
Komentarze
Overlord
- Re: wciągający isekai : Zomomo : 15.12.2020 14:12:20
- wciągający isekai : Kagura-san : 12.12.2020 23:18:52
- Re: O tym czy seans jest dobry świadczy prosta rzecz : Klemens : 3.02.2018 23:59:09
- Re: O tym czy seans jest dobry świadczy prosta rzecz : blob : 3.02.2018 22:54:34
- O tym czy seans jest dobry świadczy prosta rzecz : Raikami : 15.01.2018 19:42:13
- komentarz : enanoto : 12.11.2017 21:12:20
- 6/10 : Windir : 15.08.2017 10:47:01
- komentarz : znudzonytakbardzo : 4.08.2016 03:41:35
- komentarz : Jakkubus : 18.06.2016 16:56:58
- komentarz : Jakkubus : 18.06.2016 16:46:20
wciągający isekai
Jest wielowymiarowy, fabuła jest przynajmniej dla mnie nieprzewidywalna, nie opiera się wyłącznie na momentach walki, które nigdy nie były moimi ulubionymi w anime, tu jednak patrzę na nie w napięciu i z zaciekawieniem za sprawą złożoności i pomysłowości ataków magicznych. Słowem każdy (kto oczywiście lubi isekaie) znajdzie tu coś dla siebie. Postacie ? Głównego bohatera otaczają tak różne i barwne postacie jak wiele jest rozróżnianych typów osobowości a on sam także ma bardzo oryginalną osobowość, niepodobną do nikogo innego, na co osobiście zawsze w anime zwracam największą uwagę, niezależnie od gatunku. Jako moje ulubione typuję głównego bohatera Momongę oraz Shalltear, najbardziej przypadli mi do gustu.
Podsumowując, polecam serdecznie ! Pozostaje mi niezwłocznie zabrać się za drugą serię :) Moja ocena 9/10
O tym czy seans jest dobry świadczy prosta rzecz
Chciałbym wystawić dyszkę, ale ostatecznie końcówka była jak dla mnie mniej zadowalająca. Nie mówię, że zła, ale brakowało mi tam czegoś. W kwestii openingu… Słyszałem piosenkę wiele razy, ale nigdy nie utożsamiałem z tym tytułem, także to na duży plus. Fajna czołówka. Poza tym czekam aż wyjdzie cały 2 sezon. Nie chcę pozostawać z niedosytem co tydzień. :D
Dla pierwszej części zostawiam 8+/10. Bawiłem się mega dobrze, spędziłem czas mega dobrze i nie wyspałem się mega niedobrze, ale to i tak na swój sposób – DOBRZE.
Polecam gorąco! 8+/10
6/10
Niby znowu „utknąłem w MMO”, ale z innej strony. Ze strony: kliknij: ukryte „mam gdzieś ten świat, wiem, że jestem mega potężny, ale podziałam pod przykrywką, a w razie czego pozabijam bez mrugnięcia okiem wszystko co mi przeszkadza”. Trochę też boli mała ilość cyferek. Log Horizon z jego cudnym tłumaczeniem skilli/efektów i taktycznym podejściem to to nie jest.
Gagi/elementy komediowe mnie strasznie męczyły oprócz 2 scen: kliknij: ukryte „wujek robal” i „pet głownego bohatera”.
Dialogi są okropne, ale to następstwo tego w jakich relacjach są postacie – kliknij: ukryte chodzi mi o to, że wszyscy się płaszczą przed głownym bohaterem bo… muszą i już.
Muzycznie generic fantasy, bez żadnych zrywających kapci motywów. Op i Ed bardzo przyzwoite.
PS: w serii pominięto większość pokojówek – w „zabawny” sposób opowiada o nich special: Overlord: Pure Pure Pleiades (8x3min)
Tom 10
Tak w skrócie o co biega: kliknij: ukryte Ainz stawia pierwsze kroki jako władca nowego kraju. Pragnie stworzyć utopijny kraj dla wszystkich ras. Podsumowanie z wielkiej bitwy z tomu 9 – 4/5 królestwa, 1/6 sił imperium – mimo że nie brali bezpośredniego udziału (co zestresowało trochę tych knujących z poprzednich tomów). Protagonista stara się przejąć władzę nad gildią, pojedynki na arenie, kilka mniejszych nowinek o świecie i jego powiązaniu z grą, spotkanie Albedo z księżniczką psychopatką (która swoją drogą domyślą się czegoś dot. głównego bohatera), kolejny kraj zdobyty oraz delikatny wstęp do krasnoludów. .
Tom 11 ma się ukazać już po koniec września i dotyczyć krasnoludów (jeśli wierzyć doniesieniom).
