Komentarze
Kapłanki przeklętych dni
- komentarz : TomE : 19.10.2018 10:24:12
- Re: Legenda Polskich Anime : Grisznak : 10.05.2016 16:28:17
- Legenda Polskich Anime : Collision : 10.05.2016 14:04:32
- Mogło być lepiej. : Madaren : 22.08.2015 22:30:49
- komentarz : asumi : 7.07.2015 21:02:33
- komentarz : ShoriChan : 29.10.2014 01:47:50
- komentarz : Byczusia : 27.06.2014 20:23:15
- Re: Niby gniot, mechy i tak dalej, a jednak.... pochłonęłam na jeden raz. : Schultz : 3.01.2014 15:35:25
- Niby gniot, mechy i tak dalej, a jednak.... pochłonęłam na jeden raz. : Aba : 3.01.2014 14:31:28
- nic nie jest tym, na co wygląda ... : sweet-rebellion : 5.07.2013 14:43:33
poczekamy- zobaczymy...
Uwielbiam to anime!
Nie polecam ;(
-O ile zakonnice da się przełknąć to resztę już zupełnie nie ;(
Jedynymi ciekawymi wątkami były kliknij: ukryte wątek walki z samym sobą Soumy czy chęć ochrony Himeko
Postacie- jak napisałam – negatywni wypadają tragicznie w moim przekonaniu (a wiem , iż można osobowości złych bohaterów można „umilić” przez wprowadzenie humoru (przykład: D‑gray man), ale na litość boską, nie ośmieszać.Postacie pozytywne ? Też nie najlepsze – ciekawą osobowość miał Souma i może jeszcze Chikane . Himeko „wykazywała się” straszną nieporadnością w trudnych sytuacjach i denerwowała mnie swoim istnieniem ;P.Biernie poddawała SIĘ LOSOWI , nie wykazywała się żadna inicjatywą itp.
Ogólnie- nie polecam , jeżeli ktoś nie kocha yuri ;P- jeżeli ktoś chce oglądnąć dobry miks gatunkowy z elementami mecha, niech oglądnie „Code Geass'a” , a jeżeli lekkie i zabawne yuri/shoujo ai , to może zobaczyć „Candy Boy'a”
Niestrawność...
Ode mnie 4/10 za mechy.
PS. Jedna z niewielu wzruszających dla mnie scen w anime, to kliknij: ukryte śmierć Haku i Zabuzy w „Naruto”, zawsze przy tym pocieknie mi łza. kliknij: ukryte Śmierć wojownika na polu bitwy, tylko to mnie rusza (żeby nie było że jestem nieczuły).
PSS. Lesby to tylko w hentaiu, nie w „normalnym” anime.
Zamaskowano spoiler.
Moderacja
O rany...
Beznadzieja ;/
Emocjonalny rollercoaster bez trzymanki
Ona, ona i on – trójkąt miłosny ale bynajmniej nie klasyczny. Do tego walki robotów + solidna porcja japońskiej mitologii. Mieszanka na pierwszy rzut oka doprawdy egzotyczna ale koniec końców okazała się wyśmienita.
Akcja w KnM rozwija się zgodnie ze sprawdzonym kanonem Hitchcocka – na początku mamy trzęsienie ziemi, a potem napięcie stopniowo rośnie. Wypada jednak zaznaczyć że KnM jest wyciskaczem łez tudzież romansidłem i dlatego wszelakie działania… wojenne (czytaj: walki robotów) robią tylko za wyzwalacza do popchnięcia właściwej akcji która to odbywa się w sferze uczuć i rozwoju tychże u głównych postaci. Stąd też wynika, że jeśli ktoś przypadkiem chce się zabrać za to anime tylko dlatego że lubi oglądać mechy w akcji, lepiej niech sobie daruje bo tego nie doceni a wręcz przeciwnie – będzie rozczarowany. Nie doceni go też jurny nastolatek, który w oczekiwaniu na głodne kąski (lezbijki, yeaah!!!) się tylko potężnie wynudzi. Owszem, autorzy od czasu do czasu pozwalają sobie nam przypomnieć że bohaterki nie mają się czego wstydzić jeśli chodzi o swoją urodę ale to zasadniczo tyle. No chyba że za fanserwis ktoś uzna jeden z kluczowych elementów fabuły (który to notabene później jest dokładnie i logicznie wyjaśniony) wtedy cóż, pozostaje mi tylko w milczeniu spuścić głowę nad takim ciężkim przypadkiem.
