Anime
Oceny
Ocena recenzenta
4/10postaci: 4/10 | grafika: 6/10 |
fabuła: 4/10 | muzyka: 8/10 |
Ocena czytelników
Kadry
Top 10
Nobunaga the Fool
- ノブナガ・ザ・フール
Co wyniknie ze spotkania cywilizacji Wschodu i Zachodu? Chaos i jeszcze raz chaos, tym razem w postmodernistyczno‑historycznym wydaniu.
Recenzja / Opis
Oda Nobunaga (urodzony 23 czerwca 1543, zmarły 21 czerwca 1582) to jedna z najważniejszych postaci w historii Japonii. Żyjący w okresie Sengoku (rozbicia dzielnicowego) władca feudalny i przywódca wojskowy, odegrał rolę podobną, jak w polskiej historii Przemysł II: był inicjatorem procesu zjednoczeniowego (zakończonego już po jego śmierci przez Toyotomiego Hideyoshiego). W młodości nikt nie wróżył mu wielkiej przyszłości. Przeciwnie: Nobunaga znany był głównie ze swego ekscentrycznego zachowania, co znalazło odbicie w jego przezwisku „głupiec z prowincji Owari”. Zachowanie Nobunagi było tak nieznośne, że jego wychowawca Hirate Masahide, uznając się winnym porażki pedagogicznej, popełnił samobójstwo.
Mimo że pewna nutka ekscentryczności pozostała w Nobunadze także w życiu dorosłym, zasłynął jako jeden z największych przywódców swego okresu oraz wyjątkowo błyskotliwy generał. Zjednoczył i przejął kontrolę nad prowincją Owari, po czym rozszerzył swe panowanie na niemal połowę Japonii. Zrewolucjonizował strategię wojskową, zarówno ofensywną, opierając się na piechocie i współdziałaniu muszkieterów z pikinierami, jak i defensywną, zabezpieczając zajęte prowincje ufortyfikowanymi zamkami. Przejawiał też ogromne jak na owe czasy zrozumienie dla praw makro- i mikroekonomii, wpierał rozwój miast i wytwórstwa, za jego czasów rozwinął się też handel z Koreą. Z drugiej strony był człowiekiem, nawet jak na standardy swoich czasów, wyjątkowo okrutnym. Jego repertuar obejmował między innymi palenie świątyń, prześladowania religijne buddystów, planowe masakry ludności oraz picie sake z pozłacanych czaszek wrogów. Jego styl polityczny najlepiej opisywało motto brzmiące: Tenka Fubu co przetłumaczyć można jako „rządzić za pomocą wojska”.
Najważniejszymi współpracownikami Ody Nobunagi byli Tokugawa Ieyasu (późniejszy szogun) oraz wymieniony już kontynuator procesu zjednoczeniowego, urodzony w chłopskiej rodzinie Toyotomi Hideyoshi, zwany (mimo wielkich talentów politycznych, militarnych i administracyjnych) „Małpą”.
Jak widać, była to postać barwna i ciekawa, a jednocześnie budząca kontrowersje. Trudno więc się dziwić, że po dziś dzień inspiruje ona twórców. W tym anime Oda Nobunaga nie występuje jednak sam, towarzyszyć mu będą bowiem przybysze z Zachodniego kręgu kulturowego: Joanna D'Arc oraz Leonardo Da Vinci. Oglądana przez nas historia będzie kolejnym już mariażem historii i fikcji, fantasy i science‑fiction oraz prawdziwych wydarzeń, miejsc i postaci takich jak: król Artur, Gajusz Juliusz Cezar, Aleksander Wielki, Hannibal Barkas (która była kobietą), Karol Wielki oraz (nieco bliżej epoki) Cezar Borgia i Niccolò Machiavelli (która też była kobietą). Z jakiegoś powodu nasz krąg kulturowy reprezentować będzie też Candragupta Maurja, pierwszy, półlegendarny władca Indii.
