Komentarze
Miasto beze mnie
- Dlaczego Satoru : Bez zalogowania : 11.03.2021 17:11:00
- Re: To jest 3/10 w porywach : El Tiburón : 11.03.2021 15:21:18
- Dramat obyczajowy przede wszystkim : Anonimowa : 11.03.2021 14:35:22
- Prośba do moderatora : Ups : 11.03.2021 13:06:00
- Re: To jest 3/10 w porywach : Kilka odpowiedzi : 11.03.2021 13:04:20
- To jest 3/10 w porywach : El Tiburón : 11.03.2021 12:31:01
- " Nie mogę żyć bez Ciebie" : Bez zalogowania : 11.03.2021 09:09:28
- Re: Boku dake ga inai machi : Bez zalogowania : 11.03.2021 08:18:44
- Re: Boku dake ga inai machi : Bez zalogowania : 11.03.2021 08:14:43
- Re: Boku dake ga inai machi : Ryuki : 16.02.2021 23:37:46
Dramat obyczajowy przede wszystkim
albo jeśli ktoś chce zobaczyć sieć intryg i szereg plot twistów – to się zawiedzie.
To jest naprawdę niezły dramat obyczajowy, tyle że wykorzystujący element przenoszenia w czasie w celu zapobieżenia zdarzeniom (jako ucięcie w zarodku całej sieci zdarzeń)
To oczywiście trochę gdybologia na zasadzie „Co by było gdyby” ale przedstawiona w całkiem rzetelny sposób, zgodnie z mechanizmami działania określonego typu sprawców, oraz dosyć solidnym przedstawieniem trudnych wątków obyczajowych.
W zasadzie nie dałam 10, bo pewne zachowania zostały trochę przerysowane.
Natomiast motywy działania sprawcy są podane na tacy w większości odcinków po trochu.
Także główny bohater, który z początku jawi się jako zamknięty w sobie i bezemocjonalny – wraz z wyjaśnianiem zdarzeń z dzieciństwa zaczyna nabierać sensu (czy też głębi)
Oczywiście łatwo jest oceniać działania bohatera i jego antagonisty – siedząc wygodnie przed komputerem i mając wszystkie potrzebne dane i podpowiedzi podane jak na talerzu.
Natomiast jeżeli spróbować spojrzeć na wszystkie te wydarzenia ze zwykłej, ludzkiej perspektywy – np. na to, co tak naprawdę mógł zrobić główny bohater i jakimi danymi dysponował, oraz jakimi danymi nie dysponował jego antagonista – to anime zaczyna być logiczne i mieć rzeczywisty sens.
Człowiek to tylko człowiek. Mało kto jest super przenikliwy, posiada wysokie zdolności analityczne i chłodny umysł. kliknij: ukryte Nawet matka bohatera – bo gdyby przyszło jej do głowy, że sprawca nie tylko ją rozpoznał, ale i szybko będzie działać – to by zapobiegła własnej śmierci.
Rzecz w tym, że przestępcy tego typu często są dobrze przygotowani, znają mechanizmy psychologiczne i społeczne, oraz umieją przewidywać. Niestety umieją też szybko i zdecydowanie podejmować odpowiednie decyzje.
Jeżeli spojrzymy na to anime jak na partię szachów, albo rozgrywkę GO – to my jako widzowie jesteśmy postronnym obserwatorem, który ma możliwość bezemocjonalnego analizowania każdego ruchu z obydwu stron.
Słowem kluczowym jest BEZEMOCJONALNEGO.
Łatwo jest oceniać czyjeś podejmowane działania nie będąc częścią danego procesu.
Łatwo jest także analizować, gdy umysł jest chłodny i nie targają silne emocje. Np strach, który jest często skutecznym blokerem logicznego działania. Albo przywiązanie.
Bohaterowie są prawdziwi, bo nie są ani w stu procentach chłodni, ani w stu procentach bezemocjonalni.
Nie są też superbohaterami z kreskówki, tylko zwyczajnymi ludźmi, którym przyszło zmierzyć się z niekoniecznie zwykłymi zdarzeniami. Ludźmi, którzy starają się jak mogą – z użyciem w miarę dostępnych danych i często mniej dostępnych możliwości.