Z innych rzeczy wartych wspomnienia to nieźle wyeksponowana mowa ciała postaci. Te wszystkie gesty, geściki, niedopowiedziane sentencje oraz spojrzenia – mówiące znacznie więcej niż słowa jakie mogłyby paść… rzadki cymes, przynajmniej jeśli chodzi o anime. Urzekło mnie również w Kapłankach porządne, trzymające poziom zakończenie. Niestety, sam fakt że o tym w ogóle wspominam najlepiej świadczy o problemach jakie miewają scenarzyści i producenci niejednokrotnie niezłych anime z ich zakończeniami. Oglądając „Kapłanki” poważnie się obawiałem że po ciekawym i trzymającym w napięciu anime po raz kolejny dane mi będzie zaliczyć na zakończenie gniota. Na szczęście tak się nie stało, ba! było wręcz przeciwnie. Myślę że wynika to bezpośrednio z dobrze rozpisanego scenariusza w całości przed produkcją – a potem tylko jego konsekwentną realizacją, a nie, jak to zbyt często bywa w produkcjach anime dopisywaniem go w biegu i na przysłowiowym kolanie.
Animacja bez zarzutu, podobnież ładna i barwna grafika.
Całości dopełnia świetna oprawa muzyczna i mam tu na myśli nie tylko hiciorowe piosenki KOTOKO, ale również i świetnie pasujące utwory kompozycji pani Nami Kuboty (znanej wcześniej z soundtracku do Kaleido Star). Seiyuu również, tradycyjnie zresztą, grają na najwyższym poziomie.
Podsumowując jest to jedno z najlepszych anime w swojej kategorii. Polecam każdemu miłośnikowi melodramatycznych romansideł. Tolerancja oglądającego na yuri wysoce wskazana, podobnie jak przynajmniej pobieżna znajomość japońskiej mitologii (w temacie Orochi – chwila z googlem może rozwiązać ewentualne braki w tej kwestii)
ps. korzystając z okazji, dwa grosze o oficjalnych recenzjach
Jeśli chodzi o Azaqa, to w sumie nic dodać nic ująć. Nie we wszystkim się z nim zgadzam, no ale mówi się trudno.
W przypadku Ysengrinn'a – flagowy przykład recenzji pisanej pod tezę. A niewykluczone że i anime oglądanego pod tezę.
Ekwilibrystyczne figury w stylu „to właściwie nawet całkiem fajne, ale tak oczywiście wcale nie jest” byłyby może i całkiem zabawne, gdyby nie były przy okazji też tak żałosne. A moje ewentualne plany polemiki z tą recenzją, ostatecznie ukróciło jakże symptomatyczne i podkreślające królewskim wężykiem ostatnie zdanie tejże: „bo jeśli mnie Himeko i Chikane irytują, to strach pomyśleć, jakie reakcje wywołają u płci nadobnej”. Zatem pozwolę sobie jedynie pozostać przy zadedykowaniu autorowi wersu z Ludwika XIV: „Państwo to ja”
ps2. fanom „Kapłanek” polecam (o ile oczywiście ktoś jeszcze nie wie) bardzo przyjemną dramę (słuchowisko) z udziałem oryginalnych seiyuu będącym nieoficjalnym dodatkowym odcinkiem serialu. Na sieci są też angielskie skrypty (tłumaczenia) do tego więc znajomość japońskiego nie jest konieczna.
KnM
Wrażenia miałam po obejrzeniu serii identyczne jak Ysengrinn i dziwiłam się, skąd ta wysoka ocena tego „dzieła” u większości fanów.
