Anime
Oceny
Ocena recenzenta
5/10postaci: 5/10 | grafika: 6/10 |
fabuła: 4/10 | muzyka: 7/10 |
Ocena czytelników
Kadry
Top 10
Aura ~Maryuuinkouga Saigo no Tatakai~
- Aura: Koga Maryuin's Last War
- AURA ~魔竜院光牙最後の闘い~
Megalomania w wydaniu szkolnym po raz kolejny, czyli raczej nieudana próba wykorzystania modnych trendów.
Recenzja / Opis
Film rozpoczyna sekwencja akcji jak z kiepskiej light novel, pokazująca starcie dwóch potężnych wojowników. Zaraz potem akcja przenosi się do najzwyklejszego liceum (czemu niestety towarzyszy trwały spadek jakości grafiki). Poznajemy tam Ichirou Satou, niczym się niewyróżniającego chłopaka. Nie jest duszą towarzystwa, ale ma jakichś tam kolegów – ot, taki zwykły szarak, statysta klasowy. Kiedy jednak pewnej nocy zakrada się do szkoły po zapomniany podręcznik, nieoczekiwanie spotyka tam tajemniczą dziewczynę, która twierdzi, że jest wysłanniczką tajnej organizacji, a jej misja… No dobrze, to możemy sobie darować. Jak się szybko okazuje, Ryouko Satou (zbieżność nazwisk przypadkowa) jest wiecznie nieobecną koleżanką z klasy Ichirou, uciekającą od rzeczywistości do tego stopnia, że przez cały czas odgrywa rolę przybyszki z magicznego świata. Nasz bohater zostaje przez pretensjonalno‑narcystycznego szkolnego psychologa obarczony zadaniem wspierania jej, ale to zadanie może odrobinę przerastać jego możliwości…
To naprawdę zdumiewające, że tak zachowawcze i konserwatywne studio, jak Kyoto Animation, potrafi mimo wszystko być trendsetterem w obrębie mocno oklepanego gatunku. W swojej serii z 2012 roku, Chuunibyou demo Koi ga Shitai!, wzięło na warsztat popularny wątek „zwykły chłopak spotyka obdarzoną niezwykłymi mocami dziewczynę” i obróciło go o 180 stopni, dodając, że w tym przypadku dziewczyna nie tyle ma niezwykłe moce, ile z różnych powodów traci kontakt z rzeczywistością. Oczywiście prawdziwe problemy psychiczne są w anime tabu (nie liczę tu malowniczych i krwiożerczych psychopatów), więc rzecz została nazwana wygodnie chuunibyou, „chorobą ósmej klasy”, czyli zwykłymi wczesnonastoletnimi fantazjami, z których niektórzy nie chcą w porę wyrosnąć. Sam pomysł nie był nowy, ale wykreował wyraźną modę w świecie anime, ponieważ inne studia zaczęły rozglądać się za materiałem do adaptacji, wykorzystującym podobne pomysły. Trudno oprzeć się wrażeniu, że właśnie dlatego studio AIC sięgnęło po powieść Romeo Tanaki z 2008 roku, pakując jej zawartość w niemal półtoragodzinny film kinowy, całkiem przypadkiem wypuszczony na ekrany na pół roku przed kinówką Chuunibyou demo Koi ga Shitai!.
Chociaż sama light novel jest zaliczana do gatunku komedii romantycznej, film ma zdecydowanie poważniejszy wydźwięk. Owszem, zdarzają się tu sceny komiczne, szczególnie w pierwszej połowie, generalnie jednak zostaje pokazane to, czego brakowało w ugładzonej i poprawnej produkcji Kyoto Animation. Czyli faktyczne odrzucenie przez grupę, przemoc szkolna nie tylko w wymiarze fizycznym, ale i psychicznym, cała ta „nieładna” strona odrywania się od rzeczywistości i konsekwencji z tym związanych. Przyznam, że takie podejście mnie zaintrygowało, szybko jednak przekonałam się, że fabułę tego filmu można określić tylko słowami „chaotyczna porażka”. Przeskakuje od spraw stawianych naprawdę serio do mniej lub bardziej zwariowanych pomysłów, zbyt wiele rzeczy dzieje się kompletnie bez sensu tylko dla dobra scenariusza (nocna wyprawa do szkoły, cały wątek zmuszania Ichirou do „opieki” nad Ryouko oraz sama postać szkolnego psychologa), a najsłabiej wypada sama końcówka, której przesłanie jest nie tylko od czapy, ale w zasadzie nijak się ma do tego, do czego wcześniej zmierzał scenariusz.
