Anime
Oceny
Ocena recenzenta
5/10postaci: 4/10 | grafika: 5/10 |
fabuła: 6/10 | muzyka: 7/10 |
Ocena czytelników
Kadry
Top 10
Nagato Yuki-chan no Shoushitsu
- Disappearance of Nagato Yuki-chan
- 長門有希ちゃんの消失
Kto nie był haruhistą za młodu, ten na starość… ehem…
Recenzja / Opis
Pamiętacie, jaki szał ogarnął światek miłośników anime po premierze Melancholii Haruhi Suzumiyi w 2006 roku? Ja pamiętam, chociaż od tego czasu niedługo minie dekada. Ani człowiek się obejrzał, a już tyle wody w Wiśle upłynęło, odkąd ekscentryczna poszukiwaczka zjawisk nadprzyrodzonych zawładnęła sercami mangowej gawiedzi. Trzeba przyznać, że jak na taką falę wciąż jeszcze tlącej się popularności, fani kąśliwych komentarzy Kyona na temat otaczającej go rzeczywistości nie należeli do rozpieszczanych, chociaż materiał źródłowy w postaci powieści autorstwa Nagaru Tanigawy stwarzał możliwość dalszej ekranizacji. Ale lata mijały, oprócz mało istotnych produkcji krótkometrażowych Haruhi i jej spółka ponownie zagościli w telewizji dopiero w 2009 roku, zaś rok później na ekrany kin weszła olśniewająca wizualnie i fabularnie produkcja poświęcona rzekomemu zniknięciu tytułowej bohaterki. Później znów długo, długo nic, aż tu nagle studio Satelight podjęło się produkcji serii telewizyjnej na podstawie osadzonej w tym samym uniwersum mangi o wymownym tytule Nagato Yuki‑chan no Shoushitsu, co przetłumaczyć można jako Zniknięcie Yuki Nagato.
Jednak wbrew temu, co głosi tytuł, Nagato wcale nie znikła. Fabuła komiksu, a tym samym jego adaptacji, osadzona jest w rzeczywistości alternatywnej w stosunku do linii przedstawionej w pierwszej serii telewizyjnej o Haruhi – można przypuszczać, że dzieje się w tym samym świecie, do którego trafił Kyon w filmie. Tu także Suzumiya uczęszcza do innej szkoły, za to główny męski bohater przyjaźni się z Nagato i Asakurą. Na tym podobieństwa się kończą, bo choć oczywiście wierni i uważni fani w mig wyłapią więcej smaczków, będą one jedynie kwiatkiem do kożucha, nieistotnym dla całokształtu dodatkiem. Historia ukazana w serialu nie rozwija żadnego z głównych wątków, raczej tworzy własne i przy ich pomocy skupia się na relacjach Kyona z Nagato, niestety poddanych działaniu obligatoryjnego w przypadku tego typu produkcji status quo. Bohaterowie, których grono szybko powiększa się o już znane postaci, przeżywają więc różne mniej lub bardziej (częściej to drugie) interesujące przygody, czerpiąc garściami ze swojej młodości (w granicach rozsądku i uczuć widzów oczywiście) i pozbawionej trosk nauki w liceum. Przesiadują całymi dniami po zajęciach w klubie czytelniczym, do którego po jakimś czasie wparowuje Haruhi, swoją bezpardonowością stanowiąca groźną konkurencję dla skrycie podkochującej się w Kyonie tytułowej bohaterki. Jednak nawet energiczna Suzumiya nie jest w stanie rozruszać skostniałej atmosfery i ślamazarnej fabuły, w której wszystko dzieje się tak, byleby nie pchnąć do przodu relacji między bohaterami. Epizodyczna, oparta na codziennych sprawach bohaterów seria w połowie zmienia nieco charakter i wydawać by się mogło, że zbudowany zostanie pomost między tym uniwersum a światem z Melancholii Haruhi Suzumiyi. Niestety nie o tym jest ta opowieść, co z pewnością zawiedzie fanów, których niekoniecznie usatysfakcjonuje wizja podziwiania różnych „stanów skupienia” Nagato przez szesnaście odcinków. A nie da się ukryć, że właśnie w tym celu ta seria powstała.