Nie ma tu „genialnego” Sherlocka Holmesa, tylko zupełnie zwyczajny chłopak, który w dzieciństwie przeżył traumę.
Z drugiej strony większość ludzi nie zakłada, że kliknij: ukryte ten oto sympatyczny dobry człowiek, który tyle dobrego robi dla innych – może być niekoniecznie taki kryształowo czysty. A nawet wręcz przeciwnie…
Jako kryminał jest to średnie anime, choć wcale nienajgorsze. (maks 5/6 na 10)
Jako dramat jest to według mnie naprawdę solidny kawałek animowanego kina obyczajowego. (9/10)
To jest 3/10 w porywach
Z większych idiotyzmów:
kliknij: ukryte
* Bohater widzi trupa matki, więc po cofnięciu się w czasie, zamiast zidentyfikować sprawcę, próbuje ocalić koleżankę zaprzyjaźniając się z nią, by się nie szwendała sama po parku. Kompletnie nie rozumiem jak to ma działać. Raz, dlaczego niby miałoby dla potencjalnego zbrodniarza atak na parę dzieci być większym wyzwaniem niż na jedno? Szczególnie, że dał się poznać jako pomysłowy? Jak niby 10 latek miałby się przed nim bronić? Dwa, dlaczego niby złoczyńca miałby kontynuować z tym samym planem, co w innej wersji, skoro przeszłość została zmieniona? W czasie jak młody się zaprzyjaźniał z Kayo druga (czy tam trzecia) ofiara, Ayo, cały czas chodziła sobie sama, co broniło tamtemu po prostu zmienić planowaną kolejność, albo nawet przerzucić się na kompletnie inny cel? I co, Satoru będzie latał po całym mieście, szukając wszystkich samotników po wszystkich szkołach i wszystkim z osobna organizował towarzystwo dzieci aby przypadkiem krążący dookoła złoczyńca nie wziął ich na celownik…? Będzie tak w nieskończoność niańczył wszystkich odludków? W rzeczy samej, bohater przychodzi z przyszłości, ma więc wiedzę na temat wydarzeń i tego co się zdarzy, wykorzystuje więc ją żeby zmienić historię i tym samym stracić możliwość przewidzenia czegokolwiek, tracąc jedyną przewagę jaką posiadał
* Szczytem powyższego jest dla mnie scena, w której dzieciaki odkrywają należący do zbrodniarza ekwipunek. I pomyślałem w tym momencie, ale im się trafiło! Przecież wystarczy teraz tylko poczekać na niego, aż po nie przyjdzie, wystawić czujki, obserwować i będzie można odkryć jego tożsamość – sam się im nawinął pod ręce! Ale nie, idą sobie, a gdy wracają, gratów już dawno nie ma. I tyle było tropu. Dzielni detektywi, niech skonam.
* Bohater jest ogółem beznadziejnie głupi, do tego stopnia, że jego wiek zdaje się służyć tylko temu, by sobie mógł sam do siebie mówić „weź się w garść, 29‑latku…!” gdy palnie kolejne głupstwo lub dotknie koleżanki. Serio? Między dzieciakami? Młody Kenya przyćmiewa go na każdym kroku (czyli w sumie niewiele, patrząc na blamaż z odkrytymi dowodami opisany powyżej), do tego stopnia, że spodziewałem się, że może też jest zamkniętym w ciele dzieciaka dorosłym. I jak wziął w pewnym momencie Satoru na stronę i zapytał go wprost, kim jest, to pomyślałem: oho, może coś z tego wyrasta. Może po prostu jest więcej osób z mocami podróży w czasie, może on też się przeniósł w takich samych okolicznościach, w końcu jego koleżanka też wtedy zginęła. I teraz oboje będą musieli połączyć siły i wspólnie zapolować. Ale gdzie tam, to by nadto przeciążyło scenariusz, więc mamy po prostu dzieciaka‑geniusza.
