Komentarze
Nobunaga the Fool
- Nobunaga the Fool : Subaru : 19.10.2014 14:41:26
- komentarz : tense : 27.07.2014 17:31:55
- komentarz : imspidermannomore : 13.07.2014 23:53:16
- Czekoladowy smalec wędzony w śmietanie : BlaXk Magic Mushroom : 5.07.2014 22:37:06
- Typowo japoński miszmasz : Monica91 : 4.07.2014 19:43:08
- nudne oklepanane i naciągane : mario12345 : 2.07.2014 11:53:11
- słabe anime dobre walki mechów : mishishika : 1.07.2014 11:01:22
- komentarz : Asmitha : 23.06.2014 22:49:25
- komentarz : Rinsey : 22.06.2014 22:16:09
- komentarz : deduch : 21.04.2014 20:33:28
Nobunaga the Fool
Wiadomo, że Japończycy uwielbiają zachodnią historię, a zwłaszcza jej bohaterów, tyle że zwykle traktują ją jako bajeczkę – niesłychanie płytko, a umieszcza się ją tylko po to, by dodać produktowi dziwnie pojmowanej oryginalności.
Ta seria obfituje w takie smaczki, które właściwie są tu jednym z głównych elementów. Mamy Joannę D'Arc, Juliusza Cezara, Da Vinciego i innych – nie żeby obecność tych nazwisk miała coś konkretnego znaczyć – po prostu brzmią cool, a to wystarczy. Poza tym są antypatyczni, a ich osobowości irytujące.
O niektórych fabułach można powiedzieć, że „w tym szaleństwie jest metoda”, ale zdecydowanie nie dotyczy to tego anime. Tło pseudohistoryczne, wielkie mechy, dramaty, europejskie wstawki, science fiction – wszystko jest tak kompletnie bezsensowne i bez polotu, że głowa boli. Może jeszcze byłoby to strawne, gdyby dało się określić reguły rządzące tym światem, jakkolwiek szalone by nie były, to jednak jest to ważne, żeby dać serii cień wiarygodności. Niestety – tego brak, przez co seria praktycznie dowolnie lawiruje sobie pośród wszelkich bezsensów, a finalnie jest nudna jak flaki z olejem.
No i wyszedł gniot. 2/10, nie bardzo widzę tu zalety (prócz teoretycznego potencjału).
Podejrzewam, że od wrażliwości estetycznej widza będzie zależało, czy taka mieszanka kolejnych nawiązań będzie dla niego do strawienia. Dla mnie czasami wypada dość zgrabnie (wykorzystanie kart tarota), czasami pretensjonalnie (węzeł gordyjski) a czasami nawet kiczowato (ta nieszczęsna kliknij: ukryte „Ostatnia wieczerza” – sam pomysł ciekawy ale wykonanie wzbudziło we mnie zażenowanie). Pomimo niezbyt udanej fabuły serię oglądałem z przyjemnością (nie licząc może ostatniego odcinka, który serwuje chaotyczne i niesatysfakcjonujące rozwiązanie akcji). O tym, że seria mi się spodobała zadecydowały dwa elementy: postaci oraz oprawa audiowizualna.
Bohaterowie byli sympatyczni i interesujący na tyle, że byłem w stanie przejąć się ich losami i śledziłem ich perypetie z zaciekawieniem. Antagoniści byli zaś na tyle silni, podli i przebiegli, żeby bohaterowie mieli pełne ręce roboty.
Seria cieszyła moje oko. Nie była to może uczta estetyczna ale projekty postaci były przyjemne dla oka, podobały mi się wystroje wnętrz i krajobrazy. Użytek jaki twórcy uczynili z animacji komputerowej wydał mi się, z jednym wyjątkiem, w dobrym guście (gdyby twórcy podarowali sobie kliknij: ukryte te dwa smoki w ostatnim odcinku, nie miałbym do grafiki żadnych zastrzeżeń).
Ścieżka dźwiękowa przypadła mi do gustu. Fragmenty muzyczne były dobrze dobrane do charakteru scen, kilka powtarzających się kawałków wpadło mi w ucho. Piosenki openingowe i endingowe też mają szanse się spodobać – mnie najbardziej spodobał się drugi ending.