Dlaczego? Ponieważ dialogi w tej serii są okropne. Dziwię się, że nikt wcześniej nie zwrócił na to uwagi, ale tak, scenariusz woła o pomstę do nieba. Złe dialogi zahaczają wiążą się z płytkimi bohaterami, o których lepiej najpierw wspomnieć.
Jest główny bohater i jest niezły. Z tym zgadzam się w zupełności. Nie jest on superbohaterem walczącym o sprawiedliwość, ale chroni swoich podwładnych, troszczy się o nich, jednocześnie jest w stanie zabijać wrogów w sadystyczny sposób. Do tego poważnie traktuje swoją sytuację, czyli przeniesienie do nowego świata, o którym nic nie wie – stara się poznać jego zasady, zachowując przy tym ostrożność. Reszta postaci? Masakra. Wszyscy mieszkańcy zamku traktują MC jak boga. Trudno im się dziwić, w końcu to prze jego znajomych, Superistoty (Superludzi xD), zostali stworzeni. Nie byłoby w tym nic złego, ale każda z tych postaci dostaje ekstazy niczym św. Teresa, znajdując się w pobliżu głównego bohatera: „Ains‑sama, jesteś taki wspaniały”, „To wspaniała, można by się tego spodziewać po tak cudownej Superistocie jak Ains‑sama”, „Jak mogłeś powiedzieć coś takiego przy Ains‑sama?”, „Ains‑sama, molestuj moje ciało jak tylko sobie życzysz!”. Między sobą to samo „Mnie Ains‑sama woli bardziej, mam większe piersi! – Ja jestem loli, Ains‑sama bardziej woli loli, prawda, Ains‑sama?” (po upomnieniu) „Ains‑sama, nie jesteśmy godne patrzenia na ziemię po której chodziłeś!”.
To jest tylko połowa problemu, drugą są walki. Przez 3 części walki wyglądają tak samo: zły myśli, że jest najpotężniejszy, bo posiada moc, której nic nie przewyższa. Nie działa ona na MC i jego podwładnych, bo są overpowered, więc wróg używa swojego asa i kiedy rechocze na cały głos, jak na każdego złego przystało, wtedy Ains używa swoich prawdziwych mocy i po złym nie ma śladu. Brawurowa akcja. Nie cierpiałbym tak bardzo, gdyby akcja została zwinnie poprowadzona. Walki rozłożone są na kilka odcinków, bo w między czasie musi rozgrywać się pojedynek na słowa. Jak on wygląda? Proszę bardzo: Hahaha, zaraz Cię pokonam, nie jesteś w stanie mi nic zrobić! – Tak tylko ci się wydaje!!” albo „Nie masz takiej mocy jak ja, nikt w tej krainie nie ma takiej mocy! (chwilę później…) O nie, zablokowałeś mój atak, jak mogłeś? – Jasne, że zablokowałem, taki śmieć jak ty nie jest w stanie zrobić nic mnie stworzonemu przez Superistoty!”. Przez większość czasu lecą te same dialogi, tyle że w różnych odmianach. Zawsze ktoś musi podkreślać jaki to nie jest silny, bo ma moc na danym poziomie. Mieszkańcy zamku zawsze muszą powiedzieć, wraz z wymienieniem nicka, że zostali stworzeni przez byłego członka gildii. Zresztą, nie odnosi się to tylko do walk. Jeśli książka ma wyglądać podobnie, czyli na przerzucaniu się pustymi frazesami, a z tego co wiem, to light novel skupiają się na dialogach, to ja podziękuję.
Co jeszcze przeszkadzało mi w anime? Grafika. Obrazki z light novel świetnie oddają mroczny klimat serii i postaci, a jak wyglądają w anime? Sztucznie i plastikowo. Żaden z bohaterów nie wzbudził we mnie grozy swoją aparycją, wręcz przeciwnie, wyglądają jak banda wyjęta z pierwszej lepsze kreskówki dla dzieci – czyli tak, aby było mroczno (czachy, rogi, wystające zęby), ale przestraszyć widzów, dla których kreskówka jest nadawana. Do tego dochodzą wykrzywione grymasy, które tylko dodają groteskowości, a mnie obrzydzenia tym tworem.
Po jakimś 4‑5 odcinku robi się cholernie nudne i zmienia swój temat, ciekawy główny bohater kliknij: ukryte poznaje nie ciekawych sprzymierzeńców, którzy (na szczęście) giną w przeciągu 3 kolejnych odcinków. Później walczy z najbardziej stereotypowym kliknij: ukryte nekromantą jaki tylko może być oraz kliknij: ukryte wariatką‑zabójczynią, którą wykańcza w mało satysfakcjonujący sposób. Przez wszystkie 13 odcinków prawie nic nie zostaje wyjaśnione, jeśli chodzi o główny wątek serii. Czekać na drugi sezon? Walcie się, już tera wmuszałem w siebie obejrzenie tego do końca!
