Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Otaku.pl

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

8/10
postaci: 8/10 grafika: 9/10
fabuła: 6/10 muzyka: 8/10

Ocena redakcji

6/10
Głosów: 6 Zobacz jak ocenili
Średnia: 6,17

Ocena czytelników

7/10
Głosów: 215
Średnia: 7,39
σ=1,8

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Piotrek)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Nagi no Asukara

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 2013
Czas trwania: 26×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Lull in the Sea
  • 凪のあすから
Tytuły powiązane:
Gatunki: Dramat, Romans
zrzutka

Opowieść o mieszkańcach lądu, mieszkańcach morza, spotkaniu dwóch światów, zakazanej przyjaźni, młodzieńczej miłości i kosmicznych problemach.

Dodaj do: Wykop Wykop.pl
Ogryzek dodany przez: Avellana

Recenzja / Opis

Fanów anime (czy szerzej: ogólnie telewidzów) podzielić można na trzy kategorie. Do pierwszej należałyby osoby, które interesuje wyłącznie strona audiowizualna oglądanych produkcji, zasiadające przed ekranem, by sycić zmysły ładną bajką. Druga grupa to ludzie wrażliwi, którzy identyfikują się z bohaterami i lubią, gdy przeżywane przez nich przygody poruszają ich serce – dla tych osób najważniejsze jest wzruszyć się w trakcie seansu. Wreszcie trzecia grupa to ludzie, którzy chcą, by seans angażował ich intelekt, szukają spójnej opowieści, która (być może pod postacią baśni) przekaże im jakąś wiedzę o świecie lub o nich samych. Piszę o tym, gdyż tym razem mamy do czynienia z anime stworzonym wyłącznie dla pierwszych dwóch typów widza.

Bliżej nieokreślony, współczesny świat zamieszkują dwie rasy. Jedna składa się z istot takich jak my i zamieszkuje lądy. Druga natomiast, blisko z pierwszą spokrewniona, żyje na dnie oceanów. Ludy te posiadają podobny stopień rozwoju i zbliżoną kulturę. Żyją na tyle blisko siebie, że zdarza się, iż mieszkańcy mórz uczęszczają na zajęcia do lądowych szkół (z oczywistych względów to nie działa w drugą stronę), pracują w lądowych firmach, a nawet zawierają związki małżeńskie z mieszkańcami powierzchni. Tak więc gdy w niewielkiej podmorskiej miejscowości Shioshishio zostaje (z bliżej niesprecyzowanych powodów) zamknięta szkoła, czwórka jej czternastoletnich absolwentów nie ma innego wyboru, jak tylko zapisać się do liceum w sąsiednim miasteczku rybackim. Niestety, jak mawia starodawne podkarpackie przysłowie, którego mądrość (jak widać) przenieść można nawet na obce światy: „Wódka z Beska jest niebieska!” Nie od dziś wiadomo, że między leżącymi na głębokiej prowincji wiochami toczą się wojny plemienne i wendetty ciągnące się od pokoleń, „bo wasi nam rybę złowili”, a „wasi podrywali nasze dziewczyny w remizie”. Nasi uczniowie zostają więc nie tylko narażeni na szok środowiskowo­‑kulturowy, ale także trafiają w świat prowincjonalnych niechęci i międzysąsiedzkich waśni. Niemniej jednak wiejskie (i małomiasteczkowe) spory wiejskimi sporami, ale przymus szkolny jest niestety bezlitosny.

I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie japońskie upodobanie, żeby robić z igły widły. Bardzo poważnym problemem Nagi no Asukara jest wielki przeskok między tym, co bohaterowie robią, a tym, jakie konsekwencje to pociąga. W momencie, w którym ich poznajemy, obsadę tworzy pięć postaci (choć liczba ta szybko rośnie). Chisaki, Kaname i reprezentujący typ „młodego gniewnego” Hikari to trójka przyjaciół skupionych wokół „łagodnej, pięknej i wspaniałej” (a faktycznie, przynajmniej w pierwszych odcinkach, sprawiającej wrażenie lekko upośledzonej) Manaki, czyli czwórka „wodniaków”. Skład dopełnia pochodzący z powierzchni Tsumugu. Oprócz nich poznamy też los kilkunastu innych osób, głównie krewnych i znajomych bohaterów.