* O samej nigdy nie wyjaśnionej zdolności do podróży w czasie szkoda nawet wspominać. Ujdzie jako zawiązanie fabuły, można na tyle pozwolić, ale w momencie, gdy zaczyna służyć jako wygodne narzędzie do resetowania sytuacji i wydobywania bohatera z opałów zmienia się w zwykłe plot‑ex‑machina. Czy tak naprawdę coś broniło bohatera, by po odzyskawszy pamięci cofnąć się w czasie jeszcze raz, tym razem uzbrojony w wiedzę na temat tożsamości zamachowca? Niby powiedział, że to „ostatni raz”, ale skąd on to niby wiedział?
* Pół serii się łudziłem ze stopniowo ulatniającą nadzieję, że ów bezczelnie podpychany pod nos podejrzany jednak okaże się podpuchą, a zabójcą okaże się kto inny (tylko kto, skoro mało kogo w ogóle w obsadzie wprowadzono…?), ale nie, idziemy po najmniejszej linii oporu. Jako mystery zawodzi to na całej linii
* Morderca widzi, że jakiś dzieciak dwa razy pod rząd psuje mu szyki, więc stwierdza, że ten przewiduje każdy jego ruch i gdy ten zapada w śpiączkę cierpliwie czeka na niego piętnaście lat, nawet kompletnie rezygnując z zabijania po drodze. Tyle tylko, że ów rzeczony przeciwnik, wchodzi prosto w zastanowią na niego pułapkę z Misato jako przynętą, więc młody ewidentnie wcale nie umiał wszystkiego przewidzieć i o wszystkim wiedzieć. Skąd więc to uczucie i cierpliwe czekanie przez kilkanaście lat? O żenującej ostatecznej konfrontacji nawet nie wspomnę.
* Masa pomniejszych idiotyzmów, pokroju matki bohatera z nonszalancją przyjmującą cios szpadlem przed twarz. Jeszcze weselej jest to, że powinniśmy rzekomo czuć sympatię dla niej bo kilku odcinkach demonizowania, bo w ostatniej chwili pokazano kilka smutnych kadrów. Za późno, za późno…!
Szkoda czasu, a wysokich ocen nie pojmuję.
Boku dake ga inai machi
12 odcinków poszło tak...!
Rozwój akcji śledziło się dobrze i przyjemnie, nie było miejsca na nudę. Faktycznie szybko zaczęłam się domyślać, że to kliknij: ukryte nauczyciel jest poszukiwanym sprawcą. Zwłaszcza, kiedy narzędzia zbrodni zniknęły z kryjówki po tym, jak Satoru opowiedział mu o niej. Choć też nie uważam, że było to podane od razu na tacy. Natomiast myślę, że pytanie „kto?” nie było tu wcale najważniejsze. Bardziej intrygowało mnie "jak?" – jak główny bohater do tego dojdzie, jak zapobiegnie pewnym wydarzeniom i jakie będzie to miało konsekwencje. Tak więc, dla mnie, motyw podróży w czasie został dobrze zrealizowany. Uważam też, że liczba 12 odcinków jest naprawdę optymalna dla tej fabuły, a napięcie budowane było poprawnie.
Uradowała mnie także scena finałowa – kliknij: ukryte spotkanie Satoru z Airi. Właśnie na to liczyłam, od początku wydawało mi się to jak najbardziej naturalne i liczyłam na pogłębienie ich relacji lub jakąś sugestię w tym kierunku. Przecież to ona poznała go w wieku, w którym faktycznie był na samym początku. Jako dorosłego faceta z kilkoma dziwactwami. I takiego go wspierała oraz w niego wierzyła.
Dlatego dziwi mnie rozczarowanie wielu osób faktem, iż kliknij: ukryte Kayo na niego nie zaczekała/och jak ona mogła! Według mnie byłoby to nienaturalne i naciągane, powstałoby w wyniku ingerencji w przeszłość. Nie nazwałabym także ich krótkiej znajomości relacją w jakikolwiek sposób romantyczną (pomijam tu już w ogóle fakt różnicy wieku między nimi), rumieńce i dziecięce zauroczenie nie były tu niczym nadzwyczajnym, wynikały jak dla mnie z czystego faktu, że dzieci wchodzące powoli w wiek nastoletni (no, Satoru fizycznie) zaczynają powoli interesować się płcią przeciwną. A oni spędzili razem wiele chwil sam na sam. Poza tym on chciał ją przede wszystkim chronić. I tyle.