Ta seria to czysty zlep fanserwisowy w kierunku panów- mechy, lolitki, pielęgniarki, wielkie biusty, bezradne blondynki, twarde i zimne niebieskowłose ideały,yuri fanserwis, pokojówki, yuri rozbieranie, kapłanki (zarówno te miko jak i ta pojedyńcza chrześcijańska), „dhramat”, emo, kliknij: ukryte yuri rape -_-, kretyńskie zakończenie kliknij: ukryte mówię o tym z muszelką, po napisach‑jeżeli Chikane sie odrodziła nawet, to nie ma prawa być w wieku Himeko…Czy raczej Himeko w jej wieku. Lata płyną! Chyba, że kapłanki sie nie starzeją, lub można je szybko i tanio w probówce wychodować, od razu w odpowiednim wieku, umieranie przez dwa odcinki, kiedy prawie od razu powinno się zejść ....i więcej.
A porównanie tej serii do Uteny jest faktycznie niewłaściwe i BARDZO krzywdzące dla rewolucjonistki.
jestem świeżo po oglądnieciu tego i..
Jednak jak to już było wcześniej napisane uważam to za zmarnowany potencjał.
Niestety ale dla mnie to seria warta 4/10 :/
(:
i no coż… mnie się tam podobało (:
muzyka rzeczywiście bardzo ładna…
Kreska… hmm… tez spoko, jednak kiedy w momentach oddalenia postacie były bardzo deformowane;p
Fabuła, fabuła ,no więc tak, wątek trójkąta miłosnego całkiem , mi się podobał xD
Cały czas przeżywałam… ' Himeko wybierz Chikane'
Co do robocików etc. to strasznie zajezdżało mi to Power Rangers… ^^ no i ogólnie nie podobało mi się za bardzo, chociaż w oczy tez nie kuło
Bohaterowie… Chikane moja ulubienica. Zakochałam sie w niej po prostu ... (: *strasznie przypominała mi Sachiko z Maria sama ga miteru* ale nvm(: moja ulubiona postać z tego anime xD
Himeko, eh jak ja nie lubię takich postaci w anime, głupiutkie, naiwne , płaczliwe panienki , które wszyscy kochaja^^ blee!
Souma, nie wiem czemu aż tak się nim zachwycacie, mnie osobiscie działał na nerwy
za to jego Nii‑san, Tsubasa, był całkiem , całkiem xD jak dla mnie najlepsza postac męska w tym anime.
Ogólnie anime mi się podobało , mogę je ocenic 8.5/10
ahh
i co do ostatniego odcinka, to aż się popłakałam. jakże się cieszyłam , że się jednak odnalazły (: pięęęęęękne! xD jak dla mnie zakończenie idealne(:
Idealnie mieszane uczucia
Wykonanie jest w pożądku. Muzyka typowa i trochę kiczowata, ale mi się podobała. Opening i ending, tak wychwalane przez wszystkich, są rzeczywiście całkiem ładne, choć absolutnie typowe. Trochę gorzej z grafiką, o ile projekty postaci są przyjemne dla oka, choć znów zupełnie sztampowe (gdyby istniał wzornik postaci z anime projekty z Kannaduki no Miko zdecydowanie byłyby do niego ilustracjami, nawet jednego orygnalnego pomysłu), to już animacja miejscami jedzie, a często ni stąd ni z owąd zmieniają się proporcje postaci (zwłaszcza pań – nagle boleśnie tyją). Tła nie są mistrzostwem świata, ale sprawiają dobre wrażenie i podkreślają klimat historii.
Czyli póki co, pożądna sztampa. Jednak dalej zaczynają się schody.
Postacie – o ile Chikane jest postacią wręcz rewelacyjną (przynajmniej do pewnego momentu), o fantastycznej osobowości i logicznym rozwoju, o tyle Himiko działała mi na nerwy. Schemat Kotori‑chan kochającej kwiatki‑chan kliknij: ukryte i braciszka‑chan co odcina Kotori‑chan łeb pełną gębą. Regularna słodka idiotka od której mdło się robiło. Tragedia. Soma z kolei był jedną z lepszych postaci męskich jakie widziałam (oczywiście w tym typie anime). Chłopak miał i motywacje i odwage i ogólnie wzbudzał sympatię (może poza tym, że był wręcz zbyt idealny).