Zasadniczo to sam początek anime najbardziej mi się podobał, konwencja MMO z fajnymi gagami ( kliknij: ukryte bohater uderza w stół dostając przy tym zero damage xD), która została skopana „ożywieniem” świata, w którym nasz kościotrup był zalogowany, przez co seria przeszła w tryb stereotypowego, japońskiego fantasy z najnudniejszymi postaciami jakie spotkałem w anime, od lat.
Do tego to zabawne porównywanie siły postaci A do postaci B, przy czym nie mamy żadnego info o tej drugiej, a autor karze nam się tym podniecać…
No, i jeszcze nie zapominajmy o średniej animacji połączonej ze słabym cell‑shadingiem.
Co jest w tym szczególnie przykrego? To, że to MADHOUSE robił! Rozumiecie? M.A.D.H.O.U.S.E!!!!!!!
7/10
Overlord
Standardem ecchi był ciamajdowaty bohater, to wszędzie taki był, powstały 2/3 anime z bohaterem który coś sobą reprezentuje, to od razu stało się to standardem, tak samo było kiedy ukazało się SAO, nagle bum na anime umieszczone w grze.
Szkoda że twórcy decydują się na desperacką pogoń za chwilową modą.
Clementine
za krótkie, oj o wiele za krótkie
13 odcinków które dostajemy powprowadza nas jedynie w świat i przedstawiają postacie które dopiero będą ważne dla fabuły, doskonały step do serii light novel ale nie dla kogoś kto oczekuje jakiegokolwiek zakończenia.
Wątpię tez zęby kontynuacja się kiedykolwiek okazała, no ale mogę się mylić.
Dla mnie 7/10 bo tylko mi smaku na więcej narobiła.
lekki zawód
Z jednej strony bardzo przyjemnie mi się tą serie oglądało I bardzo chętnie zobaczyłbym więcej. Szczególnie że Overlord wypełnia swego rodzaju fantasy nisze w świecie anime. Ba, nawet poleciłem ją mojemu znajomemu.
Jednak z drugiej strony mam wrażenie że jak pomysły są dobre, realizacja anime jest technicznie dobra tak scenariusz jest trochę koślawy. Możliwe że część wynika z 13 odcinkowego formatu, lecz wydaje mi się że to wszystko raczej wychodzi z LN. Tak czuję bo mam wrażenie że prawie każda postać drugoplanowa była zmarnowana. To nie znaczy że uważam że były złe, one były cudowne i ich potencjał był niesamowity. Lecz nie zostało im dane wystarczająco dużo do zrobienia by ich charaktery naprawdę lśniły. Jedynym wyjątkiem był tutaj odcinek drugi, lecz poza tym to nawet w końcówce gdzie fabuła obracała się wokół jednego ze strażników to nie wyszły te charaktery zbyt soczyście (nadal był to chyba jeden z lepszych fragmentów serii, bo przynajmniej próbowali usadowić tego strażnika sensownie w świecie). Główna postać mimo nietypowej formy, nadal jest tylko i wyłącznie lusterkiem dla widza i ogólnie nie ma nic ciekawego do zainteresowania. Powiedziałbym też że strasznie mało czasu zostało poświęcone przeciwnikom jakoś wypadli oni blado i jednowymiarowo. No i po 13 odcinkach oglądania prawdę mówiąc ciężko mi powiedzieć że zostało coś zrealizowane istotnego w fabule. Brakuje jakiejś konsekwencji. To takie zbiorowisko pomysłów i kolorowych postaci, które ktoś bardzo słabo próbował wetknąć w jedną oś fabularną. Postacie tu nie sluza niczemu konkretnemu poza byciem fajnym pomysłem w kotle fajnych pomysłów.
Ogólnie polecam to anime, mimo tego jak sobie tutaj narzekałem jest to bardzo dobra rozrywkowa seria. Realizacja techniczna, świeżość konceptu i jego niszowość, a także pomysły są wystarczająco efektywne w zakrywaniu wad bulgoczących pod powierzchnią.
