i robi problemy tam gdzie ich niema.
Jego wygląd w ogóle nie pasuje do żadnego z prezentowanych stylów:ani rockmana,ani rapera.
Praktycznie nie ma momentu,za który miałbym lubić tego bohatera.
kliknij: ukryte W momencie w którym rozwalił przypadkowo własną gitarę zrobiłem sobie przerwę w anime.
Ponadto kliknij: ukryte bohater przez całe anime stwierdza że musi nauczyć się angielskiego,ale również nie zrobił w tym kierunku nic.
Kolejną jego wadą jest to że rumieni się przy każdym głupim komplemencie,a problemem były dla niego bolące palce,gdzie u każde początkującego gitarzysty problem ten zanika po 2‑3 tygodniach.
Owszem,moment z ekstremalną jazdą na rowerze był dobry,ale bardziej denerwujący był fakt,że jechał szybko bo pomylił płyty…
2.Długie dialogi…naprawdę…miałem często wrażenie,że bohaterowie anime są poszkodowani umysłowo.
Ile można się zastanawiać co takiego powiedzieć?
Jeszcze gorszym motywem były zagłuszane dialogi…
Dobre by to było gdyby później wychodziły na jaw jakieś ciekawe fakty,tymczasem cała fabuła miała bardzo oklepany schemat i była bardzo przewidywalna.
3.Saitou także był bardzo denerwującą postacią.
Wiem,wiem…miał on prezentować styl zboczonego kawalera
będącego jednak doświadczonym w życiu w stylu Ero‑sennina,ale mnie po prostu irytował.
4.Humor,przyznam,w niektórych momentach był na wysokim poziomie,chociażby kliknij: ukryte żart z wręczeniem Koyukiemu prezerwatywy,ale i ten żart musiał być zakończony w tradycyjny „japoński” sposób,czyli przywaleniem głównemu protagoniście..
Cała reszta była bardzo nisko.
5.Nie spodziewałem się po Japończykach jakiegoś wygórowanego poziomu angielskiego,ale głos Eddiego to jednak porażka…
Pozytywy?
Może Ryusuke,Taira i Chiba byli w miarę przyzwoitymi postaciami…
Muzyka była na dosyć wysokim poziomie(ale animacja gry czasami kulała).
Ocena to góra 3/10 jak na ten moment,bo zostały mi 3 odcinki kliknij: ukryte (tak,skończyłem w tym okropnym momencie i muszę zrobić drugą przerwę).
Może to przez ząb czasu nie podobała mi się ta seria…
I może też jeszcze kiedyś dokończę to anime…
Bardzo przyjemne
Co do samych bohaterów nie do końca zgodzę się z tym, że byli takimi przeciętnymi nastolatkami. Właśnie ta nieprzeciętność i nieco wybielona osobowość czyniła ich perypetie bardziej wiarygodnymi. Jak na anime, jestem w stanie wszystko to sobie wyobrazić, tym bardziej, że nigdy nie byłam jakoś specjalnie przekonana do tego typu tematyki.
Muzyka na wysokim poziomie, nawet jeśli wokal taki sobie, piosenki wpadają w ucho – reszta to kwestia gustu. Do tego Beck zaraziło mnie sentymentem do klasyki, wcześniej go po prostu nie czułam.
Anime oglądało mi się bardzo przyjemnie jako całość, nie mam ochoty rozdrabniać się i krytykować szczegółów – 9/10.
Wstyd jeśli jeszcze tego nie widziałeś/łaś!!
:)
Kreska i animacja niezbyt mi się podobała, ale fabularnie jest okey. Soundtrack wymiata. Covery piosenek są niesamowite. 8/10
Przesadziłem...
Seria jest opowieścią o młodym człowieku który nie chciał żyć jak inni przez co był trochę zagubiony, dzięki szczęśliwemu zbiegowi losu (trochę było to naiwne zresztą cala seria jest lekko wg. mnie przejaskrawiona)udało mu się znaleźć swoja pasje życiową.
Pomysł może nie jest nazbyt oryginalny ale dobrze przedstawiony. Widać w tym anime ,że nic nie jest łatwe
główny bohater musi ciężko pracować na sukces jest również zaprzeczeniem charakteru typowej gwiazdy.
Moja ocena 9-/10
Oczekujac Live Action
Tak! Zgadzam się zero powodów do żałowania :)
Były nawet momenty w których naprawde poleciały mi łzy z oczu ze wzruszenia :')
Co do końcówki nie wiem o co od niej chcecie. Mi sie podobała i bardzo dobrze zakończyli tą serię.
Ogolnie goraco polecam :)
Yeah! Zero powodów do żałowania.
Mimo iż powoli irytuje mnie typ bohatera , który z ciapy staje się bogiem w wybranej materii (tutaj muzyka, gra na gitarze), to jakoś przeżyłam tego całego Koyukiego. Poza tym niczym szczególnym się chłopak nie wyróżnia – podobnie jak reszta (wyjątkiem jest tutaj Maho – szalona dziewczyna z charakterem. Najbardziej ją lubiłam)
Co nie oznacza, że nie można zapałać do nich sympatią, wręcz przeciwnie. Utożsamienie się z bohaterami powinno przyjść dosyć łatwo – tak normalnych (ludzkich) postaci nie zaserwowało mi jeszcze żadne anime.
Grafika mnie drażniła, nigdy wcześniej się z taką nie spotkałam (a przynajmniej nie przypominam sobie tego na daną chwilę), ale z czasem przypadła mi do gustu.
Muzyka (bo o nią głównie się tu rozchodzi) świetna. Nawet jeśli Koyukiego angielski pozostawia wiele do życzenia (żeby zrozumieć słowa musiałam pobrać sobie tekst piosenki) .
Kawałki Chiby były okej.
OST na komputerze po tej serii, to chyba już normalka.
Na pewno fanom muzyki (rockowej szczególnie) polecam. Myślę, że się na Becku nie zawiodą.
Git anime!!!
Od czasu do czasu openingu tego anime które jest super.Kawałki które przeszły przez serie też były świetne i stylowe.
Jeżeli chcecie przeżyć coś co (możne nie których poruszyć ich wrażliwe serca)co zachwyci to polecam te anime!
cudowne anime
BECK - ''perełka''
Nie wspomniałam nic o muzycie, po prostu jest cudowna, ciągle siedzi mi w głowie, zwłaszcza ten utwór na otwarcie .
:)