Co do reszty… o ile jeszcze Tsubasa jakoś się trzymał (wiem, że schematyczny do bólu, ale i tak go polubiłam) o tyle motyw walk robotów i ogólnie ekipy złych wyglądał jak z innej bajki. Nazwy ataków wywoływały konwulsje śmiechu, Tragiczne PrzeszłościTM były wręcz żałosne w swojej przeciętności, a wygląd i zachowanie Wyznawców przypominało mi anime dla dzieci. Poza Tsubasą (naprawdę go polibiłam, i zrozumiałam) to jeszcze tylko mangaczka i piosenkarka wydały mi się ciekawe i realityczne (oczywiście w granicach). Resztę lepiej przemilczeć (zwłaszcza pana w łańcuchach i kotkę‑niu).
I ostatni gwóźdź do trumny – fabuła. Do 11 odcinka stawiam jej 7‑8/10. Dlaczego? Bo postacie zachowują się normalnie (póki na scenę nie wchodzą nasi źli w swoich wielkich mechach), ich postępowanie można zrozumieć kliknij: ukryte wielkie brawa za motyw z rywalizacją między Somą a Chinane, oraz przejściem tej drugiej na stronę zła. Na reszcie ktoś zrozumiał, że są rzeczy nad którymi się nie przeskoczy i że skrzywdzona osoba gotowa jest na wszystko. A potem przychodzi ostatni odcinek i całe dobrze wrażenie diabli biorą. Totalna porażka! Nie dość że przez 3/4 czasu spoglądałam na zegarek z szerokim bananem na gębie kliknij: ukryte pytanie: ile czasu może umierać osoba pchnięta mieczem w serce/płuca? odp. 20 minut 45 sekund , to jeszcze nagle okazuje się że… Kto widział, ten wie o co chodzi, reszta niech się domyśla. Wszystkie logiczne i ciekawe posunięcia zmieniają się w sztampowe i kiczowate kliknij: ukryte o ile ciekawszą postacią byłaby Chikane, gdyby do końca kierowało nią odrzucenie i chęć zemsty na świecie? A nie sailorkowe – jak będę zła to mnie zabijesz i nie będziesz z tego powodu cierpieć, bo będę zła? ; patetyzm i dramatyzm wylewają się drzwiami i oknami, a scena na księżycu bije rekordy ckliwości (tańszego wyciskacza łez nie dało się wymyśleć?).
Reasumując: bardzo dobra seria o trudnej i zakazanej miłości, z zupełnie niepotrzebnymi (i kiepskimi) walkami robotów, oraz totalnie spapraną końcówką.
Do odcinka 11 – 7/10 (za roboty powinno być 6/10)
ostatni odcinek – 3/10
Mniam
Bez wahania 8+/10
może kiedyś...
wiem, że mój komentarz jest mało jasny, ale właśnie taka jest dla mnie ta seria- bardzo rozmyta/ nijaka. a co do "-ai”- czy ktoś ukrywał fakt, że rzecz będzie głównie o dwóch pannach? nie rozumiem, skąd tyle negatywnych na ten temat uwag. nie spotkałam jeszcze yuri/yaoi, które podobało mi się, ale to chyba temat na forum…
Moja wizja, czyli co zrobić jak ktoś nie trawi yuri ;-) part1
Kontynuuję rozważania dnia wczorajszego i niestety doszedłem do wniosku, że ten nowy serial jest jednak mało warty, nie licząc nawet rozterek nad pewnymi rzeczami które mnie drażnią.(ale o tym na końcu) Miał to być melodramat, ale pomimo dobrego pomysłu i scenariusza nie spisali się.
Jakoś nie chwyta mnie za serce nawet kliknij: ukryte śmieć bohaterki z rąk ''przyjaciółki''. Po prostu reżyser nie potrafi przenieść nastroju, może poza momentem kiedy Himiko po rozpłataniu(...) ( nie wiem jakiego określenia użyć dla owej „przyjaciółki”) przykłada sobie miecz do gardła…
Poza tym bardzo rażą „pokemonowate” sceny walki i cała naciągana potyczka dobra ze złem, z czego wynika że bardziej przypomina to dragonbale niż „mononoke hime”
I jeszcze problem który pierwszy rzucił mi się w oczy: ot urz jest to historia o „geometrii” tzn. pewnym Trójkącie gdzie Jaś kręci z Małgosią, ale owa Małgosia kręci z tą Alą od kota. Całe szczęście że kliknij: ukryte Ala ginie z rąk Małgosi co… jest dobrym pomysłem…
Podsumowując nie polecam, a trochę szkoda
Komentarz nr. 2.