Kreska mi się podobała. Twarze postaci wyglądały sympatycznie i nic mnie nie wkurzało, chyba nie potrzebowałabym więcej akurat w tym anime.
Muzyka także bardzo przyjemna, opening i ending zostaną ze mną długo. Zabieg z 11 odcinka, gdzie kliknij: ukryte w openingu wymazana została postać protagonisty – kapitalny! Wbiło mnie w krzesło, a oczy zrobiły się wilgotne i tylko czekałam w napięciu na to, co będzie dalej. Właśnie takie momenty powinny posiadać tego rodzaju serie.
Postacie się pozytywnie wyróżniały. Przede wszystkim bardzo polubiłam Satoru. Nie był bezmózgim idiotą i niczym mnie nie irytował, co z pewnością wynika z faktu, że miał 29 lat (o ile dobrze pamiętam). Tak sobie teraz pomyślałam, że chyba muszę częściej wybierać serie, gdzie główny bohater już przeszedł okres dojrzewania. :) Poza tym był po prostu sympatyczny. Momenty, kiedy przypadkowo myślał na głos i kiedy nazywał matkę czarownicą – urocze i zabawne.
Co do matki – jaka ona była cudowna, szczęściarz z tego Satoru! Naprawdę świetnie zrealizowana postać, inteligentna, kochająca, wyrozumiała, z poczuciem humoru. Sceny z nią bardzo lubiłam.
Średnio natomiast przekonała mnie historia kliknij: ukryte Yashiro czekającego na przebudzenie protagonisty. I gadka o tym, że nie może bez niego żyć. Wiem, że to miało mieć wymiar głębszy, psychologiczny, że przecież nic nie jest czarno‑białe – ale jednak za dużo w tym filozofowania i naciągania. No ale przynajmniej skończył w dobrym miejscu.
Troszkę bez sensu też była (choć w sumie to pierdółka) ta wstawka na początku o kliknij: ukryte tajemniczym marzeniu Airi, skoro nie pociągnęli i nie wyjaśnili tego wątku. Możliwe, że zatrudniła się w pizzerii, aby zarobić na aparat, ale wydaje się to nieproporcjonalnie błahe w porównaniu z tym, jak wypowiadała się o swoim marzeniu na początku. Mogli po prostu sobie darować, co innego wstawić w dialog między bohaterami i nie byłoby potem takiego wrażenia, że coś jest niedomknięte.
Tak poza tym, to myślę, że będę do tego anime wracać. I polecać z wielką chęcią. :) Moja ocena: 9/10.
Seria do polecenia.
Nie żałuję że zrobiłam wyjątek.
Trudno dać mi ocenę, choć było naprawdę dosyć ciekawe.
Moje wnioski są takie, że jak się ratuje świat, to trzeba przy tym myśleć także o własnych siłach i własnym bezpieczeństwie.
Oraz nie paplać każdemu co ślina na język przyniesie, bo kto wie, po co ktoś to wykorzysta.
Jak wcześniej pisałam tylko jedna rzecz mnie zadziwiła. Brak silnej reakcji i traumy bohatera i innych ludzi na morderstwo najbliższej osoby. Ale może tam tak mają?
No i specyficzna próba zrozumienia psychopaty, dla mnie bardzo dziwna, ale może to ja się mylę.
Za to fajne, cukierkowe zakończenie.
6/10
kliknij: ukryte 1. Przy szpitalnym łóżku Satoru pyta Airi, czemu pracuje ,,w takim miejscu”, czyli w restauracji. Wtedy Airi wspomina, że ma pewne marzenie, ale nie powie o nim Satoru, bo się za mało znają. Przez całą serię nie dowiedziałam się, o co jej chodziło. Chyba że wspomnianym marzeniem miała być ,,wiara w ludzi” albo fotografia (co może sugerować ostatnia scena, kiedy dziewczyna robi zdjęcie). Tylko nie rozumiem, co ma to wspólnego z pracą w pizzerii?