Słowem: postmodernizm pełną gębą.
I to jest mój pierwszy zarzut. Nie wiem jak was, ale mnie już powoli to postmodernistyczne spojrzenie na historię Japonii zaczyna nużyć. Tym bardziej że w ostatnich latach takich serii było już kilka, by wymienić tylko: Sengoku Otome, Oda Nobuna no Yabou, Sengoku Collection, nakręcony i emitowany niemal równolegle Nobunagun czy też wreszcie wrzaskliwy i momentami durnowaty hit sprzed kilku lat: Sengoku Basara.
Drugi zarzut, jaki pragnę poczynić, to niestety brak wytłumaczenia reguł, którymi rządzi się ten świat. Mamy bowiem dwa światy, czy raczej dwie planety: jedną odpowiadającą feudalnej Japonii, wzbogaconej jednak o konio‑ślimaki, latające statki i mechy, oraz drugą, będącą miksem stereotypów na temat Europy i jej historii. Między tymi światami kursują statki kosmiczne, wożące mechy, z których część ma specjalne właściwości, a część nie. Żeby było ciekawiej, wraz z kolejnymi odcinkami z tego fikcyjno‑historyczno‑anachroniczno‑fantastyczno‑opartego na prawdziwych wydarzeniach miszmaszu nie wyłania się żaden spójny obraz. Przeciwnie: autorzy wrzucają coraz to nowe i nowe elementy, w rezultacie czego na ekranie i w fabule panuje zamieszanie, z którego nic chyba nie wynika.
Trzecim problemem są bohaterowie. Wydaje mi się, że mieli ekscytować widza swoją oryginalnością i ekscentrycznością, faktycznie jednak wypadają słabo. Pierwsza postać, jaką poznajemy, to Leonardo Da Vinci, mędrzec, artysta, wynalazca, spiritus movens całej historii oraz jednocześnie człowiek, którego działaniom nie przyświeca chyba żaden cel, za to zraża widza swoim wyglądem. Na ekran wchodzi bowiem błękitnowłosy Alucard z Hellsinga, uzbrojony w gigantyczny puzon, z którym zdaje się nie rozstawać. Z nie do końca sprecyzowanych powodów postanawia on przenieść na drugą planetę kolejną ważną dla fabuły postać: Joannę D'Arc, bohaterkę tak tragicznie mdłą, niezdecydowaną i niewnoszącą niczego, że człowieka aż korci, by przewinąć odcinek do przodu za każdym razem, gdy zobaczy ją na ekranie.
W krótkim czasie do tej pary dołącza troje mieszkańców planety Wschodu. Są to Oda Nobunaga w towarzystwie wymienionego już wcześnie Toyotomiego Hideyoshiego oraz Akechiego Mitsuhide (kolejna postać historyczna, jeden z zaufanych generałów Ody Nobunagi, ale także organizator zamachu, w którym ten ostatni stracił życie). Wszyscy oni wywarli na mnie bardzo odpychające wrażenie, kojarząc mi się z trójką wiejskich cwaniaczków, którzy urwali się z jakiejś dziury na Podkarpaciu. Tak więc Nobunaga wygląda i zachowuje się jak gminna gwiazda disco polo, „Małpa” jest funkcjonalnie lekko upośledzonym amantem, który uskutecznia końskie zaloty wobec wszystkiego, co znajdzie się w zasięgu jego nader ruchliwych łap, a Akechi Mitsuhide to wioskowy przystojniak. Subtelności i psychologicznej głębi te postacie nie mają za grosz.
Bohaterowie rzutują niestety na fabułę, będącą połączeniem wydarzeń odpowiadających historycznym z czysto fikcyjnymi. Połączeniem niestety nieudanym, bowiem oba elementy nie kleją się. Tak więc w chwilach, w których widzimy zdarzenia analogiczne do tych z przeszłości Japonii, okazuje się, że nasi dzielni Europejczycy nie mają nic do roboty i mogą tylko stać i się przyglądać. Gdy natomiast dochodzi do wydarzeń fikcyjnych, wprowadzają one wyłącznie zamieszanie do parahistorycznej opowieści.
