Komentarze
Tokyo Ghoul
- komentarz : Edwin : 29.08.2023 22:29:36
- komentarz : Aoi9709 : 11.04.2022 23:59:39
- komentarz : Anonimu20 : 21.12.2019 00:34:41
- komentarz : gruszeczkowa : 26.06.2019 10:10:22
- komentarz : dsdsdasdasdds : 25.06.2019 23:20:31
- komentarz : gruszeczkowa : 21.06.2019 12:05:36
- komentarz : gruszeczkowa : 21.06.2019 11:37:24
- komentarz : Nigihayami : 27.05.2019 20:11:53
- komentarz : cc : 25.05.2019 20:59:32
- Re: 8/10 : ... : 25.05.2019 17:53:11
Miałkie
Postaci są generyczne, nudne, przewidywalne do bólu. Cała ta przeciętność po prostu została wyniesiona na tyle wysoko, że jakoś się to wszystko trzyma. Znaczy… no to jest wszystko do zniesienia, i przy odrobinie samozaparcia łatwo zapomnieć o tym, że „Gdzieś to już widziałem”.
Ja polecam
Nie wierze O_o
Brutalność , dobra fabuła, świetna kreacja bohaterów
Dla mnie super
Dla mnie Tokyo Ghoul jest naprawdę dobrym tytułem. Szczerze polecam. :)
Beznadziejne i przeceniane
Tylko szkoda, że klimatu nie ma, warstwa psychologiczna jest na poziomie rozmyślań z bestów, fabuła chaotyczna i nieposkładana, postacie nierozwinięte i płaskie, a wszystko dzieje się za szybko.
Jedyne plusy to grafika i muzyka, może do tego Uta i Hide, bo nie zdążyli mnie zirytować.
Maluje się mocne 4/10. Nie oglądać, czysty masochizm.
7/10 i....rozczarowanie
Od samego początku łatwo zauważyć brak logiki w działaniu bohaterów, lub jest tak złożona że ani autor ani widz nie bedą w stanie odgadnąć o co im chodzi. Przykładów jest mnóstwo (chociażby ten który dostrzegła SALLY.)Aby nie być gołosłownym przytocze chociażby sam początek gdzie kliknij: ukryte Touka widziała jak Kaneki zmierza z Rize w ciemną uliczke nie uratowała go wtedy, wiedząc i znając zamiary Rize. A tu lada chwila ratuje go w ciemnej uliczce przed ghulem i wsadza mu flaki aby się nażarł i żył. A pozatym Rize była też z Anteiku (tak niby wszyscy się tam trzymali razem, to dlaczego nie zabili/zeżarli Kanekego na początku za to że Rize zgineła przez niego i jest w nim.
Troche się rozpisałem o braku logiki, lecz niestety to przykuwa najwieksza uwagę w całej produkcji.
Grafiką też nie poszaleli producenci, bardzo ubogie pomysły na QUINQE i ghoulowe power`upy – oprócz tego że nie są to jakieś innowacyjne pomysły to co gorsza większość ghouli ma takie same lub podobne – żenada.
2 ostatnie odcinki są dobre gdzie pojawia się Ghoul klasy SS Jason. Przypomina mi to troche film z Samuel`em L Jacksonem – Unthinkable.
Postacie ni jakie, ani na + ani na -, przechodze do oceny obojętnej.
Muzyka całkiem spoko fajne wejścia w odcinkach, z dobrą liryką – lubie takie klimaty.
Największym minusem tej produkcji…(zaczne nowe zdanie żeby było dźwiecznie i dosadnie)
KURWA!!!.. kliknij: ukryte jak można zakończyć anime w środku rozwijającej się histori/fabuły/akcji/wątku. Poprostu klaps koniec, czekajcie rok na kolejny odcinek. Gdyż kolejna seria zaczyna się od momentu na którym sie skończyło ów anime. Po Shingeki no Kyojin stało się to tak modne że aż głupie.
Dobrze że obejrzałem to teraz (2 serie na raz) bo chyba bym dał note 1.