2. Ta sama scena. Satoru budzi się ze śpiączki po dwóch dniach nieobecności. Czemu jest przy nim koleżanka z pracy, którą ledwo znał? Lekarz mógłby ją ot tak sobie wpuścić do chorego? Czy Airi nie powinna od razu poinformować personelu szpitala o przebudzeniu Satoru, a doktor – zadzwonić po kogoś bliskiego, chociażby po to, by matka przyjechała po chłopaka? No i wypis ze szpitala tego samego dnia, a właściwie po godzinie – nie bali się, że zasłabnie w metrze albo tramwaju? ;/
3. Kiedy Kayo znika i przez kilka dni nie wiadomo, co się z nią dzieje, matka Satoru mówi przez telefon do nauczyciela, by nie podawał na razie tego do publicznej wiadomości. D l a c z e g o? Przecież rodzice dzieci woleliby wiedzieć, że zdarzyło się porwanie – chociażby po to, by skuteczniej chronić swoje pociechy, np. odbierać je sprzed szkoły albo ostrzec, by nie chodziły po zmroku.
4. W ,,drugiej” wersji przeszłości nauczyciel okłamuje klasę, że dziewczynka zamieszkała z babcią, co też jest moim zdaniem równie niepokojące i mało realistyczne. Kiedy zdarza się taka sytuacja, chyba myślenie sobie o tym, ,,co dzieci / ludzie pomyślą” jest ostatnim, co się bierze pod uwagę (bo zrozumiałam to tak, że działanie Yashiro było dyktowane rzekomą troską o dziecko). Priorytet to odnalezienie zaginionej. Nauczyciel powinien powiedzieć prawdę – może koledzy i koleżanki widzieli dziewczynkę przed tym, jak zapadła się pod ziemię, a to pomogłoby ustalić przebieg wydarzeń.
5. Dziecko jest maltretowane, a nauczyciel nic z tym nie robi tyle czasu… Czy naprawdę w sytuacji zagrożenia zdrowia i życia dziesięciolatki nie wystarczyłoby zadzwonić po policję i szybko doprowadzić do interwencji odpowiednich służb? Matka Kayo zamykała ją w szopie w zimie – to chyba wystarczający powód, by uznać, że dziewczynce grozi śmierć.
6. Yashiro sam przyznaje, że często wypożycza samochody, ale przy ich wyborze kieruje się innymi kryteriami niż większość ludzi. Usiłuje zabić Satoru w jednym z takich samochodów. Policja z pewnością mogła łatwo ustalić, że dany pojazd jest z konkretnej wypożyczalni, a tam na pewno znaleźliby się świadkowie, którzy opisaliby wygląd mężczyzny. Oczywiście zakładam, że nauczyciel nie brał samochodów na swoje nazwisko (o ile to możliwe), bo w tej sytuacji jasnym byłoby, że to on za wszystkim stoi.
7. Nie wiadomo, skąd bohater ma swoją moc. Musiała się pojawić u niego dopiero później, ponieważ w wieku jedenastu lat nią nie dysponuje. Jak, kiedy? Dlaczego on? Czy to dziedziczna umiejętność? Tego nie wiadomo.
8. Jedenastoletnie dzieci są moim zdaniem zbyt dojrzałe w tej serii. O ile w przypadku Satoru to zrozumiałe, o tyle reszta jego kolegów mnie nie przekonuje. Bezkrytyczna wiara w słowa przyjaciela, duże ,,zżycie się” z innymi, chęć pomocy czy nawet kibicowanie w podrywaniu dziewczyny – to nie pasuje do obrazu jedenastolatków, który mam w głowie. W tym wieku dzieci są często jeszcze infantylne, skupione na sobie, zależne od rodziców. Ich zachowanie bardziej pasowało do gimnazjalistów albo licealistów. Trudno mi uwierzyć, że tak wszyscy przejęliby się losem obcej dziewczynki. Nie twierdzę, że to niemożliwe, ale raczej statystycznych dzieci by to nie obchodziło; nie mieliby na tyle dojrzałości emocjonalnej, by zrozumieć cudzą tragedię. Tak samo w sytuacji tej koleżanki z klasy – raczej potraktowaliby obojętnie jej izolację, a nawet mogliby się w głębi ducha cieszyć, że rola odludka nie przypadła akurat im. Przynajmniej ja tak to widzę.