Oglądane przeze mnie filmy potrafią tak przekazać emocje że nawet ja chodzę struty dwa dni. Jednak podstawą ich zrozumienia są dialogi. Mam filmy w których zupełnie nic się nie dzieje i są nieźle przygnębiające. A to właśnie tekst jest podstawą tych opowieści: rozmowy i wewnętrzne rozterki bohaterów, które należy zrozumieć dogłębnie, czytaj DOGŁĘBNIE wtedy wszystko nabiera kolorów, choć niestety szarych.Wspomniałaś o chwytaniu za serce przez film?, może znalazłem wrażliwą osobę?, jeśli tak to pokaże ci że i ten tytuł wart jest uwagi.
Po obejrzeniu pierwszych 3 odcinków widzę kunszt opowieści pomimo dwuznacznych niuansów i walk które trzeba pomijać. W ostatniej scenie cały tragizm tkwił w wyznaniu co komu leży na sercu, i w beznadziejności zaistniałej sytuacji. Cóż może być bardziej tragicznego niż para kochanków którzy muszą przerwać swój… w taki sposób.
co do krótkiej recenzji tego co już widziałem;
Począwszy od tego że musimy pomijać pokemonowate walki które osładzają gorzkie rozterki bohaterów no i są bezgranicznie głupie, wszystko zaczyna się od pewnej katastrofy, która wpłynie na życie pierwszej z bohaterek (Małgosi) nazwijmy ją jasną od blond włosów. Nie ma ona rodziny , a teraz i miejsca zamieszkania, jest osobą nieśmiałą i zamkniętą w sobie, zauważamy że kiełkuje w niej kompleks niższości. Typowa osobowość B , jakby mówiła skrzywdź mnie. kliknij: ukryte Jasna zostaje przyjęta do domu przez ciemną- bogatą i piękną panienkę , brylant tamtego towarzystwa. Jej idealność pogłębia przekonanie jasnej o swojej niższości i nieprzydatności światu. Ciemna przyjmując ją pod swój dach nie jest całkiem bezinteresowna, nowa znajoma staje się obiektem manipulacji w rękach ciemnej. Ma służyć do realizacji jej celów. Tutaj wkraczamy w zagadnienia psychologii, gdzie słaby charakter jasnej , syndrom sztokcholmski i pozorne bomardowanie miłością przez ciemną stawia ją na straconej pozycji. Takie działanie na pograniczu prania mózgu przynosi jednak nieporządane skutki w postaci zauroczenia. Niestety do akcji wkracza owy jaś który ( nic szczególnego z jego strony na razie…) chce się z nią umówić, a jest jednym z najlepszych okazów w miasteczku. Jaś stoi jednak po drugiej stronie barykady co ciemna, co powoduje zaostrzenie przez nią działań, a w efekcie rozkochanie w sobie koleżanki….koniec tego co już obejrzałem cdn.
Należy też wspomnieć, że wychodzi na jaw przyczyna problemów jasnej. kliknij: ukryte Była ona maltretowana w dzieciństwie i demony przeszłości dręczą ją po dziś dzień.
Dobre wrażenie robią też smaczki w kreskówce jak „to boli ty k…” i " wiesz dlaczego nie lubię takich pięknych dziewcząt z dużymi piersiami?” , oraz pokojówka nie wiem czemu zazdrosna o ciemną ? A do tego wiele innych układów uczuciowych.
Komentarz nr. 3.
Kannazuki no miko część 4
...przypomnij sobie część 2 i zaczynamy.