Sumując, anime średnie, shounen`owcy beda mieli troche frajdy i to wszystko.
tokyo
Seria zawiodła moje oczekiwania
8/10
Jak to powiedzieć… Wszystko jest dobrze zrobione. Czuje się napięcie, gdy Ken idzie ciemną, opustoszałą ulicą z Rize i choć masz wrażenie, że zaraz stanie się coś strasznego, do końca myślisz, że bohater jakoś z tego wybrnie, ale jeszcze nie wpadłeś na pomysł jak. I wtedy ten tragiczny moment, zbliżenie na twarz bohatera, absolutna zmiana nastroju, emocje Kena… Naprawdę, oglądając tę scenę, wstrzymujesz oddech!
„Tokyo Ghoul” jest anime świetnym, choć nie wybitnym jak „Death Note”, „Atak tytanów”, czy „Psycho Pass”. Niemniej zasługuje na swoją uwagę. Ken nie jest typowym pchającym się w wir walki super bohaterem z arsenałem super hiper zdolności, to zwyczajny chłopak i muszę tu pogratulować autorowi za psychologiczną wiarygodność. Ghoule stykają się z przemocą na co dzień, Ken nie. Miał – w porównaniu do ciemnej strony miasta – harmonijne życie i choć w wiadomościach trąbili o strasznych Ghoulach, jego to nie dotyczyło, działo się jakby… poza jego światem. Dlatego nie łatwo jest mu się przystosować, odrzucić przyzwyczajenia, zmienić tok rozumowania. Pięknie to wszystko w anime pokazali.
„Tokyo Ghoul” zachwyca kreską, ten poziom utrzymuje się do samego końca. Mamy ciekawych bohaterów. Zastanawiałam się kogo tu przede wszystkim wymienić, ale jest mi naprawdę trudno :). Bardzo lubię Kirishimę. Jest nieufna i szorstka, ale za tą powłoką skrywa rozpacz i silne przywiązanie do bliskich jej osób. To naprawdę harda i zdeterminowana babka, w walce ukrywająca tożsamość za maską słodkiego króliczka. Kurczę, nawet same maski są tu ciekawym elementem o którym można się rozpisywać. Pasują do ich właścicieli jak pięść do nosa. Na przykład Ken wygląda w swojej niczym zdziczały, rządny krwi oszołom, maska pozwala mu ukryć swoją raczej uroczą i łagodną powierzchowność.
W anime poznajemy dwie walczące z sobą strony , ale strasznie upraszczam mówiąc o tym w ten sposób, ponieważ w każdej ze stron są ci bardziej dobrzy (że tak ujmę umownie) i ci z pod ciemnej gwiazdy, zatraceni szaleńcy. Nic nie dzieje się bez powodu, nikt nie rodzi się z szeregiem cech, wszystko ma swą przyczynę i skutek. I choć nie dowiadujemy się wszystkiego, choć możemy się wielu rzeczy domyśleć, ogląda się tym bardziej dobrze. Wchodzimy w ten świat, poznajemy tych ludzi, ale jeszcze nie od podszewki, twórcy dają nam ich po trochu. Zanim się obejrzysz czujesz, że nie są ci obojętni.
Nie, nie nazwałabym „Tokyo Ghoulem” horrorem, bo bym zrobiła anime straszną krzywdę. To nie seria, która przede wszystkim chce odbiorcę nastraszyć. To opowieść grozy, ale ta groza ma niewiele wspólnego z potworem czającym się w ciemnościach. Boisz się o bohaterów, o ich los, martwisz się o Hinami, zastanawiasz jak potoczą się relacje między poszczególnymi osobami. To właśnie wzbudza trwogę! Naturalnie są odcinki ponure, pełne napięcia, ale nie o to tutaj chodzi.
Dobra, pora na bardziej krytyczne spojrzenie na Tokyo Ghoul. Za duży pęd. Bohaterów jest naprawdę sporo i choć wszyscy doskonale zarysowani, chce się pobyć z nimi trochę dłużej, a tymczasem bezlitośni twórcy wplątują ich w kolejną niebezpieczną akcję. I chociaż akcja wciąga, potrafi też wycisnąć z oglądających niezły zapas energii. Naprawdę, czułam się niekiedy zmęczona, szczególnie po odcinku piątym, gdy pojawił się (brrrr) Shu. Kiedy kręci się w pobliżu pachnącego Kaneki, zaczynam się stresować.
