Tanuki-Anime

Tanuki.pl

Wyszukiwarka recenzji

Komikslandia

Anime

Oceny

Ocena recenzenta

4/10
postaci: 4/10 grafika: 5/10
fabuła: 5/10 muzyka: 4/10

Ocena redakcji

brak

Ocena czytelników

6/10
Głosów: 9
Średnia: 5,89
σ=1,2

Kadry

Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Zrzutka
Źródło kadrów: Własne (Zegarmistrz)
Więcej kadrów

Wylosuj ponownieTop 10

Shadow Skill [1998]

Rodzaj produkcji: seria TV (Japonia)
Rok wydania: 1998
Czas trwania: 26×24 min
Tytuły alternatywne:
  • Shadow Skill [1998]
  • SHADOW SKILL ~影技~ [1998]
Widownia: Shounen; Postaci: Magowie/czarownice; Pierwowzór: Manga; Miejsce: Świat alternatywny; Inne: Magia, Supermoce
zrzutka

Czy zastanawialiście się kiedyś, co by było, gdyby główną bohaterką Slayers nie była czarodziejka, a wojowniczka? I co by to dało, gdyby jej przygody były całkiem, ale to absolutnie poważne?

Dodaj do: Wykop Wykop.pl

Recenzja / Opis

Mieszkańcy królestwa Karuda od dwóch tysięcy lat cieszą się zasłużoną sławą najsilniejszych ludzi na świecie. Sławę tę zawdzięczają potężnym wojownikom: Sevaarom oraz Vaarom. Ten drugi tytuł przynależny jest ludziom uprawiającym sztukę walki zwaną „karudiańskimi technikami anihilacji”. Niemniej jednak żaden z nich nie jest w stanie równać się z prawdziwym Sevaarem, mistrzem wszystkiego, co można osiągnąć w walce. Historia ta opowiada o 59. osobie noszącej ten tytuł, a zarazem pierwszej kobiecie, która dostąpiła tego zaszczytu: Elle Ragu. Seria przy okazji przedstawia jej rodzeństwo: młodszego, przybranego brata imieniem Gau Ban, będącego nad wyraz dobrze zapowiadającym się Vaarem, oraz starszego – schorowanego zbrojmistrza i byłego pretendenta do tytułu Sevaara, Diaza. Spotykamy również przyjaciół bohaterki: czarodziejkę Faury, młodocianą łowczynię demonów Kyo oraz kilka mniej istotnych dla fabuły postaci, takich jak Sevaarzy używający pseudonimów Scarface i Darkness, czy wreszcie konkurent Gaua imieniem Lou.

Jak widać stadko postaci, biorących udział w akcji, jest całkiem pokaźne i składa się z niebagatelnych osobników. Jeśli dodam, że czasy, w których przyszło im żyć, bynajmniej nie są spokojne – na granicach Karudy ciągle dochodzi do potyczek z sąsiednim królestwem Sulfan i wyraźnie widać, że wojna jest bliska, a komuś naprawdę potężnemu zależy, by Karuda tym razem nie okazała się niezwyciężona – na pewno zachęcę do obejrzenia serii… Niemniej jednak, śledząc kolejne odcinki nie mogłem oprzeć się skojarzeniom z inną produkcją, zatytułowaną Slayers, w Polsce lepiej znaną jako Magiczni wojownicy. Może spowodowane to było tym, że obie główne bohaterki są rude? Może tym, że akcja dzieje się w światach fantasy? Tak czy inaczej nie mogłem powstrzymać się przed porównywaniem ich. Niestety rozczaruję fanów Slayers – Shadow Skill to produkcja innego gatunku i innej klasy.

Przede wszystkim nie jest to komedia. Fabuła koncentruje się na walkach, toczonych ze śmiertelną powagą i – co jest typową cechą dla tego typu serii – patosem i podniosłością. Twórcy w kilku momentach postanowili nieco złagodzić napięcie paroma gagami, ale niestety co do jednego pasują one do całości jak kwiatek do kożucha i właściwie trudno zgadnąć, czy bohaterowie właśnie żartują, czy zwyczajnie zgłupieli.