W tej odsłonie recenzji dowiadujemy się o przeszłości jasia, kliknij: ukryte a była ona nieciekawa, co jednak pachnie trochę telenowelą. Owy jaś jest dzieckiem adoptowanym, miał ciężkie dzieciństwo, jednak był za mały aby to na niego wpłynęło. Chodzi o to, że jego brat zamordował maltretującego ich ojca, a teraz upomina się o pamięć nic nie świadomego jasia. Niby nic – jak telenowela, czyli głupio i bez celu, jednak całość nabiera blasku gdy dowiaduje się o tym ciemna i co posłuży jej do robienia mu wyrzutów o bezpieczeństwie jasnej która braterskiego spotkania omal nie przypłaciła życiem. Co do jasnej to z jednej strony zakochuje się ona bardzo silnie w jasiu (na granicy obsesji)( czyli działa syndrom opisany w części 3 ) jednak jej zachowanie zaczyna wprawiać w zakłopotanie ciemną. Zaczyna ona uświadamiać sobie do czego doprowadziła. A co się dzieje? Ku zdziwieniu ciemnej, blondi niewiadomo czemu, pomimo związku z jasiem zaczyna się zbyt do niej garnąć, przytulać i wylewać, żale. Teksty w stylu „ nie martwię się bo jesteś przy mnie” każdemu w takiej sytuacji dały by do myślenia.
Ot właśnie ryzyko bawienia się czyimiś uczuciami.( no i dowód, że moje przemyślenia z części 3 wymagają dopracowania)
Minęło 5/12 opowieści cdn
Komentarz nr. 4.
kannazuki no miko część 5
Ku mojemu zadowoleniu po obejrzeniu połowy utworu nie jest to nadal bajka o dwóch CUT co by było teraz „poprawne”, jednak oznaczało by koniec mojej znajomości z tym filmem. Czym dłużej nie będę miał takiego zastrzeżenia, tum większa szansa, że dobrnę do końca. Opowieść jest na dobrym poziomie, kreacje bohaterów mają rozbudowaną osobowość, co sprawia że raczyłem zająć się tematem.
Wracając do fabuły to jasna jest chyba całkiem kliknij: ukryte zadurzona w jasiu, co spowodowało dziwną żałość w sersu ciemnej. Już spodziewałem się złego‑miałem nieciekawe przypuszczenia co do niej, jednak poznałem genezę tej nadopiekuńczości trącającej o zazdrość. Otóż musimy nawiązać tu do motywu reinkarnacji zawartego w filmie, aby poznać przesłanki kierujące ją. Widzowi nie dane jest wtedy wiedzieć w czym leży problem i zostają mu tylko domysły, jednak ja mogę się pokusić o uchylenie rąbka tajemnicy dla dobra odbiorcy. Owe podejście spowodowane jest tym, że niegdyś ciemna zamordowała blondi i te zachowanie ma być swoistym odkupieniem grzechów dawnej ja. Żal przekształca się tutaj w troskę o inną osobę i na szczęście nic innego.
Co do ciemnej to jest ona bardzo interesującą osobą z którą mógłbym się po części utożsamić. Tym boleśniejsza będzie jej strata pod koniec opowieści. Jest osobą o bardzo silnym charakterze, obdarzoną wieloma talentami. Odkryłem też powód ubóstwiania jej przez innych. Tu musimy sięgnąć do kultury japońskiej i tradycji jakie pozostały po władzy feudalnej na tamtych ziemiach. Jest ona nazwana osobą ze szlachetnego rodu, a ślady po przekonaniach kastowych i mit stanu samurajskiego odbierane są w Japonii nadal z wielkim szacunkiem.
Ciemną zaczynają też nawiedzać rozterki nad naturą tego co czyni…
„Ucieka przeze mnie…Przeze mnie rozpaczliwie goni za czymś.”
Scalono komentarze. Uprzejmie proszę o NIE pisanie komentarzy po każdym obejrzanym odcinku. Do dzielenia się refleksjami na temat obejrzanego właśnie odcinka służy Forum. Komentarze służą raczej do podsumowania i przekazania swoich odczuć na temat danego tytułu jako całości.
Osobną kwestią jest maskowanie spoilerów – nie każdy ma ochotę przeczytać, co się wydarzyło w danym odcinku/serii.
Ostatnia sprawa – proszę się powstrzymać przed używaniem słownictwa obraźliwego bądź nacechowanego negatywnie.
IKa
Moderatorka komentarzy
Tragedia... ;O
Jezu!!!
Muszę powiedzieć, ze nie jest on najlepszy.
Przyznaję, kreska i muzyka TAK, za to treść taka sobie.
Postacie są anemiczne, zarówno blondyna jak i czarna. Choć różnią się charakterem, to jednak ślamazary z nich. Mają coś uratować, to niech wezmą się w garść, bo to się źle skończy.