Ocena może trochę za wysoka, bo seria miała swoje wady, ale tak idealnie wpasowała się moje gusta, że trudno mi wymagać więcej od anime fantasy. Protagonista wymiatacz, super motywy prosto z zachodniego fantasy (uważam, że jak chcą, Japończykom bardzo dobrze to wychodzi), wciągająca akcja, praktycznie brak przestojów i kolejne zaskoczenia (w stylu „nie sądziłem, że dane mi będzie zobaczyć jeszcze coś takiego w tv anime”). Jakie wady? Pomniejsze techniczne braki w oprawie czy fabule, momentami trochę za dużo „luźnych” motywów i oczywiście największa: tylko 13 odcinków! No i może to, że choć lubię kiedy bohater jest wymiataczem, to dobrze ażeby miał jednak jakiś godnych rywali. Hmm, może w następnym sezonie? Naprawdę, tu kontynuacji pragnę chyba jeszcze bardziej niż w przypadku NGNL…
Jako fana fantasy, jest to chyba dla mnie najlepsze anime tego roku (chyba, że jeszcze coś się pojawi). Oglądać!
kliknij: ukryte Momonga używając skilla „Perfect Warrior” nie mógł rzucać zaklęć. Dlatego żeby użyć na koniec „superior magic spell” musiał najpierw zmienić się z powrotem w maga, a przez to stracił możliwość używania chroniących go tarczy i zbroi. Rzucenie zaklęcia z poziomu „superior magic” trwa dość długa, więc przez ten czas stałby się bezbronny. Dlatego użył artefaktu, który skracał czas rzucania czaru do szybkości „instant”. Tam był jeszcze motyw, że przez chwilę się zawahał i Shaltear miała szansę go pokonać, ale odzyskujący przytomność „mind contoller” odwrócił jej uwagę na ułamek sekundy i to wystarczyło Momondze na rozbicie klepsydry.
Nawet jeśli następnego sezonu nie będzie, to z pewnością kupię nowelę gdy tylko zostanie przetłumaczona oficjalnie na język angielski. Widziałam pytanie Nicka co do tego czy czytam dalej light novel i odpowiem, że niestety na razie nie. Łamany angielski i potworki językowe w fanowskim tłumaczeniu (powtórzę też, że to przekład z chińskiego a nie bezpośrednio z japońskiego) sprawiają, że brnięcie przez to często bywa bolesne, mimo że informacje są niezwykle ciekawe. Za jakiś czas na pewno sięgnę po nowelę, ale na razie nie mam na to siły.
Podsumuję moją opinię o Overlordzie:
Grafika: 7/10
Po grafice widać, że studio nie miało na nie wielu funduszy, po liczbie odcinków zresztą też. Mimo tego tła są w miarę szczegółowe i tylko modele bohaterów w oddaleniu potrafią przypominać lovecraftowskie wynaturzenia – i to nie ci, którzy powinni tak wyglądać.
Muzyka: 7/10
Muzyka… istnieje. Tak naprawdę zapamiętałam tylko często powtarzany ponury, epicki chór, opening (który uwielbiam mimo tandetności) i ending (w mojej opinii średni). Reszta muzyki jest dobra i zawsze pasuje do sytuacji, ale nie wywarła na mnie wielkiego wrażenia.
Protagonista: 10/10
Inteligentny, charyzmatyczny, czuły i opiekuńczy w stosunku do przyjaciół i bezwzględny dla wrogów. Ostrożny w kontaktach z nieznanym a przy tym niezwykle potężny. Ainz to ucieleśnienie idealnego przywódcy. Poza tym dysonans pomiędzy jego ludzką duszą a umysłem nieumarłego jest zadziwiająco przyjemny do oglądania.
Postacie drugoplanowe: 10/10
Wszyscy mieszkańcy Nazaricka są niezwykle sympatyczną zgrają dziwactw stworzonych w umysłach graczy MMO, to nie mogło być nudne i zdecydowanie nie jest. Polubiłam każdą z tych postaci, najbardziej chyba Cocytusa (motyw kliknij: ukryte wujka i noszenia na barana kupił mnie natychmiast) oraz Demiurga, Aurę i Mare też uwielbiam. Ludzkie postacie wypadają przy nich blado, bardzo… zwyczajnie (za wyjątkiem pewnej asasynki o twarzy przypominającej mi żabę). Ale to nie minus, w końcu oni są 'normalni', nie powstali jako fantazje graczy.
Fabuła: 8/10
Wiele osób narzekało na powolne tempo akcji, zwłaszcza w odcinku pierwszym i od piątego. Ja uważam, że było ono idealne – dało to możliwość budowania świata, nastroju i relacji między bohaterami. Dwunasty odcinek mocno mnie rozczarował, bo była to jedna wielka walka i po obejrzeniu go szczerze obawiałam się spadku zainteresowania ludzi Overlordem. Wyobrażacie sobie moje zdziwienie kiedy dowiedziałam się, że inni wcale nie uważali tego odcinka za zły. Widocznie wszystko sprowadza się do gustu.
Ogólne wrażenie: 10/10
Są anime lepsze fabularnie, graficznie, z przesłaniem, z większą ilością akcji, humoru i tak dalej. Ale Overlord i tak będzie w czołówce moich ulubieńców, bo po prostu dobrze mi się to oglądało, tak świetnie nie bawiłam się od dawna. Czekam z utęsknieniem na jakiekolwiek wzmianki o drugim sezonie.