I jeszcze: dziwiło mnie nieodmiennie, że Satoru bardziej przejmuje się ocaleniem nieznanej mu bliżej dziewczynki, niż własnej matki w przyszłości. Oczywiście, te dwie śmierci są połączone, ale powtarzał maniakalnie, że musi ocalić Kayo, a matka zeszła na dalszy plan.
To w sumie tyle. Dużo nieścisłości i zabiegów fabularnych trzymających się ,,na ślinę” mi przeszkadzało. Ciekawie zapowiadała się relacja Airi i Satoru w pierwszych dwóch odcinkach, ale wypadła ostatecznie płytko. Niemniej anime potrafiło zaciekawić i jednak obejrzałam je do końca, co zdarza mi się rzadko. Podobała mi się scena ze śniadaniem, przy którym Kayo się popłakała – jedna z lepszych.
Polecam kazdemu
Wrażenia po ponownym obejrzeniu
I nadal utrzymuje bardzo dobry poziom. Znaczy początek jest przeciętny – znając tożsamość zabójcy, nie da się wytworzyć takiego napięcia, takiego nastroju i tutaj trzeba przyznać, że bez tej radości odkrywania, kto to może być, sporo traci na klimacie. Niemniej w zamian dostaje się widzenie jak na dłoni gdzie były wskazówki… co jednak nadal nie dorównuje napięciu, towarzyszącemu uczuciu „co będzie dalej”. Tak naprawdę ponowny seans rozkręcił się w pełni dopiero podczas ostatniej konfrontacji w „revivalu” oraz tym, co było potem. Nadal potrafi solidnie zagrać na uczuciach. I nadal dzięki temu ogląda się bardzo dobrze.
Jak dla mnie nadal mocne, zasłużone 8,5/10.
Najlepsze anime ostatnich lat (klasyk)
Boku Dake ga Inai Machi
Pewna gra i film w wersji anime
kliknij: ukryte „Life is Strange” i „Efekt Motyla” w wersji anime.
Ładna kreska, przyjemna i delikatna muzyka, ciekawe postacie. Ogólne wrażenie bardzo dobre, stąd 9/10 :)
Pochłonięte jednym tchem
Pytanie, czy, jak i kiedy główny bohater zdoła uratować siebie i kogokolwiek innego, przez cały czas trzymało mnie w przyjemnym napięciu. Ale, w moim odczuciu, w tej serii nie chodzi tylko i wyłącznie o to, kto jest mordercą albo czy uda się ocalić poszczególne osoby. Oprócz wyniku zagadki kryminalnej liczy się droga do celu: motywacje głównego bohatera, zachodzące w nim zmiany, jego relacje z otoczeniem i to, jak inni ludzie zmieniają się pod wpływem jego działania, bezpośrednio lub nie (mam tu na myśli chociażby rozwój relacji między Kayo a resztą jego kolegów). Samo śledzenie codziennego życia Satoru było bardzo miłe, przybliżało po raz kolejny japońskie realia i wywoływało we mnie nostalgię za czasami własnej podstawówki.
Jasne, anime miejscami bywa mocno nielogiczne albo wybiórcze. Motyw dorosłego, który nagle znalazł się w ciele dziecka, został potraktowany po macoszemu; w dużej mierze wykorzystano go instrumentalnie, tylko po to, by Satoru mógł zmieniać przeszłość. Podobnie kliknij: ukryte morderstwo matki – wydawać by się mogło, że wszyscy, łącznie z głównym bohaterem, traktują je z minimalną, a wręcz zerową dozą emocji, jako zagadkę/problem do rozwiązania. Automatyczna ucieczka z miejsca przestępstwa też nie należała do najmądrzejszych pomysłów, ale okej, załóżmy, że bohater był w całkowitym szoku. Zgrzytały mi też postawy otoczenia w przypadku Kayo, ale tutaj doczekaliśmy się przynajmniej jakichś fabularnych wyjaśnień kliknij: ukryte (zrozumiała bierność nauczyciela).