Co do innych osób, to słabo zaznaczeni. ma to może stwarzać tajemniczość…a wcale nie chcę aby ją rozwiało. Bo i po co?
Pierwszy odcinek wciąga…trochę i chce się więcej. A więcej nie dostaje się.
Materiału jest na max 4 odcinki, a oni to rozciągnęłi na 6 – nie ma pomimo tego dłużyzn i człowiek się nie nudzi, ale odnoszę wrażenie że POWINIEN się nudzić.
Walki mechów może i nie wszystkim się podobają, ale przejadło mi się to w Genio Daimku. Nie robią wrażenia i do tego są krótkie.
A „smoki”? Smoki, sroki i baboki przetrzepane w serii X…
Ogólna ocena: 5,5/10
Odcinki 7‑12 i całość.
Cóż, muszę dokończyć moja opinię na temat tej serii, żeby mi ktoś nie powiedział, że nie oglądałem to się nie znam.
Tak, co do 1‑6 to nie zmieniam zdania.
Teraz przyszła kolej na 7‑12.
Wg niektórych miąłem spokojnie czekać, bo będzie nieźle, o wiele lepiej.
Toteż czekałem i obejrzałem, najpierw 7‑12, a potem jeszcze raz 1‑12.
Matko, wynudziłem się. Naprawdę. Miało być ciekawie…nie, raczej nie było.
Zbyt długie, „wypasione” dialogi, czy też monologi..brrrr. To nie dla mnie.
A zawiłość historii…no sorry, bez przesady.
Tak podsumowując:
Grafika i muzyka nawet 9/10
Sama fabuła…no 6/10
Złożenie w całość 5,5/10.
Serial byłby lepszy, gdyby było więcej akcji: walki robotów i na miecze to raczej z lupą szukać (ich czas trwania). Poza tym tajemnicę trzeba było pokazywać stopniowo, od odc 1 -12, a nie raptem rozwiązanie zagadki pod sam koniec, bodajże 11‑12. No i chęć odkrycia tej tajemnicy jest nijaka. W każdym razie mnie nie wciągnęła. Ot, przyjąłem to co mi podali.
Choć ostatnie sekundy, po napisach końcowych, przewidziałem.
Co do postaci, to:
Himeko to ciamajda skończona. Taka z niej kapłanka jak z koziej d**py trąba.
Za to Czarnulka niczego sobie, fajna była. Nie ma co.
Inne postacie – porażka, za mało o nich. Za mało. Zamiast tych przydługaśnich płaczów i szlochów, trzeba było o nich opowiedzieć lub te postacie zaprezentować.
No dobra, ale to jest moja opina.
ps. Nie mam nic przeciwko takiej miłości, bo ktoś może powiedzieć, ze dlatego serial mi się nie podobał. A to nieprawda.
+++
@_@ Co to bylo?!?
Kannaduki no Miko
Ale nie mam zupełnie zastrzeżeń do Orochi's. Co do tej dziewczynki co bombardzowała miasto, to po prostu ot, mała porcja humoru (na mnie podziałało, uśmiałam się ^^). Fakt, ten kolo w łańcuchach to porażka, absolutnie porażka >_<, ale ta roztańczona i rozśpiewana dziewczyna w brązowych włosach to moja ulubiona postać z tego anime ;)
Kannazuki no Miko - Beznadziejne... Żenada
No i chciałam jeszcze dopisać, że samopoczucie po tych nieszczęsnych dziewięciu odcinkach mam podły, całą się trzęse ze złości. Tylko tyle wywołała we mnie ta seria. Moja ocena morze być nie do końca prawidłowa bo nie dooglądałam do końca, bo nie wytrzymałam, ale myśle, że jeżeli reszta miałaby być podobna to chybabym umarła na zlansowanie mózgu. A nawet jeżeli te trzy epizody byłyby leprze to tych pozostałych i tak się nie da uratować…
Daje tej serii 5/10. Tylko tyle… za akcje bo całkiem dobrze się rozwija i postać Soumy.
Komentarze scalono, usunięto wulgaryzm. Moderacja
oryginalne ^^
całkiem...
Fajne =D