Czekoladowy smalec wędzony w śmietanie
Ale kochani Japończycy zawsze potrafią zaskoczyć, zwłaszcza jak próbują stworzyć coś oryginalnego. Mianowicie zaskoczyli mnie osiągając takie dno. Pomysł wydawał się intrygujący, mimo że wariacja na temat Ody Nobunagi to nic nowego, w końcu miały tu występować także liczne postacie historyczne z kręgu kultury zachodniej. Tylko dlaczego zasiadały one przy okrągłym stole (brakowało mi tam tylko Kiszczaka i Wałęsy ;), zaraz to nie ten okrągły stół) pod wodzą mitycznego Króla Artura? To był pierwszy zgrzyt wywołujący pewien niesmak, po raz pierwszy pojawiło się wrażenie że ten miszmasz poszedł trochę za daleko. Ale jak to brzmi – Generał Gajusz Juliusz Cezar, rycerz okrągłego stołu, brat Króla Artura! Brzmi podobnie jak plastikowy kocyk na korbkę, czyli potwornie kiczowato, czyli mniemam że Japończycy byli zachwyceni. Jeżeli chodzi o postacie – kompletna klapa. Jedynie Da'Vinci daje się polubić, pozostali albo zachowują się zbyt przewidywalnie, albo zaczynają się miotać chaotycznie co doskonale widać w dziwacznej końcówce anime. Nie wiadomo do końca co kierowało głównym antagonistą czyli Królem Arturem, protagonista, czyli Nobunaga, zachowuje się na końcu… co najmniej dziwnie. Fabuła jest momentami równie niezrozumiała co zakończenie, ciężko nadążyć za dziwnymi pomysłami którymi twórcy sypią jak z rękawa (magiczne portale, Słupy Heraklesa, Cezar władający Excaliburem O_o), zupełnie jakby nie zdołali dokładnie zapoznać widza ze światem fantasy który stworzyli. Sporo efektownych walk mechów, ładna animacja, znośna muzyka. Górę nad pozytywnymi aspektami biorą niestety negatywne, czyli chaos, bezsensowne szafowanie nazwiskami słynnych historycznych postaci, równie bezsensowne nawiązania do legend które tylko potęgują wrażenie bezładu.
Osobna sprawa to ostatnie odcinki wobec których ciężko być obojętnym. Co? Jak? Dlaczego? Gorzej niż w End of Evangelion, tutaj żaden pseudofilozoficzny bełkot nie pomoże. Chyba brakowało pomysłu na sensowne zakończenie tego bezsensu, tak skopanego finału dawno nie widziałem. Nobunaga the Fool to takie egzotyczne danie które z wierzchu ładnie wygląda, ma swojskie europejskie składniki zmiksowane w podejrzany sposób – pewnie stąd ten paskudny (nie)smak. 2/10
Typowo japoński miszmasz
Po pierwsze nie mogłam się przyzwyczaić do nazwisk. Pierwsze wrażenie wft? Megellan, Joanna D'arc, L. da Vinci, Juliusz Cezar, Oda Nobunaga, król Artur… czy komuś coś się nie poprzestawiało? Cóż przetrwałam. Prawdopodobnie nazwiska miały jedynie nawiązywać do charakterów postaci (ale po co?).
Kilka pierwszych odcinków mnie zachwyciło. Piękna grafika, dobra akcja, świetna muzyka, bohaterowie również niczego sobie. Jednak szybko stało się to co w przypadku SAO. Do połowy wszystko trzyma się kupy jest ok. Później… miałam wrażenie, iż ktoś majstrujący przy tym anime (NtF) nie miał pomysłu co dalej zrobić.
Co dostajemy po około połowie? Chaos. Zero zdrowego rozsądku. Zdarzenia rozrzucane bezmyślnie tworząc coś co miało być fabułą. Anime zaczyna się gubić i tracić w oczach. Co najbardziej mnie uderzyło? To, że z początkowo odważnego, pewnego siebie, narwanego Nobunagi robią marionetkę, kogoś komu zdrowy rozsądek jest chyba obcy. W sumie co się dziwić. Zrobiono sobie czystą rzeź z udziałem większości bohaterów 2,3‑planowych. Takiego czegoś chyba jeszcze nie widziałam (albo mi się tak w pamięci nie wyryło), a mam na koncie ponad 250 serii za sobą. Próby filozoficznego tłumaczenia oraz wstawki da Vinci'ego nie pomagały ani trochę.