Autorzy zaczęli swą opowieść od rozwinięcia wątków obyczajowych. Postacie wywodzą się z dwóch różnych światów, które fizycznie stykają się (i przeplatają) w zasadzie jedynie na wąskim pasie wybrzeża. Między ludźmi z powierzchni a ludźmi morza istnieją spory, jednak zarysowana sytuacja daleka jest od typowego „zderzenia cywilizacji” czy innego „pierwszego kontaktu”, do jakich przyzwyczaiło nas anime czy książki science­‑fiction. Tak więc jedni i drudzy żyją obok siebie od pokoleń, nie toczą wojen i nie mordują się wzajemnie. Owszem, mieszkańcy strefy przybrzeżnej mają wobec siebie nawzajem różne zarzuty, jednak ich głównym tematem jest kwestia, kto i gdzie zarzuca sieci oraz komu i dlaczego to przeszkadza. Mimo jednak pozornej bliskości obu „rasom” dalej jest od siebie niż (dajmy na to) ludziom i kosmitom z militarnych science­‑fiction. O ile tamtych bowiem łączy wspólne doświadczenie, jakim jest wojna, tak w Nagi no Asukara obydwie rasy wspólnych przeżyć mają bardzo niewiele. Przeciwnie: obie rasy posiadają odrębne (mimo że podobne), opierające się na innych podstawach kultury, które, chociaż pokojowe, tak naprawdę są niekompatybilne.

„Ludzie z powierzchni” (których dalej będę nazywał po prostu „ludźmi”) wywarli na mnie zdecydowanie pozytywne wrażenie. Prezentują obraz „człowieka XX wieku”, żyją w sposób, który moglibyśmy nazwać światowym i industrialnym. Mają prąd, fabryki i samochody, telefony i łodzie o napędzie motorowym. Ich społeczeństwo jest raczej otwarte, przybyszów z oceanu witają może nie chlebem i solą, ale także nie widłami i kamieniami. Przeciwnie: nauczyciele starają się umożliwić integrację nowo przybyłym uczniom, w instytucjach publicznych i galeriach handlowych można otrzymać za darmo morską wodę niezbędną do nawilżenia skóry, przybysze z dna morza bez większego problemu znajdują zatrudnienie, a mieszane związki nie budzą zdziwienia. W zasadzie nikt nie ma nic przeciwko drugiej rasie, z wyjątkiem garstki rybaków. Tym trudno się zresztą dziwić, jeśli przyjrzeć się upartej, pasywno­‑agresywnej postawie ich sąsiadów.

„Podwodni” natomiast w odróżnieniu od swoich kuzynów (którzy w wodzie toną) mogą żyć w obydwu środowiskach. Ich społeczeństwo działa jednak na innych prawach. Mimo dostępu do szeregu urządzeń technicznych egzystencja możliwa jest dzięki magii, czy raczej: łasce boskiej, dostarczanej do domostw za pomocą czarodziejskiego ognia przez władających potężnymi siłami kapłanów. Społeczeństwo jest bardzo konserwatywne, a momentami też restrykcyjne, przestrzega wielu uciążliwych zaleceń i tabu. Jedno z nich dotyczy związków mieszanych, które są zakazane. Osoby, które w nie wchodzą, nie mają czego szukać na dnie morza. Wielu mieszkańców oceanu żywi też resentymenty do mieszkańców powierzchni, którzy kuszą młodych i kobiety łatwym życiem.