Satoru, choć czasem robił głupoty, okazał się bardzo sympatycznym bohaterem i kibicowałam mu z przyjemnością. Bardzo podobało mi się, jak współgrały w nim części dziecka i dorosłego. Podobało mi się też kliknij: ukryte odwrócenie ról pod koniec serii: to, jak najpierw dorosły był wewnętrznym głosem dziecka, a potem dziecko głosem dorosłego wybudzonego ze śpiączki. Jego matka była rewelacyjna, choć zdumiewał mnie zakres swobody, jaki zostawiała swojemu synkowi, pozwalając jedenastolatkowi regularnie włóczyć się gdzieś po nocy. Co do kolegów i koleżanek z klasy mam natomiast mieszane uczucia. Z jednej strony, wypadali naturalnie, wiarygodnie, jak prawdziwe, a do tego w większości strasznie sympatyczne dzieci (nawet ta nie do końca sympatyczna dziewczynka z dwoma kucykami była świetna), ale czasem zachowywali się jak dzieciaki dużo starsze, chociażby wtedy, kiedy zaczęli na serio chronić samotne dziewczynki albo pomagali Satoru w jego „miłosnych” wysiłkach. Nie zamierzam się natomiast czepiać tego, że dwudziestodziewięcioletni mężczyzna zachowywał się często jak dzieciak, a już na pewno nie nazwę jego reakcji wobec Kayo „pedofilskimi” (bo czytałam i takie opinie) – na moje oko, to on podczas cofnięcia się do przeszłości naprawdę jest dzieckiem, ze wszystkimi reakcjami dziecka, i tylko wiedzą/świadomością dorosłego doczepioną dodatkowo, ale nie zamiast w jego głowie. Tak się przynajmniej zachowuje. Nawiasem mówiąc, śmieszyły i rozbrajały mnie wszystkie momenty, w których niechcący mówił na głos coś, czego nie powinien. Duża w tym też zasługa aktora, właściwie obojga aktorów dla tej postaci, którzy spisali się naprawdę świetnie, tym bardziej, że był to dopiero ich debiut.
Jeśli zaś chodzi o zakończenie.. Przyznaję, że nie domyśliłam się od razu tożsamości mordercy, ale to głównie dlatego, że widziałam już wcześniej dość japońskich anime czy gier, by spodziewać się jakiego totalnie przekombinowanego i durnego zakończenia (w pewnym sensie takie było, ale o tym za chwilę). Tak konkretnie, to wcale bym się nie zdziwiła, gdyby mordercą okazał się kliknij: ukryte sam Satoru (z rozdwojeniem jaźni i amnezją), jego mądry kolega z klasy obdarzony własnymi supermocami albo, co jeszcze prawdopodobniejsze w ramach „udanego” budowania suspensu, wspomniany w recenzji „anonimowy świr”, którego zobaczylibyśmy po raz pierwszy dopiero w połowie dwunastego odcinka, z wyjaśnieniem, że tak, Satoru i jego mama świetnie go znali, tylko jakoś do tej pory o nim nie rozmawiali. Tak czy inaczej, zakończenie nie było w stanie przekreślić dotychczasowej przyjemności z oglądania, co nie znaczy, że było dobre. kliknij: ukryte Już pal sześć, że Yatsushiro potrafił nagiąć prawa fizyki łapiąc wózek albo że nie zauważył tej wielkiej poduszki i ludzi poniżej – bardziej boli mnie, że w ogóle ten wózek łapał i sam chciał skakać, wygłosiwszy wcześniej obowiązkowy bełkot typu „ty mnie dopełniasz” czy „zrozumiałem, że bez ciebie nie mogę żyć!”. Dlatego nie mógł pozostać po prostu „normalnym” psychopatą, który mordował jedenastoletnie dziewczynki dla przyjemności i fetyszu, a wszystkich innych zabijał albo wrabiał na zimno, żeby pozostać na wolności? Dlaczego zawsze trzeba dorabiać jakieś „głębokie” i abstrakcyjne wątki, jak ten z pajęczą nicią, dlaczego wszystko musi się kręcić wokół głównego bohatera i dlaczego złoczyńca nigdy nie może pozostać chłodny, opanowany i racjonalny do samego końca? *wzdech*
...Co nie zmienia faktu, że i tak miałam całą masę przyjemności z oglądania tego anime. Żałuję bardzo, że nie mogę wystawić mu dziewiątki, a tylko naciąganą, czysto subiektywną ósemkę.
słów nie urywa, ale miłe dla oka.
