Komentarze
Isshuukan Friends
- Jestem zauroczona!! : Katasza : 3.07.2015 20:33:08
- Re: Ciepło... : manami : 14.03.2015 20:59:18
- Ciepło... : manami : 14.03.2015 20:53:54
- Isshuukan Friends : Subaru : 19.09.2014 16:02:58
- komentarz : hdrn : 3.09.2014 13:44:21
- komentarz : Li : 18.07.2014 12:30:50
- Isshuukan Friends : MrKrzychu : 18.07.2014 01:25:48
- komentarz : Antychrystka : 10.07.2014 19:01:34
- Memento 森 : MarcowyZajac : 24.06.2014 23:39:30
- zabrakło odcinka : God Himself : 23.06.2014 16:24:27
Jestem zauroczona!!
Ciepło...
W połowie serii Hase zaczął mnie irytować, a perypetie jego i Fujimiyi zeszły dla mnie na dalszy plan. Widziałam tylko Kiryuu i Yamaguchi, swoją drogą urocza by z nich była parka <3
Polecam mimo wszystko~!
Isshuukan Friends
Ciepła opowiastka o przyjaźni i mocy wspomnień.
Już na początku można się domyślić, w jakim kierunku potoczy się historia i jak się zakończy, ale mimo tego ogląda się serię bardzo przyjemnie.
Jest lekko, niezobowiązująco, przytulnie. Tak, z przytulności robi się potem dość nudno, ale wszystko przed tym momentem jest całkiem urocze.
Główni bohaterowie są dość typowi, ale bardzo polubiłem przyjaciela głównego bohatera. Jako jedyny wydał mi się postacią realistyczną. A reszta… cóż. Są tak dobrzy, uroczy, bez skazy, że aż trudno w nich uwierzyć. Rozumiem, że japońska szkoła pozbawia charakteru, ale żeby aż tak?
Charakterystyczna jest kreska, sposób rysowania postaci, a także zamglone kadry i bardzo delikatna, stonowana kolorystyka. „Mglisty” nastrój pasuje do wątku utraty wspomnień, choć sprawdza się też w przypadku różnych innych okruchów życia.
Można obejrzeć, ale z pewnością nie są to najbardziej udane okruchy życia.
6/10.
Ciągle nie mogłam zrozumieć, że seria ma etykietkę 'okruchy życia', mimo że widać, że kliknij: ukryte Hase skrycie chciałby być kimś więcej dla Kaori. No ale dobra, w końcu gość kliknij: ukryte może i się podkochiwał, ale nie robił nic w kierunku zostania jej chłopakiem (w tak młodym wieku…) – w sumie na dobre wyszło.
Spoko, można dać 7/10
Isshuukan Friends
Postaci.
Za każdym razem kiedy na ekranie pojawiają się tego typu postaci, czuję się zdezorientowana. To Japonia jest tak „słodko‑infantylna” czy też my byliśmy tak zepsuci za młodu? Pomijając jednak całe te rozterki – sympatią tychże bohaterów nie darzę. O tyle, o ile dziecinność może mi się nawet wydać urocza (jak w przypadku Saki), o tyle generowanie problemów poprzez niedomówienia jest dla mnie męczące.
Z powyższego zresztą powodu, moje końcowe oglądanie skupiło się głównie na Saki oraz Kiryuu – notabene jedynym sensownym bohaterze.
Fabuła.
Jak zaczęłam już w pierwszym akapicie – nie jest to chwytająca za serce historia. To wprawdzie subiektywny osąd, a przecież wrażliwość, wrażliwości nie równa, niemniej jednak główną oś fabuły stanowią tu bardziej relacje bohaterów niźli jakikolwiek problem. Żywy, o dobrym sercu ON z całych sił chce pomóc w problemie cichej i wycofanej JEJ. Dlaczego? Bo ma ładną buzię. Nie żeby przeszkadzał mi ten schemat, bądź co bądź podobną historię z Ef – a tale of memories. pochłonęłam bez pamięci, tylko… kurczę, historia w Isshuukan Friends została wykreowana tak płytko, iż zamiast kliknij: ukryte co tygodniowej utraty pamięci jako głównej tragedii, równie dobrze mógł to być szósty palec bohaterki.
Suma summarum oś fabuły ma zresztą potwierdzenie w zakończeniu serii. Jest ono bowiem swoistym „kocham Cie” w języku japońskich słodkich dzieci.
Oprawa wizualna/dźwiękowa.
Projekty zarówno postaci jak i całego otoczenia były boleśnie szczątkowe. Ponieważ sama robiłam sobie „maraton”, aż tak mnie to nie bolało, ale cóż… trudno nie rzec, iż bohaterowie to raczej chodzące kartofelki z oczami i ustami (bo i nosów zdarzało im się nie mieć :<). Od strony muzycznej byłam jednak zadowolona. Wprawdzie ani ending, ani opening mnie nie porwał, aczkolwiek pojawiające się kompozycje w tle były naprawdę przyjemne.
Ogółem ujmując, przeciętnie. Pamięcią pewnie nigdy nie wrócę także z czystym sumieniem wystawiam 5/10 i porzucam w zapomnienie :).
Memento 森
zabrakło odcinka
Mimo to dobre.
Podobało mi się zakończenie – kliknij: ukryte właściwie cieszę się, że Fujimiya nie odzyskała wspomnień, bo to by trąciło mocnym naciąganiem. W dodatku rozwiązali wątek pomiędzy Yamagishi a Kiryuu i to naprawdę zgrabnie. Owszem, chciałabym widzieć więcej scen z tymi postaciami, ale i tak wyszło całkiem, całkiem^^ Szkoda też, że o Kujou było tak mało. Nie żebym go jakoś szczególnie polubiła, ale mogliby go wprowadzić nieco wcześniej.
Graficznie było świetne – taki styl pasował tu idealnie. Niby wszystko było uproszczone, ale przyjemne dla oka. Centrum wszystkiego stanowiły postaci, więc o ich projekty zadbano nieco bardziej, niż o tła – z naprawdę dobrym skutkiem. Jeśli chodzi o muzykę, to właściwie skupić się można tylko na openingu i endingu, bo nic innego mi się w uszy nie rzuciło. I z tej dwójki jak dla mnie lepiej wypada ending, który chętnie widziałabym w roli czołówki. „Niji no Kakera” było zdecydowanie zbyt mdłe jak na opening -.-
W ogólnym rozrachunku uważam to anime za raczej z półki tych nieco lepszych przeciętniaków, ale dlatego, że lubię takie klimaty, a podobnych serii nie ma zbyt wiele, oceniam go na 7/10^^
Fajnie by było jakby rozwinęli wątek pomiędzy Yamagishi a Kiryuu, ale pewnie liczę na zbyt wiele :/
Za to seria ma naprawdę ładną grafikę – lubię taki styl^^