Niemniej jednak oprócz komizmu (którego nieobecność jest tu usprawiedliwiona) Slayersi posiadali jeszcze dwie rzeczy, których wyraźnie zabrakło Shadow Skill. Pierwszą z nich był udany scenariusz. Fabuła w tej serii została bowiem dokumentnie skopana. Teoretycznie jest to opowieść o wielkich wojownikach, którzy obijają sobie twarze nadprzyrodzonymi mocami, urozmaicona starciami z demonami, magami i innymi mistrzami pięści, a nawet prawdziwą wojną, ale… Ale wszystko to jest nudne, rozwlekłe i nie trzyma się kupy. Trudno uwierzyć zarówno w motywacje, jak i odczucia naszych bohaterów, którzy wydają się całkowicie sztuczni. Biorąc pod uwagę liczbę wątków: wojna z Sulfan, narastający konflikt między Karudą a jej sojusznikami, choroba Diaza, intrygi szpiegowskie, zaburzenia w równowadze świata, polowanie na demony, kontrowersyjny trening, jakiemu Gaua poddaje Scarface, bunt 57. Sevaara – fabułę można było naprawdę poprowadzić lepiej. Co gorsza, już raz zrobiono to lepiej! Przed obejrzeniem tego anime miałem okazję recenzować OAV, pochodzącą z tego samego uniwersum, której fabuła pokrywała się z intrygą kilku pierwszych odcinków tej serii. Niestety, to, co w OAV było może niezbyt ambitnym, ale ciekawym scenariuszem, tu okazało się nudnym gniotem, traktującym zupełnie o niczym.

Shadow Skill od Slayersów odróżniają także walki. O ile te w opowieści o pewnej nerwowej czarodziejce może nie wydawały się zbyt efektowne, o tyle w porównaniu z tym, co widzimy tutaj, porażają one swą choreografią i wdziękiem. Mimo że twórcy wyraźnie starali się maksymalnie podnieść ich dramatyzm i uczynić je niezwykle doniosłymi, patetycznymi wydarzeniami, to niestety – ponieśli całkowitą porażkę. Walkom brak właściwie wszystkiego – zaczynając od budującej napięcie muzyki (bo takiej zwyczajnie nie ma w tej serii) a kończąc na ładnej kresce. Animacja i rysunek w Shadow Skill są zwyczajnie ubogie i – absolutnie niezależnie od wieku serii – brzydkie. Kreska dodatkowo traci na tym, że w chwilach szczególnie doniosłych dla naszych bohaterów rysownicy posuwają się do wyostrzenia konturów ich twarzy. Manewr ten ma zapewne upodobnić postacie z anime do oryginalnej mangi i obecny był także w OAV, lecz – o ile tam wyglądało to w miarę ładnie i było na miejscu, o tyle tutaj kończy się nagłymi przemianami bohaterów w jakieś koszmarne ufoludki.

Wyglądu starć nie poprawia też i to, że przed wykonaniem każdego skomplikowanego ataku lub w chwili rzucenia czaru przez ekran przelatują monstrualne „krzaczki”, reprezentujące nazwę danej techniki. Już pomijam, że twórcy zapewne w ten sposób oszczędzali na animacji, ale nagle pojawiający się czarny ekran z paskudnym, wielgachnym znakiem jest zwyczajnie obrzydliwy! A to, że widzimy go co chwila przez 26 odcinków, bynajmniej nie sprawia, że się do niego przyzwyczajamy. Nie pozostaje to też bez wpływu na wygląd walk, szczególnie tych ważniejszych, w których udział bierze dwóch potężnych wojowników, atakujących na przemian kolejnymi technikami. Wyglądają one jak koszmarny sen nauczyciela – jacyś ludzie coś krzyczą, a zewsząd nadlatują wielkie, czarne, zabazgrane tablice… Po prostu zgroza.

Sporo oczekiwałem po tej serii. Widziałem wcześniej inny tytuł z tego cyklu, opowiadający o tych samych postaciach, i nie powiem – podobał mi się on. Nie był może dziełem wybitnym, ale trzymał poziom naprawdę dobrego rzemiosła. Liczyłem więc, że i tym razem dostanę coś równie dobrego. Niestety – zawiodłem się na całej linii. Wynudziłem się potwornie, a kolejne odcinki oglądałem zwyczajnie z musu, tylko po to, żeby móc później napisać recenzję. Prawdę mówiąc, nie wiem, czy nie był to czas stracony!

Zegarmistrz, 12 lutego 2006

Twórcy

RodzajNazwiska
Studio: Studio DEEN
Autor: Megumu Okada
Projekt: Fuminori Kizaki
Reżyser: Tsukasa Sunaga
Scenariusz: Masashi Sogo
Muzyka: Osamu Tezuka (kompozytor)