Trudno orzec, czy widzowie nastawieni na rozwój fabuły popełniają błąd, przecież w przypadku tego konkretnego anime celem jest jedynie ekranizacja mangi, w dodatku nie całej, która do najlepszych romansów nie należy. Z drugiej strony mają jednak prawo wymagać, by serial powiązany z ich niekiedy ulubionym tytułem coś do cyklu wnosił, a Nagato Yuki‑chan no Shoushitsu tego nie czyni. O ile seiyuu pozostali na stanowiskach, z grającym Kyona Tomokazu Sugitą na czele, tak ich postaci jakby straciły na wyrazie, co najbardziej zauważalne jest w przypadku Nagato, która teraz stała się wstydliwą i nieśmiałą pretendentką do serca głównego bohatera, jaką w lepszym wydaniu dane nam było poznać w filmie kinowym. O ile w tej dawnej, robotycznej i wyzutej z emocji Nagato każda subtelna, odbiegająca od sztucznego wizerunku reakcja wzbudzała zdziwienie i zainteresowanie widza, tak teraz przyprawia o znużenie. Sytuacji nie ożywiają kąśliwe komentarze Kyona, jakby mniej soczyste i już nie tak częste, zdecydowanie niższych lotów. Jedynie postać Asakury, widziana przez pryzmat znanych już wydarzeń, rozpala żar ciekawości odbiorcy, szkoda, że na próżno, bowiem najwyraźniej jej niecne uczynki w tej linii czasowej nigdy nie miały miejsca, a ona sama to najzwyklejsza w świecie przyjaciółka tytułowej bohaterki. Nagato Yuki‑chan no Shoushitsu jest po prostu nudne i trzeba w seans włożyć wiele od siebie, by znaleźć w nim coś interesującego.
Jeśli spodziewaliście się chociaż otrzymać możliwość podziwiania przystojnego Kyona, to także się zawiedziecie, bowiem projekty postaci nie nawiązują do poprzednich części cyklu, lecz adaptują te z mangowego pierwowzoru. O ile Asakura czy Haruhi (do której długich włosów zaznajomieni z filmem z pewnością się już przekonali) wyglądają podobnie jak wcześniej, tak Nagato różni się już znacznie od swojej poprzedniej wersji, głównie tym, że dysponuje wreszcie mimiką, ale też sprawia wrażenie zupełnej ciamajdy, co zapewne było celowe. Sam główny bohater wygląda zupełnie inaczej, nieco pociągła twarz o wyrazistych rysach zrobiła się pulchna, podobieństw między „tamtym” a tym Kyonem nie sposób się doszukać. Wraz z przeniesieniem produkcji do studia Satelight wyraźnie wyostrzyła się paleta kolorów, a rysunki straciły na detalach, niemniej grafika nie zalicza na przestrzeni serii fluktuacji i od początku do końca utrzymuje się na przyzwoitym, a w opinii bardziej przychylnych widzów nawet dobrym poziomie. Ścieżka dźwiękowa wzbogaciła się o kilka utworów, lecz w większości poczynaniom bohaterów towarzyszą już znane kompozycje, pamiętane jeszcze z pierwszej serii o przygodach Haruhi, a te były przyjemne i dobrze dobrane względem akcji. Na wyrazie straciły zaś piosenki Minori Chihary, seiyuu Nagato, której śpiew miło wspominam z tematycznych piosenek związanych z pierwszą serią o przygodach Haruhi. Głos niby ten sam, lecz opening Nagato Yuki‑chan no Shoushitsu nijak nie umywa się do takiego Yuki, muon, madobe nite, a jedynie wpada w ucho skoczną melodyjką.
Podejrzewam, że nowa seria z Nagato, tym razem w roli głównej, bardziej przypadnie do gustu amatorom podziwiania stagnacji fabuły i relacji bohaterów. Mimo że to ewidentne wady produkcji, trudno opierać na nich ocenę całokształtu, bowiem serial właśnie tak miał wyglądać. Mimo tej świadomości nie umiem się jednak z tym pogodzić i sądzę, że wielu widzów jest podobnego zdania. Nagato Yuki‑chan no Shoushitsu ratuje tylko nietypowy format szesnastu odcinków, bowiem gdy użalałem się nad sobą, że ledwo dotarłem do półmetka i jeszcze długa katorga przede mnę, nagle okazało się, że to już finisz, choć na linii mety nie czekała mnie żadna nagroda.
Twórcy
Rodzaj | Nazwiska |
---|---|
Studio: | Satelight |
Autor: | Nagaru Tanigawa, PUYO |
Projekt: | Ikuko Itou, Noizi Itou |
Reżyser: | Jun'ichi Wada |
Scenariusz: | Touko Machida |
Muzyka: | Tatsuya Katou |
Odnośniki
Tytuł strony | Rodzaj | Języki |
---|---|---|
Nagato Yuki‑chan no Shoushitsu - wrażenia z pierwszych odcinków | Nieoficjalny | pl |