Podsumowując… właśnie. Jak to podsumować.
Na plus. Mamy akcję cały czas, mamy dobrą grafikę nawet w bardzo dynamicznych momentach (kasy nie szczędzili…), mamy jakiś tam romans, dramat (tego to nawet sporo) i grupę świetnych postaci ... ale dwuplanowych- Himiko, Hideyoshi, Mitsuhide, Ichihime.
Na minus. Chaos. Brak logiki po około połowie. Nierówne tempo oraz zakończenie.
Zakończenie. Co to w ogóle miało być? Serio wszystko się ciągnie tyle czasu, tyle walk, tyle obietnic „Uratujmy świat! Zjednoczmy go!” .. kliknij: ukryte nie bo po co? Nobunaga na sam koniec totalnie się poddaje. Ranmaru też daje niezły popis. „Co mi tam świat, miałam przepowiednie, ale umrę sobie z ukochanym Ostatni odcinek jest chyba najgorszym ze wszystkich, ale to tylko moje osobiste odczucia.
Nobunaga the Fool – naciągane, chaotyczne, ale mimo wszystko cała historia była nieco interesująca i byłam przez cały czas ciekawa jak to rozwiążą. Grupka serdecznych bohaterów, ta otoczka wielkiego boju o świat, walki oraz kwestia połączenia ery Sengoku z mechami były największym plusem.
Polecam tylko komuś kto nie szuka logiki w tym co ogląda oraz tym którzy lubią dramaty i chwile pełne patosu.
nudne oklepanane i naciągane
słabe anime dobre walki mechów
po zakończeniu 6 odcinka mysle ze moze sie rozkreci
Scalono komentarze, wycięto wulgaryzm… Moderacja
- ciekawy, choć nieco sztuczny w założeniach świat technofantasy
- niezłą, rozwijającą się bez nadmiernych zgrzytów fabułę, ani za słodką, ani zbyt brutalną, potrafiącą stworzyć momenty naprawdę dramatyczne, jednak w kontekście najciekawszych tytułów z tego rodzaju klimatów nie odkrywczą
- bardzo małe ilości fanserwisu, jeśli już podawanego to w sposób bardziej wysublimowany (patrz karty tarota z pierwszych odcinków)
- brak sztucznego humoru, próbującego na siłę rozładować dramatyczne momenty
- dość realistycznie zaprezentowane układy polityczne i walka o władzę, choć wzorem CG twórcy mogliby czasem uderzyć w bardziej cyniczne tony (niemniej bohater jest na początku drogi swojego rozwoju i ma szansę zyskać więcej cynizmu)
- dobrze zarysowane postaci mające w opowieści określone funkcje i w miarę wyraziste charaktery.
- w naturalny sposób rozwijającą się fabułę. Ma to jednak ten minus, że jeśli tempo nie przyspieszy kosztem klimatu i płynności, kroi nam się tasiemiec na minimum kilkadziesiąt odcinków.
- niezłą grafikę – nie jestem jej koneserem, ale nie dostrzegam nic co by mnie do niej uprzedziło
Podsumowując – nie rewelacyjnie ale solidnie i ciekawie, choć wiele wskazuje że to tylko początek. Widać delikatne mruganie okiem do młodszej/bardziej infantylnej widowni, jednak anime celuje głównie w grupę nastoletnich widzów spragnionych przygodowych klimatów z domieszką realizmu (o ile można o takim mówić w świecie fantasy).
Ciekawostka: bohaterowie noszą nazwiska znanych postaci historycznych zebranych bezładnie do kupy. Ciężko mi uznać to za zaletę, ale w ogólnym przekroju filmu nie razi, a niektórzy może oswoją się z ich brzmieniem i zadziwią na lekcjach historii nauczycieli :)
Moja ocena 6,75/10, może zawyżona bo z opisu nie spodziewałem się niczego powyżej 5/10.
Gotowizna
Hej ho!
Nobunaga, głupcze!
Uśmiałam się.
Bełkot
Ale postacie są za to ładne, mhm, bardzo. Szkoda, że tylko tyle na razie…