Kolejnym, trochę na siłę wymyślonym, minusem jest podobieństwo anime do „Sei no Kakuritsu”. Tak, moralne dylematy były bardzo podobne. Tak, też mamy tych „innych” i próbę przystosowania się do świata ludzi. Tak, w tym anime bohater również znajdował się pośrodku konfliktu, aczkolwiek mimo dylematów Izumi wybrał ludzkość.
Co mogę jeszcze dodać, sporo, ale musiałabym zdradzać fabułę, a tego nie chcę. Anime oceniam na 8/10. Z ogromną niecierpliwością czekam na kolejne sezony, mam nadzieję, że mnie nie zawiodą.
A Was mimo zupełnie wielu niepochlebnych opinii o tym tytule, zachęcam do oglądania i samodzielnej ocenie. :) Ja odebrałam „Tokyo Ghoul” zupełnie inaczej i jestem zachwycona!
Polecam!
T_T
Odważę się na obejrzenie drugiego sezonu, który – mam nadzieję – będzie pozbawiony całego chaosu i sztampowych antagonistów.
Przednia zabawa
1. Chcemy być jak Hellsing Ultimate ale nam nie wyszło.*
W końcu tam groteskowe poczucie humoru i hektolitry krwi dobrze się przyjęły.
2. Uta byłby lepszym protagonistą.
Dekadencki, mroczny klimat, szemrani klienci, i sprawy dzielnicy. Oglądałabym.
3. Ghoule to perpetum mobile!
kliknij: ukryte Mogą sobie odcinać palce i je zjadać. Palce i tak odrosną, a nie trzeba nikogo zabijać. Raj dla masochisty!
Suma sumarum, mogło być lepiej. Mimo że mangi nie czytałam, miałam wrażenie że anime było strasznie chaotyczne i miało pourywane wątki (mimo tego kliknij: ukryte tortury Kanekiego rozciągnęli na półtora odcinka. Parę razy wręcz sprawdzałam, czy nie ominęłam jakiegoś odcinka.
Kaneki w końcu kliknij: ukryte przestał być chłopcem‑ratujcie mnie, a więc mimo niskiej oceny dam drugiemu sezonowi szansę z nadzieją że będzie lepiej. Bo seria pierwsza to nie horror i dramat, ale poradnik‑w-praktyce jak nie skracać mangi.
_________________________________________________
*Teza może być wysoce obiektywna – uwielbiam Hellsinga.
Może nie bardzo dobre, ale złe też nie
Graficznie i muzycznie wypada bardzo ładnie. Ja osobiście szczerze zakochałam się w endingu, który jest pięknym połączeniem tych dwóch elementów. Jest świetny po prostu. Wystawiłam serii 6/10, bo mimo wszystko daleko jej do doskonałości, ale jest całkiem niezła i przy odpowiednim podejściu można przyjemnie spędzić przy niej czas.
2. Czytałem mangę – będę mocno zawiedziony, czy warto oglądać?
bzdura
Ależ jest całkiem przyjemną serią nawet teraz.
Na pewno lepszą niż jakiś syf typu Strike the Blood, który dostał 8/10.
Przecież angielskie grupy już dawno wydały nieocenzurowaną wersję BD.
Owszem, ale zakończenie pewnie będzie mieć lepsze animu chociaż… kto wie.
Mangi nie czytam (ale mam zamiar), więc przy tym bawiłem się dobrze.
Natomiast przeglądając wiki, widzę dużo materiału z Ghula i Ghula A, który fajnie byłoby zekranizować… ale na to już niestety za późno.
Generalnie chyba nikt się nie spodziewał, że anime tak wypompuje sprzedaż mangi, która teraz załapała się do top 10.
Dlatego robienie reklamówek potrafi być zgubne…