Uczciwie napiszę, że w tym przypadku mogła zawinić sama adaptacja. Light novel, nawet jednotomowa (tak jak w tym przypadku), ma mimo wszystko więcej miejsca i możliwości wprowadzania dodatkowych wątków niż film kinowy. W dodatku Romeo Tanaka jest też autorem Jinrui wa Suitai Shimashita, co pozwala mi podejrzewać, że część użytych tu pomysłów była absurdalna celowo. Niestety zamiast wrażenia lekkiego surrealizmu, dawało to wrażenie… no właśnie, wpychania absurdalnych pomysłów niesłużących tutaj do niczego fabularnie (tak jak wątek kolegów z klasy, dla których w pewnym momencie Ichirou staje się idolem), za to zwyczajnie dziwacznych.
Także postaci są nie tyle nieudane, ile za mało rozwinięte. Dotyczy to w pierwszej kolejności Ryouko, o której w gruncie rzeczy nie dowiadujemy się prawie niczego – niemal przez cały film nie wychodzi ze swojej roli, a o jej rodzinie i przeszłości nie ma chyba ani słowa. Jest to o tyle istotne, że jej losy i obecne zachowanie w dużej mierze przypominają to, przez co przechodził sam Ichirou, jeszcze w czasach gimnazjum. Ten ostatni, jako bohater jest o tyle ciekawszy, że właściwie tylko jemu i jego rozwojowi zostaje tu poświęcone więcej miejsca, ale także w jego przypadku zdecydowanie za dużo jest pytań bez odpowiedzi, a najciekawszy wątek – jego relacji rodzinnych – zostaje tylko zarysowany w tle. Jako postać na pewno daje się lubić – nie jest wolny od słabości, ale zdrowy rozsądek i realistyczne spojrzenie na świat sprawiają, że łatwo z nim sympatyzować. Cała reszta postaci to niestety tło i kartonowe wykroje, o motywacjach których najwyraźniej nie musimy niczego wiedzieć.
Grafika jak na film kinowy jest bardzo, ale to bardzo przeciętna. Poza sceną akcji z początku (i kilkoma scenami pod koniec) animacja jest uboga i oszczędna, a twórcy wykorzystują nawet nieruchome plansze z tłumem – rzecz zrozumiała w serii telewizyjnej, ale będąca poważnym niedociągnięciem w filmie. Miejscami podpierano się też fotografiami do tworzenia tła. Projekty postaci są bardzo zwyczajne, ale akurat o to trudno mieć pretensje – pasują do opowiadanej historii, a z ich odróżnianiem nie było problemów. Nieźle broni się ścieżka dźwiękowa stworzona przez Michiru Ooshimę, wykorzystująca głównie nastrojowe kompozycje i klasyczne instrumenty. W sumie jednak od strony technicznej film jest zwyczajnie poprawny – bez naprawdę poważnych wpadek, ale też bez jakiegoś pomysłu, który nadawałby mu indywidualności.
W odróżnieniu od komedii, od dramatów wymagam spójności i wiarygodności prezentowanych wątków, a jednego i drugiego zabrakło w tym filmie. Jest tu trochę naprawdę udanych scen, ale fabuła jako całość niestety nie może się obronić. Raczej nie polecam – dramat z tego słaby, romans (w tym przypadku – na szczęście) w zasadzie nieistniejący, uroda mocno przeciętna. Rzecz ewentualnie dla fanów Kany Hanazawy, która gra tutaj rolę Ryouko, ale nawet oni z łatwością znajdą anime, w których ich ulubiona seiyuu ma większe pole do popisu.
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | AIC (Anime International Company) |
Autor: | Romeo Tanaka |
Projekt: | Kazuaki Morita, Keisuke Watabe, mebae, Yoshihiro Ishimoto |
Reżyser: | Seiji Kishi |
Scenariusz: | Jun Kumagai |
Muzyka: | Michiru Ooshima |