99/10
10/10
Dalej nie ma nic co mnie wciągnęło na tym poziomie
Uwaga! Od tej serii trudno się oderwać!
Bardzo dobra seria, gorąco polecam! Obowiązkowa pozycja dla każdego! :)
10/10, może nawet jedenaście
Polecam.
Anime całkiem całkiem. Postacie nie narzucają się zbytnio swoimi stereotypowymi (dla anime) zachowaniami, tak jak w innych seriach bywa, czyli np. nadpobudliwa postać tutaj nie hałasuje cały czas próbując co chwila zwrócić na siebie uwagę, a typ „mądrali” nie drażni – nie ma się ochoty go trzepnąć w ryjka (i nawet nie nosi on okularów, które mógłby co chwila poprawiać!) :P, a w zasadzie jest on jedną z lepszych postaci tutaj.
Nastrój/klimat, przez dłuższy czas, jest całkiem spoko. Choć kreska czasami psuje kilka scen, moim zdaniem.
Podobał mi się głęboki głos głównego bohatera, który dodawał smaczku w trakcie monologów. Ale zaczął mnie wkurzać częstym: „Ups, wypsnęło mi się!”, albo " kliknij: ukryte Uspokój się, przecież masz 29 lat!”.
Zawiodłem się (tu chyba jak każdy) na sprawcy tego całego zamieszania, to było dość oczywiste kto jest mordercą już prawie od samego początku, ale jednak zacząłem się trzymać ciekawszej teorii po pewnym czasie, że kliknij: ukryte to główny bohater był facetem w kapeluszu, którego zastał on sam tuż przy swoim mieszkaniu, jak wracał do (wtedy jeszcze tego nie wiedział) martwej matki. Po prostu pochodziłby z przyszłości, w której nauczył się panować nad swoją zdolnością, więc cofnął się w czasie, żeby sprowokować samego siebie do poprawienia sobie (i innym) życia. Ale poprzez zabijanie bliskich mu osób? Czemu nie, w końcu to anime ;P Ale serio, mógł się po prostu z czasem stać zły/przestać oszczędzać w środkach i tyle. I to by było ciekawsze od kolesia, którego motywem kliknij: ukryte są, naciągane jak cholera, zwidy nawiązujące do historyjki dla dzieci. Rozumiem, że są ludzie chorzy psychicznie, ale żeby widzieć nad wybranymi osobami wiszącą nić pajęczyny? Autor chyba nie miał pomysłu…
Tak czy siak, pomijając już to, wydarzenia w Erased nie są tak zaskakujące/intensywne/ciekawe jak w Efekcie Motyla, który był znacznie lepszym tworem, jak dla mnie. Jeśli jednak nie macie co robić, a większość ciekawszych serii już obejrzeliście (a przynajmniej tak wam się wydaje, albo po prostu nie chce wam się dalej szukać ;P), to po Boku dake ga Inai Machi możecie sięgnąć. Zawsze jakieś nowe doświadczenie.
Piękne
Ostatni odcinek nie byłdla mnie żadną klęską, czy też czymś na co trzeba narzekać. Znam serie z gorszymi zakończeniami.. o wiele gorszymi.
Anime, bardzo mnie urzekło pod względem bohaterów, ich kreacji, jak i kreski, animacji, czy też samej fabuły. Co prawda była dość przewidywalna w pewnej sekwencji, mimo wszystko oglądało się to z zapartym tchem i aż czekało się na kolejny odcinek z utęsknieniem. I to jest właśnie coś, czego potrzebuje dobre anime, nie tylko dobra fabuła i świetni bohaterowie, ale też to, żeby człowiek nie mógł się doczekać aż wyjdzie kolejny odcinek. A po jakimś czasie wrócić do tego anime jeszcze raz i oglądać go z takim samym zadowoleniem, jak się to robiło za pierwszym razem. I tak jest w przypadku Boku Dake Ga Inai Machi.
Ode mnie 9/10
Cudo
10/10
Prawie wybitne