Ogólnie rzecz biorąc, taki konflikt między tradycją a nowoczesnością i dwoma skrajnie odmiennymi stylami życia jest bardzo ciekawy sam w sobie, a do tego uniwersalny i aktualny dla każdego chyba kraju. Jednak Japończycy nie byliby sobą, gdyby nie skiepścili. W tym przypadku problemem jest udzielenie odpowiedzi „dlaczego X młodych par nie może żyć długo i szczęśliwie”, (krótko i nieszczęśliwie lub w jakimkolwiek wariancie pośrednim). Początkowo widzimy tu proste ludzkie problemy: dwie wioski, których mieszkańcy się nie lubią, młoda kobieta, która znalazła miłość na powierzchni, inna dziewczynka, która w romansie ojca widzi konkurentkę dla zmarłej matki, zatroskany ojciec, który nie pochwala związku córki, para dzieciaków czujących do siebie miętę i surowa tradycja, zakazująca związków z mieszkańcami powierzchni. Wkrótce jednak okazuje się, że fabuła zmierza do finału zbyt szybko i jakoś trzeba zapchać te dwadzieścia sześć odcinków i X tomów mangi. Zaczynają więc pojawiać się problemy z kosmosu, wyskakując jak diabełek z pudełka na zasadzie „Zaraz, to ta planeta ma księżyc? Dlaczego nikt nam tego wcześniej nie powiedział?”. Koniec końców okazuje się, że świat zamarza, w oceanie wytrąca się sól, życiu grozi zagłada, a wszystko to dlatego, że para gimbusów z jakiejś pipidówy… W zasadzie co?… Trochę się lubi?

Wszystko to sprawia, że fabuła jest mało wiarygodna. Na szczęście anime ma też i mocne strony. Jedną z nich jest grafika. Wystarczy bowiem jeden rzut oka na ekran, by zauważyć, że Nagi no Asukara jest anime bardzo ładnym. I będzie to spostrzeżenie słuszne, w szczególności jak na serię telewizyjną. Wprawdzie świat powierzchni jest światem powierzchni, do jakiego w japońskich kreskówkach już chyba przywykliśmy: starannie narysowanym, dopieszczonym, ze szczegółowo zaprojektowanymi i wykonanymi lokacjami oraz barwnymi, detalicznymi tłami, ale prawdziwy swój talent twórcy pokazali pod wodą. Zanurzając się w fale, przenosimy się bowiem do barwnej krainy, gdzie rybki i krewetki pływają za pan brat, pełnego kolorów, niezwykłych widoków oraz fantastycznych kształtów, jak film o rafie koralowej. Ogólnie rzecz biorąc scenerie w Nagi no Asukara są bardzo dobre, w szczególności jak na serial liczący dwadzieścia sześć odcinków. To samo powiedzieć można o opadach słonego śniegu pod wodą, czy pojawiającej się w późniejszych odcinkach, jakże rzadko spotykanej w anime zimowej scenerii powierzchni. Autorzy zdołali bardzo dobrze oddać grę barw, światła i cienia czy zmienne refleksy powodowane przez wodę.

Oprawie technicznej trudno cokolwiek zarzucić. Stworzona została z wyczuciem i talentem, którego trochę zabrakło przy scenariuszu. Nietrudno więc się dziwić, że także gra aktorska stoi na wysokim poziomie, a w głosach postaci słychać ich emocje i nastrój, zaś starannie dobrana ścieżka dźwiękowa buduje atmosferę. Jedynym zgrzytem jest tu moim zdaniem postać Manaki Mukaido, która miała być budzącą sympatię widza główną bohaterką, a niestety wyszła z niej charakterystyczna dla anime słodka, zabijająca się o własne nogi idiotka. Tak więc wcielająca się w jej rolę Kana Hanazawa zwyczajnie nie ma jak spożytkować swojego głosu. Nie jest to jednak wina aktorki, a po prostu mało wdzięcznej roli.

Jak pisałem na wstępie: istnieją trzy kategorie miłośników anime, tak więc wasze wrażenia będą zależeć od tego, do której należycie. Jeśli szukacie cukierka dla oka, który olśni was kolorami i oprawą techniczną, to naprawdę trudno mi polecić wam w kategorii serii dwudziestosześcioodcinkowych lepsze anime. Jeśli szukacie wyciskacza łez, który skruszy wasze serca i sprawi, że wzruszy was rzewna historia to… No cóż… Powiem prawdę: mam serce z kamienia, „nie płakałem po Aeris” i naprawdę nie wiem, jak wam pomóc. Wydaje mi się jednak, że Nagi no Asukara może się wam podobać. Jeśli natomiast szukacie intrygi, która będzie łechtać waszą inteligencję… To szukajcie jej gdzie indziej.

Zegarmistrz, 14 czerwca 2014

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: P.A. Works
Autor: Project-118
Projekt: Buriki, Yuriko Ishii
Reżyser: Toshiya Shinohara
Scenariusz: Mari Okada
Muzyka: Yoshiaki Dewa