Nie lepiej jest niestety z kreską. Jakoś tak się składa, że anime z fabułą poniżej średniej zwykle też są kiepsko rysowane. Powiedzonko „pusta wydmuszka”, tak popularne kiedyś w prasie, w zasadzie straciło sens. Przeciwnie, lepsze podsumowanie to „brzydka i głupia”, i niestety określenie to pasuje do Nobunaga the Fool jak ulał. Grafika w tej serii wydała mi się dziwnie szara i momentami mało dynamiczna, a w innych scenach dziwnie pusta, jakby martwa, zwłaszcza jak na dzisiejsze standardy. Animacja być może nie kulała, ale z całą pewnością brakowało jej dynamiki. Twórcy wyraźnie unikali gry świateł i światłocieni, szczegółów było dość dużo, ale najczęściej były to obiekty nieruchome, statyczne jakby pozbawione ruchu. Bardzo źle wypadają mało dynamiczne, przewidywalne walki, przede wszystkim pojedynki. Te ostatnie w dużej mierze polegają na starciach mechów przy użyciu magicznych mocy. O ile ogromne kule ognia i zstępujące z niebios promienie światła dawno temu już straciły powab i świeżość, to głównym problemem są kiepsko narysowane roboty, stworzone za pomocą technik komputerowych i niestety wyraźnie wybijające się z tła. Myślałby kto, że koszmar kiepskiego CG jest już tylko grozą sprzed lat, a tu od jakiegoś czasu stary problem wraca.
Serią, od porównania z którą Nobunaga the Fool nie może uciec, jest z całą pewnością Sengoku Basara, tym bardziej że obydwie opierają się na tym samym pomyśle „japońskie rozbicie dzielnicowe na młodzieżowo‑postmodernistycznie‑wesoło”. Jest to wielki problem tego tytułu, szczególnie że (jak już wspominałem) ten drugi tytuł jest wielokrotnie lepszy.
Muzyka to trochę inny problem. Jak zwykle w przypadku kiepskich serii jest trochę lepsza od grafiki, jednak nie wyróżnia się szczególnie. Także aktorzy głosowi nie są źli, przeciwnie wynajęto całkiem niezłych, dość popularnych ludzi, którzy udowodnili już niejednokrotnie, że potrafią tchnąć ducha w narysowane postacie. Problem leży gdzie indziej: w tej serii zwyczajnie nie ma kogo grać i nie ma do czego tworzyć akompaniamentu. Prawda jest taka, że nawet gdyby zmartwychwstali wszyscy wielcy muzyki klasycznej i zjednoczyli siły z plejadą hollywoodzkich gwiazd, to i tak ich praca by się na nic nie zdała. Słaba całość zwyczajnie psuje efekt pracy muzyków. Który nawiasem mówiąc też arcydziełem nie jest.
Niestety tak poważne zarzuty sprawiają, że tego anime nie da się obronić nawet mimo potencjału, jaki (co udowodniła konkurencja) tkwił w pomyśle. Nobunaga the Fool jest niestety serią, której wykonanie leży poniżej średniej, historia marnuje drzemiący w niej potencjał, a fabuła jest chaotyczna i nie bójmy się tego powiedzieć: durnowata. Owa durnowatość skrywana jest pod warstewką postmodernizmu, jednak zbyt słabo, by nie była widoczna gołym okiem.
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | Satelight |
Autor: | Shouji Kawamori |
Projekt: | Hirotaka Marufuji, Hiroyuki Taiga, Shouji Kawamori, Yone Kazuki |
Reżyser: | Hidekazu Satou |
Scenariusz: | Shouji Kawamori |
Muzyka: | Masaru Yokoyama |